"Włosi postanowili stworzyć phono stage, który oprócz swojej podstawowej funkcji pełni jeszcze kilka innych. Z jednej strony bardzo mi się to podoba, bo wiele dostępnych na rynku przedwzmacniaczy gramofonowych to takie "golasy", że aż szkoda gadać. Możemy wydać nawet cztery albo sześć tysięcy złotych i wcale nie ma pewności, że dostaniemy urządzenie wyposażone w komplet niezbędnych regulacji, w zestawie nie znajdziemy zasilacza wyglądającego jak ładowarka od starego telefonu, a w sporej, ładnej, eleganckiej obudowie nie będzie zamontowana płytka wielkości paczki papierosów. uPhono+ nie dość, że jest bardzo kompetentnym preampem, to jeszcze ma na pokładzie kilka całkiem przydatnych funkcji, a jego brzmienie ani trochę nie rozczarowuje. Ma swój charakter, ale tak naprawdę ciężko mu cokolwiek zarzucić. Zastanawiałem się nawet czy nie jest to poziom nieco droższych przedwzmacniaczy, takich jak 1ARC Arrow 2 czy Audio Analogue AAphono, jednak nie chciałbym ogłaszać takich rewelacji bez bezpośredniego porównania. Tak czy inaczej, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jedynym minusem jest dziwna przestrzeń na wyjściu słuchawkowym. Być może niektórym przypadnie do gustu taka trójwymiarowa scena, jednak dla mnie jest to walka z wiatrakami. Nauszniki to nie kolumny i w żaden sposób się tego nie przeskoczy. Kiedy uPhono+ pojechał do dystrybutora, przyszła mi do głowy taka myśl... A może jednak Włosi powinni stworzyć jego tańszy odpowiednik? Bez wyjścia słuchawkowego, bez regulacji głośności i bez przetwornika, ale na bazie tego samego układu elektronicznego i z tym samym dźwiękiem? Chyba nikt nie skorzysta bowiem ze wszystkich "pobocznych" funkcji. Ze wszystkimi dodatkami urządzenie kosztuje 3999 zł. Gdyby po ich wyrzuceniu cena spadła do, powiedzmy, 3299 zł, mielibyśmy prawdziwy hit - przedwzmacniacz, który mógłby stawać w szranki z dwukrotnie droższą konkurencją"