Opinia w zasadzie bedzie niemal identyczne z opinia o Black'u.
Pierwsze wrazenie to bardzo przyjemny dla ucha, analogowy dzwiek - rowny, z nasycona srednica, krotkim, zwartym, dosc nisko schodzacym basem (na ile to mozliwe u mnie), absolutnie niekrzykliwa gora - zadnych sybilantow, sluchalem go pozniej niz Blacka wiec moze dlatego juz nosowych wokali nie stwierdzilem (bylem zdrowszy? :-) ). Scena dosc dobrze zarysowana, nieco szersza i nie tak gleboka jak w przypadku Blacka (acz roznice na granicy percepcji), , lokalizacja bez zastrzezen. No i znowu ta sama glowna wada, czyli brak powietrza wokol instrumentow - dzwiek sie nie otwiera, choc chyba bylo minimalnie lepiej niz w przypadku Blacka. Mimo, ze z opisu w zasadzie wynikaloby, ze RED wypadl lepiej niz Black to jednak muszac wybierac wzialbym Blacka - dzwiek jako calosc po prostu "lepiej wchodzil" (moze wrzucic takie okreslenie do slangu audiofilskiego?? :)) )