Czytając wcześniejsze opinie mogę tylko powiedzieć, że nasza branża jest zabawna. Trudno znaleźć spójnie opinie o czymkolwiek. Ale czy to powinno dziwić? Poszczególne elementy grają po pierwsze w systemie, gdzie każdy element może mocno wpłynać na cały odbiór. Po drugi mamy akustykę pomieszczenia, która zrobi jednemu "za wolny" bas a innemu "ostrą górę" etc, itepe.
Do rzeczy. Z powodów finansowych sprzedałem nait xs3 plus teddy cap se. A właściwie zamieniłem na creek'a destiny. Brałem w ciemno, słuchając chwilę u poprzedniego właściciela. Grało ok więc zabrałem go wraz z pękime bankotów.
U mnie w domu za źródło robi naim nd5xs, głośniki to ProAc 148. Zgadzam się z przedmówcami odnośnie muzykalności, super się tego słucha niezaleznie od muzyki. Wzmacniacz u mnie świetnie róznicuje nagrania i te wybitne grają fantastycznie. Wczoraj mnie zaskoczył potęgą i szczegółowścią przy odtwarzaniu 4 symfonii Szostakowicza (DG, Boston Symphony Orchestra, Andris Nelsons). Grałem w trybie aktywnym. Było czuć potęgę tego wykonania, czuć sporą moc tego wzmacniacza. Zatem definitynie nie rozumiem opowieści "że tylko do kameralistyki, małego dżeżu etc". Wcześniej grałem na naimie i moim zdaniem w takich dużych składach creek gra bardziej przekonująco od małego naima.
Odnośnie stereofonii - w trybie pasywnym faktycznie gra to bardziej przestrzennie, ocierajać się o holografię. Scena jest rozsunięta na boki i cofnięta w stronę głośników. W aktywnym zwęża się o jakieś (na oko) 25%. W sumie fajnie moża sobie regulować tym trybem odsłuch. Tryb aktywny daje dodatkowo lepszą kontrolę basu i nieco większą szczegółowość.
Bas jest silny i obfity, ale nie ma takiej precyzji i kontroli jak mój nait xs3. Ogólnie creek gra nieco cieplej, ale nie gubi szczegółów. Co tam jeszcze? kilka razy sam przeszedł mi w tryb stand by, jakby jakieś zabezpieczenia się odpaliły, ale nie było ani głośno, ani ciepło. Dziwne bo w większość dni po 12h plus i nic się nie dzieje.