Na tory...
Na tory...
Często słyszymy w radio, widzimy w telewizji, czytamy (czytaliśmy) w gazecie porannej lub dowiadujemy się z portali informacyjnych w internecie - o wypadkach komunikacyjnych anonimowych ludzi. Bywają śmiertelne. Tym razem był to wypadek "kolejowy". Kolejny maszynista w stanie szoku psychicznego. Ofiara nieprzypadkowo znalazła się na torach.
Nic nie boli bardziej niż brak anonimowości. Ofiarą okazała się Pani Beata - właścicielka firmy sprzątającej budynek, w którym mieszkam. Wczoraj rano spotkałem pracownika sprzątającego osiedle. Zamieniłem słowo. Potwierdził informację. Dowiedziałem się o długach właścicielki firmy wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Była to zapewne jedna z przyczyn tej tragicznej w skutkach decyzji. Być może przyczyna główna...
Dziękuję Ci, POLSKO, że wspierasz swoich obywateli:
Tych mniej odważnych, zwyczajnych "etatowych"
I tych odważnych przedsiębiorców - rasowych, łapiących byka za rogi
Dziękuję Ci, że wszyscy możemy czuć się tutaj bezpiecznie
Że przytulisz nas czasami, a gdy trzeba otrzesz łzę
Jesteś jak ta matka - Matka Polka
Na świecie jedyna, niepowtarzalna
Do bólu przewidywalna
Czuwająca nad porządkiem w papierach
Dbająca o sprawy, podatki, rozliczenia, ulgi
Ulgę przyniosły tory
Dały nowy kierunek - do lepszego świata...
Dziękuję po stokroć
Twój Obywatel Ł.P.
24.08.2024
***
Gdy ginie "anonimowa osoba" - nie robi to na ludziach wielkiego wrażenia. Ot, statystyka. Jeśli człowiek zna twarz tej osoby, wielokrotnie zamieniał słowo rano, podczas wyrzucania śmieci, miewał wyrzuty sumienia, że zostawia ślady butów na świeżo umytej posadzce, a pani Beata z uśmiechem odpowiadała że "Nie szkodzi, niech pan idzie" - potrafi zaboleć.
Wspólnota mieszkaniowa sobie poradzi. Zastępstwo załatwia się w kilka dni. To statystyka. Tylko statystyka. Aż statystyka.
Szkoda maszynisty. Podobno każdy wykonawca tego fachu ma z tym problem. Po zatrzymaniu składu maszyniści mają obowiązek wezwać odpowiednie służby. Mają ponoć zakaz wychodzenia z lokomotywy, dopytywania kto jest ofiarą i absolutnie nie mogą zbliżać się do zwłok. Niestety uraz zostaje na długo. Niektórzy zmieniają wykonywany zawód.
***
"Przyczynek do statystyki" - Wisława Szymborska
Na stu ludzi
wiedzących wszystko lepiej
- pięćdziesięciu dwóch;
niepewnych każdego kroku
- prawie cała reszta;
gotowych pomóc,
o ile nie potrwa to długo
- aż czterdziestu dziewięciu;
dobrych zawsze,
bo nie potrafią inaczej
- czterech, no może pięciu;
skłonnych do podziwu bez zawiści
- osiemnastu;
żyjących w stałej trwodze przed kimś albo czymś
- siedemdziesięciu siedmiu;
uzdolnionych do szczęścia
- dwudziestu kilku najwyżej;
niegroźnych pojedynczo, dziczejących w tłumie
- ponad połowa na pewno;
okrutnych,
kiedy zmuszą ich okoliczności
- tego lepiej nie wiedzieć
nawet w przybliżeniu;
mądrych po szkodzie
- niewielu więcej
niż mądrych przed szkodą;
niczego nie biorących z życia oprócz rzeczy
- czterdziestu,
chociaż chciałabym się mylić;
skulonych, obolałych i bez latarki w ciemności
- osiemdziesięciu trzech
prędzej czy później;
godnych współczucia
- dziewięćdziesięciu dziewięciu;
śmiertelnych
śmiertelnych
- stu na stu.
Liczba, która jak dotąd nie ulega zmianie.
***