Na pewno jest to odtwarzacz uszyty z tego samego sonicznego materiału co DP-500. W pierwszej chwili ich odróżnienie może być nawet ciężkie - nie jest to już zupełnie inny dźwięk jak w przypadku EMM/MBL, a raczej zabawa w "znajdź 10 szczegółów".
Oczywiście nie oznacza to, że różnic nie ma. Im dłużej słuchałem, tym te szczegóły wydawały się większe i bardziej istotne.
Przede wszystkim poprawie ulega przejrzystość przekazu. W przypadku DP-500 pisałem, że odtwarzacz potrafi się jeszcze pogubić prze gęściej zaaranżowanych utworach, co było widać zarówno w przypadku porównania do EMM Labs jak i MBL. DP-78, prawdopodobnie za sprawą lepszego zasilania (podobnie jak w MBL mamy tu już nie jedno, ale dwa trafa i do tego całą "baterię" stabilizatorów napięcia), robi bardzo duży krok do przodu w kontroli dźwięku. Teraz niezależnie od poziomu dźwięku i ilości wykonawców, zawsze mamy pełny wgląd w nagranie i w wydarzenia na scenie. Tym większe, że sama scena również uległa powiększeniu, i to w obydwu wymiarach.
Mimo, że dźwięk DP-78 w dalszym ciągu należy do kategorii "gładki, płynny i spokojny" to dzięki lepszej kontroli i przejrzystości, całościowo odebrałem jako dużo bardziej interesujący i realistyczny. Także pod względem PRATu, choć wcale nie ze względu na jakiś specjalnie większy drive na basie. Ten ostatni w dalszym ciągu jest raczej dodatkiem, bez ambicji epatowania żelazną muskulaturą i sprawnością fizyczną.
Oczywiście w dalszym ciągu nie da się ukryć, że DP-78 ma pewien jasno określony charakter brzmienia, który może się podobać lub nie. Ostateczna ocena zależeć więc będzie w dużej mierze od własnych upodobań.
DP-500 kosztuje 18900zł. Za DP-78 przyjdzie nam zapłacić 33900zł. Czy warto dopłacić do niego prawie drugie tyle ? Jak kogoś stać, to jak najbardziej warto.