Strasznie dawno tu nie zaglądałem. Ale też przez ostatni rok jakoś nie trafiały się seriale, o których chciałoby się pisać.
No może dwa - izraelski Nasi chłopcy, niestety obecnie niedostępny na streamingach i Firefly Lane (N).
Kilka poprawnych - Po złej stronie torów (N), Kłamstwa i oszustwa (N) i Kim jest Anna (N). Ten ostatni obejrzałem dla Julii Garner. Zagrała bardzo dobrze, jak to ona, ale postaci i całego serialu nie udało mi się polubić.
Kilka przeciętnych musiałem sprawdzać na Filmwebie o czym były, bo wyleciały z głowy wkrótce po obejrzeniu. Nie wyleciało Dziewięcioro nieznajomych (A), ale to nie jest komplement. Tego się nie da odzobaczyć. Co w tym gniocie robiła Nicole Kidman?
Rozczarował mnie Altered Carbon (N). Chociaż dwa pierwsze odcinki wiernie trzymały się książki i były znakomite. Ale dalsze niestety poszły w inną stronę, według własnych koncepcji scenarzystów i wyszło tak sobie. Może gdybym wcześniej nie czytał pierwowzoru? A potem był sezon drugi i to już była straszna kupa. Chociaż całość ratował Chris Conner jako Poe.
A do napisania tego postu natchnął mnie serial, którego nie ma, a szkoda. Jasny gwint, czemu Villeneuve nie nakręcił Diuny w formie serialu? Nie musiałby tak bardzo ciąć całej historii i zamiast dobrego filmu mógłby być wybitny serial. Ech.