Choć w tytule dzisiejszej recenzji mamy dość enigmatyczne oznaczenie wskazujące na pojedynczą sztukę/egzemplarz, to tym razem, wbrew owym pozorom w opakowaniu zbiorczym znajdziemy dwa urządzenia. Zaskakująco kompaktowe, jak na wykorzystywaną technologię słuchawki, oraz przeznaczony do ich napędzania niewielki wzmacniacz. Cóż w tym nadzwyczajnego? Ot chociażby fakt, iż dzięki uprzejmości Sieci Salonów Top HiFi & Video Design otrzymaliśmy symboliczny ulgowy bilet na ekskluzywne salony Stax-a o czym świadczy m.in. fakt, iż nawet douszny set SR-003MK2 & SRM-D10 II w cenniku zajmuje wyższą od tytułowego zestawu pozycję. Cóż zatem trafiło w nasze skromne progi? Elektrostatyczne słuchawki SR-X1 wraz z dedykowanym im wzmacniaczem SRM-270S, na których test serdecznie zapraszam.
Jak na powyższych zdjęciach widać SR-X1 przesadnie imponujące gabarytowo nie są a na tle swego wyżej urodzonego rodzeństwa prezentują się niemalże jak model o outdoorowym zacięciu. Jak jednak łatwo się domyślić z racji swej elektrostatycznej proweniencji nawet do spacerów po ogródku nadają się średnio, gdyż co najwyżej można w nich zasiąść na werandzie/tarasie/balkonie i w dość statyczny sposób kontemplować serwowane przez nie dźwięki. Kolejną przesłanką do zalecanej stacjonarności jest również konieczność zasilenia SRM-270S a więc bliskość gniazdka w które wepniemy niewielki zasilacz wtyczkowy znajdujący się w zestawie.
Same „baby” Staxy prezentują się tym niezwykle delikatnie i ażurowo, co z resztą potwierdza kontakt organoleptyczny. Bazująca na rozwiązaniach zaczerpniętych od poprzedników (SR-1 i SR-X) konstrukcja okazuje się jednak zaskakująco stabilnie siedząca na głowie. Okazuje się bowiem, iż względem swych protoplastów delikatnie zwiększono sztywność pałąka nagłownego a tym samym zapewniono pewniejsze pozycjonowanie na głowie użytkownika. Warto w tym momencie wspomnieć o mięsistych, delikatnie okalających uszy padach z wypełnieniem z „pamiętliwej” pianki, których powierzchnie mającą kontakt z uszami/głowa wykonano z naturalnej owczej skóry a tam, gdzie tapicerka pełni jedynie role ochronno-ozdobną zastosowano jej syntetyczny odpowiednik. Dzięki gęstej perforacji muszle zapewniają wysoce satysfakcjonującą wentylację, lecz warto również pamiętać, iż de facto nie oferują praktycznie żadnej izolacji akustycznej, więc zasiadając do odsłuchu lepiej zapobiegliwie zorganizować sobie jakiś zaciszny kącik. Znajdujący się w zestawie 2,5m przewód jest przyjemnie wiotki a tym samym nie wykazuje nawet najmniejszej ochoty do prężenia, czy też samoistnego splątywania się podczas użytkowania.
Z kolei wzmacniacz SRM-270S to również mało absorbująca propozycja skierowana do tych użytkowników, którzy niespecjalnie mają miejsce na dorównujące stacjonarnej-pełnowymiarowej elektronice konstrukcje. Ot, kompaktowy korpus z zamkniętego aluminiowym frontem profilu, na którym znajdziemy jedynie to co niezbędne. Gniazdo sygnałowe i pokrętło głośności/włącznik na płycie czołowej i we/wyjścia w standardzie RCA na plecach uzupełnione o gniazdo dla zewnętrznego zasilacza wtyczkowego.
A jak tytułowy zestaw Stax-a sprawdza się pod względem brzmienia? Jak zapewne miłośnicy elektrostatów się spodziewają, pod względem trójwymiarowości i przestrzenności sceny jest klasą samą dla siebie. Źródła pozorne kreślone są z niezwykłą precyzją a jednocześnie z zachowaniem naturalności - bez irytującego przeostrzenia i podbijania kontrastu wzorem trybów demonstracyjnych współczesnych telewizorów. Kameralne składy w stylu „The Ghosts of Hamlet. Lost Arias from Italian Baroque Operas” w wykonaniu Roberty Mameli i Le Concert de l’Hostel Dieu pod batutą Francka-Emmanuela Comte pozwalają na pełen wgląd w strukturę nagrań bez jednoczesnego efektu wtłaczania całego aparatu wykonawczego w naszą przestrzeń międzyuszną. Ponadto ww. duet nad wyraz udanie podkreśla zarówno właściwe, zgodne z rzeczywistością, faktury naturalnego instrumentarium, jak i nieco niższą aniżeli znana z „'Round M: Monteverdi Meets Jazz” tonację w jakiej śpiewa urocza sopranistka.
Swoje trzy grosze dokłada tu co prawda delikatnie, relaksacyjnie przyciemnione brzmienie zestawu, lecz jest to przeprowadzony na tyle precyzyjnie zabieg, że choć w kategoriach bezwzględnych wypadałoby uznać go za odstępstwo od bezwzględnej neutralności, to śmiem twierdzić, iż na większości nagrań taka sygnatura zrobi więcej dobrego aniżeli złego.
Skoro o bezwzględnej neutralności i transparentności mowa, to o ile przy barokowym plumkaniu nie sposób się do czegokolwiek przyczepić, to warto mieć świadomość, że najniższy bas nie tyle jest przez Staxy reprodukowany, co jedynie sygnalizowany, wiec cięższa elektronika („Planetary Medicine” Murkury) i bardziej agresywne odmiany rocka niekoniecznie są repertuarem pierwszego wyboru. Dlatego też choć otwierający „Blood Dynasty” Arch Enemy deszcz z „Dream Stealer” wypada niezwykle realistycznie, to już następującej po nim death-metalowej kakofonii brakuje nieco potęgi i energii, przez co podkreślona zostaje jazgotliwość i metaliczność prezentacji, której z kolei bliżej do stricte thrashowej estetyki. Całe szczęście niechęć Staxow do taplania się w metalowych ekstremach nie przekłada się na lżejsze odmiany Rocka, więc zarówno Santana na „Sentient” czaruje głęboką barwą swego PRS-a, jak i nieco bardziej garażowemu „METRO” The Blue Stones nie brakuje zadziorności i nie popada w irytującą anoreksję.
Dęciaki na „All The Way” Etty James mają właściwą chropawość i ostrość, lecz daleko im do sztucznie podbitej ofensywności. Sybilanty z kolei poddane zostają delikatnemu podkreśleniu, choć do irytującego szeleszczenia jeszcze trochę brakuje. Generalnie jazz wypada fenomenalnie a już na „Homage” Joe Lovano & Marcin Wasilewski Trio dzieją się prawdziwe cuda, gdyż ilość informacji i mikro dynamika zapierają dech w piersiach. Co de facto jest wskazówką dla przyszłych użytkowników, że im wyższej próby materiał muzyczny Staxom zapewnią, tym przyjemność odsłuchu będzie większa.
Może i SRS-X1000, to jak zdążyłem wspomnieć wcześniej „ulgowy bilet” wstępu do ekskluzywnego, high-endowego świata STAX-a. Nie ma jednak co się zadręczać ich budżetowością, a tym bardziej wstydliwie pomijać czymże z owej oferty podczas odsłuchów się delektujemy, bowiem SR-X1 wraz z SRM-270S nawet wyrafinowanych elektrostatycznych wyjadaczy ani nie przyprawią o grymas rozczarowania, ani nie widzę powodu, by uznać je za brzydkie kaczątko, bądź stworzony li tylko na potrzeby marketingu wabik na nieświadomych, dopiero wkraczających w świat high-endowych słuchaczy. Krótko mówiąc to świetnie brzmiący i zaskakująco lekki a zatem szalenie komfortowy zestaw mogący zapewnić wiele radości podczas długich godzin z ulubioną muzyką.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 3 999 PLN
Dane techniczne
SR-X1:
• Konstrukcja: Elektrostatyczne, otwarte
• Pasmo przenoszenia: 7-41,000Hz
• Kapacytancja: 110pF (uwzgledniajac przewód sygnałowy)
• Impedancja: 145kΩ (@10kHz/z 2.5m przewodem sygnałowy)
• Czułość słuchawek: 101dB/100Vr.m.s. @1kHz
• Napięcie polaryzacji: 580V DC
• Przewód sygnalowy:6-żyłowy niskoimpedancyjny z miedzi OFC, 2.5m
• Pady: Naturalna skóra owcza (obszar kontaktu uchem), sztuczna skóra (obszar mocowania)
• Waga: 234g
SRM-270S
• Pasmo przenoszenia: 0 - 35,000Hz/+0, -3dB
• Zniekształcenia harmoniczne: < 0.01% /1kHz 100V r.m.s.
• Wzmocnienie: 58 dB (800 razy)
• Max. napiecie wyjsciowe: 280V r.m.s./1kHz
• Impedancja wejściowa: 25kΩ
• Wejścia Liniowe: para RCA
• Wyjścia Liniowe: para RCA
• Wejście słuchawkowe: 5-pinowe
• Napięcie polaryzacji: 580V DC
• Wymiary (S x W G):132 × 38 ×153 mm
• Waga: 540g