Po rozstawionych w Bristolu i Tulipie topowych systemach przyszła pora na, czysto teoretycznie, bardziej przystępne dla przeciętnego audiofila zestawy, które rozlokowano na siedmiu piętrach Hotelu Radisson Blu Sobieski. Prawdopodobnie dzięki zapowiadanemu na niedzielę niemalże całkowitemu paraliżowi stolicy związanemu z dość burzliwym przebiegiem obchodów Święta Odzyskania Niepodległości już od wczesnych godzin porannych przed wejściem można było przypomnieć sobie „dobre komunistyczne czasy” i odstać swoje w całkiem pokaźnych rozmiarów ogonku.
Całe szczęście większość zwiedzających rozpoczęła wędrówkę od parteru mozolnie pnąc się schodami piętro po piętrze ku górze. Piszę całe szczęście, gdyż nauczony doświadczeniem wolę poruszać się w kierunku przeciwnym, schodząc z najwyższej kondygnacji zajmowanej przez wystawców, i tylko niejako po drodze minąć się ze zdyszanym tłumem na przestrzeni piętra, bądź dwóch.
Pokoje 701 i 702 zarezerwował sobie w tym roku krakowski Eter Audio prezentując bardzo ciekawą dzieloną amplifikację Octave (monobloki MRE220 + pre HP 500 SE) współpracującą ze źródłem cyfrowym Ayona CD-5s i analogowym Transrotora (Orfeo?) i zasilającą przepiękne Dynaudio Confidence C1 Signature.
Osobom znającym ofertę tego dystrybutora nic nie musze tłumaczyć, ale postronnym obserwatorom należą się przynajmniej dwa zdania wyjaśnienia. Otóż cały „myk” ww. systemu polegał na tym, że elektronika, choć lampowa ze stereotypowym brzmieniem lampy niewiele miała wspólnego. Za to transparentności, krystalicznej czystości i konturowości połączonej z ponadprzeciętnym drajwem nie można było jej odmówić. Dodając do tego kremowo i muzykalnie grające monitorki Dynaudio otrzymywało się efekt mogący przykuć słuchaczy do krzeseł na długie minuty. W dodatku piętno jakie na brzmieniu systemu odciskały kolumny było od razu słyszalne i rozpoznawalne. Patrząc na to całkiem obiektywnie wypadałoby powiedzieć, że było bliskie ideałowi w 2/3 pasma. O ile średnica i wysokie tony były wyśmienite o tyle „firmowy” – zaokrąglony i ździebko monotonny i mało zróżnicowany bas Dynaudio ma tyle samo zwolenników i przeciwników. W związku z tak silną polaryzacją poglądów zalecałbym rzucenie uchem i wyrobienie sobie własnego zdania. Z podobnego założenia wyszła spora część zwiedzających, gdyż zarówno w sobotę jak i niedzielę popularność tego systemu zaskoczyła nawet samego wystawcę.Od rana do wieczora (nawet w niedzielę) pokój był po prostu non stop zatłoczony. Oprócz samego systemu uwagę zwracały również ustroje akustyczne, których ciekawy design znajdował uznanie w oczach płci pięknej. Wzrok bardziej wtajemniczonych audiofili mogły za to wędrować po wszelakiej maści akcesoriach, które prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni dostarczył na warszawską wystawę japoński Acoustic Revive.
Vis a vis za to grały również zespoły głośnikowe Dynaudio, jednak był to zestaw na tyle minimalistyczny, że na dobrą sprawę do szczęścia mógłby wystarczyć mu tylko laptop. Po prostu kolumny z serii Xeo są bezprzewodowe i już. Podpinamy je do prądu, nadajnik wpinamy do źródła i … gra muzyka. Na wystawie zamiast komputera zdecydowano się jednak na bardziej audiofilskie rozwiązanie i jako źródło posłużył odtwarzacz strumieniowy S 3 austriackiego Ayona karmiony plikami z dysku sieciowego Western Digital. Prawdopodobnie w celu zapewnienia przynajmniej pozorów normalności w miejscu, gdzie zwykła była stać towarzysząca kolumnom elektronika postawiono kondycjoner Accuphase’a. Jednak na skutek częstych pytań o model i parametry tego „wzmacniacza” wystawca zmuszony był ustawić go po kilku godzinach bokiem, by ciekawscy i niedowiarkowie na własne oczy mogli się przekonać, że jedyne przewody, jakie do niego i z niego biegną są najzwyklejszymi sieciówkami. Pomimo prawdziwej przepaści cenowej dzielącej systemy z obu pokoi spacer z 702 do701 nie bolał i nie powodował grymasu niezadowolenia. Oczywiście słychać było „drobną” różnicę w ciężarze inwestycyjnym, lecz wszystko to, co Dynaudio ma najlepszego w swoich topowych konstrukcjach było niejako sygnalizowane w Xeo. Dodatkowo „uaktywnienie” kolumn skróciło i utemperowało ich bas, przez co może nie schodziły tak nisko, lecz zyskały na sprężystości i zwinności.
