Skocz do zawartości

Ocena 2 (mierny) z MUZYKI na świadectwie w Szkole Podstawowej. List do nauczyciela muzyki napisany po 24 latach.


Mało brakowało, a nie zdałbym do szóstej klasy w podstawówce z przedmiotu MUZYKA !!! Tak, to prawda. Dostaliśmy wtedy niezły wycisk.

Postanowiłem napisać do nauczyciela list.

 

05.10.2016 r.

"Kilka słów po 24 latach..."

 

Cytat

    Witam Panie Grzegorzu,

    Nazywam się Łukasz Piechocki. Tak jak pisałem w smsie uczył mnie Pan muzyki gdy byłem w 6. klasie podstawówki – SP nr 17 we Wrocławiu. Dostałem od Pana wtedy niezły wycisk. Kiedyś przyszedł Pan na lekcję i powiedział, że rodzice poskarżyli się na Pana na wywiadówce i od dzisiaj nie będzie kartkówek, a będzie odpytywanka. Każdy uczeń będzie miał kilkanaście sekund na odczytanie nut. Ale wtedy stresowaliśmy się. Pamiętam, że na świadectwie chyba w 6. klasie miałem ocenę 2 (mierny), czyli ledwo zdałem do kolejnej klasy 😉 Rodzice martwili się wtedy. Ja też. Nie doceniałem wtedy Pańskiej pasji, chęci i wysiłku wkładanego w młode pokolenie. Różnił się Pan od wielu innych nauczycieli – wg mnie na plus. Chciał nas Pan zarazić miłością do sztuki, muzyki. Niestety nie potrafiliśmy wtedy tego docenić. Czytanie nut i rozpoznawanie interwałów było dla mnie istnym koszmarem. Z nutami do dzisiaj mam problem (gram głównie ze słuchu i myślę dźwiękami – tak naprawdę muszę, bo nie znam biegle nut i za każdym razem muszę coś liczyć na pięciolinii, a czas ucieka ;), interwały nawet rozpoznaję z daleka, czy gra kwinta, czy tercja 😉 ). Dobrze pamiętam jak mniej więcej od połowy lekcji siadał Pan na środku na pierwszej ławce, opierał nogi o krzesło i grał nam Pan szanty i piosenki Kaczmarskiego. Używał Pan gitary klasycznej i jakiegoś małego czarnego przetwornika przy otworze rezonansowym. Siedziałem tuż przed Panem i nawet dzisiaj mam ten obraz przed sobą. Jako dzieciak pomyślałem sobe, że chciałbym tak grać jak Pan. Był Pan dla mnie swoistym autorytetem. Po latach twierdzę, że to w życiu ważne. Też chciałbym taki być i motywować innych do działania (pozytywnego!).

    Pamiętam, że po podstawówce w maju zdałem egzaminy wstępne do III LO we Wrocławiu (które swoją drogą w piątek obchodzi 70-lecie swojego istnienia) i na pierwszej lekcji z języka polskiego dostaliśmy temat pracy domowej „Moje hobby”. Pisałem o grze na gitarze i w swoim eseju wspominałem o lekcjach muzyki i Panu. Dostałem wtedy ocenę 4 (dobry) i popełniłem błąd ortograficzny w Pańskim imieniu (co za wstyd). Tę pracę mam gdzieś w piwnicy. Trzymam takie rzeczy na pamiątkę. Może kiedyś moje dzieci, albo kiedyś tam wnuki zechcą to czytać.

    Dzisiaj mam 36 lat i gram na gitarze swoim dzieciom. Nie zrobiłem kariery muzycznej, a marzyłem o tym w młodości nie raz. Myślę, że zabrakło determinacji i trochę szczęścia. Pewnego rodzaju kompleksy z tym związane staram się leczyć słuchaniem muzyki na żywo oraz w domu na sprzęcie STEREO HiFi, starannie rozbudowując swój zestaw oparty o gramofony (jeden zrobiłem samodzielnie, a projektowanie i wykonanie trwało 2 lata)), magnetofon kasetowy oraz kilka źródeł cyfrowych. Myślę, że tutaj wyszło mi nieźle i muzyka w moim domu brzmi naprawdę dobrze, a referencją dla mnie zawsze jest brzmienie akustycznych instrumentów na żywo i do tego dążyłem budując tor audio.

    Rozpisałem się, ale krócej nie potrafię. Przepraszam za ten bałagan w akapitach, ale ciężko skleić różne myśli i fakty po latach. Dawno temu jak byłem dzieckiem (1991 lub 1992 rok) rodzice kupili mi pierwszą gitarę. Był to czas kiedy uczył nas Pan muzyki w SP 17 we Wrocławiu.  Był to radziecki akustyk, którego mam do dziś. Mój tata na nim gra teraz. Pęknięta jest płyta wierzchnia. Generalnie teraz brzmi dla mnie słabo. Gruby i szeroki gryf wraz z olbrzymią akcją strun sprawiał, że ta gitara zniechęcała mnie do efektywnej pracy. Idzie grać tylko na nylonowych strunach. Stalowe do istny dramat. Potem była jakaś gitara klasyczna polska czy czeska (już nie pamiętam, bo poszła do ludzi), potem w 1994 roku w końcu upragniona elektryczna - kopia Stratocastera. Dostałem ją po zdaniu egzaminów wstępnych do liceum. Do niego piec Laboga LR-1 i przester Ibanez SoundTank PowerLead PL-5. To było coś! Korpus drewniany, a nie paździerz. Po kilku latach stuningowałem tę gitarę wstawiając humbucker Seymour Duncan SH4-JB pod most. 5 lat temu kupiłem kolejną elektryczną - Les Paul Epiphone Studio EB i teraz niedawno akustyk Yamaha FG700MS, w którym wymieniłem fabryczne stockowe struny z brązu na fosforo-brązy Nanoweb Elixir (piękna sprawa, bo pojawiła się piękna średnica po wymianie strun). Podobnie jak było 5 lat temu z LesPaulem, kupiłem tę gitarę w jednym celu - by wrócić do grania. Miałem kiedyś nauczyciela gry na gitarze elektrycznej, grałem przez moment w zespole death metalowym Anima Damnata (wydali kilka niezłych płyt i cenieni są w Skandynawii). Nie były to jednak moje klimaty – zastępowałem braki w zespole, ale to kolejna przygoda w moim życiu. Dużo ćwiczyłem, byłem dość szybki i dość dokładny w grze staccato a’la Yngwie Malmsteen, kostkowałem nieźle i setki godzin poświęcałem artykulacji i kostkowaniu, ale w którymś momencie swojego młodego życia zrobiłem wielki błąd – otóż zaprzepaściłem sedno muzyki – harmonię, budowę akordów, sens istnienia pauz i wiele innych ważnych rzeczy, skupiając się na technice i schematach na gryfie i grania dużo, „na chama”, ile wlezie, tylko szybko, ale dokładnie i bez przerwy – jak byłyby to zawody sportowe i bieg na czas. Że ja taki głupi wtedy byłem... Przecież nie o to w muzyce chodzi. Te braki i zaniedbanie sprawiały, że odstawiałem instrument w kąt i potrafiłem przez 7-8 lat nie grać w ogóle. Gitary wisiały na hakach i zbierały kurz. Sporadyczne brzdąkanie. Bałem się chwytać za gryf, bo bałem się porażki, że czas mija, a ja nadal niewiele sensownych i ładnych rzeczy potrafię zagrać. Pieca lampowego nie odpalałem. Tylko odkurzanie. To bolało, zwłaszcza że było to kiedyś moje główne hobby. Tylko przecierałem gitary z kurzu i patrzyłem jak wiszą na ścianie. Był moment, że chciałem sprzedać wszystkie gitary, piec, kaczkę, sporo efektów typu overdrive, flanger, chorus, multiefekt, kable i wiele innych gadżetów typowego gitarzysty elektrycznego. Nie sprzedałem, bo miałem nadzieję, że kiedyś do tego wrócę albo że moje dzieci będą chciały grać, to sprzęt już gotowy i tylko czeka na kolejnego maniaka.

     Przełamałem się drugi raz i w końcu chyba dojrzałem do rasowego brzmienia gitary akustycznej. Jak usłyszałem tę Yamahę (FG700MS) w salonie Ostrowski / Muzyczny.pl, to wiedziałem, że będzie moja. Wiele lat minęło kiedy zrozumiałem, że dobry akustyk to podstawa i że rasowy gitarzysta musi umieć grać na akustyku lub klasyku, a nie ograniczać się do gitar elektrycznych, które są fajne, ale nie jedyne.

    Mam jakieś tam umiejętności, aczkolwiek jestem świadom swoich braków. Nie znam wszystkich akordów (zresztą chyba mało kto zna wszystkie, bo jest ich szalenie dużo 😉 ), często nie rozumiem dlaczego jedne następują po drugich i brzmią, inne mniej, a jeszcze inne w ogóle nie brzmią. Nadal nie rozumiem dlaczego coś w muzyce sprawia, że człowiek się wzruszy, a coś innego - że chce mu się śmiać. Od zawsze miałem problemy z szybkim czytaniu nut i przekładaniu tych informacji na gryf. Tabulatury dawno temu odstawiłem na bok i starałem się wszystko grać ze słuchu, co potrafiło zagonić człowieka w kąt, by popadł w kompleksy, bo często stawałem przed ścianą i nie wiedziałem jak daną rzecz zagrać.

    Mam dwójkę małych dzieci. Kupiłem im 3 lata temu keybord Yamahy, niedawno dzwonki diatoniczne Sonor, flet prosty, ukulele. 5-letnią córkę zawożę na zajęcia muzyczne. W ciągu ostatniego roku były to ogólnorozwojowe zajęcia metodą Gordona, w których przez pół roku brałem udział razem z dzieckiem, a później czekałem na korytarzu i zajęcia odbywają się bez rodziców. Obecnie zmieniłem jej szkołę i zawożę córę do NFM we Wrocławiu na zajęcia wokalno-taneczne z elementami gry na instrumentach perkusyjnych Orfa. Cieszę się, że widzę postępy u dziecka. Jeszcze 3-letniego synka Antosia muszę gdzieś wozić, bo rozpiera go energia.

    Mimo 36 lat na karku cieszę się jak dziecko z kwietniowego zakupu (Yamaha FG 700 MS). Mam nadzieję, że nie zaniedbam gitary i nie odłożę jej na kolejne 8 lat oraz, że będę grał, może codziennie nie znajdę czasu na mozolne ćwiczenia jak kiedyś, ale będę starał się grać. Samo słuchanie jak wybrzmiewają akordy (a zwłaszcza SUSowe) sprawia mi ogromną radość, a chyba największą radość sprawia mi jak gram i śpiewam swoim dzieciom i widzę jak cieszą się i śpiewają (i biją w dzwonki) razem ze mną.

     Rozpisałem się jak zawsze, ale chciałbym żeby Pan wiedział, że zapoczątkował Pan u mnie jedno z moich wielkich pasji. Od Pana się zaczęło.

    Pięć lat temu kupiłem kolejne materiały szkoleniowe, tym razem autorstwa Krzysztofa Błasia (z jego autografem 😉 ). Wydałem parę stówek. Starałem się przez to przejść, ale niestety książki i filmy na DVD odstawiłem na półkę, gdyż nie była to łatwo przyswajalna wiedza. Odniosłem wrażenie, że były to lekcje dla bardziej zaawansowanych graczy. Pojawiłem się nawet na warsztatach gitarowych Błasia w salonie Ostrowski / Muzyczny.pl. Świetnie to zrobił pokazując podstawy sztuki improwizacji gry rockowej i jazzowej, że nie trzeba trzymać się mechanicznie wyuczonych skal i przebiegów na gryfie. Grał chromatycznie po całym gryfie, ale w odpowiednich momentach trafiał we właściwe dźwięki pasujące idealnie do akordów z podkładu i brzmiało to rewelacyjnie. Namawiał do ciekawego frazowanie i starania się unikania gry „na kwadratowo”. Gość wtedy rozwalił mój dotychczasowy światopogląd wirtuozerskiego grania solówek, ale niestety wróciłem do domu i po kilku dniach kompleksy wróciły i odwiesiłem gitarę na ścianę 😉

    Postawiłem sobie mały cel – zagrać „Angie” The Rolling Stonesów w całości - tak jak jest w oryginale. Mam małe problemy z timingiem w jednym miejscu, ale dam radę. Piękna piosenka. Uczę się jej z lekcji JustinGuitar Songs na You Tube. Po kilku tygodniach średnio mi to wyszło i odstawiłem w kąt. Niestety determinacja nie jest moją najlepszą stroną.

     Mam nadzieję, że pojawię się kiedyś na Pańskim koncercie. Właśnie obserwuję filmy na YT jak pięknie gracie. Świetny duet! Również robi wrażenie akordeonista. Coś niesamowitego. Przepiękny instrument o niesamowicie bogatej barwie i możliwościach artykulacyjnych. Jak to sie mówi - czapki z głów!

 

Pozdrawiam serdecznie,

Łukasz Piechocki

 

P.S. Niedawno kupiłem gitarę klasyczną ¾ 8-letniej Oli (chrześniaczka mojej żony). Przez wakacje uczyłem jej podstaw gry. Po 2h ćwiczeń zagrała ze mną prostu utwór oparty na 4 akordach. I to mnie bardzo ucieszyło. Ola mieszka 200km od nas. Do swojej Yamahy dokupiłem w końcu sztywny futerał i za każdym razem zabieram gitarę i poświęcamy 1h w ciągu weekendu. Wiem że Ola będzie miała zajęcia od połowy października z jakimś starszym nauczycielem, który gra na fortepianie, ale i gitary nie są mu obce. Cieszę się, że mam jakiś mały udział w tym, że ktoś zacznie przygodę z tym pięknym instrumentem. Może zarażę swoje dzieci. Czas pokaże.

 P.P.S. Po szkole średniej poszedłem na studia techniczne na Politechnice Wrocławskiej. Obecnie pracuję w Volvo Polska jako inżynier produkcji. Zarządzam niewielkim teamem – małym warsztatem narzędziowym.

 

 

I odpowiedź od nauczyciela:

11.10.2016

 

Cytat

Witam Łukaszu,

Pewnie nie zdziwi Cię fakt, że nie mogę przypomnieć sobie jak wyglądałeś w wieku 12 lat, ale wybacz 17-tka to fabryka edukacyjna (przewinęło się parę tysięcy uczniów), a i czas robi swoje. Cieszę się, że po latach ktoś jeszcze pamięta Pana od MUZYKI, choć szczerze mówiąc z perspektywy lat nie jestem dumny z niektórych metod - te jednak wymuszała sytuacja ...

Fajnie, że pomimo przeciwności MUZYKA jest tak mocno obecna w Twoim życiu. Jestem spokojny o to, że zbudujesz coś co nazywamy tradycją muzykowania w rodzinie, bo to jest moim zdaniem istota amatorskiego uprawiania muzyki. Pomimo trudności graj i zarażaj innych swoja pasją nawet gdy czasem wydaje się, że to na nic. Nie każdy musi być "Santaną", ja też nie jestem choć MUZYKA jest dla mnie No 1. 

Gdybym chciał napisać o wszystkich gitarach i sprzętach jakie przewinęły się w ciągu tego ćwierćwiecza to zbyt wiele czasu. Daruję sobie ten temat zwłaszcza, że w graniu tak prawdę mówiąc nie o to chodzi. Im jestem starszy tym bardziej fascynuje mnie folk i muzyka  a k u s t y c z n a  i w tym kierunku zmierzam. 

Pozdrawiam Cię serdecznie, Twoich bliskich (choć nie znam osobiście). Życzę wiele radości z zabawy MUZYKĄ. Jeśli będziesz w okolicach Kłodzka to odwiedź - zapraszam.

Grzegorz Krumpolc

 

 

IMG_20230913_173903686_HDR~2.jpgIMG_20230913_173918767~2.jpgIMG_20230913_173922775_HDR~2.jpgIMG_20230913_173936275_HDR~2.jpgIMAG0638.jpgIMAG0639.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.