Proponuję teraz błyskawiczna teleportację do wytwornych wnętrz Bristolu, gdzie od dawien dawna rok w rok swoje drogocenne zabawki prezentują gracze z górnej półki. Niestety, na część zamkniętych/biletowanych/reglamentowanych pokazów nie dotarłem. Można to zwalić na takie, a nie inne zapatrywania niżej podpisanego na zjawisko kolejek i list społecznych, lub jak kto woli na wrodzone lenistwo. Tak więc topowych Dynaudio i MacIntoshów z Thielami nie posłuchałem. C'est la vie. Oczywiście, mimo to nie mogłem odmówić sobie przyjemności pstryknięcia kilku zdjęć oświetlonych jak bożonarodzeniowa choinka Maców, w tym jednego w wydaniu jubileuszowym.
W Sali Moniuszko zajmowanej przez Audiofast niestety nie załapałem się na odsłuch tak reklamowanych Wilsonów, ale na otarcie łez dystrybutor podpiął kolumny Magico V3 i tez było nieźle. Koncert Nilsa Lofgrena zabrzmiał niezwykle przekonująco, ale o ergonomii serwera muzycznego Musica (to coś ze sporym ekranem na zdjęciu) wolałbym nie wspominać. W każdym razie serwer wymuszał ciągłe wyrazy szacunku i pokory na prowadzącym pokaz – biedny człowiek co utwór klękał i bił pokłony.
RCM w tym roku podczas moje obecności „grał” na gramofonie Kuzma, radośnie świecącej Integrze ASRa i kolumnach Chelys produkcji ASW.
Bardzo miło zaskoczył mnie w tym roku Lipiński Sound, który po zeszłorocznej „wtopie” był na mojej czarnej liście audioszołowych porażek. Tym razem jednak zmiana Kyriadowej sali na nieduży pokój w Bristolu, oraz przejście z multichanelowego obłędu do porządnego stereo przyniosły rewelacyjny efekt. Ponad dwumetrowe L-707A Signature potrafiły oczarować słuchaczy, a przy tym nie epatowały ani ponadnaturalnymi gabarytami, ani przesadzoną głośnością.
Nowe monitory Holography II Ancient Audio zagrały tym razem z „diabełkami”, i o ile poprzednia wersja tych zestawów wyraźnie wolała nie wychodzić z repertuarem poza kameralne składy, o tyle te monitory całkiem nieźle dawały sobie rade z mniej cywilizowanymi odmianami muzycznymi.
Również ESA trochę spuściła z tonu i zamiast kolejnych monstrualnych odgród usianych głośnikami niczym buzia Pippi piegami, postawiła na normalność i umiar prezentując model Credo wykończony lakierem fortepianowym i podpięty do elektroniki McIntosh’a.
Tak w telegraficznym skrócie zaprezentował mi się pierwszy dzień tegorocznej wystawy Audio Show. Do zobaczenia za rok.
Marcin Olszewski