Skocz do zawartości
Kolumny

Dali Menuet SE

Nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że prawa fizyki dla wszystkich są takie same i najogólniej rzecz ujmując nie da się ich naginać według własnego widzimisię. Oczywiście spece od marketingu dwoją się i troją uparcie dążąc do zagięcia czasoprzestrzeni i zaklęcia rzeczywistości wmawiając potencjalnym nabywcom, że gorsze znaczy lepsze a taniej wykonane jest po prostu bardziej ekologiczne. Chociaż jeśli chodzi o ten drugi przykład, to niewątpliwie jest w nim ziarnko prawdy, gdyż biodegradacja jak najbardziej sprzyja naszemu środowisku, tylko dobrze by było, aby nie rozpoczynała się w momencie opuszczenia sklepu, tylko po kilku - kilkunastu latach od daty zakupu. Historia zna jednak przypadki o których Albert Einstein zwykł mawiać. iż "Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi". Chodzi oczywiście o sytuacje, gdy wydawać by się mogło, że dane, z reguły nader ambitne założenia nie mają nawet cienia szansy na zaistnienie w rzeczywistości, bo po prostu się nie da i już. Takie status quo trwa zazwyczaj do momentu aż ktoś podejmuje wyzwanie a następnie to robi. I właśnie, uprzedzając nieco bieg wypadków,  z taką sytuacją mamy do czynienia dzisiaj. Mowa bowiem o mikro-kolumienkach swymi gabarytami śmiało mogących pretendować do miana towarzystwa dla micro-wież i komputerowych systemów desktopowych a spokojnie dających sobie radę nawet w dwudziestometrowych pokojach. Nie wierzycie? No to … potrzymajcie mi piwo a ja idę po Dali Menuet SE.

Dali_Menuet_SE-00001.thumb.jpg.3e8458b35ff52e73f381d6c7306cd834.jpg Dali_Menuet_SE-00001a.thumb.jpg.383aeb97211ed45eae2f0715e343df6e.jpg Dali_Menuet_SE-00001b.thumb.jpg.54fb90b5adc157a12f24adcdfefb5dc5.jpg

Dali_Menuet_SE-00001c.thumb.jpg.62facc6db889980b819feb367b2cfbed.jpg Dali_Menuet_SE-00001d.thumb.jpg.faf1bf93c49e087db3dbbc99ffe364e4.jpg Dali_Menuet_SE-00001e.thumb.jpg.6a8e6e70888e74f4f042ad31dce6b4cd.jpg

Dali_Menuet_SE-00001f.thumb.jpg.794b77e0454b2f824ed526781ea4f4e0.jpg Dali_Menuet_SE-0001.thumb.jpg.e019f0324a83a68765c7fbf88545a8b1.jpg Dali_Menuet_SE-0002.thumb.jpg.78d34759487106cd9dc71e701a062eca.jpg

Dali_Menuet_SE-0003.thumb.jpg.5eead2cf849f965881b12e642719093b.jpg Dali_Menuet_SE-0005.thumb.jpg.311e59ec620f82450e85ef5ebfc6ecb5.jpg Dali_Menuet_SE-0006.thumb.jpg.cbb944a4f4ab4121adff9b07279d82cd.jpg

Dali_Menuet_SE-0007.thumb.jpg.89bb61b233878510cd7e333921db7321.jpg Dali_Menuet_SE-0008.thumb.jpg.6aa0ac1b4d461e03e8e43ab95fe4e34c.jpg Dali_Menuet_SE-0009.thumb.jpg.fa72e98f8998c7e079c593dbed1a0de8.jpg

