Dawno, dawno temu, kiedy szczytem szczęścia była możliwość wdzwonienia się w ogólnopolski numer dostępowy tzw. komputerowy sprzęt audio ograniczał się z reguły do wątpliwej proweniencji plastikowych głośniczków Tracera, bądź co bardziej zaradne jednostki mogły pochwalić się posiadaniem setu 2+1 Creative’a i o dziwo wszyscy byli z tego stanu rzeczy zadowoleni. A dzisiaj? Milisekundowe lagi dyskwalifikują produkt, wszystko musi być pro i ultra, a rynek akcesoriów oprócz dedykowanych podkładek i trzymadełka do kabli poczciwych myszek objął już nie tylko krzesła, lecz również same biurka pokrywane specjalnymi powłokami, klawiatury o różnym stopniu twardości i głośności „kliku” a nawet odzież, bo przecież do sesji w CS-a, albo LoL-a bez drużynowej, koniecznie "oddychającej" koszulki zasiąść nie sposób. Do tego regularne rozgrywki e-lig, globalne transmisje i mamy kolejne setki tysięcy potencjonalnych nabywców zdolnych nawet nieco nadwyrężyć domowy budżet, by znaleźć o choćby pól kroku przed znajomymi i wirtualnymi przeciwnikami, słysząc i widząc więcej aniżeli oni. Jednak z racji tematyki naszego portalu zagadnienia poświęcone wizji śmiało możemy sobie, przynajmniej na razie darować, całe moce przerobowe kierując na odcinek dźwiękowy i tak też właśnie zrobimy, tym bardziej, iż dzięki uprzejmości Sieci Salonów Top HiFi & Video Design po fenomenalnych Mobiusach udało nam się pozyskać na testy ich nieco młodsze rodzeństwo, czyli może nie tyle dedykowane, co dostosowane do wymagań poszczególnych konsol Audeze Penrose.
Jak widać na powyższych zdjęciach kolorystyka dostarczonego egzemplarza wyraźnie wskazywała na przypisanie go do obozu niebieskich, czyli posiadaczy PlayStation a gdyby dodatki były zielone a w nazwie pojawił się X z pewnością mogliby zainteresować się nim fani X-Boxów. Całe szczęście obie odmiany bezproblemowo współpracują nie tylko z komputerami PC/Mac, lecz również smartfonami działającymi pod kontrolą iOS/Android, więc nie ma najmniejszego problemu z ich kompatybilnością. Jeśli jednak zamierzamy wykorzystywać je jako okno na świt wirtualnych rozgrywek gorąco polecam wpięcie dostarczanego wraz z nimi dongle’a w port USB i przejście na transmisję Wi-Fi 2.4 GHz oferująca nie tylko zdecydowanie mniejszą latencję aniżeli Bluetooth, lecz również zdolność obsłużenia sygnałów do 16bit/48kHz. Podobnie jak na desktopach, tak i dedykowana smartfonom apka Audeze HQ posiada 10-zakresowy interfejs graficzny a jakby tego było mało możliwość załadowania najprzeróżniejszych presetów/profili dźwiękowych. I tak dla melomanów mamy przewidzianą paletę takich nastaw jak Classical and Acoustic Space, EDM, Gently Warm, Pop Music i Round and Muscuar. Z kolei miłośników gier z pewnością ucieszą tryby Footsteps, Ballistics, Racing, RPG i Warm, które można rozszerzyć o dedykowane poszczególnym, najpopularniejszym grom (Call of Duty Warzone, Escape from Tarkov, Insurgency Sandstorm, Rocket League i Baldur's Gate 3) profile.
Skupmy się jednak choćby przez chwilę na aparycji dzisiejszych bohaterek, bo i ona zasługuje na kilka słów. Oczywiście mamy do czynienia z powtórzeniem kluczowych, obecnych w Mobiusach rozwiązań, lecz zastąpienie złotych akcentów ww. zielonymi i niebieskimi znacznie odmłodziło ich design. Zrobiło się nieco bardziej młodzieżowo a przy tym weselej, co jest nie bez znaczenia jeśli co i rusz łapią nas za oko jakieś mniej, bądź bardziej oczywiste bodźce. Całe szczęście ich „młodzieżowość” w żaden sposób nie wpłynęła na jakość wykonania, więc tworzywo z jakich wytłoczono ich profile jest nie tylko wysokich lotów, ale i spasowanie poszczególnych elementów nie pozostawia nawet marginesu błędu i powodów do marudzenia. Pady okalające 100 mm ultra-cienkie diafragmy Uniforce™ napędzane przez optymalizowane Fazorami neodymowe magnesy N50 Fluxor, czyli firmowe rozwiązanie planarne Audeze są otulone, podobnie jak pałąk, miękką „ekologiczną” skórą i wypełnione pianką z efektem pamięci. Krótko mówiąc mucha nie siada i o ile tylko nie jesteście mojej budowy, czyli nie odznaczacie się aparycją blisko 190 cm i 105+ kg Ogra, to będziecie zadowoleni. Ja ze swoim czerepem musiałem nieco się pomęczyć by je wcisnąć i jeszcze zmieścić pod nimi okulary. Udać się udało, jednak co kilka kwadransów musiałem robić przerwy i dać odpocząć ściskanej w słuchawkowym imadle głowie. Od razu jednak zaznaczę, iż reszta, zdecydowanie mniej rozbuchanych gabarytowo, domowników ich ergonomię na każdym kroku komplementowała, więc śmiało możemy uznać, iż jestem li tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Jak to w słuchawkach bezprzewodowych się przyjęło wszelakiej maści pokrętła i włączniki umieszcza się na/wokół lewej muszli i tak też jest tym razem. Na płaszczyźnie zewnętrznej mamy zatem włącznik główny i suwak wyciszenia mikrofonu a na obwodzie
Aktywator łączności Bluetooth, gniazdo mikrofonu, port USB-C, wejście mini jack oraz potencjometry pozwalające precyzyjnie dopasować jego czułość i głośność samych słuchawek. Prosto i logicznie. W dodatku słuchawki po jednym, trwającym około 3 h ładowaniu powinny podołać nawet 15 h wytężonej pracy. O atrakcjach serwowanych przez Audeze HQ już wspominałem a jeśli ktoś miałby ochotę nieco szczegółowiej poznać pełnię jej możliwości serdecznie zapraszam do lektury moich wynurzeń o Mobiusach, oraz na stronę producenta a jedyne czego w stosunku do starszego rodzeństwa w nich nie znajdziecie, to śledzenia ruchów głowy i efektów 3D. Jak się jednak miało okazać można bez tego żyć.
Krótko mówiąc przechodzimy do części poświęconej brzmieniu Penrose’ów, a to jest mówiąc najdelikatniej … świetne. Z jednej strony szalenie dynamiczne i angażujące, a z drugiej holograficznie transparentne i dalekie od ofensywności, gdyż oparte na iście zjawiskowej przestrzeni. W końcu mamy do czynienia z konstrukcjami planarnymi, więc niby powinniśmy się czegoś w stylu powyższej litanii zachwytów spodziewać, aczkolwiek nader przystępna cena mogła cokolwiek z drzemiącego w nich potencjału jeśli nie uszczknąć, to przynajmniej stonować. Dlatego też, nieco asekuracyjnie, po gruntownym wygrzaniu przez zaskakująco szybko się od nich uzależnioną latorośl, poświęciłem dłuższą chwilę na weryfikację ich możliwości na kilku obfitujących w spektakularne efekty specjalne, wgniatające w fotel kanonady i piski oraz zgrzyty towarzyszące wirtualnym wyścigom demówki. Jak na ucho i oko ramola nigdy niezainteresowanego grami, byłem bardziej niż usatysfakcjonowany, gdyż po pierwsze Audee nie próbowały na każdym kroku spektakularyzować nawet błahych scen a po drugie cały czas miały baczenie na kontrolę najniższych składowych aby te odzywały się wtedy, gdy było to koniecznie a nie monotonnie dudniły zawłaszczając sobie pozostałe podzakresy. Niejako przy okazji, znaczy się korzystając z uroków pracy zdalnej, dane mi było przeprowadzić w nich kilka spotkań na Teamsach i szczerze przyznam, że jeśli tylko owe nasiadówki nie przekraczały 1,5h spokojnie mogłem w Penrose’ach wysiedzieć a jakość dźwięku tak dostarczanego do moich małżowin, jak i zbieranego przez mikrofon oceniałem każdorazowo bardzo dobrze. Ot pokłosie świetnej izolacji od otoczenia i praktycznie braku własnego charakteru.
A właśnie, co do powyższego, niemalże całkowitego wyzbycia się własnej sygnatury. O ile sam doskonale wszystko słyszałem i tak też byłem słyszany, o tyle z tytułowymi nausznikami na łepetynie z łatwością byłem w stanie wskazać audiofilską świadomość, bądź jej absolutny brak, swoich rozmówców, czyli komu chciało się zainwestować, jeśli nie w podobny mojemu zestaw nagłowny, to przynajmniej mikrofon zdolny odfiltrować szumy tła i inne pasożytnicze artefakty.
