Ten system stereo marki Vincent potrafi zapewnić mocne wrażenia. W skład testowanego kompletu wchodzą wzmacniacz SV-129 oraz odtwarzacz CD-S2 Vincent. Tego typu zestawy są chętnie kupowane nawet przez doświadczonych audiofilów – pełnią one wówczas funkcję drugiego systemu stereo w domowym zaciszu. Tak dobrana elektronika może też być pierwszą poważną inwestycją dla początkujących miłośników dobrego dźwięku, np. przedkładających konfigurację dwukanałową nad multichannel.
BUDOWA
Obydwa klocki zaprojektowano z myślą o wzajemnej współpracy, toteż ich projektanci skupili się przede wszystkim na walorach estetycznych. Obudowy o takich samych rozmiarach, wykonane z identycznych materiałów mają tworzyć spójną całość.
Najpierw przyjrzymy się bliżej odtwarzaczowi CD. Jego przedni aluminiowy panel dysponuje symetrycznie umieszczonym wyświetlaczem i szufladą transportu oraz zgrupowanymi w obrębie okręgu przyciskami, obsługującymi podstawowe funkcje. Wnętrze podzielono na dwie komory odgrodzone od siebie solidnym metalowym elementem, który usztywnia konstrukcję chassis i jest jednocześnie dobrym ekranem izolującym delikatniejsze układy elektroniczne od strefy, w której pracuje transformator. A ten, jak na CD, jest bardzo solidny – spory toroid zamknięto w plastikowej puszce. W tej samej komorze ulokowano transport Philipsa. Przed trafem pracuje filtr przeciwzakłóceniowy. Drugą komorę wypełnia duża płytka drukowana z gęsto upakowanymi elementami elektronicznymi. Co ciekawe, w jej obrębie znajduje się również pozostała sekcja zasilacza, a więc prostowniki ze stabilizowanymi sekcjami osobno dla toru analogowego i cyfrowego wraz z większymi pojemnościami filtrującymi. Na uwagę zasługuje fakt użycia wysokiej klasy elementów, które nie zawsze znajdziemy w podobnych konkurencyjnych konstrukcjach – kondensatorów MKP w ścieżce sygnału zarówno Wimy, jak i innych producentów. Elektrolity również są, ale w niedużych ilościach i głównie w sekcji filtrującej prąd zasilający, tam gdzie wymagane są znacznie większe pojemności.
Wzmacniacz Vincenta po odkręceniu górnej pokrywy robi tak samo pozytywne wrażenie, jak odtwarzacz. Dużą uwagę poświęcono solidnemu zasilaniu. Mamy tu do czynienia z masywnym transformatorem toroidalnym dużej mocy, który często można spotkać we wzmacniaczach klasy średniej, a więc sporo droższych. Obok umieszczono płytkę zasilacza, w obrębie której znajduje się prostownik wraz z bezpiecznikami i dużymi elektrolitami o pojemności 10 tys. μF każdy, bocznikowane małymi pojemnościami kondensatorów typu MKP – palce lizać! Konstrukcję przedziela duży metalowy wspornik, tworzący z aluminiowym radiatorem kształtownik T, solidnie usztywniający chassis. Końcówka mocy dysponuje dwoma parami tranzystorów Sankena: C2837 i A1186 oraz parą sterujących, a więc elementami często stosowanymi przez innych producentów. W sekcji przedwzmacniacza pracuje potencjometr Alps z niebieskiej serii oraz szybki i niskoszumny wzmacniacz operacyjny, oparty na układzie scalonym Burr-Browna OPA2134PA. Obydwa urządzenia posiadają gniazda IEC, a więc warto użyć dobrych kabli sieciowych. SV-129 wyposażono w solidne pozłacane terminale głośnikowe, akceptujące dowolne zakończenia kabli.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU
W przypadku testu firmowego zestawu stereofonicznego dość łatwo zapędzić się w kozi róg. Mimo iż obydwa urządzenia można kupić oddzielnie, intencją producenta jest, aby sprzedawać je razem – podobną polityką kierował się zapewne dystrybutor, dostarczając nam do testu obydwa klocki. Przeprowadzając test zestawu, można wysnuć zupełnie inne wnioski niż wtedy, kiedy rozpatrzymy te urządzenia w zupełnie różnych konfiguracjach. Jednak koniec końców na wygląd zewnętrzny też zwracamy uwagę i jednolita linia wzornicza odgrywa dla nas tak samo ważną rolę, jak dla innych użytkowników. Tak więc zakup takiego zestawu może się okazać opłacalny, tym bardziej że komponentom sprzedawanym w zestawie często towarzyszy przyzwoita polityka cenowa w postaci zniżek czy upustów. Zatem w portfelu może zostać spory kawałek grosza. Poza tym istnieje jeszcze pojęcie tzw. firmowego brzmienia. Co to oznacza? A no właśnie to, że komponenty jednego producenta bazujące na podobnych elementach elektronicznych mogą zabrzmieć bardziej spójnie i nie będą sprawiać większych problemów z dopasowaniem się do siebie. W tym wypadku klient zostaje zwolniony z dalszych poszukiwań urządzeń towarzyszących.
Naturalnie opis wrażeń dźwiękowych będzie dotyczył głównie połączonych ze sobą CD-S2 i SV-129. Okazuje się jednak, że rozpatrywane osobno, oba urządzenia brzmią nieco inaczej, niż można by się tego spodziewać. Lepszy brzmieniowo wydał nam się CD-S2, który bez wątpienia stanowi dobrą inwestycję. Ma on klarowną górę pasma i świetnie poukładany dźwięk pod kątem homogeniczności. Z kolei wzmacniacz SV-129 na tle konkurencji wypada nieźle, ale jeśli podłączymy do niego wysokiej klasy źródło, to nie popisze się już taką finezją brzmienia, jak odtwarzacz CD w połączeniu z kilkukrotnie droższą elektroniką. Na przełomie średnicy i góry pasma tego ostatniego pojawia się co prawda nieco metalicznych naleciałości, a poza tym może też brakować trochę gładkości, ale już środek potrafi być całkiem dziarski i wyraźny...
(więcej w "Hi-Fi Choice & Home Cinema" nr. 12/08)
Pełna recenzja tego urządzenia w "Hi-Fi Choice & Home Cinema" nr. 12/08
Inne ciekawe artykuły o sprzęcie stereo i kinie domowym na www.hfc.com.pl
PRODUKT Vincent CD-S2 + SV-129
RODZAJ Odtwarzacz CD + wzmacniacz zintegrowany
CENA 1.960 zł (CD-S2); 1.960 zł (SV-129)
KONTAKT www.audiosystem.com.pl