Może na zdjęciach, z racji braku punktu odniesienia, tego nie widać, ale Menuety są nawet nie tyle małe co malusie. Przy wynoszącym raptem 25 cm wzroście, 15 cm szerokości i 23cm głębokości każda z kolumienek waży oszałamiające 2 kg. Oczywiście duńskie kolumny pakowane są we wspólny karton, co już na etapie dostawy wywołało małe zamieszanie, gdyż w momencie odbioru oczekiwałem od kuriera dwóch takich „pudelek po butach” a nie jednego i aż musiałem zapoznać się z opisem zawartości przesyłki, by postawić na protokole odbioru stosowną parafkę. Po rozpakowaniu Dali popadłem za to w lekką konsternację, gdyż widok dzisiejszych bohaterek z jednej strony cieszył me oczy, lecz już ich gabaryty nad wyraz jasno dawały do zrozumienia, że najlepiej byłoby jakbym na czas odsłuchów zaanektował kilkunastometrowy pokój swojej nastoletniej progenitury, bo w „salonie” prędzej je zgubię aniżeli cokolwiek sensownego z nich usłyszę.
Jednak po kolei, czyli zanim rzucę na nie uchem najpierw lepiej się im przyjrzę. I tak, naturalna okleina z dzikiego orzecha po prostu zachwyca bogactwem rysunku i stricte high-endowym, niezaprzeczalnie rustykalnym wyrafinowaniem, które podkreśla wykończona na wysoki połysk powłoka lakiernicza. Jedynym zgrzytem są plastikowe i dość pośledniej jakości maskownice, których całe szczęście używać nie trzeba, tym bardziej, iż ich mocowanie nie szpeci frontów kolumn – cienkie trzpienie wchodzą w dedykowane gniazda umieszczone na kołnierzach przetworników. Najlepiej zatem zostawić je w kartonie i zapomnieć o ich istnieniu. Zarówno ściana przednia, jak i tylna są lekko wypukłe co nadaje bryłom Menuetów miłej oczom krągłości. Front zdobi zaskakująco duża, gdyż aż 28 mm miękka tekstylna kopuła z lekko podciętym kołnierzem, pod którą przycupnął 11,5 cm mid-wooferkek (zdrobnienie wydaje się w pełni uzasadnione). Jego charakterystyczną czerwono-burgundową membranę wykonano z mieszanki celulozy wzmocnionej włóknami drzewnymi o niewielkiej wadze i niejednolitej strukturze a co za tym idzie niezwykle dużej odporności na pasożytnicze rezonanse. Napęd zapewnia wysokowydajny magnes neodymowy i  cewka z włókna szklanego.
Za to od zakrystii, w odróżnieniu od swojej „zwykłej” wersji, Menuety SE otrzymały przepiękne, masywne terminale z serii Epicon. W dodatku profile z tworzywa sztucznego w jakich zostały one osadzone stanowią również ujścia kanałów bass reflex. Rozwiązanie nad wyraz ciekawe i co najważniejsze pozwalające nie tylko zaoszczędzić miejsce, którego w Menuetach jest jak na lekarstwo, lecz przede wszystkim nieszpecące łapiącego za oko projektu plastycznego.
Z racji iście śladowej wagi producent zapobiegliwie dołączył do kolumn stosowne gumowe piegi – do podklejenia podstaw, które powinny zapobiegać przesuwaniu się naszych dzisiejszych bohaterek nawet po śliskich powierzchniach. Od siebie tylko dodam, że ich obecność raczej nie szkodzi, choć też, szczególnie przy cięższych przewodach głośnikowych w stylu Vermöuth Audio Reference, niespecjalnie ratuje sytuację. Dlatego też dla świętego spokoju sugerowałbym rozejrzeć się za okablowaniem reprezentującym nieco niższe kategorie wagowe, jak taśmy Tellurium Q, bądź też „przestrzenne” pajęczyny In-akustika.

