Firma Onkyo, wg wielu audiofili japońska masówka ciut lepsza od Technicsa, tymczasem w środku potężny transformator Bando (nie toroid, ale co z tego, skoro transformatory z rdzeniem płaszczowym siedzą w hi-endowych klockach, chociażby końcówka Ushera lub wzmak ATC), kondensatory Elna for Audio, potencjometr Alps i tranzystory Toshiby, te same co w kilkukrotnie droższym Roksanie Caspian, w dodatku na bardzo dużym radiatorze, 2 pary gniazd głośnikowych - odłączalne (duża wygoda przy korzystaniu ze słuchawek, zwłaszcza w nocy), niestety są to zatrzaskowe gniazda, w których ulokowanie przewodu 2,5 mm2 jest delikatnie mówiąc niewygodne. Przód z wieloma przyciskami i wyświetlaczem również wygląda tak sobie. Stały kabel zasilający. Brak wejścia direct, a właśnie regulatory barwy i balansu podejrzewam o sporą degradację brzmienia. Co do brzmienia - spory zapas mocy, a co za tym idzie niezły bas, nienajgorsze wokale, dobry saksofon, chociaż można było bardziej dopracować wysokie, średnica w niektorych utworach też nieco za ostra. Ogólnie rzecz ujmując: tego wzmaka w środku nie dotknęła "cudowna" ręka marketingu i księgowych, ale zabrakło audiofilskiego sznytu, chociaż w tej cenie miałem niewielką alternatywę (i w tamtym czasie nic nie wiedziałem o tych alternatywach).
.png.2fedbaeed142d9ffa7ad27f243687120.png)