707 – Avcon - czyli powtórka z rozrywki, lampowa elektronika TRI - Triode Corporation of Japan i firmowe kolumny Avalanche Reference Monitor i ustroje akustyczne, które po prostu działają. Pomimo tego, że wystawca zapowiadał, że będzie grał na TRV-88SE w sobotni poranek udało mi się załapać na VP-300BD, które może i ma mniejszą moc, za to finezji i iście triodowej magii nie sposób mu odmówić.
708 - This.pl Audio i kompaktowe eRki Regi (CD Rega, DAC i wzmacniacz Brio) z kolumienkami będącymi kompletnym zaskoczeniem – szwedzkimi monitorkami Guru QM10 Two. Patrząc na ich niezwykle kompaktowe rozmary i na brzmienie, jakie się z nich wydobywało pierwszym pytaniem, jakie aż cisnęło się na usta było „Gdzie jest subwoofer”. Miny pytaczy po tym jak dystrybutor stwierdzał, że suba nie ma były komiczne. Scena była szeroka, brzmienie dynamiczne a bas sprężysty i mocny i nisko schodzący. Nie mam zielonego pojęcia jak to płowowłosym Skandynawom się udało, ale wbrew prawom fizyki dokonali rzeczy na pozór niemożliwej – stworzyli minimonitorki grające jak solidnych rozmiarów podłogówki. Aż chciałoby się powtórzyć za klasykiem „I cóż, że ze Szwecji”.
710 - Rock NU i CD Sarah F8 oparty na mechanizmie Philipsa, za to z napisanym od nowa przez Sound Art oprogramowaniem i własnym sterowaniem. Pomijając kontrowersyjny (jak zawsze) design odtwarzacza brzmienie wzmacniacza kosztującego do końca roku niecałe 10 kzł było po prostu rozbojem w biały dzień. Ja rozumiem wszystko, ale taka muzykalność połączona z detalicznością i namacalnością spotykana jest, i to nie zawsze" w urządzeniach, co najmniej dwukrotnie droższych. Krótko mówiąc, jeśli ktoś szuka wzmacniacza w granicach 20 kzł odsłuchy powinien rozpocząć od Rocka, by mieć odpowiednio wysoko ustawioną poprzeczkę. Jak dla mnie warto było odwiedzić Audio Show tylko po to, by na własne uszy przekonać się, co potrafi ta niepozorna warszawska integra.
715 - Studio 16 Hertz z Elektropunktem i Witrażartem pokazali, że dobrze zagrać mogą nie tylko systemy kosztujące komplet nerek rodziny i to rozumianej wg, indyjskich kanonów liczebności (2+11). Nie dość, że zamiast monstrualnych podłogówek przez większość czasu grały niedrogie (poniżej 3kzł/parę) monitorki zasilane równie przystępną cenowo integrą MingDa MC34-A. Czego by o tym systemie nie powiedzieć, to wypadałoby życzyć wszystkim audiofilom takiego brzmienia na poziomie entry level.
716 – Szemis Audio Konsultant, czyli stratosfera cenowa w najlepszym japońskim wydaniu – system Kondo. Dziwna muzyka, nonszalanckie zachowanie dealera i prowokacyjne „dodatki”. Nie wiem czy taka mieszanka wybuchowa przyciąga klientów, ale na mnie po prostu nie działa.
