9 września 2015 r w kwaterze głównej B&W (Worthing) miała miejsce światowa, przeznaczona wyłącznie dla przedstawicieli światowej prasy audio premiera sześciu z siedmiu najnowszych przedstawicieli flagowej serii. Do pełni szczęścia brakowało jedynie niepodzielnie królującego modelu 800, który światło dzienne ujrzy dopiero wiosną 2016r. Co prawda prowadzący prezentację dysponowali zdjęciami egzemplarzy testowych, ale widoku potraktowanych piłą łańcuchową poprzednich edycji „pralek” (potoczne określenie 800-ek) jednak Państwu oszczędzę. Był to jednak niezbity dowód, że postęp i rozwój wymaga niejednokrotnie bardzo bolesnych poświęceń. Wróćmy jednak do zdecydowanie bardziej optymistycznych klimatów, gdyż możliwość obejrzenia, pomacania i co najważniejsze posłuchania 805 D3,804 D3, 803 D3 i 802 D3, oraz centralnychHRM2 D3 i HTM1 D3 i tak i tak była wystarczającym powodem do odbycia tej jakże pasjonującej podróży do jednego z głównych „sanktuariów” światowego High-Endu.
Zanim jednak skupimy się na walorach brzmieniowych najnowszych reprezentantów królewskiej serii serdecznie zapraszam na wirtualny spacer po samej w fabryce, w której 165-cio osobowa załoga praktycznie siedem dni w tygodniu pracuje w pocie czoła, aby zarówno magazyn główny, jak i kontynentalne centra dystrybucyjne były przygotowane na pierwszą falę zamówień spływających od lokalnych sieci dealerskich.
Pierwsze, co uderza zwiedzających brytyjską fabrykę Bowersa to ogrom i rozmach, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że powstaje tam wyłącznie seria 800. W dodatku pomimo wykorzystania zaawansowanych technologii i daleko posuniętej automatyzacji wszędzie widać krzątających się z zaangażowaniem, lecz i wewnętrznym spokojem pracowników. Choć nikt nad nikim nie stoi każdy wie, co do niego należy i co ma robić. Ba, choć tego typu „wizytacja” nie jest pierwszą w jakiej uczestniczyłem pierwszy raz spotkałem się z tym, aby organizatorzy – gospodarze sami zachęcali do zaczepiania i rozmów ze swoimi pracownikami. Od razu na wstępie zostało nam zakomunikowane, że nie tylko zaglądać i fotografować możemy praktycznie wszędzie, lecz również pytać wszystkich i o wszystko, czyli „Mi casa es su casa”. Po prostu sen na jawie i marzenie każdego zwiedzającego. Widać było, że załoga Worthing nie przychodzi do pracy, lecz pracować, każdy z nich zna się na swoim fachu a co najważniejsze lubi to, co robi.
Patrząc od strony technicznej wersje D3 diamentowych 800-ek przeszły nie tyle ewolucję, co gruntowną metamorfozę, jeśli nie rewolucję. To co do tej pory wydawało się nierozerwalnie związane z B&W zostało wymienione, bądź przynamniej dramatycznie przekonstruowane. Udoskonaleniu uległy takie rozwiązania jak np. w codziennym użytkowaniu całkowicie niewidoczny układ wewnętrznych wzmocnień Matrix, który zamiast z MDFu jest we wszystkich, z wyjątkiem 805-ek modeli, wykonywany ze sklejki wzmacnianej elementami z aluminium. Co to daje? Między innymi dramatycznie poprawia sztywność obudów a co za tym idzie zmniejsza podkolorowania. Za to z rzeczy widocznych już na pierwszy rzut oka pożegnano kanarkowo żółty Kevlar i zastąpiono go srebrzystym Continuum. Trochę mniej zauważalna jest zmiana membran wooferów, które pozostając czarnymi ewoluowały z rohacelowo-węglowych kanapek do nowocześniejszych inkarnacji wykonanych z Aerofoilu. Najłagodniej potraktowano tweetery, zostawiając w spokoju ich membrany za to wymieniając wszystkie pozostałe elementy. Oczywiście lista zmian jest o wiele dłuższa, lecz zamiast marudzić i opukiwać poszczególne składowe lepiej dać się wypowiedzieć samym produktom i po prostu ich posłuchać.
Z tego samego założenia wyszli też sami Gospodarze, dając przy tym świadectwo własnego przekonania o progresie, jakiego dokonali zestawiając w bratobójczych pojedynkach stare i nowe wersje poszczególnych modeli. Rezultat takich morderczych sparringów nie zawsze jednoznacznie wskazuje zwycięzcę, lecz tym razem nie było z tym nawet najmniejszych problemów. Po pierwsze wersje D3 charakteryzuje zdecydowanie lepsza gładkość i czystość dźwięku. Co jednak istotne efekt ten nie został uzyskany na drodze ofensywności, lecz krystalicznej wręcz czystości i brakowi nawet najmniejszych podbarwień. Reprodukowana scena dźwiękowa zyskała zaskakującą wręcz głębokość a patrząc na charakterystyki wszystkich prezentowanych modeli jednogłośnie stwierdziliśmy, że w nowych Bowersach jest po prostu więcej muzyki w muzyce. Czy to dobrze? Nie, nie i jeszcze raz nie …. To bardzo dobrze. Oczywiście nie musicie mi Państwo wierzyć na słowo. Wystarczy bowiem, że sami umówicie się na odsłuch w którymś z salonów dystrybutora, albo uzbroicie się w cierpliwość i poczekajcie do listopadowego Audio Video Show.
Serdecznie dziękuję Audio Klanowi – dystrybutorowi B&W w Polce i angielskiej ekipie Bowers & Wilkins za organizację całej wyprawy i gościnę na słonecznym, południowym wybrzeżu.
Marcin Olszewski