Zestawik słuchany w salonie, w Katowicach, nota bene bardzo miła obsługa, zostałem sam na sam ze sprzętem, bez ślinienia się sprzedawcy, kultura. Wszystko było przygotowane i podobno nawet wygrzane.
Do rzeczy. Pink Floyd „Wish you were here” i rozczarowanie na „Have a Cigar”. Brakuje niskiej średnicy, mięsa i plastyki. Średnica jest stanowczo osuszona, brakuje miłej dla ucha konsystencji. Poszczególne zakresy są prowadzone bardzo dobrze ale brak płynnego przejścia. Tym sposobem jest oczywiście duża analityczność ale kosztem muzykalności i przyjemności z obcowania z muzyką. Przy utworach „Wish you were here” i „Shine on… part II” zapominam o krytycznym odsłuchu i muza mnie porywa. Oto chodzi, jest to stan po którym wnioskuję że wszystko jest OK. Akustyka brzmi idealnie, krótki bas, jest naturalnie. Czasem soprany zawiercą w uchu ale tak ma być. Świetna stereofonia.
I taka mniej więcej jest konkluzja po Floydach, King Crimson i Rush. Zestaw ten nie nadaje się specjalnie do rocka – z przyczyn opisanych powyżej, brakuje wypełnienia średnicy, muzyka jest męcząca, bas krótki – za krótki. Rzeczy typu unplugged – jak najbardziej. Oczywiście konieczny odsłuch przed zakupem. Niech ręka boska broni przed ślepym strzałem na podstawie dobrych recenzji w prasie.