"Moja Ojczyzna"
"Moja Ojczyzna"
Moja słodka europejska Ojczyzna
Właśnie nadciąga noc Komedy
Przed śmiercią ktoś chciałby swe grzechy wyznać
Jan Ptaszyn Wróblewski genialnie grał wtedy
Czy ona europejska czy zwyczajnie - polska?
Pytam ja siebie, zapytam też Ciebie
Podwawelska kiełbasa czy mielonka Tyrolska?
Czy poznam prawdę tutaj czy dopiero w Niebie?
Ciągnięta w prawo, rozciągana na lewo
Gdzie ten, kto dba o jej interes?
Wycięte w pień niejedno drzewo
Z nadzieją w oczach spogląda pies
Ileż w końcu można patrzeć na to?
Nie jest to przecież z miękkiej gumy
Nadzieja w Unii? Czy nadal jest w NATO?
Na ulice wyjdą ludzi tłumy
Był jeden taki, co z sejmowej mównicy
Wyśpiewał wyrok bez najmniejszego fałszu
Podpadł lewicy, podpadł prawicy
Łatwiej kłamać niż być szczerze na rauszu
Bo prawda w oczy kole, wszyscy to wiedzą
Nieliczni mają tę odwagę
Pozostali strachliwi w ciepełku siedzą
Patrząc wstydliwie na maskaradę
"Nikt nie chce znać prawdy!" - Gdzieś to słyszałem
Owijanie w bawełnę i kurtuazja
Niejedno widziałem i oniemiałem
Szukałem przycisku "Eutanazja"
Kiedyś pachniała ta Moja Ojczyzna
Zza Odry wielu o niej pisało
Na wierzch wychodzi moralna płycizna
Pieniędzy włodarzom wciąż mało i mało
Stanąć murem za dawną Ojczyzną
Za którą tęsknię, zatęsknisz i Ty
Z włosami pokrywanymi subtelnie siwizną
Strumykiem po twarzy popłyną łzy
Kangie
19.01.2025
***
Cyprian Kamil Norwid - "Moja ojczyzna"
Ojczyzna, Dorosłość, Kondycja ludzka
Kto mi powiada, że moja ojczyzna:
Pola, zieloność, okopy,
Chaty i kwiaty, i sioła — niech wyzna,
Że — to jej stopy.
Dziecka — nikt z ramion matki nie odbiera;
Pacholę — do kolan jej sięga;
Syn — piersi dorósł i ramię podpiera:
To — praw mych księga.
Ojczyzna moja nie stąd wstawa czołem;
Ja ciałem zza Eufratu,
A duchem sponad Chaosu się wziąłem:
Czynsz płacę światu.
Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył;
Wieczność pamiętam przed wiekiem;
Klucz Dawidowy usta mi otworzył,
Rzym nazwał człekiem.
Ojczyzny mojej stopy okrwawione
Włosami otrzeć na piasku
Padam: lecz znam jej i twarz, i koronę
Słońca słońc blasku.
Dziadowie moi nie znali też innej;
Ja nóg jej ręką tykałem;
Sandału rzemień nieraz na nich gminny
Ucałowałem.
Niechże nie uczą mię, gdzie ma ojczyzna,
Bo pola, sioła, okopy
I krew, i ciało, i ta jego blizna
To ślad — lub — stopy.
Paryż, styczeń 1861
***