Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5762 opinie sprzęt

Van Den Hul CS 122 hybrid

bardzo sympatyczne kable, sprawdzaja się świetnie w krzykliwych systemach.Podstawowa cechą jest kultura brzmienia bez odjazdów ale też bez fajerwerków. Dobry kabelek i tyle Trochę za drogi


Klotz Twinax LY225T

po wpięciu LY225T zamiast zwykłego kabla OFC 2,5 mm2, dźwięk stał się melodyjniejszy. Bas jest znacznie lepiej kontrolowany i pojawiło się więcej szczegółów, scena uległa otwarciu, choć na moim systemie jest wciąż duży pierwszy plan. W stosunku do zwykłych kabli OFC, znikła suchość. Dotychczas kable głośnikowe były w moim systemie wąskim gardłem. Ze zmiany jestem zadowolony (długość 2 x 4,5 mb). Teraz czas na kolejną modyfikację moich przerabianych kolumn Jamo E350. Ogólnie polecam.


Cambridge Audio A300

Słuchałem tego u znajomego w wąskim pokoju. Wydaje mi sie ze umiem oddzielic jak gra poszczególny element toru. Po wzieciu poprawki na sprzet towarzyszacy którym był niestety kompact Technicsa 1 bit and kolumny Jamo 2-way nic specjalnego. Opinia. Wyrazny spadek na krańcach pasma po obu stronach nie dajacy poczucia realnosci nagrania dla mnie dyskwalifikujacy ten wzmacniacz. Brak powietrza wokół basu i sopranów. Charakter zniekształceń prawie idealny +4 !! .Z lekką flegma brytyjską oczywiscie bo to brytyjczyk w kazdym calu i nagrania symfoniczne brytyjskie idealnie sa przez niego słuchane. Muzykalnosc 5 no chyba ze ktoś woli brzmienie francuskie. Zniekształcenia jak najbardziej poprawne. Mozna słuchać ale z prekreconymi regulatorami barwy w prawo. Czyzby to wina kolumn? W sumie nie kupuję!


Unitra WS 503

Jak na tamte lata - sprzęt super. Koledzy piszą o szumie przedwzmacniacza. To jest moim zdaniem wada konstrukcyjna, którą można łatwo ominąć. Zaprojektowano w nim przedwzmacniacz korekcyjny o charakterystyce RIAA do gramofonu dynamicznego i dużym wzmocnieniu potrzebnym do takiego gramofonu. Niestety ten sam przedwzmacniacz po stłumieniu wzmocnienia do 1 i dopasowaniu charakterystyki (sprzężenie zwrotne) zastosowano do wejść TUNER i WEJŚCIE UNIWERSALNE. Wejścia magnetofonowe są PO tym przedwzmacniaczu i szumią DUŻO mniej. Wystarczy nie wykorzystywać wejść TUNER i UNIWERSALNE tylko MAGNETOFON 1 i 2. Ja przepiąłem wejścia TUNER I UNIWERSALNE po przedwzmacniaczu i jest o wiele lepiej. Może konstruktorom nie przeszkadzał ten szum, bo wtedy nie było jeszcze CD, a tunery i magnetofony szumiały bardziej, niż ten wzmacniacz.


