Skocz do zawartości

   (Ogólna ocena z tej recenzji)

Z wyglądu skrzyżowanie Electrocompanieta z Primare. Pięknie się prezentuje zwłaszcza gdy jest włączony i na akrylowej płycie czołowej zapalają się niebieskie podświetlenia i zielony wyświetlacz. Świetnie wyposażony i zbudowany: przedwzmacniacz gramofonowy (nie miałem możliwości sprawdzić), wzmacniacz słuchawkowy (niezły, ale trochę szumi), wyjście na końcówkę mocy, bardzo solidne gniazda głośnikowe, zasilacz i końcówki mocy na poziomie wzmacniaczy dwukrotnie droższych, pilot steruje również moim Usherem. Do pełni szczęścia brakuje jedynie bezpośredniego wejścia na końcówkę mocy.

 

A jeśli chodzi o brzmienie. Budżetowych wzmacniaczy z okolic 2 tys. zł, typu Creek, Cambridge, Arcam, czy Vincent ciężko słuchać po audiofilsku - "na zero", bez dopalaczy na basie - dźwięk jest na ogół wątły, bez wypełnienia i fundamentu. Carat to wyższy przedział cenowy i to słychać. Pierwsze, co rzuca się w uszy, to zrównoważenie - niczego nie brakuje, nic się nie wybija, dżwięk jest przyjemny, trochę ciepły, świetnie nasycony w średnicy, wysokie tony delikatne i gładkie. W ogóle, w całym paśmie słychać ogładę i miękkość. Bas jest solidny, znakomicie kontrolowany, nie wiem jak z jego rozciągnięciem, bo moje kolumny to monitory, ale ilościowo jest go naprawdę sporo. Scena jest wysunięta do przodu, a nie tak jak np. w Creeku zaczyna się za kolumnami, daje to więc trochę inne wrażenie. Ogólnie, bardzo muzykalny wzmacniacz.

 

I jeszcze na koniec. Pierwszy film jaki obejrzałem z dźwiękiem z Carata, to był "Dom latających sztyletów" (TVP2 z kablówki). Podkręciłem 6dB na basie, żeby zrekompensować brak subwoofera i zasiadłem na kanapie. I mało się nie polałem herbatą jak usłyszałem trójwymiarową scenę, z czterema planami, z całkowitym zniknięciem kolumn i taką namacalność dźwięku, że bałem się czy jeden z tych sztyletów nie świśnie mnie w ucho. Ja wiem, że to głupie, pisać w ten sposób o systemie za 10 tys. zł, zwłaszcza, że w wyżej wspomnianej sytuacji, w roli źródła wystąpił dźwięk z TV. Następnego dnia zapuściłem "Piąty element"... I po co mi sześć głośników?

 

Podsumowując, moim zdaniem, bardzo fajny, uniwersalny wzmacniacz, z przyjemnym, lekko ocieplonym brzmieniem, ze świetnym basem, znakomicie sprawdzający się również w kinowym systemie 2.0. Jeśli ktoś szuka wzmacniacza w przedziale cenowym do 4 tys. zł, polecałbym się zapoznać z chińskim francuzem. Warto.

Plusy:
  • + nietuzinkowy wygląd
  • + solidna budowa
  • + zrównoważone, nasycone, lekko ocieplone brzmienie
Minusy:
  • - brak bezpośredniego wejścia na końcówkę mocy
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Audiopunkt
Ile zapłaciłeś/aś?: 3.250
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Niezwykle przyjemne brzmienie, którego można słuchać godzinami.
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Creek, Arcam, Vincent, NAD, Marantz
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Usher CD-100
Vienna Accoustics Haydn Grand
  • Jak oceniasz sprzęt pod względem wartość/cena?
  • Jaka jest Twoja ogólna ocena?







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.