Do tej pory słuchałem muzyki na odtwarzaczu Panasonic DVD-RV32 ale, że zaczynał mieć problemy z niektórymi płytami postanowiłem kupić sobie odtwarzacz CD. Yamahę kupiłem w ciemno - ładna, tania no i w końcu to przecież Yamaha, a i opinie w prasie niezłe - nic tylko brać... Po rozpakowaniu nowego sprzętu, podłączyłem go z wypiekami na twarzy do wzmacniacza (wtedy jeszcze NAD c315BEE) i... kicha. Panasonic grał znacznie lepiej. Dźwięk z YAMAHY był taki jakiś stłumiony i płaski, a nawet zmulony. Muzyka była pozbawiona emocji - wtedy pierwszy raz zrozumiałem, że odsłuch, odsłuch i jeszcze raz odsłuch jest jedynym wyznacznikiem, którym powinniśmy kierować się przy wyborze jakiegokolwek sprzętu.
Trafiłem potem w necie na DAC'a Pana Andrzeja Stelmacha, który może występować w wersji zewnętrznej i wbudowanej w odtwarzacz. Cena atrakcyjna, a że w yamaszce w środku hula wiatr więc Dac Pana Stelmacha na pewno się zmieści. Wypożyczyłem do odsłuchu od Pana Andrzeja odtwarzacz SONY (nie pamiętam modelu) z wbudowanym Dac'iem Stelmacha i faktycznie było znacznie lepiej (choć o dziwo Panasonic nie zostawał daleko w tyle).
Szybka decyzja i Yamaha ląduje u Pana Stelmacha na przeróbce. No i kolejna porażka - Yamaha nie chciała podjąć współpracy z Dac'iem Pana Andrzeja. Jedyne co mi pozostało z tej przygody to wymieniony zegar i gniazdo zasilające z filtrem. Wymiana zegara wpłynęła pozytywnie na dźwięk ale do ideału było jeszcze daleko... Teraz Yamaha pełni u mnie rolę transportu do zewnętrznego przetwornika, do którego podłączyłem też Blu-Ray'a.