Sony CDP-XA3ES

Najpierw budowa - chylę czoła przed tą konstrukcją. Przewinęło mi się w latach 90' kilka napędów i chyba tylko mój ROTEL CD-961 był zbudowany równie porządnie. Na poczatku zwraca uwagę spory ciężar tego CD i jego wielkość. Wszystko na obudowie metal, z tyłu mamy wyjście stałe i regulowane. Zupełnie zaś niefajnie że sieciówka zamontowana na stałe... Rotel miał tu jednak normalne gniazdo. Pięknie jest rozplanowana płyta czołowa, w centrum zamontowany ciuchutki napęd, pod nim display. Z prawej strony przyciski, z lewej gniazdo słuchawkowe + regulacja (regulcja z silniczkiem , a co...) całość robi wrażenie przemyślanej i solidnej konstrukcji. Transport wysuwa się pewnie i solidnie, reaguje błyskawicznie na wyd. komendy. Nie m tu mowy o bujającej się na boki tacce czy 20 sekundowym rozpoznawaniu płyty, co nie jest takie oczywiste, patrząc na wiele innych czytników :)) Wady? Są niestety :( Wspomniana sieciówka zamontowana na stałe i no i brak wyłączenia wyświetlacza. Za to w środku (nie omieszkaliśmy już rozkręcić ze znajomym) - porządek, ład i znakomite elementy. Jesli tak mają wyglądac obśmiewane często 'japońskie konstrukcję' to ja się piszę.   2. Brzmienie. No i tutaj jestem w kropce. Jak się przyznać, że człowiek latał pół lat 90' jak kot z pęcherzem za podobnym brzmieniem a tego CD nie sprawdził? A nie sprawdziłem, powodowany jakąs neichęcią do dużego koncernu. Do niczego z budżetówki porównywac nie ma sensu, bo zjadana na śniadanię, natomiast ciekawie wypada porównanie z moim poprzenim CD z serii 961, który używałem osttanio. To co się pierwsze rzuca w uszy to niesamowita głebia i kontrola basu w XA3ES. Uderzenia są starsznie szybkie, mocne i dynamiczne. Są też na raz głębokie i twarde, a już myślałem że jest to efekt na tym poziomie cenowym nie do uzyskania. Rotel CD grał zupełnie inną manierą - bas był, ale miękki i do muzyki rockowej raczej niezaspecjalny. ES'ka punktuje tak że hej. Fajnie to słychać na ostatnim albumie DREAM THEATER "Train Of Thought'. Ok, dajmy spokój basiszczu - reszta jest tak samo dobra, albo i lepsza - czemu? CDP-XA3ES w odróźnieniu od kompaktu ROTEL'a nie ma rozjaśnionych średnich i nie ma wypchętego przełomu średnie/wysokie. Płyty brzmią raczej analogowo i ciepło, barwy są nasycone a nie tylko tylko zarysowane i klinicznie ostre. Ta ostatania cecha sprawia że muzyki słucha się mi po prostu cholernie przyjemnie. Abstrachując jak ma się to do neutralności :)) Przestrzeń - obecna jakże. Plan brytyjski (sic!), jak w studiu, dźwięk pięknie oderwany od kolumn, ale bez hektarów w głąd - raczej nieco w głąb, na linii głośników i przed. Czyli blisko słuchacza. Tu już różne są gusta, dla mnie OK.


AKG K701

Zacznę może od budowy. Design K701 jest, jakby to powiedzieć, kontrowersyjny. Z jednej strony materiały i wykonanie z najwyższej półki, z drugiej wygląd „ipod-owaty” taki. Może to przez ten biały kolor. Ale w końcu wygląd nie jest najważniejszy. Muszle są duże i ukształtowane anatomicznie, tzn. z tyłu są grubsze i doskonale przylegają do głowy. Są też na tyle głębokie że nie uciskają małżowiny. Wykończone aksamitem. Wentylacja jest świetna. System automatycznej regulacji pałąka skonstruowany jest bardzo pomysłowo i precyzyjnie. Ale jest to też punkt do którego się przyczepię – automatyczny naciąg pałąka zrealizowano na gumie (ringi z gumy obleczonej materiałem). Taki element wcześniej czy później się zużyje… Część opierająca się na głowie jest ze skóry i jest twarda. Na szczęście można ją manualnie zmiękczyć w wyraźny sposób. Cały patent jest średnio wygodny ponieważ system naciągu działa pewną siłą na głowę, a owe gumy są dość mocne. Być może z czasem się „wyrobią”. Dla osób z dużą głową (jak ja) zakres pałąka jest wykorzystany maksymalnie. Siła działająca wtedy na głowę jest największa – gumy są naciągnięte. Osobiście lubię rozwiązania jak np. Beyerdynamic. Kabel (3 metry) jest jednostronny i, jak podkreśla producent jest pełny Bi-wiring. Zastosowano też słynne patenty typu Varimotion oraz jedynie w tych słuchawkach płaski drut nawojowy. Generalnie wygoda i jakość wykonania na szóstkę. W komplecie praktyczna podstawka i redukcja na małego jacka.   UWAGA ! Koniecznie przesłuchać używany, dotarty egzemplarz. Fabrycznie nowe to w zasadzie półprodukt słuchawkowy. Wyjęte z pudełka nie prezentują pełni możliwości – dźwięk jest szary i płaski. Ale już po 50 godzinach jest dużo lepiej, można zacząć cieszyć się muzyką. Dalsze docieranie wpływa korzystnie ujawniając coraz to nowe zalety K701. Testujący zalecają 300 godzin do uzyskania optymalnego początku.   Opis soniczny będzie się odnosił głównie do różnic pomiędzy K701 a DT880 ‘2005 (bo z Beyerów właśnie się przesiadłem) oraz gościnnie HD650. Ogólny charakter brzmienia jest w dużym stopniu uniwersalny. Żaden z podzakresów nie jest uwypuklony lub osłabiony. Można przyjąć że pasmo jest wyjątkowo fizjologiczne. W odróżnieniu od DT880 wyższe soprany są łagodniejsze, jest ich nieco mniej, przez co początkowo sprawiały wrażenie mniej szczegółowych. Uważniejsze przesłuchanie porównawcze prowadzi jednak do stwierdzenia – sopranów jest mniej lecz ich jakość i rozdzielczość jest wzorowa. Wyraźnie większy jest natomiast bas. Schodzi nisko i jest ładnie kontrolowany do samego krańca. Tego właśnie mi w 880tkach brakowało – wypełnienia basu. Jest świetnie „przezroczysty” – w zależności od nagrania twardy lub „klejący”. Doskonale słychać różnice pomiędzy instrumentami basowymi. Do tego potrafi być jak bestia i zaskoczyć nagłym tąpnięciem. Fajnie słychać otoczkę instrumentów – te informacje o wydobywaniu dźwięku dołączone do samego dźwięku instrumentu. Nie jest na szczęście „bumboxowy” jak w HD650. Średnica bez komentarza, nie ma po co bić piany. Jest rewelacyjna, ekspresyjna i mocna. Subiektywnie mam wrażenie dużej „gęstości” przekazu, co przy wspaniałej jak na słuchawki scenie tworzy spektakl jedyny w swoim rodzaju. Właśnie – przestrzeń. W porównaniu do DT880 które są w tym niezłe ale grają szeroko głównie w bok, AKG dostarczają jeszcze wymiar „w przód”. Wyraźnie różnicowana jest też wysokość instrumentów. Porównanie z HD650 było bolesne – prawie jak mono… Dynamika (wiążę to dużą czułością 105dB) jest bardzo dobra. Słuchawki nie boją się symfoniki, lokalizacje muzyków i skoki głośności oddane są wspaniale.   Dźwięk jest żywiołowy. DT880 to przy nich troszkę „ciepłe kluski”, eleganckie i brylujące sopranami, ale bez pazura. Brak im (DT880) tej gęstości i wypełnienia przestrzeni AKG.   Podsumowując AKG K701 to ścisła extraklasa. Świetna przestrzeń, piękna barwa. Moja rekomendacja.


Mission m53

Bardzo dóbrze sprawdzją się w lżejszej muzyce (Clannad "Legend"). W cięższej (Therion "Lemuria", Andromeda "II=I", Blind Guardian "Nightfall in the Middle Earth") trochę gubią się niższe rejesrty. Chóry nie są tak potężne jak powinny. Bas za słaby (przynajmniej przy tym ustawieniu głośników - 2 m od ściany w pomieszczeniu 35 m2). Na pierwszym planie: blachy, gitary i wokale, lekko w tle reszta perkusji. Niskie rejestry w tle.   Ogólne wrażenie dobre - ale nie w metalu i rocku. Lekka muzyka oddana z niezwykłą szczgółowością i tu duży plus. Niestety słucham w większości rocka i metalu - więc dla mnie odpadają.   Esa Vivace testowane również - bardziej pasują do prefereowanej przeze mnie muzyki.


Technics ST-GT550

Mam go od nowego (08-03-1994) - nigdy nie było z nim problemu. Po ok. 3-4 tygodniach bez napięcia rozprogramowuje się. Kiedyś grał jakby z zawężonym pasmem przenoszenia, dzisiaj dzwięk jest bardzo dobry. Chyba poprawiła się jakość sygnału.


