Linn Ikemi trafił do mnie całkiem przypadkiem i tylko dlatego ze jestem trochę zorientowany w świecie audio to „wiedziałem co to jest”.
Mała niepozorna szara skrzynka wyglądająca jak stare śmieszne midi.
Właściciel Linna uskarżał się na problemy z czytaniem płyt oraz na „znikanie” lewego kanału.
Po otwarciu górnej obudowy zobaczyłem całkiem solidna mechanikę najprawdopodobniej pochodząca od producenta sanyo i mechanizm wysuwu dysku CD który jest chyba jest własnym opracowaniem Linna.
Na szczęście układy serwo nie pochodzą od sanyo tylko od znacznie nowszego i lepszego sony. Odtwarzacz składa się z trzech w sumie oddzielnych bloków zasilacza impulsowego brylant, mechanizmu i głównej płytki elektronicznej zmontowanej metodą SMD. Jakość Kondensatorów i elementów smd trudno jest określić ale z zasady jest ona daleka od audiofilskich ideałów.
Na kłopoty wystarczyła lutownica i przemycie soczewki lasera. Kanał lewy znikał bo przerywało gniazdko RCA które zastosowano bardzo pośledniej jakości. W cenie 12 000zł taka rzecz moim zdaniem to niemalże skandal dobre złocone gniazdko rca w hurcie kosztuje 2 zł!
Odtwarzacz jest wyposażony w baterie wyjść analogowych analogowych cyfrowych tylnia ścianka odtwarzacza jest wypełniona po brzegi mamy XLRy, dwie pary rca, AES-EBU, SPDF bnc75ohm, i optycznego TOS linka.
Przetwornik C/A to słynny znany z wielu chińskich odtwarzaczy CD PCM1732 z HDCD i 24 bitową rozdzielczością (w rzeczywistości to 1 bitowa sigma delta)
Wielokrotnie słyszałem odtwarzacze CD z tym konwerterem D/A i ich dźwięk nie był zbyt ciekawy Linn mnie ciężko zaskoczył!
Wielka swoboda szczegółowość słychać sapnięcia, pierdnięcia najdrobniejsze detale całość prezentacji szybko dynamicznie a zarazem spokojnie i z powagą. Dźwięk bardzo spójny i energiczny tak w mikro jak i w makro skali. Jedyne czego mi brakowało to nie najwyższych lotów prezentacja basu w porównaniu z moim Sony707 model z 94 roku bas był szczupły i mało punktowy w niektórych nagraniach np. Marcus Miller brakowało przysłowiowego „dupniecia” . mimo to odtwarzacz tak za wykonanie jak i za jakość dźwięku śmiało uważam za skrajny Hi-End