Tym razem, choć poruszać będziemy się w wybitnie winylowych obszarach, to tak naprawdę skupimy się nad zagadnieniem nie tyle z samym słuchaniem czarnych krążków związanym, co tak naprawdę ów odsłuch poprzedzającym. Nie, nie chodzi w tym momencie o sam akt zakupu, czy też poradnik gdzie wyszukiwać first – pressy, białe kruki i upstrzone unikalnymi autografami limitacje, lecz zdecydowanie bardziej prozaiczną czynność a raczej zespół dobrych nawyków. Krótko mówiąc skupimy się na szeroko pojętej higienie obcowania z domeną analogową. Jeśli bowiem przed posiłkiem wypadłoby umyć ręce, tak przed odsłuchem, będącym jakby nie patrzeć muzyczną ucztą, tak samo warto potraktować nośnik owych muzycznych uniesień i mówiąc wprost umyć mające wylądować na talerzu gramofonu płyty. Zamiast jednak odbębniać swoiste „przedszkole” i mozolnie kręcić korbką rozmazując brud w wyrobie „knostopodobnym”, dzięki uprzejmości Sieci Salonów Top HiFi & Video Design mamy możliwość sprawdzenia w praktyce skuteczność działania zdecydowanie wyższych lotów maszynerii – myjki ClearAudio Smart Matrix Silent.
Dzisiejsza bohaterka stanowi środek oferty ClearAudio - poniżej znajduje się podstawowa Smart Matrix Professional a powyżej wszystkomająca, dwustronna Double matrix professional SONIC. Mamy zatem do czynienia z wielce rozsądnym kompromisem pomiędzy symboliczną bezobsługowością a jeszcze akceptowalną cenę. Jednak zarówno na pierwszy, jak i każdy kolejny rzut oka, i co najważniejsze również przy kontakcie natury organoleptycznej Smart Matrix Silent jawi się jako wyrób tyleż high-endowy, co wręcz pancerny. Masywny, aluminiowy korpus, równie solidny talerz i z powodzeniem mogące stanowić klamkę w głównym skarbcu NBP czyszcząco-ssące ramię sprawiają wielce pozytywne wrażenie. Front monolitycznego korpusu zdobi jedynie znacznych rozmiarów ozdobny szyld z logotypem producenta i nazwą modelu. Ścianę tylną utrzymano w równie minimalistycznym tonie gdyż znajdziemy na niej jedynie zintegrowane z włącznikiem głównym i bezpiecznikiem gniazdo zasilające IEC, kratki wylotów powietrza i zakończony miękkim wężykiem odpływ zużytego płynu.
Z oczywistych, czysto użytkowych względów najwięcej dzieje się na płaszczyźnie górnej. To właśnie tu mamy centralnie umieszczony, pokryty miękką, gumopodobną matą talerz z zabezpieczającym label płyty dociskiem, zintegrowane z dozownikiem płynu ssąco-czyszczące ramię, trzy przyciski funkcyjne (obroty, dozownik płynu, ssanie) i wlew płynu. Na samym ramieniu warto zwrócić uwagę na niewielki suwak, z pomocą którego ustawiamy typ/rozmiar czyszczonej płyty. I przy okazji – przy użyciu ClearAudio Smart Matrix Silent i dedykowanego płynu z powodzeniem można doprowadzić do stanu używalności również wiekowe szelaki.
Sama metodologia mycia jest tyleż nieskomplikowana, co intuicyjna. Na początku należy wlać do ww. komory max. 0,5l firmowej mikstury czyszczącej – rekomendowany jest Pure Groove w gotowej do użycia wersji lub w formie koncentratu, który w domowych warunkach wystarczy rozcieńczyć zgodną z instrukcją ilością etanolu. Następnie ustawiamy ramię w pozycji spoczynkowej (lekko uniesione i przesunięte poza obrys talerza), kładziemy płytę na talerz, dociskamy „clampem” i dokręcamy. Teraz wystarczy ustawić ramię nad płytą i opuścić, co spowoduje automatyczną aplikację płynu. Potem wystarczy kilka obrotów w obie strony, w razie potrzeby wspomagane dodatkową porcją płynu. Ostatnim krokiem jest odessanie płynu. I tutaj mała dygresja, bowiem o ile przynajmniej do tej pory praca myjki była w pełni zgodna z deklarowaną przez producenta cichością, o tyle aktywacja „odkurzacza” jasno daje nam do zrozumienia, że praw fizyki nie da się oszukać i 500W silnik odpowiedzialny za odessanie uprzednio wypłukanych zabrudzeń i samego płynu przez niewielkie, znajdujące się w ramieniu dysze jest na tyle słyszalna, że po zaśnięciu domowników lepiej za mycie się nie zabierać. Niemniej jednak wszystko jest na tyle proste, że śmiem twierdzić, iż nawet zupełnie nieobeznany z techniką winylowy akolita powinien sobie z powyższą procedurą poradzić. Na koniec wspomnę jeszcze o jednym drobiazgu. Otóż po umyciu rozsądnym jest zafundowanie płytom nowych, antystatycznych kopert, gdyż wkładanie czystych krążków do pełnych kurzu, mikro ścinków i innego brudu starych kopert/folii wydaje się dość kuriozalnym pomysłem.
Oczywiście nasuwa się pytanie po co tyle zachodu, skoro większość miłośników analogu sprawę czystości płyt zamyka nabyciem podstawowej szczoteczki a zakup czyścika do igły DS Audio ST-50 uważa za zbędną rozrzutność. Cóż, niby po powrocie do domu, czy też przed posiłkiem do mycia rąk nikt nikogo siłą nie zmusza, aczkolwiek zdrowy rozsądek, dobre maniery i podstawowe zasady higieny skłaniają nas do takich a nie innych zachowań. Podobnie jest z winylami. Niby można słuchać brudnych, zakurzonych i opalcowanych płyt, jednak nie każdy oprócz zapisanych w rowkach informacji ma ochotę na dodatkowe atrakcje w postaci pasożytniczych artefaktów jak popularne „smażenie”, trzaski i irytujące pyknięca, czy wręcz strzały. Dlatego też wbrew obiegowym i stereotypowym opiniom o szumiąco-trzeszczących winylach warto, jeśli nie przed każdym odsłuchem, to przynajmniej od czasu do czasu naszym ulubionym „plackom” zafundować kilkuminutowe spa. Efekt?
Cóż, zbytnio nie przesadzając i nie koloryzując kąpiel w miksturze pure groove i masaż z użyciem ramienia Smart Matrix Silent sprawia, że muzyka zapisana na winylach nie tyle zyskuje drugie życie, co drugą młodość. Szum „przesuwu” ulega bowiem minimalizacji, mikro trzaski do których dążyliśmy się przyzwyczaić odchodzą w niepamięć i w pierwszej chwili możemy poczuć się jakbyśmy dopiero co dany krążek przynieśli ze sklepu. Oczywiście to pewne uproszczenie, gdyż każde odtworzenie nieco degraduje zarówno sam nośnik, jak i wędrujący po nim czytnik – igłę, w jaką uzbrojona jest wkładka, ale fakt pozostaje faktem – po umyciu słyszymy nie dość, ze więcej, co po postu lepiej. Największy progres dotyczy najwyższych składowych, gdzie do głosu dochodzą niuanse, które do tej pory zdążyły pokryć się lekką patyną oraz, co wydaje się całkiem logiczne, najstarszych egzemplarzy. W moim przypadku były to pierwsze wydania „Dziwny Jest Ten Świat...” (1967, Mono) Niemen & Akwarele, „Korowód” (1971, Mono) Marek Grechuta & Anawa, czy „Za ostatni grosz” (1982) Budki Suflera, z których tytułowa myjka zdjęła zaskakującą warstwę nagromadzonego przez dziesięciolecia „błocka”.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że mając przysłowiowe trzy płyty, bądź dość skromną kolekcję winyli, zakup ClearAudio Smart Matrix Silent będzie niezwykle trudno racjonalnie od strony ekonomicznej wytłumaczyć. Mając bowiem możliwość skorzystania z usług mycia LP świadczonych przez część salonów audio wystarczy raz na jakiś czas zrobić sobie tam wycieczkę. Posiadając jednak płytotekę liczącą kilkaset, bądź kilka tysięcy pozycji posiadanie takowego ustrojstwa wydaje się nie tyle ekstrawagancją, co wręcz koniecznością i przejawem troski nie tylko o własne płyty co posiadaną wkładkę. Dlatego też jeśli tylko Wasza kolekcja rozrasta się w iście zastraszającym tempie w przyszłych panach budżetowych uwzględnijcie ww. myjkę, gdyż jej zakup po prostu się opłaci procentując nie tylko walorami brzmieniowymi odsłuchiwanych płyt, co żywotnością wkładki.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 6 699 PLN
Dane techniczne
Max. Pobór mocy: 300 W
Wymiary (S x W x G): 345 x 345 x 235 mm
Waga: 10.6 kg