Odkąd pamiętam najwięcej kontrowersji wzbudzały tematy związane z okablowaniem audio ze szczególnym uwzględnieniem kabli sieciowych. Argumenty o braku wpływu ostatnich 1,5m po dziesiątkach a czasem i stekach kilometrów zdecydowanie nieaudiofilskich drutów z elektrowni są powtarzane przez sceptyków niczym mantra. Z drugiej strony nieraz astronomiczne ceny produktów sygnowanych przez legendy świata audio potrafią przyprawić o palpitację serca, bądź histeryczny atak śmiechu. Pytanie cóż może począć nieszczęśnik, który zbawienny wpływ sieciówek na swój system usłyszał, lecz posiada jeszcze resztki zdrowego rozsądku i nie ma (przynajmniej na razie) ochoty/możliwości/pozwolenia żony (niepotrzebne skreślić) na wydatek porównywalny z wakacjami w Egipcie. Z pomocą takim, wydawałoby się beznadziejnym przypadkom przychodzi bydgoski Elektropunkt debiutując na rynku od razu trzema przewodami. W dodatku, jak na wspomnianego debiutanta przystało, zamiast szokować na dzień dobry ceną, swoja przygodę z kablami sieciowymi rozpoczyna od podstaw, czyli lokuje swoje produkty w przedziale 200 - 450 zł za 1,5m odcinki. Krótko mówiąc wypełnia lukę pomiędzy zwykłymi „komputerowymi” kablami a bardziej utytułowaną i doświadczoną audiofilsko konkurencją.
Wszystkie dostarczone do testu ReAry pokrywa identyczny, czarny nylonowy oplot ze złotą nitką i gdyby nie dyskretne zawieszki, jedynie dzięki zastosowanym wtykom, bądź różnej średnicy można byłoby je rozpoznawać. Unifikacja designu i brak tendencji do marnowania środków na bizantyjsko zdobione opakowania pozwala oferować przewody w niezwykle atrakcyjnej cenie. Wersja „budżetowa” ReAr71 od ReAr71 G różni się jedynie konfekcją – standardowe i skromnie wyglądające, choć solidne, wtyki zastąpiono zdecydowanie bardziej „biżuteryjnymi” tajwańskimi Rich Bay’ami. Biorąc pod uwagę różnicę w cenie firmowo oprawionych drutów, wynoszącą raptem 150zł moim zdaniem nie warto oszczędzać, tym bardziej, że same wtyki kosztują 169zł a jak doliczy się czas poświęcony na wymianę standardowych wtyczek, to ochota na tego typu „oszczędności” przechodzi z miejsca. Ponadto, wyprzedzając trochę część opisującą wrażenia nauszne, różnicę we wtykach po prostu słychać . We wszystkich przewodach zastosowano po 7 żył miedzianych o czystości 5N różniących się w zależności od modelu przekrojem. W 71-kach żyły mają po 1,5 mm a w 72-ce 2,5 mm.
Jako punkt odniesienia wykorzystałem Furutecha FP-3TS762 z wtykami FI-28R / FI-E38R, od którego zaczynałem i na którym kończyłem każdą serię testową. Zdawałem sobie sprawę, że jego sklepowa cena ponad trzykrotnie przewyższała cenę najdroższego przewodu z Bydgoszczy, ale nie chodziło o dyskredytację tańszej konkurencji a jedynie wyłapanie niuansów i bardziej krytyczne spojrzenie. Pomijam fakt, że o ile upgrade systemu potrzebuje czasu by dojrzeć i rozkwitnąć (czasem jedynie w świadomości) słuchacza o tyle downgrade w większości przypadków jest odczuwalny niemalże natychmiast. Przykładowo - na płycie „W hołdzie mistrzowi” Stanisława Soyki momenty, kiedy blachy były gaszone zaraz po uderzeniu, i te, kiedy muzyk pozwalał im wybrzmieć do końca były bardzo wyraźne. Choć zlokalizowane na oddalonym, drugim planie nie umykały, nie chowały się w cieniu, lecz brały czynny udział. Gitara przepięknie lśniła ciemną, pełnią wytrawnej słodyczy barwą, niczym wyborne trufle u Bliklego, bardzo dobrze korespondując z niskim, czasem lekko szorstkim głosem wokalisty.
Przepinając się na ReAr 72g uzyskałem większą konturowość, która z początku wydawała się powodować lepszą analityczność, jednak im dłużej słuchałem i im lepiej poznawałem ten przewód tym lepiej rozumiałem skąd takie, jak się później okazało pochopne i mylne wnioski. Otóż delikatne, ale na prawdę delikatne, podkreślenie sybilantów i skupienie uwagi widza na pierwszym, bardzo precyzyjnie nakreślonym planie kreowało takie a nie inne odczucia. Reflektor skierowany był głownie na solistę, reszta zespołu stała o krok, dwa dalej niż przy Furutechu, ale za to w żywszym akustyczne pomieszczeniu. Blachy w tle łapane / gaszone były jeszcze szybciej, przez co miały krótszy, bardziej gęsty dźwięk, nie mając przy tym tyle głębokiego blasku. Gitara elektryczna również straciła trochę na finezji i barwie, jakby niewidzialna ręka zjechała suwakiem z saturacją o kilka działek. Dźwięk nie był tak naturalnie przestrzenny. Głos Stanisława Soyki zdjęty został trochę wyżej, jakby między jednym a drugim odsłuchem artysta zrzucił kilogram, bądź dwa. Może poprawie uległa artykulacja, wyrazistość, ale odbyło się to kosztem czaru i uroku osobistego wokalisty.
Beth Hart & Joe Bonamassa „Don`t Explain” - lepszy atak, większy dźwięk, ale wokal mniej nasycony, mniej zmysłowy. Za to bas leniwie pracujący w tle - pierwsza klasa. Niby nie przykuwał uwagi, ale czuć było, że jest i to, co robi jest cholernie potrzebne. Główna przewaga nad tańszym rodzeństwem dotyczyła umiejętności ukazania różnorodności i bogactwa dźwięków zlokalizowanych w dole pasma, oraz ich niesamowitej motoryki. Również orkiestra zyskała na wieloplanowości i nie przypominała już tylko fototapety umieszczonej za bluesowymi muzykami.
Na ścieżce dźwiękowej do "Mo Better Blues" (w wykonaniu Branford Marsalis Quartet) było prawie rewelacyjnie. Prawie, gdyby nie te @#$%& sybilanty, dzięki którym Cynda Williams („Harlem Blues”) wyszła jakoś tak kanciasto. W tytułowym utworze perkusja miała tyle samo do powiedzenia, co saksofon i trąbka tworząc cudowny dialog z precyzyjnie zlokalizowanymi dęciakami.
Zmiana repertuaru na kolejnego O.S.Ta, tym razem "The Constant Gardner" i mój ulubiony utwór "Kothbiro" w wykonaniu Ayuba Ogady pozwoliła wsłuchać się w sugestywną przestrzeń, lecz dośpiew (haye) słyszany był bliżej niż z Furutecha. Ze względu na męski wokal sybilanty już nie przykuwały tak bardzo uwagi.
Zejście oczko niżej na ReAr71g wywołało moje lekkie zdziwienie, gdyż przewód okazał żywszy od swojego starszego brata, a jednocześnie bardziej analogowy i spokojniejszych. Wspomniana żywość spowodowana była skierowaniem większej ilości światła na dalsze plany i w rezultacie zmniejszenie dystansu między pierwszym a drugim planem. Gitara może nie była już tak konturowa jak w 72g, ale przez to lepiej wypełniona, mięsista. Niestety pewnemu zmatowieniu i ujednoliceniu uległy blachy, choć jeśli nie słyszało się podczas tego samego odsłuchu lepszych i niestety droższych przewodów, to z godnie z zasadą "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" nie ma powodu do rozpaczy. Jeśli w dodatku weźmiemy pod uwagę odpowiadającą cenowo przewodowi elektronikę, z jaką przyjdzie mu pewnie współpracować, to zbytnia spontaniczność i szczodrość w prezentacji najwyższych składowych mogłaby być tylko powodem do zmartwień a nie radości. Sybilanty nie przykuwały już tak uwagi jak w droższymi modelu, więc nawet z tańszymi kolumnami szanse na zgodny związek są całkiem spore.
Kolejną pozycją testową był duet Beth Hart & Joe Bonamasa "Don't Explain". Na tytułowym utworze orkiestra wypadła cokolwiek płasko, stanowiąc niejako trzeci plan pozbawiony dalszej gradacji i zróżnicowania. "I'd rather go blind" to przykład ile emocji można zawrzeć w jednym utworze. Choć Beth czasem brzmiała mało przekonująco, to gorąco polecam odszukanie tego nagrania w wykonaniu Beyonce („Cadillac Records” Soundtrack Disc 1), czy fenomenalnej i niepowtarzalnej Etty James (np. z „Live From San Fransciso”, lub „Late Show, Vol. 2: Live at Maria's Memory Lane Supper Club”). A z ww. krążka słucha się go głównie ze względu na ciemną i pięknie łkającą gitarę Bonamasy.
Wracając po raz enty do "The Constant Gardner " ucieszyło mnie ponowne zgrabne skupienie uwagi na soliście i pierwszym planie. Dośpiew (haye), choć lekko stłumiony i zamiast z lewej, został przesunięty bardziej w tył. Pierwszy plan podany dość bezpośrednio, mógłby części słuchaczy wydać się zbyt blisko twarzy. Podobnie w "Mo Better Blues" , lecz akurat taki sposób prezentacji w przypadku Cyndy Williams wyszedł namacalności i zmysłowości na dobre. Wokalistka stanęła bliżej, zaśpiewała kapkę niżej i zrobiło się po prostu pięknie. Na utworze tytułowym dęciaki zagrały bardziej nasyconą barwą niż przy droższym kablu.
Na koniec zostawiłem ReAr71, który podejrzewam nie będzie miał łatwego życia. Oczywiście, jeśli ktoś wychodzi z założenia, że nie wyda więcej niż … w tym wypadku 200 zł to po prostu go kupi i na pewno będzie lepiej niż ze zwykłą komputerówką dokładaną przez producentów elektroniki. Problemem może być stosunkowo niewielka różnica ceny w porównaniu do wersji G, która nie dość, że dzięki wtyczkom wygląda zdecydowanie lepiej (efekt wizualny też ma znaczenie), to jeszcze lepiej gra. Jest bardziej detaliczna, rozdzielcza, otwarta. Wszystko to, co napisałem o ReAr71g mógłbym praktycznie napisać o wersji bez G, dodając za każdym razem jedno małe „prawie”. Jednak w audio, nawet na tak rozsądnych cenowo poziomach „prawie” ma znaczenie. Choć jedno mu trzeba przyznać. Przy mniejszej niż w ReAr71g rozdzielczości i tak zauważalnie lepiej wypada pod tym względem od Supry LoRad, która potrafi mocno przyciemnić system. Nie jest jednak tak konturowy i poukładany jak sporo droższy GigaWatt LC-1 (MK2). Co z resztą nie powinno dziwić, gdyż oferta Elektropunktu kończy się tam, gdzie GigaWatt’a zaczyna.Przykładowo linia bas jest kreslona grubszą, mniej dokładna kreską a za to odsłuch gorszych realizacji po prostu mniej "boli".
Na podstawie dość długiej zabawy testowanymi przewodami wiem, że jeśli miałbym używać ich na co dzień to najbardziej odpowiadającą mi konfiguracją byłaby taka, w której ReAr POWER71G obsługiwałby CD, ReAr POWER72G wzmacniacz a ReAr POWER71 …. pewnie trafiłby do Aktimatów. Ważne jest jedno – każdy z ww. przewodów gra lepiej od standardowego komputerowego OEMa a przy tym wyceniony jest na tyle sensownie, że nawet osoba mająca pewne obawy przed ulokowaniem środków w tak niepozorny element toru audio, jakim jest przewód sieciowy powinna znaleźć coś dla siebie. I jeszcze jedno – ReAry nie oszukują, nie upiększają i sztucznie nie pompują dźwięku. O ile ww zabiegi mogą oszołomić i zachwycić słuchacza w warunkach sklepowych, o tyle w domowym zaciszu bardzo szybko zaczynają Irytować.
Bydgoski Elektropunkt wyszedł z bardzo mądrego założenia, że lepiej relacje z Klientem budować przyszłościowo, licząc na dłuższą współpracę i suma summarum większy zysk, niż ustrzelić za przeproszeniem „jelenia” raz i polować na następnego. Oby tego typu producentów i dystrybutorów było jak najwięcej.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Producent / Dystrybutor:
Cena:
ReAr POWER71 1,5m - 199 zł
ReAr POWER71G 1,5m - 349 zł
ReAr POWER72G 1,5m - 449 zł
Dane techniczne (wg. Producenta):
ReAr model Power71
- 7 żył o przekroju 1,5mm
- Łączny przekrój w przewodach L i N po 4,5mm
- Czysta miedź klasy 5
- Żyły skręcane równolegle
- Ekran z cynowanych drutów miedzianych o pokryciu około 88%
- Izolacja żył ze specjalnego PVC
- Wysokiej klasy oplot nylonowy
- Obciążalność 10A
- Wtyki Schucko PCE oraz IEC Schurter
ReAr model Power71G
- 7 żył o przekroju 1,5mm
- Łączny przekrój w przewodach L i N po 4,5mm
- Czysta miedź klasy 5
- Żyły skręcane równolegle
- Ekran z cynowanych drutów miedzianych o pokryciu około 88%
- Izolacja żył ze specjalnego PVC
- Wysokiej klasy oplot nylonowy
- Obciążalność 10A
- Wtyki pozłacane Schucko Rich Bay RG-01 oraz IEC Rich Bay R-304P
ReAr model Power72G
- 7 żył o przekroju 2,5mm
- Łączny przekrój w przewodach L i N po 7,5mm
- Czysta miedź klasy 5
- Żyły skręcane równolegle
- Ekran z cynowanych drutów miedzianych o pokryciu około 88%
- Izolacja żył ze specjalnego PVC
- Wysokiej klasy oplot nylonowy
- Napięcie znamionowe 220-240V – 50-60Hz
- Wtyki pozłacane Schucko Rich Bay RG-01 oraz IEC Rich Bay R-304P
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 07s
DAC & konwerter USB/Coax: Hegel HD2
Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5
Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes
IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS
IC XLR: LessLoss Anchorwave;
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Digital Box USB Premium Link
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; ReAr Power
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2
Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari
Przewody ethernet: Neyton CAT7+
Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring