52 lata "The Dark Side of the Moon" Pink Floyd
Dziś mija dokładnie 52. rocznica wydania kultowego albumu grupy Pink Floyd "The Dark Side of the Moon".
Wiele już napisano na temat tej płyty. Nawet nie myślę o pisaniu recenzji. Chociaż z drugiej strony wsłuchując się w wokalizę utworu "The Great Gig in the Sky" mógłbym to poczynić. Clare Torry dostała wolną rękę i miała zobrazować "ustnie" umieranie człowieka, odłączenie duszy od ciała. Zrobiła to po mistrzowsku. Najpiękniejsze jest to, że nie ma wzorca tego zjawiska. Ta interpretacja przejdzie do historii. Już przeszła.
Tymczasem z okazji 52-lecia albumu chciałbym podzielić się z Wami swoimi obserwacjami sprzed trzech i pół roku. Będą to zrzuty ekranu moich wpisów z innego, sąsiedniego forum. Próbowałem zmierzyć się z porównaniem brzmienia trzech różnych tłoczeń winylowych "The Dark Side of the Moon". W planie było jeszcze porównanie dwu wydań na CD.
Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać - zapraszam.
P.S. Gdybym nie znał siebie, pomyślałbym, że pisał to jakiś wariat. Tyle czasu poświęcać słuchaniu porównawczemu tej samej płyty. Szczegółowej analizy każdego utworu tam nie zamieściłem. Było zbyt dużo kombinacji płyty-wkładki gramofonowe-ramiona gramofonowe-napędy-preampy phono. Jednak jakieś wnioski udało mi się wyciągnąć.