Skocz do zawartości
Kolumny

Głośnik zewnętrzny Soundcore Boom 2

Dzięki łaskawości przyrody ostatnimi czasy dane nam było zakosztować nie tyle wczesnowiosennych, co wręcz letnich temperatur i w tym momencie wcale nie mam na myśli uziemiającego na kwaterach wakacjowiczów „lipcopada”, lecz wybitnie słoneczną pogodę z termometrami wskazującymi okolice 25 °C. Logicznym jest zatem fakt spontanicznego i zarazem powszechnego przyspieszenia otwarcia sezonu ogródkowo-grillowego przypadającego zazwyczaj na majówkę. Spragnione UV-ów i witaminy D tłumy wyległy na bulwary, obsiadły parkowe ławki a co odważniejsi przedstawiciele homo sapiens zaliczyli pierwsze plażowanie z nieśmiałym zamaczaniem kończyn dolnych w niestety dość mrożącej krew w żyłach wodzie. Powyższe anomalie przypisywane zazwyczaj postępującemu ociepleniu klimatu stały się przyczynkiem do wzmożonej aktywności wytwórców wszelakiej maści przenośnych „samograjów”, którzy wyczuwając koniunkturę czym prędzej zaczęli kusić potencjalnych nabywców swoimi produktami. I słusznie, gdyż akurat w tym segmencie liczy się refleks, czyli kto pierwszy ten lepszy, a jeśli ktoś optymalny moment prześpi, to potem jego egzystencja na nasyconym przez konkurencję rynku do łatwych należeć raczej nie będzie. Tym oto sposobem doszliśmy do sedna, czyli inaugurującego plażowo/działkowo/grillowy sezon reprezentanta szalenie popularnych, przenośnych głośników Bluetooth – dostarczonego przez stołeczny Horn intrygującego Soundcore Boom 2.

soundcore_Boom_2-0001.thumb.jpg.2b8a770558effc3296027228ec70add2.jpg soundcore_Boom_2-0002.thumb.jpg.8d8f7ad798e77b946a2f3f4f82f68a31.jpg

soundcore_Boom_2-0003.thumb.jpg.290cabff8ea6c76b96b0342f06d10d10.jpg soundcore_Boom_2-0004.thumb.jpg.65d2f54e5fb712b60547b83baf74b3a9.jpg

soundcore_Boom_2-0005.thumb.jpg.6e33332be31b9d3d33090944408492f2.jpg soundcore_Boom_2-0006.thumb.jpg.b22a2f485fec2e005e13cdd1fc15ab48.jpg

soundcore_Boom_2-0007.thumb.jpg.cfc3fb47b48971e5efb4d1049f0d8553.jpg soundcore_Boom_2-0008.thumb.jpg.034c2fa4b8e88be45bdaea3e7171e717.jpg

soundcore_Boom_2-0009.thumb.jpg.6625104b350d43c3b7cd2138a5f9590e.jpg soundcore_Boom_2-0010.thumb.jpg.ca1562b9432f5e181a7b08da080f3385.jpg

soundcore_Boom_2-0011.thumb.jpg.70b06612f416571b14cebc8f7ac933ec.jpg soundcore_Boom_2-0012.thumb.jpg.080be55ff90ea0d8972a54dec8ad3caf.jpg

soundcore_Boom_2-0013.thumb.jpg.4a0ee8ace21322ab3deb7e54308b7b02.jpg soundcore_Boom_2-0014.thumb.jpg.6a7ffff1fc1373742b0212e756e826b2.jpg  

soundcore_Boom_2-0015.thumb.jpg.5f896761cfe2ab1406263065465ee9b9.jpg soundcore_Boom_2-0016.thumb.jpg.f561cccb96f28f00a99eae6573c339f5.jpg

