W ostatni weekend listopada warszawski Pałac Kultury i Nauki, zwany potocznie PeKiNem gościł drugą edycję Europejskich Targów Muzycznych Cojestgrane. Setki wystawców reprezentujących rynek fonograficzny, zarówno ten do bólu skomercjonalizowany, jak i niemalże podziemno-niezależny, producenci i dystrybutorzy sprzętu studyjnego i koncertowego, oraz wszelakiej maści artyści stworzyli w obszernych, socrealistycznych wnętrzach prawdziwy, multikulturowy tygiel.
Już od wczesnych godzin przedpołudniowych wąskie korytarze między stoiskami szczelnie wypełnił tłum zwiedzających. Na poszukiwaniu przedpremierowych wydawnictw, niejednokrotnie ozdobionych dedykacją ulubionego twórcy, uczestniczeniu w różnego rodzaju dyskusjach, minikonferencjach, pokazach i koncertach dwa dni upłynęły w tzw. okamgnieniu. Próbując ułożyć sobie plan działania dość szybko zorientowałem się, iż fizyczną niemożliwością będzie zaliczenie wszystkich interesujących „eventów” ze względu na to, że bardzo często nakładają się na siebie i albo któryś z nich trzeba będzie sobie odpuścić, albo tak kalkulować, aby na każdym być po mniej połowie. Gorzej, jeśli zazębiały się trzy, bądź cztery imprezy, bo wtedy pozostawał praktycznie tylko rzut monetą.
Dziwnym trafem pierwszą ekspozycją, jaką przykuła moją uwagę było stoisko MBSa, gdzie oprócz interfejsów Apogee dedykowanych dla iPadów i iPodów można było zobaczyć elektronikę Manleya i aktywne monitorki Focala CMS 50.
Nieopodal całkiem spore stoisko przygotował Pioneer prezentując nie tylko urządzenia Pro (dla DJów), ale i elektronikę typowo „cywilną” zarówno pełnowymiarową, jak i tą w rozmiarze mini.
Kolejnym wystawcą, którego bez trudu powinni rozpoznać rodzimi audiofilem był MP3Store z dość rozbudowaną ekspozycją słuchawkową, oraz akcesoriów marek Anstell7Kern, Phiaton, SoundMAGIC i FiiO. Wybór spory, ceny przystępne a i mozliwość przetestowania kilkunastu modeli wiszących na ścianie dawała mozliwość wybrania czegoś sensownego bez zbytniego drenażu kieszeni.
Skoro już poruszyłem temat przenośnego audio warto zwrócić uwagę na debiutujący na polskim rynku skandynawski serwis streamingowy – WiMP. Sama idea, oraz aplikacje zarówno na komputery, jak i smartfony nie odbiega od tego, do czego zdążyła przyzwyczaić nas już taka konkurencja, jak np. Deezer. Jednak, przynajmniej do końca roku, czyli do czasu trwania testów konsumenckich wersji beta dostęp do zasobów jest bezpłatny.
Oprócz standardowych podziałów np. wg. gatunku dostępne są sugerowane playlisty, oraz tematyczne kanały radiowe. Rodziców rozbrykanych malców z pewnością ucieszy dostęp do bajek – słuchowisk radiowych z lat 70ych i 80ych. Oferta cały czas jest rozszerzana i choć światowe nowości pojawiają się praktycznie od razu, to na polskie premiery trzeba czasem trochę poczekać. Delikatne opóźnienia mogą również wynikać z rozmów prowadzonych z konkretnymi wydawcami. Jeśli zaś chodzi o jakość dźwięku, to jest ona wprost proporcjonalna od ustawionych parametrów. W standardowej jakości (64kbps AAC) jest znośnie, jednak zdecydowanie lepiej zainteresować się ustawieniami dostępnymi dla użytkowników premium – High Sound Quality 256 kbps AAC. Niestety na chwilę obecną wersja „audiofilska” nie jest dostępna.
Z przyjemnościa odnotowałem obecność iście audiofilskich produkcji:
Zainteresowanie serwisem wśród zwiedzających było spore a od czasu do czasu zaglądali też sami twórcy, jak np. Monika Brodka sprawdzając czy już „są dostępni”.
Obecnej na stoisku vis a vis Idzie Zalewskiej promującej swój debiutancki album „As Sung By Billie Holiday” też udało się odnaleźć w cyfrowych odmętach sreamingu.
O szybkości uaktualniania najlepiej świadczy fakt, że o ile na targach „W Hołdzie Mistrzowi” Stanisława Soyki jeszcze nie było, to już 1/12 ww. wydawnictwa spokojnie można było w WiMPie posłuchać.
