Prosto z pudełka serwują nieco wycofany, szary (zamglony) dźwięk, choć nie pozbawiony bajecznej spójności i muzykalności (w kategorii przyjemność słuchania są nie do pobicia). Jednak w pierwszej chwili łatwo je wykreślić z listy zakupów, zwłaszcza jeśli sprzedawca podepnie je do gniazda w byle jakiej integrze.
Jednak, jeśli zapewnimy im dobry wzmacniacz słuchawkowy (świetnie zgrywają się np. z RHINELANDER
Lehmannaudio. Co ciekawe z 2,5 razy droższym LINEAREM tracą swój urok) i wymienimy kable np. na Cardasa lub Audeos DeLux otrzymamy zaskakująco dojrzały dźwięk, wyjątkowej urody. Dorzucamy do tego wzorowy komfort noszenia (niska waga, nauszniki "aksamitki" nie skóra) i mamy bardzo mocnego zawodnika (choć sędziwego - konstrukcja ma już 20 lat).
W kwestii komfortu: słuchawki cisną w pierwszym kontakcie, po kilku dniach nauszniki się uelastyczniają - można zapomnieć, że ma się je na głowie i wyrwać kabel wstając z kanapy.
Moim zdaniem (biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości brzmienia) to wciąż najlepsze Sennheisery w historii i jedne z najlepszych słuchawek na rynku. Do 2.000 wciąż nie znajduję konkurencji. Czas się dla nich zatrzymał.