Adamy łączą wybitną reprodukcję barwy z wyjątkową zdolnością artykulacji. Brzmienie jest nasycone, bogate, żywe - wybitnie szczególowe ale nigdy ostre czy natarczywe. Wyjątkowa jest spójność czasowa. Bęben uderza, a talerz punktuje go dokładnie w odpowiednim momencie - niby to nic wielkiego - a jaką robi różnicę! Niezwykle rzadko spotyka się ten rodzaj prezentacji. Nic się tu nie rozmywa, muzyka ma drive, noga sama tupie do rytmu. Bas ma bogatą zróżnicowaną tkankę, do tego wchodzi i zatrzymuje się natychmiastowo. Super! Góra jest niby łagodna, ale nadzwyczaj szczególówa, słychać osobno każdy włos miotełek muskających talerz. Kiedy trzeba góra ma „dzwon” - słychać, że czynele są z blachy. No i ta gęsta, barwna średnica! A jednak to wszystko pikuś. Jeszcze ważniejsze jest wrażenie ogólne. Włączcie te kolumny bezpośrednio po dowolnych innych - a nie uwierzycie własnym uszom. Po minucie zaczyna się magia! Powietrze wypełnia się mieniącymi się kolorowymi drobinami, takim śnieżnym pyłem który wzbił się w górę w słoneczny zimowy dzień, pozostawiając jednak powietrze krystalicznie czystym. Czegoś takiego nie słyszałem z żadnych innych głośników! HM-2 bajecznie grają z lampą. Są uniwersalne, nie faworyzują żadnego repertuaru, nie ranią też uszu na gorzej zrealizowanych nagraniach. Grają u mnie dwa lata. Uważam, że są to kolumny wybitne.
.png.2fedbaeed142d9ffa7ad27f243687120.png)