A teraz najważniejsze, czyli brzmienie. Otóż po kilkudniowej rozgrzewce, podczas której Menuety niezobowiązująco plumkały sobie w tle, kiedy okres ochronny minął i przystąpiłem do krytycznych odsłuchów, im bardziej się nad nimi koncentrowałem, tym mniej mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Jak już zdążyłem bowiem nadmienić tytułowe kolumienki są dość nikczemnej postury a i zestaw przetworników jakimi dysponują nie wskazuje na to, by mogły czymkolwiek zaskoczyć. Tymczasem są one niezbitym dowodem na to, że pozory mogą mylić, gdyż po pierwsze grają wolumenem zdolnym zawstydzić niejedne podłogówki a po drugie z wyrafinowaniem jakiego oczekiwać należałoby po konstrukcjach co najmniej dwukrotnie droższych. Pierwszym skojarzeniem jakie przyszło mi na myśl są bowiem również filigranowe monitorki Trenner&Friedl ART, które swojego czasu miałem przyjemność u siebie gościć i nie mniej urzekające pod względem kunsztu stolarskiego Raidho Acoustics D-1. Jednak warto mieć na uwadze, że austriaccy konkurenci są jednak nieco więksi a przede wszystkim ich ceny, w zależności od wersji, oscylują na pułapie 15,5 – 22 kPLN, więc wydawać by się mogło, że chodzą w zupełnie innej lidze. O Raidho lepiej nawet nie wspominać, gdyż w ich przypadku bylibyśmy zmuszeni wyasygnować ponad dziesięciokrotnie więcej, aniżeli na nasze dzisiejsze bohaterki. Tymczasem śmiem twierdzić, iż Dali Menuet SE świetnie się w powyższym, wielce nobliwym gronie odnajdują i to nie tylko pod względem ekskluzywnej, iście high-endowej aparycji, co również, a wręcz przede wszystkim brzmienia. Chodzi bowiem o to, ze grają z niezwykłą i zaskakującą swobodą oraz rozdzielczością, kreując obszerną a przy tym proporcjonalnie zbudowaną scenę.
Powyższych tez nie opieram jednak na jakiś  niewielkich składach i „łatwych” – okołosamplerowych pozycjach, które w 99,9% przypadków wypadają dobrze, bądź bardzo dobrze, lecz materiale szalenie dalekim od taryfy ulgowej, czyli wielkiej hollywoodzkiej symfonice – dyżurnym „Gladiatorze” i „The Lord of the Rings: The Return of the King”. Oczywiście nie twierdzę, że skalą dynamiki i fundamentem basowym Menuety zdolne były stawić czoła moim Dynaudio Contour 30, niemniej jednak bez bezpośredniego porównania śmiało można było uznać, że naprawdę potrafią zachwycić tak sercem do grania, jak i umiejętnością zaangażowania słuchacza w spektakl muzyczny. Góra jest bowiem nie tylko otwarta, dźwięczna i krystalicznie czysta, co przede wszystkim wyrafinowana, co na tych pułapach cenowych jest równie częste, co prawdomówność wśród polityków. Zarówno dęciakom, jak i instrumentom smyczkowym nie brakuje swobody, blasku i rozdzielczości, co przy całkowitym braku jakiejkolwiek granulacji, czy też szorstkości pozwala na wielogodzinne, w pełni komfortowe sesje odsłuchowe.
Podobne superlatywy cisną mi się na klawiaturę odnośnie średnicy, która nad wyraz udanie łączy w sobie namacalność uzyskaną na drodze wysycenia ze świetną definicją źródeł pozornych. Bez zbędnego, asekuracyjnego pogrubiania, czy też zaokrąglania krawędzi tak wokaliści, jak i instrumentaliści zostają w nader zdecydowany sposób ustawieni na wirtualnej scenie i od pierwszych do ostatnich taktów karnie pilnują swoich miejscówek. Na „Look Up Child” wokal Lauren Daigle jest niezwykle realistyczny. Nie przybliżony, powiększony, lecz właśnie realistyczny – z iście aptekarską precyzją określony we wszystkich wymiarach, przez co odbierany jako oczywisty i „dziejący się” tu i teraz. To taka całkowicie niewymuszona rozdzielczość, której nad wyraz daleko do sterylnej analityczności. Dali bowiem urzekają muzykalnością a ta w większości przypadków nie chadza w parze z ww. analitycznością.
Niejako na deser zostawiłem najbardziej niekomfortową dla mini monitorów kwestię, czyli reprodukcję najniższych składowych. Całe szczęście Duńczycy nie próbowali wzorem low-endowych konstrukcji omamić niedoświadczonych słuchaczy podbiciem przełomu średnicy z wyższym basem, pozorując tym samym potęgę i dynamikę w skali makro. Postawili za to na umiar, przedkładając jakość ponad ilość, co tylko Menuetom wyszło na dobre. Zamiast bowiem forsować mid-wooferek częstotliwościami i tak i tak wykraczającymi poza jego fizyczne możliwości pozwolili mu skupić się na tym, co zdecydowanie lepiej mu wychodzi, czyli motoryce i kontroli. Zaskakujące jest jednak to, że nie sposób zarzucić Dali braku mięsistości, czy właściwego wypełnienia najniższych składowych. Bas nie jest więc suchy, czy też zbyt zwiewny a jedynie łagodnie kończy pracę tam, gdzie musiałby tracić tak udanie zestrojoną równowagę. Dzięki temu nie tylko wspomniana symfonika, lecz również elektroniczne poczynania Paula Oakenfolda na ścieżce dźwiękowej do "Swordfish" bynajmniej nie wypadły zbyt anorektycznie i potrafiły nader sugestywnie oddać „klimat” gatunku.

