Od marcowego testu high-endowego i aspirującego do grupy designerskich gadgetów Irivera Astell&Kern AK100 upłynęło ponad pół roku i najwyższa pora zobaczyć cóż tam wśród audiofilskich urządzeń przenośnych słychać. W międzyczasie światło dzienne ujrzała nowa wersja AK oznaczona symbolem 120, jednak o ile wydatek ok. 2300zł za „setkę” jeszcze jakoś można przełknąć, to cena 4500zł za 120-kę na większość złotouchych, poszukujących porządnej „mp3-ki” na spacery z psem, bądź wycieczki rowerowe może podziałać równie skutecznie co kubeł zimnej wody. Spróbujmy zatem znaleźć jakieś racjonalne i niezbyt bolesne rozwiązanie całej tej niezręcznej sytuacji. Z pomocą przychodzą oczywiście przedsiębiorczy Chińczycy z Fiio, którzy widząc nader interesującą lukę na rynku „portable” rozszerzyli ofertę swoich budżetowych playerów o produkt mający dzielnie konkurować z coraz bardziej odjeżdżającą w cenowy kosmos konkurencją.
Bohater niniejszego testu, choć na rynku pojawił się stosunkowo niedawno łączy w sobie pozorne sprzeczności. Z jednej strony, jak na współczesne standardy świetnie radzi sobie z plikami hi-res (do 24bit/192 kHz włącznie), lecz z drugiej jego monotematyczna ortodoksyjność funkcjonalna ograniczająca się li tylko do odtwarzania muzyki dla co poniektórych miłośników nowości może tracić myszką, bądź zalatywać hipsterką. Żarty jednak na bok. Jeśli komuś potrzebny jest multimedialny kombajn do grania, słuchania i oglądania + 1500 zupełnie zbędnych „normalnemu” człowiekowi aplikacji i tak i tak wybierze któryś z topowych modeli wiodących producentów smartfonów. Za to audiofil, bądź meloman a najlepiej meloman będący audiofilem powinien z pierwszego kontaktu z Fiio być wielce zadowolony. O ile, co najwyżej akceptowalny, wyświetlacz o skromnej rozdzielczości 320x240 pikseli delikatnie rzecz mówiąc nie zachwyca, to jednak jest na tyle czytelny, że można całkiem sprawnie z jego pomocą nawigować po tym jakże poręcznym urządzeniu za pomocą znajdujących się na froncie przycisków. Tak, tak, przycisków. Zero kiziania paluchem po ekranie, prawdziwa, oldschoolowa klawiszologia. Z resztą podczas kilkutygodniowego użytkowania 3-ki cały czas utwierdzałem się w przekonaniu, że jej estetyka, pewna siermiężność dawały pewność, że nie rozleci się mi w dłoniach, czy nawet traktowana po macoszemu i noszona w bocznej kieszeni bojówek po prostu przetrwa i będzie działać. Dawniej taką pewność dawały „słuchawki” Nokii a obecnie nicniemające Samsungi z serii Solid.
Fiio X3 dostarczany jest w niewielkim, sztywnym kartonowym pudełeczku i oprócz samego odtwarzacza i standardowego okablowania znajduje się w nim również obcisłe silikonowe wdzianko, oraz komplet folii chroniących ekran przed porysowaniem. Samo urządzenie, jak już zdążyłem wspomnieć zostało wykonane po pierwsze solidnie a po drugie wysublimowany design ustąpił miejsca ergonomii. Za nawigację po menu, wybór utworów, regulację głośności oraz włączanie i ustawianie trybu pracy odpowiada sześć dość intuicyjnie rozlokowanych w dolnej połowie płyty frontowej przycisków. Przed wciśnięciem w dedykowany pokrowiec lepiej jednak trochę poćwiczyć, by potem poruszać się po menu na tyle sprawnie, by nie wpatrywać się jak sroka w gnat, gdy skończy się jeden album i trzeba będzie załadować kolejna playlistę.
Na temat trzewi nie będę się zbytnio rozpisywał, gdyż po pierwsze nie pałałem jakąś specjalną chęcią do rozkręcania dostarczonego na testy urządzenia a po drugie w takim maluchu wymuszona gabarytami miniaturyzacja nie pozwala na zbytnie szaleństwo. Grunt, że Fiio może poszczycić się obecnością na swoim pokładzie przetwornikiem Wolfson WM8740 i pracującym w torze słuchawkowym scalakiem AD8397. Litanię obsługiwanych formatów zainteresowani znajdą na końcu niniejszego tekstu, więc nie będę jej w tym miejscu dublował.
Na górnej krawędzi odtwarzacza umieszczono wyjście słuchawkowe, oraz … cyfrowe wyjście koaksjalne w standardzie mini jack, dzięki któremu możemy wpiąć Fiio do zewnętrznego przetwornika i używać go jako transport plików. Nie zabrakło również wyjścia liniowego, ulokowanego tym razem na dolnej krawędzi, nieopodal gniazda micro-USB służącego zarówno do ładowania wbudowanego akumulatora, oraz transferu plików do 8GB pamięci, bądź na kartę micro SD, którą testowane urządzenie również jest dolne obsłużyć.
Ze względu na zupełnie pomijalne gabaryty, oraz całkiem sensowne gospodarowanie posiadanymi zapasami energii Fiio stał się częstym towarzyszem moich zarówno krótszych, jak i tych dłuższych wypadów, oraz wieczornych odsłuchów, gdy późna pora wykluczała delektowanie się muzyką ze stacjonarnego systemu ze względu na zmożonych snem domowników. Pierwszym pytaniem, na jakie postanowiłem sobie odpowiedzieć, było, czy w ogóle jest sens porównywać X3 do AK100. Okazało się, że już po kilku dniach oczywistym stało się, że tak i … patrząc przez pryzmat ceny Fiio prezentował się w tym sparingu nader korzystnie i to nie tylko pod względem brzmieniowym, ale przede wszystkim ergonomicznym. W AK irytowało mnie zahaczające się o co tylko się dało pokrętło, a obawa, żebym przypadkiem go nie wyłamał, czy urwał psuła większość przyjemności z odsłuchu. X3 jest obły, gładki i w swojej prostocie nieabsorbujący. Oczywiście ustępuje ponad dwukrotnie droższemu rywalowi pod względem dynamiki i to zarówno w skali mikro, jak i makro, oraz można uznać jego mniej finezyjną i nie do końca krystalicznie czystą górę za pewna formę uproszczenia przekazu. Jednak gdybym sam miał dokonywać wyboru zdecydowanie bardziej wolałbym różnice w cenie obu odtwarzaczy przeznaczyć na wyższej klasy słuchawki. Oczywiście powyższe zastrzeżenia przestają mieć znaczenie, gdy spróbujemy porównać bohatera niniejszego testu do któregokolwiek ze smartfonowej oferty, gdyż nawet topowe Nokie, Samsungi, czy iPhony/iPody nie są nawet w stanie nawiązać nawet pozorów równorzędnej walki i kapitulują chwile po rozpoczęciu pierwszej rundy. Co prawda poziom wredności z mojej strony może zakrawać na sadyzm, ale z drugiej strony, jeśli dany player, abstrahując od tego czy da się z niego dzwonić, czy nie przebrnie przez choćby trzy pierwsze utwory „BBNG2” BADBADNOTGOOD [24Bit/96kHz] to jest już dobrze i co najważniejsze rokuje na przyszłość. Niestety pech chciał, że tylko Fiio dało radę, dostarczając ewidentnie podkolorowany na przełomie średnicy i basu, oraz lekko zaokrąglony na górze pasma dźwięk, ale dźwięk, który po pierwsze nie cierpiał na braki selektywności a po drugie sprawiał przyjemność. Bo tak właśnie X3 w pewnym sensie oszukuje – uprzyjemnia i delikatnie dosładza cały przekaz, dzięki czemu nawet na tak chropowatym repertuarze jak „Nevermind” Nirvany [24Bit/96kHz] uwaga słuchacza skupiała się na drajwie i emocjach a nie mankamentach natury realizatorskiej.
Również sposobu kreowania przestrzeni nie uznałbym za znacząco gorszy. Oczywiście w zaciszu domowego ogniska „Carmina Celtica” Canty [24Bit/192kHz] z droższych źródeł potrafiła zabrzmieć zdecydowanie bardziej eterycznie i pokazać więcej niuansów dotyczących propagacji dźwięku w sakralnych wnętrzach, jednak w środkach komunikacji miejskiej, bądź przebijając się przez zatłoczone centrum po prostu nie sposób skupić się i usłyszeć powyższe detale i niuanse.
Fiio X3 okazał się świetnym rozwinięciem brzmienia oferowanego przez współczesne smartfony. Przy rozsądnie skalkulowanej cenie i pozbyciu się niemalże wszystkich wodotrysków (pozostał jedynie korektor) wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla osób poszukujących muzykalnego a przede wszystkim prostego w obsłudze i uniwersalnego, jeśli chodzi o materiał źródłowy odtwarzacza. Choć nie obejrzymy na nim filmu, ani nie posurfujemy po sieci korzystając z dobrodziejstw coraz liczniej rozsianych darmowych hot-spotów, to przynajmniej na chwilę powinno udać się nam zapomnieć o otaczającym nas zgiełku i pozwolić ponieść muzyce.
ps. I jeszcze mała errata. Niestety po zakończeniu testów i odesłaniu urządzenia producent wypuścił update oprogramowania dość znacząco podnoszący funkcjonalność Fiio. Pobierając najnowszy firmware można wykorzystywać X3-kę jako USB-DACa.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybucja: audiomagic.pl
Cena: 990 zł
Dane techniczne:
- Wymiary: 55 x 109 x 16 mm
- Waga: 122 g
- Rozdzielczość wyświetlacza: 320 x 240 pikseli
- Poziom zniekształceń THD+N: < 0,004% @ 1 kHz
- Pasmo przenoszenia: 10Hz ~ 20 kHz
- Crosstalk: > 90 dB @ 10kΩ @ 1 kHz
- Moc wyjściowa: >540 mW@16Ω ; >270 mW@32Ω ; >30 mW@300Ω
- Stosunek sygnału do szumu: >105 dB (AUX IN)
- Zasilanie: USB 5V/500mA, zalecane USB 5 V 1,5 A
- Obsługa formatów audio:
APE (Fast): 192K/24B
APE (Normal): 96K/24B
APE (High): 96K/24B
FLAC: 192K/24B
WAV: 192K/24B
WMA 9.1 LOSSLESS: 96K/24B
Apple Lossless: 192K/24B
MP2
MP3
AAC
ALAC
WMA
OGG
W komplecie: odtwarzacz, etui ochronne, kabel USB, kabel minijack-coaxial, 2 folie na ekran.
Słuchawki użyte podczas testów: AKG K518 DJ LE; AKG K142 HD; AKG Q460; Brainwavz HM5