Contour S 1.4 to obecnie drugi od góry w hierarchii Dynaudio podstawkowiec firmy, po mocno drogim supermonitorze Confidence C1. Ponieważ w sieci niewiele jest recenzji tego modelu, a i tak niektóre z tych nielicznych są krótko mówiąc nieporozumieniem, postanowiłem napisać własną. Za udaną recenzję uważam poza tym tę z "Aufio Video".
Budowa – nie jest to monitor "klasyczny" w stylu Dynaudio jak dawne Contour 1.3 czy Special 25. Konstrukcyjnie z pozoru jest podobnie – midwoofer z tworzywa MSP i jedwabny tweeter, niemniej budowa jest dość nietypowa z tweeterem umieszczonym pod midwooferem. Materiałowo jest to prawie najlepsza technika Dynaudio. Prawie, bo nie zastosowano legendarnego tweetera Esotar^2, zamiast tego gra inżynierowie Dynaudio zaaplikowali stojący oczko niżej tweeter Esotec, który gwoli ścisłości gra na poziomie rzadko osiągalnym dla konkurencji. Głośnik średnio-niskotonowy to typowy MSP rodem z najdroższej serii Confidence.
Obydwa głośniki nie są umieszczone bezpośrednio w obudowie ale przymocowane do szarego metalowego suportu co jak przeczytałem ma absorbować energie cieplną i drgania. Maskownica w metalowej ramie jest mocowana magnetycznie. Głośnik posiada ponadto dolną podstawę, dzieki której można go bezpośrednio przykręcić na stałe do Dynaudio stand 2 lub 4. Kupując te kolumny trzeba więc pomyśleć od razu o firmowych stendach. Generalnie, jakość wykonania jest kapitalna, wszystko dokładnie spasowane, jakość materiałów bardzo dobra. Monitor jest dość ciężki, jego waga to 13 kg sztuka. Dość wąska ścianka przednia nie daje w pełni pojęcia o wielkość obudowy, która jest ponadprzeciętnie głęboka.
Ogólnie, kolumny są wymagające i co do przestrzeni i co do ustawienia. Jakieś 18 m2 to absolutne minimum, podejrzewam nagłośnią bez problemu również 25-28 m2. Wymagają oddalenia od ściany aby uniknąć wzbudzania się basu, potężny jak na monitor wylot bass-reflsx znajduje się rzecz jasna z tyłu. No i amplifikacja – bez nie tyle mocnego co bardzo mocnego wzmacniacza nie ma co próbować nawet. Impedancja nie spadaco prawda poniżej 4 ohm ale bez wydajnego prądowo wzmacniacza może być trudno osiągnąć odpowiednią płynność i dyscyplinę dźwięku.
Sam dźwięk odbiega od dawnej sygnatury brzmieniowej Dynaudio Contour jaką poznałem np. w modelu Contour 1.3 Mk. II, dźwięk jest mniej "ocieplony", bardziej neutralny, wyrównany i gładki. A zatem uwaga – elektronika która idealnie pasowała do dawnych serii Contour niekoniecznie musi optymalnie zgrac się z Contourami S. Jednocześnie daje to nowe możliwości konfiguracyjne bo z nowymi Contourami można z powodzeniem zestawiać nawet elektronikę o ciepłym brzmieniu co przy kolumnach reprezentujących "stare brzmienie Dynaudio" mogło być ryzykowne.
Co poza tym? Nie ma żadnych podbić ani dziur w paśmie, przekaz jest spójny i homogeniczny, nie ma wrażenia że któryś z zakresów jest oderwany od pozostałych. Hasło "monitor grający jak podłogówka" zrobiło co prawda oszałamiającą karierę marketingową, ale Dynaudio nie stosuje takich haseł reklamowych... być może z rzeczywistą stratą dla siebie. W każdym razie nie sądzę, żeby komukolwiek brakowało w nich basu. Jest on obfity i liniowy, brak jest podbicia w górnym zakresie basu co np. ogranicza nieco uderzenie inst. perkusyjnych ale mamy za to kapitalne rozciągnięcie w stronę niskich tonów, które zawstydzi niejedną podłogówkę. Fenomenalnie, z atakiem i jednocześnie gęstością gra gitara basowa, która np. na kolumnach ze sztucznie podbitym górnym basem niknie nierzadko gdzieś w cieniu. Organy Jeana Guillou zabrzmiały niemal równie ciężko w najniższych rejestrach jak z podłogówki Dynaudio.
Środek pasma jest dokładny i spójny zarazem, nie tak gęsty jak np. w Dynaudio 52 SE, jest większa neutralność i przejrzystość. Tym samym Contour S 1.4 w niewielkim stopniu narzuca własny charakter brzmienia, daje bardzo duże pole do popisu elektronice. Przejrzystość nie oznacza rzecz jasna skłonności do analityczności czy też epatowania szczegółowością. Przeciwnie, ich ciemnawa sygnatura dźwięku tworzy raczej tło, z którego wyłaniają się w niewymuszony sposób szczegóły, ornamenty, wybrzmienia.
Tweeter Esotec to klasa dla siebie... chociaż można zapytać – gdzie on jest? Gdzie są "wysokie"? Ano są – ale zintegrowane ze średnimi tonami, wplecione harmonijnie w przekaz, żadnej ziarnistości, wyostrzenia, rozświetlenia. Naturalność średnicy nadaje czytelną, ale jednocześnie nieprzejaskrawioną prezentację wokali. Wokalista nie jest przy tym wypychany wprzód, przeciwnie, usytuowany jest w bezpiecznym dystansie do słuchacza. Średnica jest np. przy tym uporządkowana, np. w muzyce rockowej czytelnie prezentowany jest zarówno wokalista jaki instrumenty akompaniujące. Gwoli ścisłości, z uwagi na ograniczoną ekspresję dynamiczną kolumny nie będą raczej optymalnym wyborem dla osób słuchających np. tylko rocka (chociaż siła spokoju Contourów może i przez nie zostać doceniona).
Co ważne, Contoury S 1.4 nie tylko nie podkreślają sybilantów i głosek syczących, ale wręcz dystansują się od nich, wygładzają je. Owszem, gdy mamy do czynienia z fatalnie zrealizowanym materiałem muzycznym usłyszymy to od razu, ale kolumny nie uwypuklą tych wad jedynie dyskretnie je zaznaczą. W zestawieniu z elektroniką w stylu Accu A45 można wręcz otrzymać zestaw niemal nieczuły na jakość nagrań. Są na tyle neutralne że zestawiając je z odpowiednią elektroniką możemy uzyskać odpowiedni szlif w stronę nasycenia, barwy, cieplenia/schłodzenia brzmienia.
Generalnie, uważam że Contour S 1.4 kolumny dla osób, które nie poszukują efekciarstwa ale raczej chcą odbierać muzykę jako spójny przekaz i chcą słuchać długo bez zmęczenia podbitym wyższym basem czy rozświetlonymi wysokimi tonami. Idealne do muzyki klasycznej, akustycznej, wokalistyki, bardzo dobrze sprawdza się również z innymi rodzajami muzyki, pod warunkiem zapewnienia im odpowiedniej amplifikacji i pomieszczenia.