Soundcore Boom 2 trafia na sklepowe półki w jednoznacznie wskazującym zarówno na jego przeznaczenie, jak i możliwości kolorowym kartonowym pudełku. Żywe kolory, bohater niniejszego testu wśród strumieni wody i zwrócenie uwagi na jego pozamuzyczne walory mają szanse złapać za oko. Podobnie pozytywne wrażenia zapewnia unboxing, gdyż zawartość ww. box-a sprawia zaskakująco pozytywne, jak na tę półkę cenową, wrażenia. Boom 2 jest bowiem wręcz pancernie wykonany z solidnego plastiku z metalowymi akcentami, gdzie wymaga tego bezpieczeństwo i wytrzymałość konstrukcji, co z resztą potwierdza uzyskany certyfikat IPX7 pozwalający tytułowemu głośniczkowi na taplanie się wraz z nami w wodzie.
Zaoblony na krawędziach i narożnikach prostopadłościenny korpus wyposażono w solidną, zintegrowaną z nim rączkę. Praktycznie całą ścianę przednią zajmuje metalowa (!!!) maskownica z firmowym logotypem chroniąca odpowiedzialne za doznania nauszne przetworniki. I tu pozwolę sobie na małą dygresję, bowiem z czysto kronikarskiego obowiązku zwrócę uwagę na pewne niespójności pomiędzy podawanymi przez producenta danymi technicznymi a materiałami promocyjnymi. Otóż zgodnie z pierwszymi mamy do czynienia z dwoma pełnopasmowymi drajwerami 70x70 dysponującymi mocą 30W, natomiast w drugiej rozpisce Soundcore chwali się obecnością „subwoofera racetrack o mocy 50 W i dwoma głośnikami wysokotonowymi o mocy 15W”. Jakby tego było mało w rozpisce mowa jest jeszcze o systemie BassUp 2.0 zwiększającego moc z  … 60 do 80W. Licentia poetica działu marketingu? Nie wykluczam, tym bardziej, że gdzie tylko się da podkreślany jest 24-godzinny czas pracy Booma a tymczasem piętro niżej jak byk stoi 18h. Nie ma jednak co rozpaczać, bo co siedzi w trzewiach mało którego użytkownika obchodzi, skoro gra i nieco uprzedzając fakty gra po prostu świetnie a nawet osiemnaście godzin w zupełności powinno starczyć na nawet najbardziej hucznego grilla.
Wracając jednak do meritum z kwestii ergonomiczno-wizualnych należy wspomnieć iż wszystkie potrzebne do szczęścia przyciski (włącznik, Bluetooth, ciszej, play/pause, głośniej, PartyCast, BassUp) znalazły cię tuż pod rączką. A właśnie, Boom oferuje zarówno tryb TWS (True Wireless Stereo), jak i PartyCast umożliwiający ze sobą synchronizację pod względem tak dźwiękową, jak i … świetlną 100 (słownie stu!!!) jednostek. Tak, tak – świetlną, bowiem na bocznych ścianach Booma umieszczono membrany bierne z ledowymi pasami, których podświetlenie dopasowuje się do odtwarzanej muzyki i może być sterowane za pomocą firmowej aplikacji. Do wyboru mamy 7 presetów (Flash, Flame, Enery, Wave, Lightning, Fireworks, Rainbow). Z kolei na plecach pod hermetyczną zaślepką znajdziemy dwa porty – USB A do ładowania zewnętrznych odbiorników (smartfony itp.), gdyż nasz bohater może pracować jako power-bank, i USB-C do zasilania/ładowania samego Booma.

A jak nasz towarzysz outdoorowych aktywności gra? Jak już zdążyłem kilka linijek wyżej zdradzić nadspodziewanie dobrze. Co istotne pomimo podprogowego przekazu o istnie niszczycielskiej sile basu, pragnę z nieukrywaną satysfakcją donieść, że wbrew swej nazwie Boom 2 nie cierpi na boomboxową przypadłość monotonnego dudnienia zawsze i wszędzie, niezależnie od reprodukowanego materiału. Oczywiście dźwięk jest dynamiczny, z lekko przesuniętą ku dołowi równowaga tonalną, lecz za sprawą nasyconej średnicy i odważnych wysokich tonów bez drastycznego zaburzenia owej równowagi. Ba, śmiem wręcz twierdzić, że pod względem motoryki, to jedna z ciekawszych propozycji dostępnych na rynku. Sprawdza się bowiem nie tylko na czysto tanecznych pozycjach w stylu „Lemonade” Beyoncé, lecz i nieco mniej plastikowych albumów z jej portfolio, z którego zdecydowanie bardziej wolę ostatni krążek „COWBOY CARTER”, który też poleciał z Booma i zabrzmiał nad wyraz satysfakcjonująco. Wokale są czytelne, bas nie dominuje a przy zachowaniu odpowiedniego dystansu można zauważyć pewną namiastkę stereofonii. A właśnie, okazuje się, że Boom nie tylko poza domem, lecz i w domowym zaciszu pozwala cieszyć się przyjemnym brzmieniem. Zweryfikowałem to nie tylko w kilkunastometrowym pokoju progenitury, lecz i w 24 m, otwartym na korytarz salonie, gdzie bez najmniejszych problemów udało mi się wypełnić całą ich kubaturę czystym i dynamicznym dźwiękiem.  
W trakcie kilkudniowych testów nie omieszkałem zweryfikować możliwości naszego bohatera pod względem radzenia sobie z niekoniecznie dedykowanym mu repertuarem, więc co i rusz sięgałem po takie rodzynki, jak toolopodobny „( A R T ) I F I C E” Mantic, czy przekrojowy i blisko ośmiogodzinny „Late Night Herbie Hancock” Herbiego Hancocka, gdzie zarówno ciężkie brzmienia, jak i jazzowe evergreeny cechowała komunikatywność, soczystość i może nie tyle wierność w oddaniu akustyki poszczególnych nagrań, co brak jakże bolesnej kompresji i ujednolicenia, czyli granie wszystkiego na jedno kopyto, gdyż chociażby przy partiach perkusji niebagatelne znaczenie ma, czy „pałkarz” co i rusz uderza podwójną stopą, czy jednak woli nieco mniej ekstremalne środki artystycznego wyrazu, a proszę mi wierzyć, że w przypadku bezpośredniej konkurencji Booma wcale nie jest to takie oczywiste.

