Jeśli prześledzić ostatnie kilka… naście recenzji kolumn jakie pojawiły się na łamach audiostereo można zauważyć pewną prawidłowość zgodnie z którą po konstrukcjach podłogowych z reguły następowała wolta i pod lupą lądowały jakieś niewielkie monitorki. Prawdę powiedziawszy nie był to nasz redakcyjny kaprys, gdyż według podobnego klucza działali dystrybutorzy, starając się pokazać swoją ofertę właśnie z obu jej skrajów i puścić w eter jasny sygnał, iż są w stanie sprostać wymaganiom zarówno nabywców szukających mocnych doznań, jak i amatorów typowo gabinetowo – sypialnianych klimatów. Krótko mówiąc akcentowana i podkreślana była różnorodność. Tymczasem od drugiej połowy lipca utrzymuje się trend podłogowy i nic, przynajmniej na chwilę obecną, nie wskakuje by sytuacja ta miała ulec zmianie. Potwierdza to, zresztą w sposób bezdyskusyjny i bezpardonowy, dzisiejsza propozycja. Nie przedłużając zatem krążenia wokół tematu pragnę przedstawić bohaterki niniejszej recenzji – dystrybuowane przez Rafko kolumny Polk Audio RTi A9.
Tym razem nie ma miejsca na niedomówienia i okrągłe słówka. 9-ki są duże, nawet bardzo duże i bardzo absorbujące, nie tylko przy ustawianiu, co przede wszystkim przy logistyce. Przy ponad 123 cm. wysokości ich obudowy mają głębokość blisko 55 cm, więc warto brać ten drobiazg pod uwagę, bo nawet w dwudziestometrowym pokoju ich obecność jest najdelikatniej mówiąc zauważalna. Dodatkowo doliczając po dosłownie kilka centymetrów na styropiany okaże się, że w kartonach, ustawione obok siebie potrzebują przestrzeni bagażowej, jaką zazwyczaj rezerwuje się na naprawdę sporych rozmiarów lodówkę. Nikt jednak w kartonach trzymać ich (mam nadzieję) nie będzie, więc czym prędzej należy je z nich wyłuskać do czego warto mieć jakiegoś pomocnika, bo w pojedynkę może być trudno. Równie imponująco prezentują się mieszczące po sześć przetworników i wylot kanału bas refleks ściany przednie. Patrząc od góry mamy parę 5,3” (133,4 mm) średniotonowców o membranach z kompozytów polimerów i minerałów miki pomiędzy którymi w niewielkiej tubce umieszczono calową kopułkę wysokotonową z kompozytów jedwabiu i polimerów. Jak na razie emocje niczym na grzybobraniu, nieprawdaż? Cóż, w takim razie proszę zerknąć nieco niżej i przywitać się z trójką siedmiocalowych (178 mm) polimerowych przetworników niskotonowych. Robią wrażenie? Ano właśnie. Do kompletu warto doliczyć jeszcze umieszczony tuż nad podłogą, zakończony eleganckim szyldem wylot tunelu bas refleks. Całości dopełniają umożliwiające wkręcenie kolców niewielkie nóżki, które niezaprzeczalnie poprawiają stabilność tych strzelistych konstrukcji. A właśnie, przecież taka bateria przetworników to całkiem niezłe wyzwanie dla zespołu konstruktorów chcących zachować zarówno wysoką sztywność obudowy, jak i jej odporność na wibracje. Dlatego też po pierwsze sam kształt skrzyń nawiązuje do liry a po drugie - dodatkowo ścianki wykonano nie z pojedynczych płatów MDFu, jak to się zwykle robi, lecz z sześciowarstwowego sandwicha w technologii DAHLI (Damped Asymmetric Hex Laminate Isolation). Nie zapomniano oczywiście o wewnętrznych wzmocnieniach. Wygląda zatem na to, że od strony konstrukcyjnej jak to się potocznie mówi „mucha nie siada”. Najniższe składowe, jakby trzy woofery nie wystarczyły, wspomaga opatentowana technologia PowerPort PLUS oparta o dwa wyjścia bas-refleksu (frontowe i tylne), przy czym tylny dopieszczono zewnętrznym, widocznym na powyższych zdjęciach) stożkowym dyfuzorem zapewniającym mniej więcej stałe natężenie niskich tonów, bez względu na odległość kolumn od tylnej ściany. Od razu w tym miejscu zaznaczę, że ów patent ewidentnie działa, gdyż sam podczas ponad dwutygodniowych odsłuchów miałem okazję się o tym empirycznie przekonać. Otóż mej Małżonce niestety nie udało się wyperswadować, że tego typu kolosy najlepiej odsunąć przynajmniej metr od ściany, więc chciał, nie chciał podczas jej bytności w domu Polki musiały wędrować co najmniej pół metra w tył.
Na dość wąskiej, z oczywistych – wynikających z krzywizny ścian bocznych względów, ściance tylnej tuż nad wspomnianym, osadzonym na bas refleksie dyfuzorze przycupnęły skromne, podwójne gniazda głośnikowe przez swój niewielki rozstaw zdecydowanie lepiej sprawdzające się z przewodami zakonfekcjonowanymi banankami aniżeli widłami. Może w tym momencie przesadzam, ale przy widłach po prostu trzeba bardzo uważać. Oczywiście w komplecie znajdują się również całkowicie przykrywające ściany przednie maskownice, lecz na potrzeby sesji fotograficznej pozwoliłem je sobie usunąć, by chociaż w ten sposób nieco ożywić i tak posępnie czarne bryły tytułowych „katafalków”.
