Pożegnianie z "Kochanką" - wiersz
Pożegnianie z "Kochanką"
Ponad sto dwadzieścia pięć kilo
Żywej masy naturalnego ciała
Przewiezie zatankowany Fiat Stilo
Historia sztuki pojąć nie umiała
Zżył się człowiek z podmiotem lirycznym
Osiem godzin na dobę przytulał
Nie jest obiektem metafizycznym
To nie czas bym się teraz rozczulał
Noc ostatnia jakby przed nami
Jutro z rana przyjeżdża kupiec
Koniec z męczącymi pytaniami
Dokąd można dziś jeszcze uciec?
Dłużyce grube jak czołgowa blacha
Sześć centymetrów żywego "mięsa"
To nie czas by teraz nagle się zawahać
Wyspałby się nawet sam Lech Wałęsa
Szkoda rozstawać się z moją "Kochanką"
Wyboru człowiek już prawie nie ma
To tak jak pożegnać się ze skakanką
Nazajutrz skakać już na czym nie ma
Bo pokój trzeba szybko zwolnić dziecku
Bo rośnie szybko jak ta sekwoja
Dobrze, że nie ma mnie teraz w Doniecku
Taka to jesienna historia moja...
Kangie
24.11.2023