"MPPZ - czyli Moja Pierwsza Praca Zawodowa" - wiersz
"MPPZ - czyli Moja Pierwsza Praca Zawodowa"
Chciałem podzielić się tu i teraz z Wami
Jak radziłem sobie dobre dwadzieścia lat temu
Firma zajmowała się maszynami przepływowymi i ich remontami
I pytanie: Co to dzisiaj dało forumowemu Kangiemu?
Dało mi to rzecz jasna pieniądze i doświadczenie
Tyrałem po dwanaście, a nawet szesnaście godzin
Starałem się bardzo, wiedząc że i tak świata nie zmienię
Nie narzekać dużo, doczekać kolejnych urodzin
Pracę zdobyłem dość łatwo - w ciągu trzech dni kalendarzowych
Raz kiedyś zawiozłem do biura życiorys starannie wydrukowany
Emocje ogromne, wręcz jak po dwóch wybuchach termojądrowych
W końcu trzeba uniezależnić się finansowo od taty i mamy
Zadzwoniła sekretarka i umówiła na rozmowę z Prezesem
Cieszyłem się jak dziecko, bo inni kumple dłużej szukali pracy
Wiedziałem, że nie należy kozaczyć i posiłkować się frazesem
Uczciwa praca sama nigdy nie przyjdzie i nikt nie poda jej na tacy
Na rozmowie kwalifikacyjnej siedział Pan Prezes - Właściciel
Ja ubrany elegancko w ciemny garnitur prosto z Carrefoura
Byłem wtedy jak absolwent hobbysta - naiwny marzyciel
Nie stroniłem nawet wtedy od notesu i wiecznego pióra
"Łukaszu, pracować u nas to jak ożenić się z nami"
"Czy właściwie jesteś gotowy na takie poświęcenie?"
"Czas zrzucić garnitur i zająć się ważnymi sprawami"
"Zakasać rękawy i ugasić żądze - firmowe pragnienie"
"Za siedem lat możesz u mnie zarobić siedem tysięcy"
"Zależnie od tego czy będziesz uczciwy i dobry"
"By zostać fachowcem, musi minąć wiele miesięcy"
"Wiedział to nawet nasz Król - Bolesław Chrobry"
"Od razu uprzedzam - u nas ciężko się pracuje"
"Alkoholizm, zawały, udary i częste rozwody"
"Przy remontach turbin zdrowie się traci i życie rujnuje"
"Chcesz dołączyć? Podpisz umowę i udziel swej zgody"
"Proponuję Ci osiem złotych brutto na godzinę"
"Nie jest to dużo, ale nie jest to też bardzo mało"
"Będzie Cię stać zaprosić na kolację swoją dziewczynę"
"A i noc możecie mieć długą, treściwą i wspaniałą"
"Łukaszu, to jaka jest Twoja decyzja? Powiedz Ty mi"
Nie myślałem długo, potrzebowałem tej roboty
Uciekał wtedy dzień za dniem, a były to młodości mej dni
Na pracę w roli Montera Turbin nabrałem ochoty
"Tak, Panie Prezesie, decyzja podjęta. Chcę u Pana pracować"
"Wiem, że skończywszy studia dzienne na PWr. niewiele jeszcze umiem"
"Złotymi wizytówkami nie potrzebuję się dowartościować"
"Fizycznie u klienta w elektrowniach pracować - to szanuję i rozumiem"
"Cieszę się niezmiernie, Łukaszu, z podjętej Twojej decyzji"
"W takim razie zaczynasz w Siechnicach od pierwszego*"
"Jak będziesz dobry, nie będę szczędził podwyżek i prowizji"
"Pokaż co potrafisz, daj nam z uśmiechem coś wartościowego"
Pobrałem z magazynu ubranie, rękawice i obuwie robocze
Wracałem tramwajem ubrany we "włoski" garnitur
Wiedziałem już wtedy, że wyżej swej dupy nie podskoczę
Marzyłem aby skosztować swej kochanej babci konfitur
Do pracy zawiózł mnie ojciec w poniedziałek całkiem rano
Stresowałem się trochę, ale to chyba całkiem normalne
Przebrałem się, założyłem koszulę roboczą niebieską bawełnianą
Nikt wtedy nie marzył o "home office" czyli pracy zdalnej
Brygadzista ponoć "kosa" mówiono na niego "Edek - Lis Pustyni"
Z kamienną twarzą przyglądał mi się i przeszkolił z BHP
Nie szata zdobi człowieka i mędrca z niego nie uczyni
Każdy absolwent Politechniki o tym wiedział, ale czy dzisiaj o tym wie?
"Łukasz, jak chcesz iść do kibla, to powiedz że idziesz koledze"
"Musimy wiedzieć, bo węglowa elektrownia to nie przelewki"
"Możesz teraz uznać, że głupoty pier....lę i bredzę"
"Ale przeżyjesz i wieczorem będziesz mógł skosztować nalewki"
"A gdy klucz albo śruba wpadnie Ci w otwarty rurociąg parowy"
"Nie bój się przyznać, powiedz nam prawdę od razu"
Będziemy szukać, rozbierać wszystko co przyjdzie nam do głowy
Istnienie naszej firmy zależy od wszystkich inteligencji ilorazu
Prawie półtora miesiąca pracowałem poza domem - w delegacji
Potem ściągnięto mnie do biura, blisko Pana Prezesa
W końcu zacząłem mieć czas na kino i zjedzenie kolacji
I na koncert chciałem pójść, a grała skrzypaczka Mae-Vanessa
Trafiłem do pokoju, siedziało tam dwóch doktorów-inżynierów
Patrzyli na mnie spode łba i pewnie w myślach sobie kpili
Ilu to jeszcze przyjdzie po naukę młodzików - kawalerów?
Oni nie jednego takiego porządnego fachu i kultury technicznej nauczyli
Po latach wspominam ich dobrze, a nawet wspaniale
Była to dla mnie jedna wielka niepowetowana przygoda
Uczyłem się budowy i remontów turbin wytrwale
Modliłem się aby nie powinęła mi się prawa, a nawet lewa noga
Było sporo projektów maszyn przenośnych skrawajacych
Wytaczarki, frezarki, przyrządy specjalne i głowice honownicze
W ruch poszła obróbka skrawaniem za pomocą spieków szybkotnących
Nie obce mi były technologie wytwarzania, tudzież te najgorętsze - spawalnicze
Przez dwa tygodnie byłem pomocnikiem spawacza o imieniu Jarek
Zmiana nocna - chlał noc w noc po cztery mocne ciemne Piasty
Marzył o zarobieniu wielu tysięcy Euro, najlepiej Niemieckich Marek
Znałem już wtedy death metal i wiedziałem co to perkusyjne blasty
Dwa tygodnie pracy przez dwanaście godzin w nocy
Miałem problem ze snem i zwyczajnie z funkcjonowaniem
Mogłem strzelać do biegających po hali szczurów z procy
Nie miałem wtedy czasu nad problemami się zamartwianiem
Potem przyszedł czas na wyjazd delegacyjny do Elektrowni Kozienice
Zabrali mnie z trasy, bo wtedy byłem na weekend u swej dziewczyny
Wkurzony byłem tak, że w twarz szefa chciałem rzucić swe rękawice
Opamiętałem się, zgodziłem i nadrabiałem okazywaniem dobrej miny
W Kozienicach po pierwszej nocy wygonili nas z pracowniczego hotelu
Kopnięcie w drzwi, wielka dziura, zerwane firany i karnisze
Alkohol poszedł w ruch, mój cierpliwy i kochany Przyjacielu
Film nie jednemu się urwał - standardowo zerwane fotograficzne klisze
Wywalili nas na pysk, odkupiliśmy drzwi wraz z judaszem i furtyną
Znaleźliśmy hotel zastępczny i było to pod Warszawą w miejscowości Kłoda
Już wtedy zatęskniłem za wolnością i ukochaną mą dziewczyną
Było tam cudownie, kucharka, hostessa i jej nieprzeciętna uroda
Był to ośrodek wczasowy dla ludzi starych i osamotnionych
Niegdyś zamieszkiwali go słynni historycy - Radziwiłłowie
Był to okres moich myśli bezustannie niezmierzonych
Które zasnąć nie chciały i łaziły beztrosko po mej głowie
Dwa tygodnie ciężkiej pracy po kilkanaście godzin dzienne
Nikt nie martwił się czy robota idzie czy są kłopoty
Czy zwalniać się czy zostać - dylematy krążyły u mnie naprzemiennie
Dość miałem tej ciężkiej i jednym słowem - patologicznej roboty
Wróciliśmy do domu po ciężkiej kozienickiej harówie
Wysłali nas do kolejnej klasycznie alkoholem skrapianej roboty
Myślałem o sobie jak o zniewieściałej i nieogarniętej "męskiej parówie"
Której uciekają: młodość, miłość i zwyczajnie ulubione przedmioty
Opisałem Wam historię życia w swojej pierwszej pracy zawodowej
Dumny jestem z niej, wiele tam się nauczyłem i doświadczyłem
Pewnie już nikt więcej o mych sekretach zwyczajnie się nie dowie
Nie raz o tamtych przygodach wspominałem i zwyczajnie o nich śniłem
Kangie
26.02.2024
*) 01.09.2003 r. godz. 6.00 pierwszy dzień pracy w Elektrowni "Czechnica" w Siechnicach k/Wrocławia