Opuszczając ogródek IT i wracając na okołomuzyczne podwórko z radością odpiąłem ze słuchawek, już teraz zupełnie zbędny, mikrofon a zamiast popularnej w lockdownowych realiach platformy Microsoftu skorzystałem z nieprzebranych zasobów Tidala i … I śmiem twierdzić, że jest to jeśli nie naturalne środowisko, to co najmniej byt równoległy Penrose’ów. Okazało się bowiem, że nie posiadają one jakichkolwiek własnych preferencji i upodobań, wiec do woli mogłem skakać pomiędzy drącą się w niebogłosy na „Macro” Jinjer przeuroczą Tatianą Shmailyuk a zdecydowanie cieniej od niej śpiewającym na „Vivaldi: Nisi Dominus, Stabat Mater” Philipem Jarousskym. I wiecie co? Za każdym razem dostawałem pełen pakiet informacji niezależnie od tego czy moje zmysły kąsał wściekły growl wydzierganej pannicy, czy egzaltowane trele sławnego kontratenora. Podobnie było z instrumentarium, gdyż zarówno gitarowe riffy i niemiłosiernie katowana perkusja, jak i wpisujący się w estetykę baroku niezelektryfikowany Ensemble Matheus tak rozmiar poszczególnych źródeł pozornych, jak i ich barwę śmiało można było określić mianem rzeczywistych i realnych. Skoro wszystko było z nimi w porządku, to po co w takim razie o tym wspominam? Cóż. Proszę nie zapominać, iż tematem niniejszej epistoły są słuchawki, a te z reguły starają się bądź to przeskalowywać reprodukowaną scenę, czyli de facto ją zmniejszać a i od prób wtłoczenia jej w nasz czerep nierzadko nie stronią. Natomiast Penrose’om sposobem kreowania przestrzeni bliżej do konwencjonalnych kolumn głośnikowych, więc scena i wszelkie rozgrywające się na niej wydarzenia dzieją się przed nami i wokół nas a nie w przestrzeni międzyusznej. Proszę tylko sięgnąć po odpowiednio rozbudowaną formę w stylu jeszcze ciepłej perełki, jaką bez wątpienia jest polifoniczny „Time” autorstwa Jacoba Mühlrada w wykonaniu The Swedish Radio Choira a sami doświadczycie swoistego absolutu.
Niby przewidziano je dla nieprzebranych zastępów goniących za ultra-technologiami gamerów. Niby tytułowe Audeze mają wszystko to, co miłośnikom wszelakiej maści strzelanek do szczęścia potrzeba. I niby powyższe dwa punkty nie powinny zbyt dobrze rokować szukającym pancernie wykonanych i szalenie uniwersalnych słuchawek audiofilom. Tymczasem realia nader jednoznacznie pokazują, iż Penrose zdolne są usatysfakcjonować wszystkie grupy odbiorców a usilne przypinanie im metki konstrukcji li tylko gamingowych jest dla nich nie tylko krzywdzące, co po prostu głupie. Dlatego też jeśli tylko dysponujecie odpowiednią kwotą udajcie się do najbliższego … otwartego (kolejny lockdown czai się tuż za rogiem) salonu audio i przymierzcie je, choć przez chwilę posłuchajcie a bardzo możliwe, iż opuszczając placówkę Top HiFi & Video Design pod pachą dzierżyć będziecie niewielki czarny karton.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1 449 PLN
Dane techniczne
Konstrukcja: wokółuszne, zamknięte
Typ przetworników: Planarne
Membrana: Ultra-cienka Uniforce™
Matryca magnetyczna: FAZOR
Rodzaj magnesów: Neodymowe N50, Fluxor
Rozmiar przetworników: 100 mm
Wzmacniacz: wbudowany zbalansowany o mocy wyjściowej 1W
Max. SPL: >120dB
Pasmo przenoszenia: 10Hz – 50kHz
Zniekształcenia THD: < 0.1% (1 kHz, 1 mW)
Pady: Wyprofilowane z pianki posiadającej pamięć, pokryte sztuczną skórą
Mikrofon: Odłączany z dedykowaną regulacją głośności
Typ wbudowanej baterii: Litowo-polimerowa
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth (SBC, AAC), Wi-Fi 2.4 GHz (16bit/48kHz)
Łączność przewodowa: USB-C, USB-A, 3.5mm mini-jack
Czas pracy na baterii: do 15 godzin (czas ładownia ok. 3h)
Waga: 320 g