Basenowe szczątki (nie)przyzwoitości
Basenowe szczątki (nie)przyzwoitości
Byłem tam wielokrotnie. Całe lata dziewięćdziesiąte, głównie okres wakacyjny i z kolegą Tomaszem. Tym, którego matka po wielu miesiącach nakryła, że wyrzuca do śmieci łyżeczki po zjedzeniu jogurtu. Nie plastikowe jednorazowe - takich nie było. Te ładne ze stali nierdzewnej.
Paliło wtedy od słońca. Roznegliżowane dziewczyny urozmaicały z lekka nudnawy już krajobraz Parku Gen. Władysława Andersa. Po drugiej stronie ulicy mieścił się Stary Cmentarz Żydowski. Powszechnie wiadomo, że na przestrzeni tysiącleci istnienia ludzkości na Planecie Ziemia, zapewne jest kilka setek, a nawet tysięcy miliardów ludzkich ciał spalonych lub najzwyczajniej w świecie pogrzebanych. To oczywiste. Ale czy znamy dokładnie miejsca wszystkich pochówków? Nie znamy. Z pewnością. To awykonalne.
Tutaj sprawa jest dość kontrowersyjna i szokująca, bo wiedziano o tym. Wiedziano, że basen wybudowano w miejscu pochówku około 800 ciał w zbiorowej mogile. Były to zwłoki ludzi, zmarłych lub zamordowanych w latach 1930 - 1945.
Niby zmarły nic już nie czuje, ale jest jakiś niesmak. Myślący, empatycznie funkcjonujący, z pewną dozą wrażliwości człowiek ma wartości i zasady. I w tym właśnie momencie ktoś (jakiś socjalistyczny decydent) zrobił sobie z kolejnych kilku pokoleń brzydki, niewybaczalny żart. Pewnie już dawno nie żyje. Miał to szczęście, że kto inny nie zrobił w jego miejscu pochówku szamba, ekologicznej kanalizacji albo chociażby nie wybudował domu schadzek czy to klasycznego z pokojami dla 2 do maksymalnie 3 osób czy to tzw. "swingersowego" - bardziej ekonomicznego, gwarantującego ponoć znacznie większe bodźce sensoryczne tudzież optyczne. Nie lubię być mściwy, ale "karma" lubi wracać.
Link do artykułu: