Pomijając systemy wielokanałowe, którym dziwnym zbiegiem okoliczności poświęciłem dwie ostatnie recenzje, podstawkowe monitory są oczywistym wyborem dla wszystkich tych, którzy czy to z własnej woli, czy też zmuszeni prozą życia słuchają w niezbyt imponujących metrażach i/lub z tzw. systemów desktopowych. I choć w większości przypadków powyższa decyzja wiąże się z jakimiś kompromisami, to jeśli tylko podczas wyboru zamiast wywołanego chwilową promocją impulsu pokierujemy się nie tylko logiką, lecz przede wszystkim własnym słuchem efekt finalny może przerosnąć nasze najśmielsze oczekiwania. Pobożne życzenia, zaklinanie rzeczywistości i próba potwierdzenia słuszności obranej drogi? Niekoniecznie, po prostu w pełni weryfikowalne fakty, z którymi dyskusja, o negacji nawet nie wspominając, wydają się bez sensu. Ot chociażby dostarczone do naszej redakcji, dzięki uprzejmości dystrybutora marki - Sieci Salonów Top HiFi & Video Design, filigranowe podstawkowce Bowers & Wilkins 607 S3, na których test serdecznie zapraszam.
Jak sami widzicie Bowers & Wilkins 607 S3 swymi gabarytami najdelikatniej rzecz ujmując nie przytłaczają. I trudno się temu dziwić, skoro mamy do czynienia nie dość że z reprezentantami podstawowej serii 600, to jeszcze z ich najmniejszą odsłoną. Całe szczęście o ile jeszcze rozmiarówkę, oczywiście przy sporej dawce złośliwości, moglibyśmy podciągnąć pod przejaw daleko posuniętej „optymalizacji’ kosztów własnych, czyli po prostu oszczędności, to już nawet pobieżnie analizując widoczne gołym okiem detale owa argumentacja traci rację bytu. Zacznijmy jednak od wrażeń ogólnych. I tak, przy wymiarach 165 x 300 x 207 mm najnowsza odsłona 607-ek osiąga mało absorbującą wagę 4,65kg a w zbiorczym kartonie oprócz samych kolumn znajdziemy również stosowne gąbkowe zatyczki do kanałów bas refleks, samoprzylepne silikonowe stopki zapobiegające przesuwaniu naszych gościć po płaskich i śliskich powierzchniach (przy zakupie firmowych standów problem odpada, gdyż w podstawie 607-ek znajdują się nagwintowane otwory montażowe) oraz dedykowane tekstylne i mocowane magnetycznie maskownice, których umaszczenie dopasowane jest do wykończenia samych kolumn. Czarne dodawane są do czarnych a jasno-szare do białych i dębowych – dostarczonych do testu. Na potrzeby niniejszej epistoły pozwoliłem sobie jednak z nich nie skorzystać, gdyż brzmienia kolumn bynajmniej nie poprawiają a z racji nieposiadania na stanie czy to zwierzyny domowej, czy też małoletniej progenitury mogącej wykazywać destrukcyjne zapędy chronić umieszczonych na froncie przetworników nie musiałem. A właśnie, 607-ki mogą pochwalić się wielce intrygującym duetem zastosowanych drajwerów, czyli obsługującą górę 25mm tytanową kopułką ukrytą za elegancką srebrzystą siateczką i dopasowanym kolorystycznie, również srebrnym 130 mm nisko-średniotonowcem Continuum. Z kolei na plecach znajdziemy łagodnie wyprofilowane (firmowy patent Flowport™) ujście kanału bas refleks, oraz imponujące w tym segmencie podwójne terminale głośnikowe, które dotychczas zarezerwowane były dla wyżej urodzonego rodzeństwa z serii 700.
Od strony elektrycznej Bowersy również nie zaklinają rzeczywistości. Ot wymagająca chwili uwagi skuteczność rzędu 84dB przy 8Ω (minimum 3Ω) jasno dają do zrozumienia, że przy wyborze dedykowanej amplifikacji rozsądnym jest operowanie w górnych a nie dolnych obszarach rekomendowanego przez producenta zakresu 30-100W. Co z resztą potwierdzają doświadczenia natury empirycznej, czyli użycie podczas testów zarówno 75W wielokanałowego Denona AVR-S770H, jak i 300W integry Vitus Audio RI-101 MkII, ale o tym dosłownie za chwilę.
Pół żartem pół serio w akapicie poświęconym walorom sonicznym naszych filigranowych bohaterek mógłbym zacytować klasykę, czyli „Lasciate ogni speranza, voi ch’entrate” (porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie) i tym enigmatycznym akcentem zakończyć temat. O co chodzi? A o to, że nie tego spodziewa się większość nabywców poruszających się w ww. rejonach cenowych. Krótko mówiąc mając do dyspozycji 3-4 kPLN zazwyczaj klienci poszukują kolumn grających nie tylko jakoś, znaczy się „ładnie”, co przede wszystkim dźwiękiem zdecydowanym, „dużym” i kolokwialnie mówiąc wyrywającym z butów a więc znacznie wykraczającym poza posturę samych reproduktorów takowych doznań. Ot, takie budowanie rzeczywistości równoległej. Tymczasem 607-kom zdecydowanie bliżej do iście studyjnej liniowości i co za tym idzie prawdomówności. Otrzymujemy więc dokładnie to, co znalazło się w materiale źródłowym i co / jak zdekodowała/wzmocniła reszta toru. Tutaj nie ma miejsca na wyciąganie za uszy realizacyjnych bubli i lansowanych w komercyjnych rozgłośniach jednosezonowych beztalenci. Nie ma też pobłażliwości dla nieudanych konfiguracji, więc jeśli tylko coś gdzieś z czymś się nie dogaduje, to Bowersy nie omieszkają Was o tym poinformować.
Czy to źle? Przynajmniej z mojego punktu widzenia wręcz przeciwnie, albowiem otrzymujemy precyzyjny i pozbawiony zbędnych ozdobników i działań upiększających przekaz, który jeśli wszystko jest na swoim miejscu osiąga wprost oszałamiający poziom realizmu. Podkreślam realizmu a nie polukrowanej fatamorgany, substytutu będącego autorską wariacją nt. oryginału.
Czy to oznacza, że większość naszej pliko/płytoteki przykryje gruba warstwa kurzu? Również nie, po prostu usłyszymy jak została ona zrealizowana i jeśli tylko bronić się będzie pod względem muzycznym, emocjonalnym (do niektórych krążków po prostu mamy sentyment), to ewentualne niedoskonałości natury technicznej w ich odsłuchach raczej przeszkadzać nam nie powinny, bo angielskie maluchy nie piętnują a informują o takowych. Różnica na papierze może niewielka, ale podczas odsłuchu wręcz fundamentalna. Za to jeśli tylko do 607-ek popłynie odpowiednio dopracowany wsad, to proszę mi wierzyć, bądź wręcz z góry założyć, że na pewno tego faktu nie przegapicie doświadczając iście metafizycznej przyjemności uczestnictwa w danej sesji nagraniowej.
Góra tytułowych Bowersów jest niezwykle rozdzielcza i krystalicznie czysta. Próżno doszukiwać się w niej jakiegoś usilnego parcia na przypodobanie się słuchaczom, lecz i nie udało mi się przyłapać jej na szklistości, czy też zbytniej ofensywności. Ba, zarówno smyczki, jak i blachy na mainstreamowym i dalekim od audiofilskich fanaberii „Drastic Symphonies” Def Leppard z towarzyszeniem Royal Philharmonic Orchestra królował realizm i transparentność, co tylko dobrze świadczy o brytyjskich monitorach. Podobnie sprawy miały się ze średnicą, której inaczej aniżeli „akuratną” określić nie sposób. Pozwalało to z łatwością wychwytywać momenty na „Ray of Light” Madonny, gdzie wokal artystki ulegał cyfrowej modyfikacji a z kolei na „Symphonica” siłę emisji i naturalność głosu George’a Michael. Jeśli zaś chodzi o dół pasma, to z racji gabarytów tak komory czynnej, jak i samych przetworników proszę nie spodziewać się nie wiadomo jakich basowych pomruków. Co prawda nie ma mowy o zaburzeniu równowagi tonalnej, jednak boomboxowego mega-basu tutaj nie znajdziecie. Zamiast na ilość niskich lotów Brytyjczycy postawili na jakość, więc mamy zarówno świetną kontrolę, a co za tym idzie timing i drajw, jak również zróżnicowanie. Nic zatem nie buczy, nic monotonnie nie dudni a że większe/podłogowe konstrukcje potrafią pod względem tak wolumenu, jak i energii, szczególnie w skali makro, więcej to raczej nikogo nie powinno dziwić. Dlatego też obecność ww. gąbkowych zatyczek, o ile tylko ktoś nie spróbuje dosunąć „na głucho” kolumn do ściany śmiało można uznać za przejaw kurtuazji i dmuchania na zimne ze strony producenta.
Reasumując. Bowers & Wilkins 607 S3 to świetne mini-monitory zdolne wyczarować nie tylko holograficzną przestrzeń, ale i wielce namacalne bryły pozorne. Nie są to jednak konstrukcje dedykowane wszystkim tym, którzy z ich pomocą próbowaliby maskować mizerię czy to reprodukowanego materiału, czy to błędnie skonfigurowanego systemu. Jeśli więc zakładacie, że wszystko u Was jest OK, a przy okazji metraż jakim dysponujecie nie pozwala zwrócić się ku ich starszemu rodzeństwu, to pozwólcie pokazać 607-kom co naprawdę potrafią.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB; Lumin T3
- Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
- Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
- Amplituner 7.1: Denon AVR-S770H
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable; Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 3 598 PLN
Dane techniczne
Konstrukcja: 2-drożna, wentylowana z tyłu
Pasmo przenoszenia: 52Hz - 28kHz ±3dB
Skuteczność: 84dB spl (2.83Vrms, 1m)
Impedancja: 8Ω (minimum 3.0Ω)
Rekomendowana moc wzmacniacza / Nominalna moc wejściowa: 30 - 100 W @ 8Ω
Zastosowane przetworniki
- wysokotonowy: 1 × ø25 mm – tytanowa kopułka wysokotonowa
- nisko/średniotonowy: 1 × ø130 mm – Continuum
Wymiary (S x W x G): 165 x 300 x 207 mm
Waga: 4.65 kg
Wersje wykończenia: Biały, czarny, dąb