Co do wygladu C372 (i innych NAD-ow zreszta), trzeba po raz kolejny zacytowac slynna formule klasyka polskiego poznego baroku: "kon jaki jest kazdy widzi". Do tej surowej i jakby zamierzenie nieefektownej estetyki można jednak nabrac sympatii... Przyjemniej prezentuje sie wersja w kolorze tytan. Swoja droga wzmacniacz wyglada z lekka niepozornie, w odroznieniu od swych często o wiele slabszych rywali galka "power volume*", zamiast prezyc się w powiekszeniu i polysku na srodku plyty czolowej, pozostaje dyskretnie z boku jakby firma chciala ukryc moc NADa C372.
A moc ta jest potezna, jak na ten przedzial cenowy. Pozostaje jednak pod kontrola: celowym zabiegiem producenta jest "spowolnienie" wzrostu mocy do polowy obrotu pokretla power volume, dzieki czemu przypadkowe "podkrecenie" glosnosci nie zagrozi wspomieszkancom atakiem serca, a wlascicielowi pozwem sadowym sasiada zza sciany.
Moc rzeczywiscie narasta w sposób plynny, ale nawet od najnizszych poziomow glosnosci nie ma zadnego problemu z prezentacja sceny dzwiekowej: wszystko od razu jest na swoim miejscu. Dynamika na piatke. Zadnych znieksztalcen przy wyzszych poziomow glosnosci, akceptowalne dla ludzkiego ucha natezenie dzwieku to dla NADa drobnostka. Respekt i sympatia. Wzmacniacz nie mial najmniejszych problemow z napedzeniem wcale nie takich malych JMlab Cobalt 826.
NAD C372 pokazal klase przy odtwarzaniu muzyki klasycznej (Bach, Grieg, muzyka W. Kazaneckiego), kameralnej wokalistyki z pogranicza piosenki artystycznej i pop (M. Grechuta, L. Prus, S. Borys) i pop-jazzu (AM. Jopek – P. Metheny). Dzieki rozbudowanej, lekko ocieplonej srednicy muzyka zabrzmiala w sposob nieslychanie mily, bezposredni i cieply. Dzwieki nasycone, bardzo dobra stereofonia, uwypuklanie plastycznosci i ekspresji wokali... sluchac mozna byloby dlugimi godzinami... Bas potezny i tam gdzie trzeba schodzacy bardzo nisko, ale na szczescie nienachalny.
Natomiast nie w pelni satysfakcjonujaca byla prezentacja muzyki heavy... Po prostu NAD C372 to wzmacniacz o nieco "zaciemniajacej" charakterystyce, bogatej prezentacji srednicy towarzyszy jej lekkie ocieplenie i pewne cofniecie zakresu wysokich tonow, co do heavy nie bardzo jednak pasuje (chyba ze ktos lubi sluchac tej muzy pod katem "wykopu", ze posile sie tym kolokwializmem). Ucierpiala przez to nieco detalicznosc i rozdzielczosc prezentacji dzwiekowej, a poszczegolne skladowe pasma srednio-niskotonowego nieco za bardzo zblizyly sie do siebie np. przy "Live After Death" (co za plyta pomimo lat!) Iron Maiden.
Nie bylo zle, ale po prostu inni (niektorzy) robia to nieco lepiej. Bezposredni konkurent NADa w tym przedziale cenowym, Denon PMA 1500AE okazal w tym miejscu swa wyzszosc. Ale w pozostalych elementach... nie bylbym pewien.
Trzeba chyba jednak uwazac z doborem kolumn, polaczenie C372 z kolumnymi o podobnej charakterystyce brzmienia – cieplych i umiarkowanie rozdzielczych, moze w efekcie stwarzac wrazenie lekkiego "zamulenia".
Nie burzy to jednak bardzo dobrej oceny ogolnej oceny NADa C372, ktora pozostaje bardzo wysoka. To po prostu jeden z absolutnych liderow segmentu sredniobudzetowego wzmacnaiczy zintegrowanych. Trudno, rozpatrujac zakup wzmacniacza w cenie do 4-5 tys. zl nie brac go pod uwage.
Dobrego wrazenia nie psuje nawet rozczarowujacy wciaz napis "Made in China" na tylnym panelu, trzeba po prostu pocieszyc sie ze etykietke "Made in England" czy "CE" trzeba byloby zaplacic dodatkowo pewnie jakis 1 lub 2 tys zl...