Dzielony odtwarzacz cd lepszy od integry? część 4.
PARASOUND C/BD 2000 + D/AC 800
Jeden z najlepszych transportów cd jakie można dostać na rynku z renomowanej amerykańskiej firmy Parasound z napędem paskowym firmy C.E.C i optyką Sanyo. Prawdziwy top loader z otwartą architekturą transportu gdzie płytę kładziemy bezpośrednio na oś transportu dociskając solidnym metalowym krążkiem. Zbudowany pancernie jak czołg wszędzie grube blachy i mechanizmy na całą wieczność. Zero plastiku natomiast mnóstwo zaawansowanej technologii. Jakość wykonania kosmiczna jak na Amerykańców przystało.
Gra to jednym z najlepszych z możliwych dużych bezkompromisowych basów jakie da się słyszeć z niezależnego transportu. Neutralny środek i góra ogromna przestrzeń i autentyczne nasycenie detali.
Jest to transport, który zagra pięknie z każdym zewnętrznym dackiem nawet średniej jakości. Najlepiej oczywiście z innym Parasoundem w tym przypadku z D/AC 800.
Jest równie solidny co transport waży prawie 6 kg i jest to ciężar jakości zawartej w środku wystarczy ściągnąć obudowę bardzo solidną i zajrzeć do środka za pomocą zdjęć zaczerpniętych z internetu aby się przekonać o ilości i jakości zamontowanych części czy układów bez scalaków w newralgicznych obwodach za to z pokaźną ilością elementów dyskretnych. W porównaniu z obecną produkcją łza się kręci w oku. Sercem urządzenia jest układ Burr Browna ze słynnym dackiem PCM67P-J i kośćmi japońskich producentów SM5813AP – YM3623B zaaplikowanymi w towarzystwie znakomitych układów wysoko prądowych co umożliwia im pracę w warunkach możliwie jak najlepszych. Aplikacja a nie symbol przetwornika czyni jego dźwięk doskonałym a tu nie ma tłoku i konieczności redukcji elementów dyskretnych do minimum jak w maluchach.
Ta swoboda i przestrzeń konstrukcyjna znakomicie kreują brzmienie
Wystarczy ściągnąć obudowę bardzo solidną i zajrzeć do środka za pomocą dwóch zdjęć zaczerpniętych z internetu aby się przekonać o ilości i jakości zamontowanych części czy układów bez scalaków w newralgicznych obwodach za to z pokaźną ilością elementów dyskretnych. W porównaniu z obecną produkcją łza się kręci w oku. Sercem urządzenia jest układ Burr Browna ze słynnym dackiem PCM67P-J i kośćmi japońskich producentów SM5813AP – YM3623B zaaplikowanymi w towarzystwie znakomitych układów wysoko prądowych co umożliwia im pracę w warunkach możliwie jak najlepszych. Aplikacja a nie symbol przetwornika czyni jego dźwięk doskonałym a tu nie ma tłoku i konieczności redukcji elementów dyskretnych do minimum jak w maluchach.
Ta swoboda i przestrzeń konstrukcyjna znakomicie kreują brzmienie które jest swobodne pełne powietrz rozmachu i przestrzeni i poszerza scenę w stosunku do konkurencji w sposób doskonale namacalny i autentyczny co słychać nawet w małych stosunkowo pomieszczeniach. Scena jest szeroka, głęboka a nawet wysoka ze znakomitą soczystą aurą i zajebistym pogłosem. Barwy nie są za jasne raczej stonowane ale nie pozbawione filigranowości i delikatności wysokich tonów przy pełni ich niemęczącego wybrzmienia. Środek jest ogromny z rewelacyjną separacją głosów od instrumentów ze zjawiskowym wypełnieniem barwami instrumentów dętych pełny autentycznej "dziejącej się tu" stereofonii. Niskie tony to znakomicie rozciągnięcie basu do samego dołu co docenią posiadacze dużych lub licznych głośników niskotonowych. Przy mniejszych regałowych zestawach bas wydaje się przez to nieśmiały i jakby mało obecny co świadczy o braku podbicia średniego basu aby brzmiał efektownie. Wystarczy zapuścić sobie płyty Ecm z np. Eberhardtem Weberem na dobrych dużych kolumnach aby dowiedzieć się gdzie znikał nam bas i co z nim się działo w tym czasie kiedy nic nie słyszeliśmy w innych konfiguracjach sprzętowych.
Kolejne zacne źródło, które podtrzymuje opinię o przewadze układów dzielonych nad zintegrowanymi.
Edytowane przez Janklowoda
Błąd w opisie