Wzmacniacz gra pięknym dźwiękiem, pełnym i barwnym. Przestrzeni jest aż nadto, może to być wada lub zaleta zależnie od tego czy kolumny pokazują sporą część "tła" muzycznego czy nie. Wysokie tony czytelne ale słodkie, brak syczenia czy kłucia, lekko docieplone (wbrew opiniom ludzi którzy tego urządzenia na oczy nie widzieli), średnica również po stronie lekkiego ocieplenia, nie brakuje jej jednak szczegółowości i spójności. Stereofonia szeroka, bas potężny i bezlitosny, kopie, szarpie nie ma zmiłuj, no i moc - potrafi napędzić infinity RS2b - dla tych nie wtajemniczonych to potężne kolumny na 6 wstęgach oraz 2x10" / stronę. Impedancja spada do wartości 1.6ohm-a, tutaj potrzeba elektrowni atomowej, inaczej kolumny grają bez wyrazu, bez dynamiki, bez werwy. Krell KAV300i potrafi zagrać nawet z takimi killerami wzmacniaczy wagi ciężkiej na poziomach głośności club/live, innymi słowy - oddać prawdziwy klimat nagrań w naturalnej skali.
I na koniec, nie mylić KAV-300i z S300i, S300i to karykatura prawdziwej KAV300i