A teraz mała niespodzianka. Przeciskając się zatłoczonymi alejkami natrafiłem na ekspozycję Bodnar Audio, gdzie zjawiskowe, tubowe kolumny Sandglass Piano Edition zasilała niepozorna integra na 300B, która razem z pozostałą elektroniką została ustawiona na stoliku Pro Audio Bono model PAB AVSS table wzbogaconym o platformę PAB reference AVP.
Miny zwiedzających na widok tak egzotycznego dla przeciętnego „ludzia” były bezcenne a co bardziej dociekliwym szczegółowymi informacjami służyli panowie Paweł z Bodnar Audio i Władysław z PAB. Co prawda warunki odsłuchowe były żadne, jednak dochodzące z kolumn dźwięki wyróżniały się na tle otaczającego jazgotu, że część z obecnych na targach artystów (m.in. Iga Zalewska) pojawiła się z własnym albumem, by sprawdzić jak może zabrzmieć na prawdziwym Hi-Fi. Zakładam, że brzmienie systemu do gustu przypadło również panu Ireneuszowi Dudkowi, który uciął sobie w jego pobliżu dłuższą pogawędkę.
Kolejnym wystawcą, z którym udało mi się zamienić parę zdań był pan Maciej Zakrzewski z Acousticity, który starał się przekazać zwiedzającym podstawy choćby symbolicznej adaptacji akustycznej, oraz zalety powierzenia tego zadania prawdziwym fachowcom. W dodatku na własne oczy można było się przekonać, osoby będące na Audio Show już miały tę możliwość wcześniej, że ustroje akustyczne wcale nie muszą być mało estetyczne i oprócz wpływania na dźwięk, mogą również stanowić element z pogranicza wystroju wnętrz i oświetlenia.
Temat spersonalizowanych słuchawek dokanałowych wypłynął podczas testów „cywilnych” wersji Westonów, więc stoisko Own Fidelity, gdzie oprócz specjalistycznych zatyczek do uszu marki Alpine można było również zapoznać się z ofertą „indywidualnych monitorów scenicznych”.
Do grona szczęśliwych użytkowników należą już tacy artyści jak Michał Urbaniak, Tomek Torres z Afromental, Bartek Pawlus i Tomek Gołąb z Zespołu Bracia czy perkusista Kasi Wilk - Bartek Czerniachowski. Co prawda zakup personalizowanych dokanałówek w przypadku Own Fidelity niesie ze sobą delikatny dreszczyk niewiadomego (nie ma wersji demo z uniwersalnymi końcówkami), ale jeszcze nie spotkałem nikogo rozczarowanego brzmieniem wielodrożnych, opartych na przetwornikach armaturowych słuchawek. Dodatkowo krótki czas oczekiwania (ok. dwóch tygodni) i możliwość ozdobienia conchy ograniczona praktycznie wyobraźnią nabywcy stwarza możliwość posiadania nie tylko produktu dopasowanego idealnie pod względem ergonomii, ale również niepowtarzalnego pod względem wzorniczym.
Choć aura od pewnego czasu niespecjalnie skłania do rowerowych wycieczek na targach można było podziwiać dwa „customy” autorstwa Adriana Lucejko z Comprehensive design.
Największe tłumy gromadziły się oczywiście podczas spotkań z artystami. W tym roku można było zdobyć autograf m.in. Michała Urbaniaka, Irka Dudka, Beaty Kozidrak, Magdy Umer,Moniki Brodki, Kamila Bednarka (sądny czas dla sąsiadujących wystawców).
Nie zabrakło również prawdziwych instrumentów – pianino i fortepian marki Vogel rodem z Kalisza.
Nie można też było pominąć wielu mniej, lub bardziej oficjalnych mini koncertów, jakie miały miejsce w nieraz mikroskopijnych boksach wystawców.
Swój kunszt prezentowali również DJe:
Pragnienie gasiła i kofeinowego kopa dawała „ekologiczna” fritz-kola, oraz inne pozbawione chemii soft-drinki.
Oprócz wielkich koncernów wydawniczych warto było jednak zajrzeć do oferty wydawnictw zdecydowanie mniej komercyjnych. Za przykład niech posłuży Karrot Kommando mający w swojej „stajni” takie zespoły jak np. Żywiołak, czy Paprika Korps. Miłośnikom prawdziwej jazdy bez trzymanki polecam na dobry początek utwór „Dancehall Masak-rah” w wykonaniu Junior Stress & Sun El Band.
Oczywiście nie sposób pominąć głównych konertów towarzyszących Targom, jak występy Tomasza Stańki, T-Love, czy Brodki i na fotorelację z wybranych zapraszam do klubu audiostereo.
Na zakończenie, dla cierpliwych ... mały bonus:
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski