Wydawać by się mogło, że rodzimy rynek audio jest tak nasycony, żeby nie powiedzieć napakowany, wszelakimi markami z najdalszych zakątków naszego globu, że na kolejnego gracza po prostu brak już miejsca. Z drugiej strony część odbiorców jest na tyle znudzona co i rusz migrującymi pomiędzy katalogami dystrybutorów „twarzami”, że łaknie świeżej krwi i dalekich od opatrzenia projektów. I właśnie z reprezentantem owej świeżej krwi i nową twarzą wśród dostępnych nad Wisłą marek, za sprawą High End Alliance przyjdzie nam w ramach niniejszego testu się spotkać. Nie przedłużając niepotrzebnie wstępniaka zapraszam zatem na kilka, jak to mam w zwyczaju wybitnie subiektywnych uwag i refleksji nt. zintegrowanego wzmacniacza EAM Lab Classic 102i.
W ramach niezobowiązującego wprowadzenia niejako oficjalnie debiutującej na naszych łamach marki pozwolę sobie jedynie wspomnieć, iż początki jej działalności datowane są na 1997 r, kiedy to za sprawą Emanuele Pizzi powołana została do życia firma TCE oferująca swe wzmacniacze na rynek pro-audio. Co zatem ów byt ma wspólnego z naszym dzisiejszym gościem? Ano to, że w 2010 r został on przemianowany na … EAM Lab a w jego portfolio zagościła elektronika skierowana również do „cywilnych” odbiorców z segmentu Hi-Fi / High-End. W chwili obecnej 800 m² kwatera główna EAM lab mieści się w malowniczym miasteczku Busto Arsizio (Lombardia/Włochy) i to właśnie w niej odbywa się kompletny proces produkcyjny – począwszy od fazy projektowej, wdrażania prototypów, po produkcję oraz przygotowania do spedycji finalnych wersji. Na terenie nie zabrakło również części ekspozycyjno-wystawienniczej i trzech pomieszczeń odsłuchowych. Krótko mówiąc wszystko, co tylko się da odbywa się na miejscu – pod jednym dachem.
A jak prezentuje się tytułowa 102-ka? Śmiem twierdzić, że patrząc na nią z perspektywy „włoskich stereotypów” to zaskakująco … surowo, czy wręcz industrialnie. Próżno szukać w niej spodziewanych, rustykalnych akcentów, obłości, czy też drewnianych, zapewne orzechowych, wstawek. Mamy bowiem do czynienia z dość niewielką, aluminiową bryłą z groźnie nastroszonymi grzebieniami radiatorów na bokach, zgrabnie wkomponowanymi w płytę górną czernionymi perforacjami wentylacyjnymi i minimalistycznym, wykonanym z masywnego płata szczotkowanego aluminium frontem. Dodajmy, że frontem minimalistycznie oszczędnym, z centralnie umieszczonym, czytelnym wyświetlaczem dostępnym w kolorze białym, żółtym, zielonym i widocznym na powyższych zdjęciach niebieskim oraz dwiema toczonymi gałkami – lewą, odpowiedzialną za wybór źródła i prawą – pełniącą rolę regulacji wzmocnienia.
Rzut oka na ścianę tylną nie rozczarowuje, obie flanki okupują pojedyncze, solidne terminale głośnikowe a pomiędzy nimi wygospodarowano miejsce na parę wejść XLR, wy/wejście z pre/na końcówkę mocy, 3 wejścia liniowe RCA wzbogacone o wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM, wyjście na zewnętrzy rejestrator oraz opcjonalną sekcję cyfrową z wejściami koaksjalnym, USB i optycznym. Wyliczankę zamyka włącznik główny oraz gniazdo zasilające IEC. W komplecie znajduje się również elegancki i poręczny aluminiowy pilot zdalnego sterowania.
Pomimo dość niepozornej postury 102-ka budzi zaufanie całkiem pokaźną, 15 kg wagą, za co w znacznej mierze odpowiada zaskakująco solidne, oparte na dwóch pokaźnych toroidach zasilanie dostarczające życiodajną energię zaprojektowanym w topologii dual mono układom zamontowanym na czterowarstwowych płytkach PCB, z których jedna warstwa pełni rolę ekranu przed zakłóceniami RFI. Zaskakujący jest jednak fakt, iż pomimo zbalansowanej budowy na plecach znajdziemy jedynie pojedynczą parę XLR-ów a wejść RCA aż cztery. Całe szczęście dostarczane do nich sygnały są symetryzowane, jednak mając wybór w tym wypadku warto zadbać o również zbalansowane źródło. Idąc dalej sekcję przetwornika umieszczono na osobnej płytce. Może się ona pochwalić obecnością 32 bitowej kości Sabre ESS - ES9038Q2M. Za regulację głośności odpowiada para cyfrowych układów sterujących stopniami wyjściowymi opartymi na tranzystorach MOSFET. Deklarowana przez producenta moc tytułowej integry to 100W przy 8Ω, 180 przy 4Ω i … 290W przy 2Ω na kanał, co jasno daje do zrozumienia, iż ten niepozorny maluch powinien z powodzeniem poradzić sobie nawet z dużymi i niezbyt łatwymi do wysterowania kolumnami.
Przechodząc do opisu walorów brzmieniowych 102-ki od razu, zapobiegliwie zaznaczę, iż nie miałem bladego pojęcia czego się po niej spodziewać, gdyż o ile tylko pamięć mnie nie myli nie tylko nie dane mi było niczego z włoskiej stajni w swej grubo ponad ćwierćwiecznej przygodzie z Hi-Fi posłuchać, co do czasu propozycji złożonej przez High End Alliance wręcz nie dysponowałem świadomością istnienia tytułowego bytu. Dlatego też bez zbędnego i zamazującego odbiór bagażu oczekiwań wpiąłem EAM Lab Classic 102i w swój dyżurny system i … zaliczyłem klasyczny opad szczęki. Powód? Dość oczywisty – niezwykle energetyczne, pełne werwy, drajwu i świetnej kontroli granie przywodzące na myśl pracę silnika rasowego sportowego samochodu. Jednak pozwolę sobie w tym momencie pominąć konkretną markę, bowiem wachlarz motoryzacyjnych analogii wśród włoskich dwuśladów jest na tyle szeroki i posiada tak liczne grono obsesyjnie wręcz wiernych fanów, że chcąc uniknąć ewentualnych i zupełnie niepotrzebnych animozji najlepiej niech każdy z Was, oczywiście po odsłuchu, zadecyduje, czy integrze EAM Lab bliżej do Ferrari Testarossa, Lamborghini Aventador a może Lancii Delta Integrale. Niemniej jedno jest oczywiste i bezdyskusyjne – mamy do czynienia z prawdziwym wulkanem energii uwielbiającym repertuar, gdzie przysłowiowa jazda bez trzymanki zwiewa papucie ze stóp i berecik z łysinki. Nie dziwi zatem fakt, że podczas blisko dwutygodniowych testów nader często tytułowy wzmak karmiony był wszelakimi odmianami metalowych ekstremów, wielką symfoniką i bezkompromisową elektroniką, których to nie sposób usłyszeć podczas oficjalnych, wystawowych odsłuchów w obawie przed oczywistą kompromitacją prezentowanych systemów. Tymczasem niezależnie czy z głośników wydzierała się ferajna z Alien Weaponry („Tangaroa”) , istną apokalipsę zwiastowały waltornie („Gladiator”), czy też infradźwiękowe basiszcze 潘PAN („Ghosts”) trzęsło fundamentami Hadesu EAM trzymał moje niezbyt przyjazne słabowitym wzmacniaczom Dynaudio w żelaznym uścisku i prowadził je na niezwykle krótkiej smyczy. Kontrola w całym reprodukowanym paśmie zasługiwała wyłącznie na same superlatywy, jednak zamiast drogi na skróty i pewnego odchudzenia dźwięku 102-ka stawiała na nieprzesadzoną żylastość, lecz jednocześnie zachowywała właściwą soczystość, masę i wolumen generowanego dźwięku. Stroniła też od zbytniej nerwowości, więc jeśli po kakofonicznych spiętrzeniach następowała chwila lirycznych akordów automatycznie przestawiała się z apokaliptycznej destrukcji w tryb kojenia skołatanych nerwów. Warto również podkreślić, że podczas gościnnych występów 102-ka pomimo swej, zakładam, że wrodzonej bezkompromisowości, ani razu nie dała się przyłapać na podkreślaniu sybilantów, czy też ziarnistości najwyższych składowych, więc zarówno szeleszcząca Carla Bruni („Quelqu'un M'a Dit” https://tidal.com/browse/album/4873453 ), jak i lubiąca zasyczeć Anna Maria Jopek („Farat” https://tidal.com/browse/album/13189205 ) łaskawie dawały się wysłuchać bez uczucia fatygi od pierwszych do ostatnich, zarejestrowanych na swych albumach dźwięków. Oczywiście wokalne maniery obu ww. diw były doskonale słyszalne, jednak nie dominowały nad całością przekazu.
Jak mam cichą nadzieję z powyższego tekstu jasno wynika, pojawienie się EAM Lab Classic 102i w waszych systemach może stanowić prawdziwą pobudkę dla do tej pory nieco ospałych i niezbyt chętnych do współpracy kolumn. Ponadto zastanawiając się nad wyborem wersji od razu podpowiem, że nie ma co się zastanawiać, gdyż opcjonalny moduł DAC jest po prostu świetny i nie jest li tylko wymuszonym przez rynek dodatkiem, lecz spokojnie może konkurować z samodzielnymi konstrukcjami z pułapu przynajmniej 5 kPLN. Jeśli zatem rozglądacie się za czymś nieoczywistym, nieopatrzonym a jednocześnie charakteryzującym się wysokiej próby, aż kipiącym od energii dźwiękiem, to tytułowa włoska integra powinna trafić w Wasze gusta.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Dystrybucja: High End Alliance
Producent: EAM Lab
Ceny
EAM lab classic 102i + Mhono MM: 3 200€
Opcjonalny moduł DAC: 400€
Dane techniczne
Moc wyjściowa: 2 x 100W / 8Ω; 2 x 180 / 4Ω; 2 x 290 / 2Ω
Pasmo przenoszenia: 20Hz-20kHz +/- 0,2dB
Zniekształcenia THD+N: 0,003%
Separacja kanałów: >77dB
Odstęp sygnał/szum: >102dB
Wejścia analogowe: para XLR, 3 pary RCA, phono MM, AMP-IN RCA
Wyjścia analogowe: Pre-out RCA, Rec Out. RCA
Wejścia cyfrowe (po instalacji opcjonalnego modułu DAC): Optyczne, Koaksjalne, USB (PCM max 24bit/384kHz; DSD 512)
Impedancja wejściowa: 47 kΩ (XLR); 22 kΩ (RCA), 47 kΩ (Phono)
Wzmocnienie (Phono MM): 41dB
Wymiary (S x G x W): 42 x 38 x 11 cm
Waga: 15 kg