Triangle Naia

Na wstepie dwie uwagi. Sluchalem tylko w sklepie choc w 3 konfiguracjach sprzetowych to jednak nie tego samego dnia. I druga: sala odsluchowa w mojej opinii o slabej akustyce, nie najlepiej wytlumiona.   Czytalem opinie o tych kolumnach z jednym z polskich magazynow i zarzucano odstepstwo od naturalnosci i podbarwienia wokali przez bas (wychodzilo by na to, ze srednica przyciemniona). Tymczasem moj odsluch wlasny jakos nie pokrywa sie z tym opisem. Ale po kolei.   Kolumny byly szeroko rozstawione i tylko okolo pol metra od sciany tylnej. Elektronika: CD Roksan Caspian MKIII i Pathos Classic; Atoll, sredni CDP + wzm. Audio Analogue Maestro oraz CD Classé (model 1 czy cos takiego, nie pamietam)i Pathos Logos. W sumie wszystkie te zestawy wypadly dosc podobnie ale nie koncentrowalem sie na roznicach a na kolumnach bo uzywane ale ledwie 4 miesiace byly do kupienia za 40% ceny katalogowej. Wiec warto bylo sie skupic :-)   Wrazenia dzwiekowe. Te kolumny na starcie nie sprawiaja wrazenia hi-endowego. Brakuje czegos, co nazwalbym kulturalnym brzmieniem. Porownujac do np. Dali Helicon 800 za podobne pieniadze nic nie wskazuje w pierwszej chwili, ze to taki wlasnie przedzial cenowy. Dali graja majestatycznie, z lekko wycofana gora a tu kawa na lawe, dzwiek nieco jasny i jakby pospolity. Ale jak przychodzi co do czego to ukazuja sie atuty i to w calkiej sporej ilosci. Przede wszystkim jest swietna dynamika. Nawet cichy odsluch jest szalenie ekspresyjny. Kino akcji. W sumie wszystkie wzmacniacze byly raczej z rodziny ulagodzonych, ocieplonych a tu dzwiek nagle tracacy o histerie. Przy glosniejszym sluchaniu kolumny wciaz graja tak samo i nic sie nie psuje ale potworna dynamika powoduje, ze siedzimy na kanapce z pewnym niepokojem. A nuz cos znowu wyskoczy. I o dziwo, te eksplozje energii sa nie tylko w skali makro ale taze szczegoliki w tle nagle maja swe wielkie chwile. Wszystko jakies takie nabuzowane i nie mozna nie zauwazyc nawet drobnych, przeszkadzajkowych dzwiekow bo sa i upominaja sie o swoje nawet jezeli znacznie cichsze od pierwszego planu. W ilosci pokazywanych szczegolow to jest konstrukcja wybitna. Ale moze dlatego, ze nie tylko, ze pokazuja szczegoly to jeszcz graja tak, ze te szczegoly sa zauwazalne. Jednak czy naturalne? Czasami mialem wrazenie, ze znany mi plyty staly sie napakowane testosteronem jak Schwartzeneger.   Wokale i gora pasma sa dosc ostre i jasne ale we wszystkich tych konfiguracjach jeszcze do strawienia. Zaklocia w uszy wlasciwie nie sa obecna choc prezencja glosek s i c jest wszechobecna. Na szczescie bez znieksztalcen i podbic w stosunku do tla.   Bas to oddzielna sprawa. Trudno napisac, by go nie bylo i by nie schodzil w niskie rejony. Rzepolenie na kontrabasie wypada bardzo przekonywujaco i wszelakie barwy zwiazane z takim a nie innym docisnieciem strun palcami do gryfu sa az do przesady pokazane. Jednak bas nie ma wlasciwego ciala. Jest jakby pelna informacja o nim ale trudno powiedziec, ze wypelnia pomieszczenie. Dziwne bo taka bateria niskotonowcow powinna zrobic swoje. Takze w porownaniu do reszty pasma basu jest sporo ale nie jest to falowanie nad podloga a raczej podana na wprost informacja.   Wokale mialy byc zabarwione. I nie byly. Nie wiem dlaczego w jednym z polskich magazynow pisano o wyraznych podbarwieniach. Akurat wokale wydaja sie byc najlepiej pokazane, zadnych tubowych nalecialosci, glosu jak z kartonowego pudla czy z basowym przydzwiekiem. Kobiece czy meskie wokale sa silna strona tych kolumn. Takze stereofonia i glebokosc sceny sa bardzo dobre choc pierwsze plany blisko sluchacza. Triangle Naia sa na pewno niezlymi kolumnami ale pierwotna cena jest moim zdaniem wygorowana. Takze ich ogolny charakter raczej dla zblazowanych melomanow, ktorzy szukaja nowego, innego brzmianie a i to pewnie tylko na jakis czas bo narzucajacy sie, silny charakter tych kolumn, nieustanne zawracanie glowy i afiszowanie sie ze swoja obecnoscia moze byc na dluzsza mete meczace. Mimo wybitnej okazji cenowo rzecz biorac nie zdecydowalem sie na kupno a obchodzilem temat jak pies jeza - dlugo i z zainteresowaniem.   W podsumowaniu mozna napisac, ze sa one dobre, drogie, ladne, wielkie i... specyficzne.   Bryan Ferry w jednym z utworkow spaceruje przed sluchaczem - buty po zapiaszczonym chodniku. Z Trianglami nie przechodzi spacerkiem ale podskakujac z nogi na noge :-)


Nordost Heimdall

Nordost Heimdall- opis dotyczy wersji pierwszej kabla Absolutnie najlepszy kabel głośnikowy z którym miałem do czynienia. Wzbudził zachwyt już przy pierwszym wpięciu do systemu i mimo upływu czasu nadal jestem pod wrażeniem tego co potrafi zrobić z dźwiękiem. Miałem kable bardzo dobre, Heimdall jest genialny. 1.przestrzeń- spektakularna, holograficzna, przekraczająca obrys pokoju odsłuchowego 2.nadzwyczajna precyzja ogniskowania poszczególnych planów i źródeł pozornych 3.rozdzielczość i czystość sopranów 4.piękna, naturalna barwa średnicy 5.wszystko co powyżej harmonijnie zgrane w muzykalny, wciągający przekaz 6.o basie niewiele mogę powiedzieć. Mój Heimdall jest mono-wire, więc w Dali Grandach do sekcji niskotonowej muszę używać zworek. Ważne że udało się je skutecznie dobrać- bas jest pełnokrwisty i świetnie komponuje się z resztą Heimdall jest kablem neutralnym i tego samego wymaga od toru. Nie ma litości. Pokaże każde słabe ogniwo, nawet jeśli to będzie kabel do zasilania listwy. Co ciekawe, okazuje miłosierdzie dla gorzej zrealizowanych płyt, ale... do pewnych granic. Jeśli w nagraniach jest odchudzona średnica, "bogaty" przełom środka i góry, albo nadmiar sopranów, to nie da się tego słuchać. Freddie Mercury na Made in Heaven świszczy i syczy, Michael Jackson brzmi jasno i chudo, DM brzmi genialnie np. na Exciterze ale tragicznie w Black Celebration itd. Podsumowując- hi-endowy przewód na lata. Nie słuchałem Heimdalla z nowej serii. Ani kabli teoretycznie lepszych (bo jeszcze droższych). Może kiedyś. Teraz nie czuję takiej potrzeby. Jestem syty.


Cardas Crosslink

Szukałem interkonektu który złagodził by brzmienie oraz sybilanty metalowych wysokotonwców w moich Paradigmach. Testowałem najróżniejsze interkonekty o łagodnym profilu ale każdy który wprowadzał do muzyki trochę spokoju - mulił i sprawiał że dużo detali znikało z przekazu.   W Cardasie zacząłem od droższych modeli (Cross) które były tym czego szukałem ale po przesłuchaniu tańszego Crosslinka zdecydowałem że za dużo niższą cenę otrzymuję 95% tego co prezentuje wyższy model. Różnice między oboma przewodami jak dla mnie słyszalne sa dopiero przy ultra dobrych nagraniach audiofilskich. Przy codziennym słuchaniu muzyki dla przyjemności są pomijalne.   To co najbardziej podoba mi się w tym przewodzie to nie męczący sposób przekazu, bez utraty dynamiki i detali, szczegolnie widoczne jest to przy nagraniach rockowych i metalowych gdzie inne przewody powodowały zniknięcie "wykopu" i "zamulenie" w zamian za złagodzenie dźwięku i "uprzyjemnienie" go .


Denon PMA 255UK

Pomimo swoich niewielkich gabarytów oraz mocy potrafi wskrzesać prawdziwy ogień na dobrze zrealizowanych płytach,bogata góra pasma,mnogość alikwotów,bardzo dobre wybrzmienie instrumentów perkusyjnych,urocza średnica i bardzo dobrze kontrolowany bas - może nie mistrzostwo świata lecz umie wcisnąć w fotel,zachowując przy tym kontrolę - i co najważniejsze dolna część pasma jest zróżnicowana.


Omak Jewel One

w ramach budowania systemu grającego raczej ciepło, ale także detalicznie i szybko, złozyłem swego czasu zestaw z Cayinem 265 Ai jako wzmacniaczem, grało to naprawdę dobrze, ciepło ale i z wykopem, jako kolumny grały wówczas Dynki Contour 1.1. swego czasu przyjechał do mnie jeden kolega, a drugi przyszedł. ten co przyjechał przywiózł ze sobą dwie wielkie czarne skrzynki (z czego jedna diablo ciężka). kiedy grał Cayin kiwalismy głowami z aprobatą. zmienilismy na Omaki. szok, niedowierzanie, badawcze spojrzenia po sobie... Omaki pozamiatały Cayina jak chciały, dźwiek we wszystkich aspektach skoczył przynajmniej dwie klasy wyżej. wypełnienie średnicy, bas, jakość wysokich tonów...wszystko do góry w zgodnej ocenie. cóż - od tej chwili swoje działania ograniczyłem tylko do jednego - zdobycia tego dzielonego wzmaka made by Ukraine. napędzałem nim rózne kolumny, m.in. Thiele cs 1,5, zawsze dawał sobie znakomicie radę. wydajność prądowa znakomita. zbudowany jest jak czołg, urody "nienachalnej", lampy EL 509 - nie do zdarcia, w zasadzie do każdego rodzaju muzyki. z mojej strony duża rekomendacja. dlaczego 4 gwiazdki? ano cóż - mozna lepiej (choćby 2xOmak Jewel Three), ale trzeba sporo więcej wydać.


Simaudio CD 5.3

CD 5.3 trafial do mnie dwukrotnie. Pierwszy kontakt z tym zrodlem uznalbym za sredni. Zrodlo trafilo do mnie ponownie ostatnio, jako zamiennik CD, na ktory czekalem. Za pierwszym razem CD byl zupelnie swiezy, za drugim juz wygrzany.   Generalnie zrodlo jest dosc obiektywne i chlodne. Dynamike okreslilbym jako dobra, nie odnotowalem duszenia sie przy duzych skladach orkiestrowych, nie odnotowalem tez ocieplania wokali czy "pogrubiania" dzwieku kontrabasu. Na niektorych realizacjach odnotowalem cos, co moglbym uznac za minimalne rozjasnienie.   Przy odsluchu przypomnialem sobie sluchanego 2 miesiace wczesniej Sphinx'a myth IX. Sphinx gral spokojnie i powiedzialbym - rzesko, wiele osob powiedzialoby, ze dzwieki wylanialy sie z czarnego tla. SIMAUDIO na pewno nie oferuje tak silnego efektu 'czarnego tla', wydaje mi sie za to, ze lepiej jest z dynamika - zarowno mikro- jak i makro-. Przestrzen budowana jest bardzo poprawnie - nie ma problemow z lokalizacja instrumentow, nie znieksztalca sceny, aczkolwiek, po krotkim odsluchu drozszego zrodla SIMAUDIO (Supernova) wydaje mi sie, ze dopiero tam muzyka nabiera oddechu.   Generalnie sadze, ze CD 5.3 moze byc bardzo ciekawym wyborem do lampowych systemow, ktore wymagalyby nieco dobrze pojetego ozywienia. IMO moze nie byc najlepszym uzupelnieniem do rozjasnionych systemow. Wtedy moze lepiej pomyslec o Resolution Audio, Meridianie G08, Naimie, Sphinxie czy Electrocompaniecie.


Acoustic Zen Kabel sieciowy Gargantua II

Myślę,że o tym kablu wszystko zostało już powiedziane.Z końcówką mocy IDEAŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Densen Beat 100

W tym wzmacniaczu jest życie! Słuchając muzyki przez niego podanej poprostu odpoczywam, niczego nie jest za dużo i niczego nie ma za mało. Wszystkiego w sam raz, brzmienie czyste, bardzo zrównoważone ale jeśli tak chciał realizator nagrania to również wspaniale dynamiczne lub niebiańsko spokojne. Powiedziałbym fizjologiczne. Obcowanie z Beate'm 100 to czysta przyjemność. Kapitalny towarzysz na długie, wilgotne wieczory lub gdy mam ochotę na 'wykop' - wtedy jest głośno ale bynajmniej to nie męczy i można tak długo. Jest dokładnie, czytelnie, nawet przy The Angelic Process nic się nie zlewa. Jest pięknie! To mój Przyjaciel! Bo nie męczy, nie przeszkadza, nie wchodzi na głowę...   Dla mnie strzał w dziesiątkę.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.