Denon DCD2700, obok 3560, co do wyższości jednego nad drugim zdania są podzielone (mowa oczywiście o wersjach fabrycznych). Kompakt który w wersji standardowej w 95 roku kosztował 1650DM a w wersji tuningowanej 3250DM. Koszt samej modyfikacji jest niewielki, jednak cena tego drugiego wynika z tego co oferuje po „przekopaniu”. Zresztą nie od dzisiaj wiadomo że dana rzecz kosztuje tyle ile są w stanie za nią zapłacić potencjalni nabywcy. Wypchany jest prawdziwymi czterema 20-bitowymi przetwornikami BB PCM1702(J) w wersji selekcjonowanej oraz uzbrojony „po zęby” w kondensatory Elna Silvermica. Dodanie mu dosłownie kilkudziesięciu lepszych elementów powoduje że ten odtwarzacz rozwala niemal wszystko co do tej pory słyszałem. Wersja „tune” przeskakuje takie bolidy jak np. X707ES, Roksan Atessa, Marantz CD17, Linn Numerik/Karik, Rake Oyster (tu cena 16 000DM / 95’).
Dość tych zachwytów, pora na konkrety.
DCD2700 gra (mowa cały czas o wersji „przekopanej” przez Piotrek608 oraz mnie jako następnemu właścicielowi wg porad P. Piotra) superdatalicznie, każde pierdnięcie w czwartym rzędzie smyczkowym słychać doskonale, dzwoneczki, trójkąty czy inne przeszkadzajki wybrzmiewają czysto i długo, można się nabrać że coś brzęczy w pokoju. Dynamika w nagraniach akustycznych np. perkusja w Marcus Miller potrafi bezlitośnie uderzyć w pysk, do tego stopnia że człowiek nerwowo mruga oczyma jak przy waleniu młotkiem po kawałku stali, niskie hmm tutaj znowu bez ustępstw, struny gitary basowej wprawiają w drgania powietrze, nie ma tendencji do spowolnień, stopa jest silna i rytmiczna. Barwy są zróżnicowane, w zależności od tego co znajduje się na płycie, potrafi zagrać delikatnie i usypiająco oraz w niektórych momentach eksplodować jak petarda znienacka rzucona pod nogi. Dzielnie radzi sobie z pojedynczymi wokalami, są naturalne, pełne i mają w sobie namiastkę emocji, co ważne uwielbia też duże rockowe oraz symfoniczne składy, gra z rozmachem i potęgą, buduje piękną i precyzyjną scenę.
Z uwagi na to że nie jest oszczędny w żadnym zakresie MUSI grać z systemem który jest możliwie „niewidoczny”, inaczej będziemy gubić pewne aspekty lub po prostu czegoś będziemy mieli „po uszy”. Mechanika pomimo że tania to czyta nawet płyty razem z pudełkami…
Nie chcę żeby sobie ktoś pomyślał że równam ten sprzęt z półką HiEnd (chociaż trudno określić co nim jest a co nie), ma swoje minusy, ale… Byłem świadkiem jak naprawdę drogie klocki dosłownie się kompromitowały przy DCD2700, tylko jeden był lepszy ale to już był Hand-Made pewnego forumowicza który nie poszedł na żadne kompromisy.
Śmiem twierdzić że z Baltlabem to jest synergia pełną gębą.
POLECAM.