No to jeszcze tylko w ramach krótkiego  podsumowania, pragnę nadmienić, iż przy kwocie niecałych (bez złotówki) 600 PLN-ów Soundcore Boom 2 oferuje zaskakująco energetyczne a zarazem nieprzesadzone pod względem przebasowienia brzmienie, świetną ergonomię, solidność wykonania i zdolność służenia pomocą, gdy nasz smartfon zacznie jechać na oparach. Jeśli zatem rozglądacie się za generatorem dźwięków wszelakich zdolnym znieść trudy podróży, bądź też z racji braku miejsca stanowiącym mobilne a zarazem niezobowiązujące nagłośnienie któregoś z domowych pomieszczeń, to raczej nie ma na co czekać, tylko udać się do najbliższego salonu dystrybutora i na własne uszy przekonać się o możliwościach tytułowego głośniczka.

Marcin Olszewski

Dystrybucja: Horn
Cena: 599 PLN

Dane techniczne
- Zasilanie (wejście) DC: 5 V ⎓ 3 A
- Zasilanie - wyjście DC: 5 V ⎓ 1 A
- Pojemność baterii: 3100 mAh / 7,2 V
- Moc wyjściowa audio: 30 W
- Zastosowane głośnik: 2 x pełnozakresowy 70x70 mm
- Pasmo przenoszenia: 50 Hz - 20 kHz
- Czas ładowania: 4 godziny
- Czas odtwarzania (zależy od poziomu głośności i zawartości muzycznej): do 18 godzin
- Poziom wodoodporności: IPX7
- Wersja Bluetooth: 5.3
- Zasięg Bluetooth: 100 m

Data dodania

Audio Pro C20

Jeszcze do niedawna, pomimo coraz bardziej zaawansowanej integracji „domowej inteligencji” większość nieskażonych audiophilią nervosą użytkowników żyła w przekonaniu, że TV najrozsądniej wzbogacić o soundbar, bądź podpiąć pod posiadany zestaw MCh/stereo a mniej bądź bardziej bezprzewodowe ekosystemy składające się z większych i mniejszych jednostek są może i wygodne, jednak zazwyczaj pełniły rolę niezobowiązujących umilaczy codziennej krzątaniny w kuchni, relaksu w sypialni, czy też na balkonie.

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

Porównanie JBL Go 4 z poprzednimi modelami - co się zmieniło?

Porównanie nowego modelu głośnika JBL Go 4 z jego poprzednimi wersjami to temat, który z pewnością zainteresuje wielu miłośników muzyki i technologii audio. Marka JBL słynie z innowacyjnych rozwiązań dźwiękowych, które nie tylko zachwycają jakością brzmienia, ale także ewoluują wraz z postępem technologicznym. Dlatego też warto przyjrzeć się bliżej, jakie zmiany i ulepszenia zostały wprowadzone w najnowszym modelu JBL Go 4 w porównaniu z jego poprzednikami. #dwa_boxy_lewo_prawo_

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Recenzje

Sonus Faber | Wywiad z Projektantem | Film

Cześć! Dzisiaj mamy dla Was wywiad z Livio Cucuzza, który jest głównym projektantem dla włoskiego Sonusa Fabera. Zadam mu kilka pytań, między innymi o jego ulubiony model, plany na przyszłość oraz o to, jakie polskie jedzenie mu najbardziej zasmakowało 😉 Zapraszamy do oglądania!   Chcielibyście zobaczyć więcej takich filmów? Dajcie znać w komentarzach pod filmem!

Q21
Q21
Wywiady

Męskie Granie 2024

START SPRZEDAŻY OSTATNIEJ PULI: 24.04.2024, g. 12:00 Już 23.04 o g. 12:00 pojawi się line-up 15-tej edycji trasy festiwalowej Żywiec Męskie Granie! FAQ - najczęściej zadawane pytania dotyczące zakupu biletów znajdziesz TUTAJ. Ważne: płatność za bilety będzie możliwa wyłącznie za pomocą BLIK oraz Vouchera eBilet. Do zatańczenia pod sceną! Bilety na trasę Męskie Granie 2024 Limit biletów: 4 bilety na użytkownika na dany koncert. Wszystkie bilety są personalizowane - o

AudioNews
AudioNews
Newsy

Orange Warsaw Festival 2024

O wydarzeniu OGŁOSZENIE ARTYSTÓW: legendarne The Prodigy zamknie Orange Main Stage 7 czerwca! Co-headlinerem piątku na OWF 2024 będzie Yeat. Orange Warsaw Festival to od kilkunastu lat najważniejsze wydarzenie muzyczne i kulturalne Warszawy oraz idealne rozpoczęcie festiwalowego lata. Każda edycja jest świętem muzyki, skupiającym dziesiątki tysięcy fanów i eklektyczny line-up. Orange Warsaw Festival 2024 line-up W dniach 7-8 czerwca na Torze Wyścigów Konnych Służewiec wystąpi

AudioNews
AudioNews
Newsy 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.