Dzielony odtwarzacz cd lepszy od integry? część 1.
Dzień Dobry na razie tu piszę sam ze sobą może z czasem ktoś wpadnie. Dlaczego to robię może w ten sposób trzymam Kostuchę na dystans 🙂 Może chcę przetrenować starzejący się umysł a może poćwiczyć w trudnej sztuce pisania...
Jakoś tak wyszło, że częściej spotykałem się w moim muzycznym życiu z dzielonymi cedekami takimi, które mają napęd w jednej skrzynce a przetwornik dac w drugiej niekoniecznie od tego samego producenta. Nie znaczy to, że nie obcowałem z integrami było tego na prawdę dużo i to od samego początku gdyż jestem fanem tej części toru audio czyli źródła od którego zaczyna się dźwięk w systemie i już na samym początku można wiele skopać. Odtwarzacz cd to najbardziej ciekawe i newralgiczne urządzenie w systemie połączenie mechaniki z elektroniką i optyką. Najczęściej szwankuje i jest najbardziej wybredny i zaskakujący z całego toru.
Praktycznie równolegle z tradycyjnymi odtwarzaczami narodził się pomysł odtwarzaczy dzielonych bo wszystko na początku było teorią, którą praktyka miała zrewidować i było na ten temat wiele patentów i pomysłów.
Najbardziej zagrożony i niepewny był napęd a dokładnie laser, którego światła najbardziej się obawiano i jego wpływu na sąsiadującą elektronikę zwłaszcza przetwornik dac jak i system filtrów i wzmacniaczy operacyjnych. Uważano, że samo działanie masy talerza będzie miało zły wpływ na brzmienie no i wreszcie wtedy uważano, że im więcej w bebechach tym lepiej i dwa przetworniki to nie to samo co np. osiem. Skutkiem czego trzeba było to gdzieś załadować a napęd oddzielić od elektroniki.
Trudno dzisiaj określić kto był pierwszy ale najwcześniejsze wzmianki dotyczą 1986 roku kiedy to w Anglii firma Cambridge /nie mylić z Cambridge Audio/ wypuściła na rynek pierwszy odtwarzacz dzielony nazwany CAMBRIDGE CD 1 w cenie £1500. Rolę transportu pełnił Philips CDM-1 a dac składał się 6 niezależnych przetworników 6 x TDA1540 / 3 x TDA1541 każdy z własną płytką zasilającą ustawioną z braku miejsca w pionie.
Jak to musiało się grzać a jak grać nie miałem przyjemności słuchać natomiast miałem przez jakiś czas model CD 3 w idealnym stanie na 4 TDA1541A była to już integra ale o podobnych cechach konstrukcyjnych jak słynna 1.
Grało to po prostu bardzo dostojnie i elegancko nieskończenie płynnie i klimatycznie scena i instrumenty były wielkie faktura ciepła zaokrąglona środek trochę wyeksponowany wysokie wycofane stereofonia precyzyjna i dokładna ale bez szaleństw.
Po roku mi się znudził gdyż grał schematycznie i przewidująco nie generując takich emocji jakie lubię. Brakowało mi trochę interpretacji i k**wy mówiąc najoględniej własnej muzycznej inteligencji i kreatywności ale tak grają kości Philipsa i ich wczesne transporty. Generalnie brzmienie stylizowane na gramofon z mniej wiarygodną sceną.
Dalszy ciąg nastąpi... Pozdrawiam 2