718 – Fotopub zaprezentowała bardzo ciekawe, należące do chińskiego koncernu Microlab, kolumny Done Phase (Pioson 1 i Poison2)i lampową elektronikę Opera Consonance, oraz Cayin (integry VP100i, A-70T i A-55TP). Oprócz znanego miłośnikom marki odtwarzacza Consonance Reference CD-2.2 moją uwagę zwróciłł dość niepozorny streamer JF Digital HDM-03S produkcji… Shenzhen Jing Feng Digital Technology obsługujący pliki o parametrach sięgających 32bit/384kHz!
601 – Mediam jako co roku zaprezentował szeroką ofertę wkładek Ortofona. Prowadzone były również krótkie warsztaty dotyczące podstaw montażu i kalibracji wkładek gramofonowych, co przy obecnym renesansie analogu wydawało się bardzo na czasie. Gramofon Divaldi i reszta toru pochodząca z Ancient Audio grała w stonowany i relaksujący sposób, jakrze rózny od tego czym w Bristolu raczył w tym roku zwiedzających Pan Jaromir.
602 – Dragon Audio, czyli patrząc na ceny prawdziwe entry-level dla osób szukających czegoś lepszego niż hipermarketowa masówka a nieskażonych audiofilią na tyle, aby na system stereo przeznaczyć równowartość dobrego samochodu. Smukłe podłogowe kolumienki za 999 zł oferowały dynamiczne i zauważalnie napompowane na basie brzmienie, które powinno wpasować się w gusta osób poszukujących małego systemu z dużym, jeśli nie spektakularnym dźwiękiem, przy którym można się nie tylko zrelaksować, ale i dobrze bawić podczas domowej imprezy.
607 – Pylon Audio – kolejny przykaład niedrogiego a przy tym porządnego Hi-Fi. Proste, konwencjonalne formy kolumn Topaz 20 (Topaz 15 w tle) i mięsiste, pozbawione nerwowości brzmienie dobrze rokowało na przyszłość. Nawet z mocno budżetową elektroniką nie powinno być zbyt ostro i szeleszcząco a dość monotonny i mający tendencję do niesubordynacji bas jaki można było usłyszeć w hotelowym pokoju w warunkach domowych powinien zabrzmieć zdecydowanie lepiej.
608 – DIY Audio, czyli ognisko zapalne i sól w oku wielu przepowiadających totalną klapę i kompromitację forumowych mistrzów lutownicy. O ile informacje, jakie do mnie napływały jeszcze w piątkowy wieczór nie napawały optymizmem, to już sobotni poranek był miłym zaskoczeniem. System wyglądający dość niepokojąco może nie był do końca zgrany i neutralny, a ciutkę zbyt ekspansywne wysokie tony wywoływały nerwowe grymasy na twarzach wystawców, ale słychać było, że nie powstał przez przypadek, Największe wrażenie robił odliczający czas do końca świata OTL wyglądający tak, jakby jeszcze dzień wcześniej prasował w jakimś tajnym militarnym laboratorium, bądź był niezwykle istotnym elementem instalacji elektrowni atomowej na Uralu.
610 – Aviq – futurystyczne śnieżnobiałe „kulki” Eclipse TD510mk2 starały się udawać większe, niż były w rzeczywistości, lecz bez odpowiedniego wspomagania na basie nie poleciłbym ich do pokoju większego niż 8-10m.
615 – Mach – muszę przyznać, że wersja srebrna wyglądała o niebo lepiej od testowanej przeze mnie czarnej, lecz niestety nie dane mi było sprawdzenie jak wypada brzmieniowo, gdyż grała wersja już mi znana. Efekt połączenia z kolumnami Avcona nie zachwycał.
616 – Eter Audio i tym razem dystrybutor pokazał „czym chata bogata, tym rada". Dzielony odtwarzacza Accuphase DP900 / DC901, grał w towarzystwie przedwzmacniacza C3800 oraz A-klasowych monobloków A200. Jako źródło analogowe wykorzystano przepiękny gramofon Transrotor Apollon a cały system okablowano koszmarnie drogimi holenderskimi Siltechami z serii Royal Signature (Emperor Double Crown, listwa Octopus Double Crown i kable sieciowe Ruby Double Crown) za bagatela 500 000 zł. Kolumny również nie pozostawiały niedosytu - Dynaudio Confidence C2 Signature. Co prawda dystrybutor zapowiadał Consequence Ultimate Edition, ale całe szczęście rozsądek wziął górę nad chęcią zaprezentowania topowego modelu, który w tak niewielkim pomieszczeniu po prostu nie miałby szansy pokazania nawet ułamka swoich możliwości a mało pochlebne komentarze z pewnością mogły by mu tylko zaszkodzić. I tak bas mógłby być choć o drobinę bardziej konturowy, co zdecydowanie poprawiłoby jego czytelność, lecz biorąc pod uwagę oblężenie 616-ki, jakie miało miejsce w ciągu obu dni wystawy i tak prezentacja musiała się podobać. Całe szczęście nie zapomniano o adaptacji akustycznej i zarówno za systemem, jak i miejscami odsłuchowymi rozstawiono ustroje poprawiające hotelowe warunki.