Podejrzewam, że część czytelników już na podstawie wyglądu zdążyło sobie wyrobić o tytułowych kolumnach zdanie i mogę zapewnić, że prawdopodobnie, przynajmniej pewne ich przypuszczenia znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pierwszą rzeczą jaką wypadałoby potwierdzić to generowany przez 9-ki wolumen dźwięku, który jest … adekwatny do ich gabarytów. Mamy zatem do czynienia z typowo amerykańskim rozmachem idący w parze z nader sugestywną manierą roztaczania przed słuchaczem prawdziwych hektarów przestrzeni. Zapomnijmy więc na dłuższa chwilę o skupionym, minimalistycznym budowaniu ażurowego modelu żaglowca w butelce i wypłyńmy na prawdziwe wody bezkresnego oceanu. Bowiem wpięcie Polków w tor porównać można do złapania drugiego oddechu, otwarcia zamkniętych do tej pory drzwi i zyskania dodatkowych kilku metrów za systemem. Warto przy tym wspomnieć, że powyższe zabiegi wcale nie oznaczają jakiejś przytłaczającej monumentalności a raczej są dążeniem ku urealnieniu gabarytów aparatu wykonawczego bez jego sztucznego rozdmuchania. Przykładowo „S&M” Metallicy w kulminacyjnych momentach wgniatał w fotel a kreowana przed słuchaczem scena miała ładnych kilkadziesiąt metrów szerokości i kilkanaście głębokości, lecz daleko było do wrażenia bycia pięcioletnim szkrabem po środku areny Koloseum. Było koncertowo, ale naturalnie – zgodnie z rzeczywistością. Pochwalić też należy bardzo naturalną umiejętność pozycjonowania źródeł pozornych nie tylko w wektorach poziomych – szerokości i głębokości, lecz również wysokości, co dodatkowo podnosiło atrakcyjność tak serwowanego pokazu. Generalnie warto podkreślić, że 9-ki nawet dosunięte do ściany tylnej nie wykazywały nawet najmniejszych tendencji do przytłaczania spodziewanym po ilości przetworników basem. Nie oznacza to bynajmniej, że grały dźwiękiem zwiewnym i eterycznym, bo nie grały i gdy tylko nadarzała się ku temu okazja robiły użytek z zaimplementowanych drajwerów wspomaganych podwójnymi bas refleksami, ale cały czas zachowywały w tym zdrowy rozsądek i umiar. Wspomniana Metallica wypadała potężnie, wręcz spektakularnie, lecz taka właśnie jest specyfika tego albumu. To ma być porywające show z całym dobrodziejstwem inwentarza a nie kameralny koncert barokowego kwartetu w Starej Pomarańczarni (zabytkowy pawilon w warszawskich Łazienkach Królewskich). Choć z drugiej strony również takie, przepełnione delikatnością klimaty wypadały zaskakująco dobrze. Weźmy na ten przykład „Vivaldi: Nisi Dominus, Stabat Mater” w wykonaniu Philippe’a Jaroussky’ego, na którym zarówno do gradacji planów, jak i wierności barw naturalnego instrumentarium, o charakterystycznym wokalu nawet nie wspominając, nie za bardzo było się do czego przyczepić. Może to dziwne, przy tak oględnie mówiąc komercyjnym i adresowanym głównie do uwielbiającej szaleńcze imprezy amerykańskiej braci studenckiej produkcie, ale z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że Polki charakteryzuje nad wyraz dojrzałe i zrównoważone brzmienie. Choć krawędzie źródeł pozornych kreślone są nieco grubszą aniżeli w moich dyżurnych, wyposażonych w wysokotonowe AMT Gauderach a i natywna rozdzielczość nie pozwala poczuć dobrodziejstwa całego spektrum audiofilskiego planktonu, to po kilkuminutowej akomodacji przestaje się zwracać na te szczegóły zbytnią uwagę. Zamiast tego lepiej docenić zarówno spójność przekazu, jak i wybitną wręcz uniwersalność, co pokazały dwa powyższe, jakże różne przykłady płytowe.
Polk Audio RTi A9 to kolumny dedykowane średnim i dużym pomieszczeniom, lecz nie poprzez ewentualne problemy w ustawieniu, gdyż tych o dziwo nie ma najmniejszych, co poprzez nad wyraz zauważalne gabaryty. Dlatego też warto mieć to na uwadze a przy dokonywaniu zakupu sugeruję zastanowić się ponadto nad opcją kolorystyczną. Niby zwykło się uważać, że czarny wyszczupla, lecz w tym przypadku porównując zdjęcia w firmowym katalogu bez chwili wahania brałbym wersję w wiśniowym fornirze, aniżeli dostarczoną na testy, teoretycznie pasującą do wszystkiego, lecz zdecydowanie skromniejszą wizualnie czarną. Od strony brzmieniowej 9-ki pozytywnie zaskakują stawiając na umiar i równowagę tonalną idące w parze z przestrzennością i precyzją. Są przy tym na tyle „muzykalne”, że nie zmasakrują naszej, nawet niezbyt wyrafinowanej płytoteki skupiając się raczej na akcentowaniu zalet, aniżeli wad praktycznie dowolnego gatunku muzycznego.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Rafko
Cena: 8 295 PLN
Dane techniczne:
Impedancja: 8 Ω
Podział pasma: 120 / 1 800Hz
Skuteczność: 90 dB
Moc ciągła (RMS): 500 W
Zalecana moc wzmacniacza: 50 - 500W
Pasmo przenoszenia: 18 – 27 000 Hz
Wymiary (W x S x G): 123,51 x 22,54 x 54,29 cm
Waga: 36, 28 kg
Kolor: Czarny, Wiśnia (fornir)
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Accuphase DP-410; Ayon CD-35
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXC-50
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Audio Analogue Maestro Anniversary
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform; Thixar Silence Plus
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips