Przeglądając oferty z rynku wtórnego trudno nie odnieść wrażenia, że wszystko starsze niż dekadę i w dodatku jako-tako działające niejako z automatu zasługuje na miano klasyki, etykietę vintage a i z reguły wzmianki o High-Endzie nie może zabraknąć. Niestety sytuacja na rynku pierwotnym również nie nastraja optymizmem, gdyż pojawienie się każdej kolejnej inkarnacji danego modelu związane jest z zauważalnym wzrostem cen a jeśli tylko spece od marketingu wpadną na pomysł jego limitacji, bądź sygnowanej przez głównego „magika” wersji specjalnej, to lepiej mocno trzymać się za portfel. Do powyższych mechanizmów wystarczy jeszcze dodać wzrost kosztów surowców, produkcji i dostaw, o rozkręcających się wojnach celnych nawet nie wspominając, by z narastającym rozgoryczeniem stwierdzić, że „tanio już było”. No i gdy wydawać by się mogło, że nie pozostaje nam nic innego jak tylko usiąść i płakać wystarczy tylko zerknąć na nasze dzisiejsze bohaterki, by wiara w lepsze jutro wróciła ze zdwojoną siłą. Okazuje się bowiem, że ekipa z Brilon (Niemcy) nie dość, że zamiast wydziwiać usilnie próbując dopasować się do sezonowych mód od lat robi swoje, to jeszcze na tyle uczciwie kalkuluje własne zyski i z rozmysłem dobiera swych porozrzucanych po całym świecie reprezentantów, że finalnie jej wyroby nie tylko nie drożeją, co potrafią … tanieć. O kim a raczej o czym mowa? A o przygotowanych do odsłuchu w grochowskiej placówce Sieci Salonów Top HiFi & Video Design dystyngowanych kolumnach Audio Physic Midex 2, które jeszcze piec lat temu kosztowały 59 kPLN a obecnie dostępne są za … 56 000 PLN.
Jak na powyższych zdjęciach widać dostarczona na testy parka przyobleczona była w elegancką czerń. Doprecyzowując było to wykończenie Black ze „szklanej” puli Glass, w której znajdziemy jeszcze biel i antracyt. Oprócz tego miłośnicy organicznej naturalności mogą liczyć na forniry Ebony High Gloss i Rosewood High Gloss. Pozostając przy aparycji, zgodnie z rodową tradycją bryły Midexów są delikatnie odchylone ku tyłowi a o ich stabilność dbają odpowiednio szeroko rozstawione stopy, w które należy wkręcić niewielkie kolce. Tak układ, jak i wybór zastosowanych przetworników również wskazuje na znaczący udział firmowego DNA, bowiem każda z kolumn może pochwalić się obecnością pary skrajnie zamontowanych 18 cm aluminiowych basowców pomiędzy którymi ulokowano 39mm kopułkę HHCT III i charakterystyczny 15cm średniotonowiec HHCM SL. Jak wskazuje firmowa nomenklatura wszystkie drajwery należą do linii Hyper Holographic Cone, co przekłada się na niezwykle skuteczną redukcję rezonansów a tym samym czystym i otwarty dźwięk. Z kolei na plecach napotkamy niewielką tabliczkę znamionową i solidne, acz pojedyncze terminale głośnikowe WBT.
Od strony elektrycznej mamy do czynienia z układem trójdrożnym o skuteczności 9dB i nominalnej impedancji na poziomie 4Ω.
Jak z pewnością bystroocy czytelnicy zdążyli zauważyć tak w roli źródła, jak i wzmocnienia wystąpił wszystkomający Devialet Astra Opera de Paris a okablowanie pochodziło od IsoTek-a (zasilający EVO3 Optimum) oraz Audioquesta (głośnikowe Rocket 44). Samo, salonowe pomieszczenie tyle razy przewijało się w naszych recenzjach, że z powodzeniem zdążyło zasłużyć na miano dyżurnego.
A jak Midexy grają? Cóż, najłatwiej byłoby stwierdzić, że adekwatnie do swej nad wyraz atrakcyjnej aparycji i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku zakończyć temat. Byłby to jednak szczyt lakoniczności, w dodatku na tyle enigmatycznej i niejednoznacznej, że każdy mógłby interpretować ją na swój sposób, a tego raczej byśmy nie chcieli. Dlatego też pozwolę sobie nieco bardziej rozwinąć temat. Zacznijmy od tego, że zapewniwszy im odpowiedni „oddech” – przestrzeń wokół, oraz doginając je „na słuchacza” zyskamy ich całkowitą … dematerializację, czyli mówiąc wprost znikną „dźwiękowo” niczym najlepsze monitory a nie może i filigranowe, jednak niezaprzeczalnie pełnokrwiste podłogówki. Dodatkowo, przy odpowiednio wydajnym wzmocnieniu już od pierwszych taktów metalcore'owego „The Return of The Black” Imminence stawiały na niepozwalającą na obojętność i statyczne siedzenie na kanapie wgniatającą w nią (kanapę znaczy się) intensywność doznań i wręcz onieśmielający realizm przekazu. Początkowo można mieć problemy ze skorelowaniem potęgi i dynamiki dźwięku z dość mikrą i nienachalną posturą tytułowych kolumn, jednak im dalej w las, tym owe zdziwienie ustępuje miejsca w pełni zasłużonemu podziwowi, a jeśli tylko staliśmy się ich (Midexów) szczęśliwymi posiadaczami, to dzikiej satysfakcji z udanego zakupu. Nie da się również ukryć, iż niemieckie kolumny akcentując i intensyfikując wspomniany realizm ani myślą cokolwiek łagodzić, dosładzać i zaokrąglać, więc jeśli w materiale źródłowym natrafią na odzwierzęcy growl, czy ogniste riffy i brutalne przestery, to możemy mieć pewność, iż będą nas nimi smagały z równą bezwzględnością, co przyodziane w latexowe wdzianka dominy na spotkaniach miłośników S&M. A tak już na serio, to po prostu warto mieć świadomość, że dzięki nim (Midexom, nie dominom) usłyszymy dosłownie wszystko, co do nich ze wzmocnienia trafi. Dlatego też średnica, pomimo braku jakiegoś wyraźnego ocieplenia i przesaturowania czaruje komunikatywnością, więc i Michael Bublé („It's Time”) i Chisu („Vapaa ja yksin”) jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki materializują się tuż przed nami, by zagrać / zaśpiewać wyłącznie dla nas. Całe szczęście ów realizm i namacalność nie oznaczają siłowego wypychania solistów przed szereg i pakowania ich nam na kolana a jedynie kreowanie „hologramów” postaci na wyciągniecie ręki.
Niby o najniższych składowych już zdążyłem co nieco wspomnieć, ale śmiem twierdzić, że część z potencjalnych nabywców może nawet nie przypuszczać jak nisko i z jak fenomenalną kontrolą Audio Physici potrafią zagrać i na co tak naprawdę stać tytułowe maluchy. Dlatego też podczas testowych odsłuchów szczerze polecę sięgnięcie po odważnie eksplorującą mroczne zakamarki Hadesu elektronikę w stylu „Planetary Medicine” Murkury i wlasnouszną weryfikację deklaracji producenta, jakoby Midexy zdolne były zejść do 30 Hz. Ja ów proces poznawczy mam już za sobą i bynajmniej nie mam zamiaru dyskutować z faktami.
W ramach podsumowania nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko szczerze i gorąco zarekomendować zainteresowanie się Audio Physicami Midex 2, gdyż nie dość, że grają tak, że serce (nie mylić z ciśnieniem) rośnie i wyglądają iście high-endowo, to na tle konkurencyjnych konstrukcji okazują się zaskakująco kwotowo „niedoszacowane”. Dlatego też zanim ktoś „w centrali” nie zorientuje się, że Midexy powinny kosztować pi razy drzwi o połowę więcej, bo mniej więcej na tym pułapie operują mogący się z nimi równać ewentualni sparingpartnerzy sugeruję nieco zagęścić ruchy i przynajmniej umówić się na salonowy odsłuch, żeby potem nie żałować przegapionej okazji na dźwięk wywołujący szeroki uśmiech przez długie lata.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 53 000 PLN
Dane techniczne
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30-180 W
Impedancja: 4Ω
Pasmo przenoszenia: 30 Hz – 40 kHz
Czułość: 89 dB
Konstrukcja: Trójdrożna
Zastosowane przetworniki:
Głośnik wysokotonowy: 39 mm HHCT III
Głośnik średniotonowy: 150 mm HHCM SL
Głośnik niskotonowy: 2 x 180 mm aluminium
Wymiary (W x S x G): 1120 x 202 x 340 mm
Waga: ~ 32 kg (Wood); ~ 36 kg (Glass)/szt.