Dali Menuet SE to nader namacalny przykład kunsztu budowania głośników, gdzie przy relatywnie ograniczonym budżecie i niezaprzeczalnie niewielkim gabarycie można osiągnąć zaskakująco wiele i to w kategoriach bezwzględnych. Chodzi bowiem o to, że tytułowe monitorki po porostu świetnie grają i robią to w sposób na tyle wyrafinowany, że aż szkoda podłączać je do elektroniki z podobnego im pułapu cenowego. W dodatku nawet w systemach za wielokrotność ich ceny trudno będzie uznać je za najsłabsze ogniwo. I jeszcze jedno – deklaracje producenta, co do rekomendowanej mocy amplifikacji proszę traktować z lekkim przymrużeniem oka, gdyż to przy swoich 86dB skuteczności i 4 Ω impedancji te niepozorne kolumienki chłoną Waty jak przysłowiowa gąbka, więc za rozsądne partnerstwo sugeruję uznać konstrukcje z pułapu Coplanda CSA 100, bądź Hegla H360, choć najlepszy efekt osiągnąłem zaprzęgając do pracy swoją dyżurną 300W końcówkę Bryston 4B³, co niejako pokazuje potencjał drzemiący w tych uroczych maluchach. Uwierzcie mi jednak na słowo, przynajmniej do czasu aż ich nie posłuchacie, że warto się postarać, bo potencjał drzemiący w Menuetach SE jest odwrotnie proporcjonalny do ich postury i warto go wykorzystać.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5; Kuzma Stabi S New + Stogi S 12 VTA + Kuzma CAR – 20
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp; Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl; Musical Fidelity M6 Vinyl, RCM Audio Sensor 2 Mk II
– Końcówka mocy: Bryston 4B³, Copland CSA 100, Hegel H360
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+, Audiomica Anort Consequence + Artoc Ultra Reference + Arago Excellence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM

Dystrybucja: Horn Distribution S.A.
Cena: 5 998 PLN
 
Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 59 - 25 000 Hz (+/-3 dB)
Skuteczność [2,83 V/1]: 86.0 dB
Impedancja nominalna: 4 Ω
Maks. SPL: 105 dB
Sugerowana moc wzmacniacza: 20 - 100 W
Częstotliwość podziału: 3,000 Hz
Przetwornik wysokotonowy: 28 mm miękka kopuła tekstylna
Przetwornik niskotonowy: 4½" (11,4 cm)
Typ obudowy: Bass Reflex
Strojenie bass-reflexu: 63 Hz
Terminale: pojedyncze
Sugerowana odległość od ściany: > 2 cm
Maks. wymiary z podstawą i maskownicą (W x S x G): 250 x 150 x 230 mm
Waga: 4.0 kg

Data dodania




Fezz Sagita Prestige EVO – pierwszy ZBALANSOWANY przedwzmacniacz w ofercie Fezz!

Fezz Audio prezentuje Sagita Prestige EVO – pierwszy w swojej ofercie lampowy, zbalansowany przedwzmacniacz liniowy. Został on zaprojektowany dla najbardziej wymagających użytkowników. Model wyposażono w cztery wejścia RCA (w tym jedno direct) oraz dwa zbalansowane XLR, a także w dwie pary wyjść RCA i XLR. Dzięki temu Sagita Prestige EVO doskonale sprawdzi się w klasycznych systemach stereo. Za brzmienie odpowiadają starannie dobrane, niskoszumowe lampy 12AU7/ECC82, które zapewniają precyzyj

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne

Audio-Technica ATH-ADX3000

Skoro dosłownie przed momentem zaprezentowaliśmy propozycję skierowaną dla miłośników mobilności, to tym razem, dla równowagi z tego samego źródła i z tego samego portfolio postanowiliśmy pozyskać coś mogącego zainteresować domatorsko zorientowanych audiofilów i melomanów. Skoro bowiem większość domowników ma zamiar wybyć a i prawdopodobieństwo decybelujących pod oknami „bąbelków” spada niemalże do zera, to wreszcie, zamiast odcinających nas od otoczenia wyposażonych w zaawansowane ANC konstrukc

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Audio-Technica ATH-CKS30TW+

Choć zaokienna aura na to nie wskazuje a i pesymistyczne prognozy meteorologów o czających się tu i ówdzie arktycznych wirach mogą nieco pokrzyżować wyjazdowe plany, fakt nadchodzącej wielkimi krokami majówki jest niepodważalny, więc trudno się dziwić, iż co bardziej niecierpliwi już zaczynają ustawiać się w blokach startowych. Dlatego też jak co roku jednostki niewyobrażające sobie odstawienia muzyki nerwowo rozglądają się za akcesoriami takowy kontakt z ulubionymi dźwiękami zapewniającymi. Na

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.