618 – MIP przedstawił swoją ofertę słuchawek SoundMagic, wzmacniaczy słuchawkowych i DACów Fiio i przenośnych odtwarzaczy ColorFLY
501 – Voice zaprezentował zdobywające coraz większą popularność przedstawiciela desktopowych micro-zestawów w postaci Pro-Jecta serii BoxDesign RS Line, w skład którego wchodziła stereofoniczna końcówka mocy Amp Box RS, preamp Pre Box RS, odtwarzacz strumieniowy Stream Box RS oraz phonostage Phono Box RS współpracujący z zieloniutkim gramofonem Debut Carbon. Ww. mini-system napędzał francuskie monitory Triangle Comete Triangle Anniversary, które wypadły zdecydowanie ciekawiej, niż prezentowane w zeszłym roku kolorowe podłogówki. Warto wspomnieć, że niepozorną strumieniówkę oparto na gotowym module Stream Unlimitez, z którego korzystają również zdecydowanie wyżej ceniący się producenci jak Ayon, Chord, czy Musical Fidelity. Jeśli więc posiadamy już wysokiej klasy DACa i nie zależy nam na odpowiednio „nobilitującym” logo na froncie, to Project wydaje się bardzo ciekawym rozwiązaniem.
502 – Audio System – przepięknie wykonana o intrygującym wzornictwie i równie ciekawym brzmieniu system Gato Audio. Firmy, za którą stoi nie kto inny jak Poul Rossing doskonale znany miłośnikom takich marek jak Gamut i Avance ( z „duńskich” czasów). Na monachijskim High Endzie Gato miało jedynie openspejsową ekspozycję, więc możliwość odsłuchu w zdecydowanie bardziej komfortowych warunkach w Sobieskim był miłą niespodzianka. Połączenie detaliczności i ponadprzeciętnej przestrzenności z gładkością i szeroko rozumianą muzykalnością bardzo przypadł mi do gustu. Ten duński zestaw jest kolejnym dowodem na to, że Skandynawowie naprawdę znają się na rzeczy.
507 – Amare Musica, czyli … jak może wyglądać skomercjalizowana wersja DIY. Krótko mówiąc czterech forumowiczów audiostereo.pl w dwóch zespołach i na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Wykończone na wysoki połysk chromowane monobloki Trinity zbudowano w oparciu o dwie triody 300B sterowane EML20B a preamp na triodzie EML30A. Aby w pełni wykorzystać drzemiący w tych konstrukcjach potencjał panowie zaszaleli i postawili na lampy Emmision Labs – tanio nie jest, ale przynajmniej wiadomo, że szczęśliwy nabywca będzie mógł spać spokojnie i już na starcie nie będą czekały go kolejne wydatki związane z wymianą niezbyt wysokich lotów lamp na coś lepszego.
Ta mocno intrygująca elektronika współpracowała z odtwarzaczem MBL1531 i napędzała prototypowe, trójdrożne podłogówce Clockwork. Już od pierwszych taktów słychać było klasę i potencjał drzemiący w tym systemie. Standardowe i wszechobecne w hotelowych pokojach problemy z basem i tym razem dawały się we znaki, lecz w bardziej komfortowych warunkach powinno być zdecydowanie lepiej. Oczywiście Clockworki z radością przyjęłyby zdecydowanie większą Watów mogących w pełni kontrolować ich membrany, lecz nawet z 300B o ile tylko nie próbowało się ich zmusić do reprodukcji speedmetalowych pasaży gitar basowych wspomaganych podwójną stopą perkusji przykuwały do krzeseł na długie minuty.
508 - Vaessen Audiodesign – przybysze z Belgii oferowali swoje referencyjne Galaxy Ultimate Monitory przypominające jaja pozaziemskich istot, z których lada moment wykluje się krwiożerczy „Obcy”. Niestety pomimo niecodziennego wyglądu i wciąż mało popularnej na naszym rynku nowozelandzkiej elektroniki Perreaux z serii éloquence niczym specjalnym nie zachwyciły. Dźwięk było na tyle zachowawczy, że trudno było odnaleźć jakiś punkt zaczepienia do dłuższego odsłuchu. Czyżby produkt mający jedynie ciekawie wyglądać? Zadaję sobie sprawę, że wystawowe warunki nie są najlepszą okazją do „łowienia” potencjalnych klientów, ale obawiam się, że prezentacja Vaessen mogła przez większość zwiedzających zostać już zapomniana.
510 – AbysSound – po mile wspominanym zeszłorocznym pokazie, krakowska manufaktura ponownie pojawiła się ze wzmacniaczem ASX-200 o mocy 80W w czystej klasie A, który tym razem zamiast kolumn Acoustic Zen, bądź Corde audio Musa L 1.25 (tak jak w 2001r) zasilał Dobermany Harpii Acoustics. Niestety zarówno porównanie z tegorocznego zestawu z tym co można było usłyszeć w zeszłym roku z Corde audio, czy też Monkami Harpii zasilanymi Heglem wypadło mało korzystnie. Krok, albo nawet i dwa w tył. Szkoda.
515 – Audiothlon – zgrabny system w jeszcze rozsądnej cenie. Oprócz najnowszej wersji smukłych podsłogówek Equilibrum Nano opartych na węglowym midwooferze można było posłuchać francuskiej elektroniki Atolla (m.in. streamera ST200), okablowania Equilibrium i akcesoriów sieciowych (kable zasilające z serii HD i kondycjoner ACpointONE) ENEER.
516 – Audio Forte. Bardzo ciekawy zestaw nowozelandzkiego Pliniusa w skład którego weszły odtwarzacze sieciowe Tiki i Toko, phonostage Koru, oraz potężna integra Hiato napędzały podłogówki Sonus Faber Cremona M a oprócz źródeł cyfrowych wzrok przyciągał gramofon Acoustic Solid wyposażony we wkładkę Nagaoka MP-500. Całość okablowana była MITami z serii Matrix. Kiedy zobaczyłem ww. zestaw obawiałem się, że dość obfity w dolnych partiach Plinius w połączeniu z włoskimi, również nie słynącymi z konturowego basu Sonusami da dźwięk powolny i zmulony. Okazało się jednak, że moje obawy były bezpodstawne a całość zagrała gęstym i muzykalnym dźwiękiem o naturalnej motoryce.
518 – Audiopunkt – system składający się z elektroniki Harman Kardon i niewielkich monitorków JBLa Studio 530 zagrał tak, że każdy miłośnik Rocka wychodził z bananem na twarzy. Odsłuch po prostu sprawiał niesamowitą frajdę i tele.
401 – Ansae / Albedo - czyli kablami Polsta stoi. Jednak kable seme z siebie grać jakoś nie chcą, więc wypadałoby coś pod nie podpiąć. Aby stradycji stało się za dość tak i w tym roku z pomocą przyszły szkockie kolumny ART Loudspeakers ALNICO Precision zadsilane referencyjnymi monoblokami Triode TRX-M845 – 60kg monstrami opartymi na lampie 845 w układzie równoległym oferujące 50 watów na kanał. Źródłami dźwięku był gramofon Systemdek 3D Signature, oraz dzielony odtwarzacz Reimyo (transport CDT-777 i DAC DAP-999). Całość została okablowana przewodami Albedo z referencyjnej serii Metamorphosis. Zasilanie standardowo powierzono Ansae, która również podeszła do sprawy bezkompromisowo prezentując swoje topowe sieciówki Supreme, które zdetronizowały topowego do tej pory Muluca Supreme. Efekt? Chyba nawet lepszy niż w Tulipie – zgrabne ARTy były bezwzględnie trzymane krótko przy pysku i grały tak, jak jeszcze nigdy kolumn tej marki nie słyszałem. Dalej były niezwykle muzykalne i bajecznie gładkie, ale bas charakteryzował się kontrola, której po ARTach zwykłem się nie spodziewać. Krótko mówiąc był to jeden z systemów, które mógłbym wziąć w całości do domu i przez długie lata nie korciłoby mnie zmienianie w nim czegokolwiek.
402 – Decibel. Jak co roku, w atmosferze skupienia jakże potrzebnej rodzinom osób udających się w swoją ostatnią podróż zaprezentował kompletny system NAIMa składający się z wszystkomającej integry Uniti lite współpracującej z serwerem Unity Serv i kolumnami Ovator 400. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że po połączeniu z Focalem pozostawienie na poslskim rynku dwóch systrybutorów obu marek miało jakieś głębsze podłoże ekonomiczne, ale przynajmniej na Audio Show można by wzorem monachijskiego High-Endu zaprezentować system kombinowany. Miałem okazję słuchać takich angielsko – francuskich „małżeństw z rozsądku” i proszę mi wierzyć było o niebo lepiej niż w Sobieskim. Naim elektronikę robi świetną, ale za kolumny, podobnie z resztą jak Linn, po prostu nie powinien się brać i tyle.
407 – kolumny Shan model IceBox zasilane monoblokam Audio Loti na potężnej lampie SE-833 zdolnej dostarczyć 150W zagrały zadziwiająco mało wciągająco a o spektakularności nawet nie było mowy, Szkoda, bo chciałbym usłyszeć coś, co byłoby w stanie wykrzesać z tych „lodówek” choćby odrobinę życia i emocji.
408 – Akkus zaprezentował swoją nowość – urocze i przepięknie polakierowane, oparte na porcelanowych przetwornikach kolumny Redwine, które nie dość, że wyglądały wprost obłędnie, to i grały równie wciągająco. Barwa była kremowa, gęsta i ciężka, niczym nawiązując do nazwy wyśmienite, czerwone wytrawne wino. Był to jeden z niewielu systemów na wystawie, który podążał we właściwym kierunku sposobu prezentacji starając się wciągnąć słuchacza w sam spektakl. W tym roku w zamiana „No sanctuary here” bardzo często można było usłyszeć nagrania meksykańskiego duetu Rodrigo y Gabriela, a tak się złożyło, że w przedaudioshołowa środę miałem okazję posłuchać ich na żywo w warszawskiej Stodole. Jak to zwykle bywa porównanie koncertu do odsłuchu, nawet na wysokiej klasy systemie boli, tak na Akkusach było co najmniej nieźle z szansą na dobrze. Sama barwa i ogólna kremowość dźwięku przypominały to, co w lepszym wydaniu oferowały grające w Bristolu Estelony.
410 – Gigawatt / Sevenrods – kolejny polski duet, który od paru ładnych lat po prostu robi swoje. Co prawda o ile Sevenrods dopiero powoli wyrabia sobie markę oferując coraz to lepsze przewody ( w tym roku z rodziny ROD4), to Gigawatt jest rozpoznawalny i ceniony nie tylko w Polsce. W tym roku oprócz wspomnianych RODów4, w których przewodniki ewoluowały z plecionek do srebrzonych solid core’ów można było zobaczyć nowości z oferty Gigawatta. Większość czytelnieków zainteresuje z pewnością najtańszy kondycjoner sieciowy PC-1 EVO, który nie dość, że rozsądnie wyceniony (ok. 5 tys. zł) również gabarytowo nie przeraża. Jednak podczas wystawy pierwsze skrzypce grał fenomenalny kondycjoner Gigawatt PC4 EVO dostarczający czysty jak woda z głębi lodowca prąd do integry Baltlab Endo 2 z upgradem Sevenrodsi odtwarzacza Accustic Arts CD1. Całość okablowana była Sevenrodsami ROD4 XLR i ROD4 SP a kablami zasilającymi były Gigawatty LC-3. Opuszczenie teamu przez Audio Academy pozostałej dwójce wyszło moim zdaniem tylko na dobre, bo może i kolumny Michała są OK., ale do pewnego pułapu, później stają się niestety najsłabszym ogniwem, a w tym roku tego ogniwa nie było, więc użyto podłogowych Audiovectorów Si3, które wreszcie epokazały drzemiący w polskim systemie potencjał. Dźwięk nie dość, że dynamiczny, to jeszcze bez problemu odrywał się od przetworników bez problemu wypełniając hotelowy pokój energetycznym i czystym brzmieniem.
415 – 2N Everpol zaprezentował system niemieckiej marki Block oferujący dość energety