Niestety wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że wynikający z deficytu kluczowych układów, ciągłych problemów z płynnością dostawi i galopujących cen surowców kryzys branży elektronicznej nie tylko ma się dobrze, co wręcz zaczyna się czuć jak u siebie, powoli urządzając sobie przytulne gniazdko. Jakby tego było mało, dosłownie kilka dni temu, po ponad 75 latach działalności, założone w 1946 r. Onkyo ogłosiło bankructwo. Co prawda we wrześniu 2021 roku japońska marka sprzedała swój dział audio-wideo konsorcjum utworzonemu przez Sharpa i amerykańską firmę Voxx International, jednak jak potoczą się jego losy na chwilę obecną nie sposób przewidzieć. Generalnie wydawać by się mogło, że w takich realiach trudno będzie wykrzesać choćby odrobinę optymizmu. Tymczasem okazuje się, że jak się chce, to można uparcie iść po swoje, czego dowodem jest nomen omen również pochodząca z Kraju Kwitnącej Wiśni Audio-Technica, która jak z resztą doskonale po naszym słuchawkowym dziale widać, od lat jest głównym dostarczycielem wiadomych akcesoriów. Dlatego też zaglądając w grafik majowych testów bez większego zdziwienia znalazłem na nim kolejną słuchawkową propozycję przyozdobioną charakterystycznym i doskonale nam znanym logotypem. Jaką? Najnowsze, bezprzewodowe, wokółuszne i nader rozsądnie wycenione słuchawki Audio-Technica ATH-M20xBT.
Jak na powyższych fotografiach widać, a w rękach i na głowach czuć Audio-Technica ATH-M20xBT, to konstrukcje wagi piórkowej. Całe szczęście masa 216g nie oznacza skracającego żywotność pocieniania i innych zabiegów mających na celu „biodegradację” produktu tuż po upłynięciu okresu gwarancji, bowiem czarne, matowe tworzywo z jakiego wykonano tytułowe nauszniki sprawia bardzo solidne wrażenie. Nic nie trzeszczy, nie pyka, wszystko za to jest świetnie spasowane i ze stoickim spokojem akceptowało konieczność pracy na moim dość pokaźnym czerepie, co wbrew pozorom wcale nie jest takie oczywiste. Gąbki padów są idealne – nie za miękkie i nie za twarde a dodatkowo pokryte sztuczną skórą, świetnie sprawdzającą się zarówno podczas chłodnych poranków, jak i niemalże letnich popołudni. W dodatku są w pełni wokółuszne, więc nawet okularnicy nie będą mieli powodów do marudzenia, co mogę potwierdzić osobiście nosząc wspomagacze wzroku praktycznie non stop. Jak to zwykle u Audio-Technici bywa panel sterowania umieszczono na obrzeżu lewej muszli. Z jego pomocą obsłużymy połączenia, ustawimy odpowiednią głośność, zyskamy możliwość nawigacji po playliście i oczywiście sparujemy 20-ki ze źródłem a raczej ze źródłami. Okazuje się bowiem, że ATH-M20xBT umożliwiają i dopuszczają związki poligamiczne, co przekładając z polskiego na nasze oznacza, że możemy je jednocześnie sparować z dwoma źródłami jednocześnie, czyli np. z laptopem na którym oglądamy jakiś film, bądź gramy (jest oczywiście ukłon w kierunku gamerów - wsparcie niskiej latencji, czyli brak opóźnień dźwięku w stosunku do wyświetlanego obrazu) i smartfonem. Dzięki temu nie przegapimy żadnego ważnego telefonu, bądź powiadomienia o wiadomości. Oprócz trzypolowego przycisku do dyspozycji otrzymujemy gniazdo mini jack do standardowej komunikacji przewodowej (stosowny przewód o długości 1,2m znajduje się na wyposażeniu), gniazdo USB-C do ładowania wbudowanych akumulatorów starczających na imponujące 60h pracy i to raptem po 4h ładowaniu. Miłym akcentem jest tryb szybkiego ładowania, dzięki czemu 10 min pod prądem pozwala na 3h pracę.
Od strony technicznej Audio-Technica ATH-M20xBT jest bezprzewodową inkarnacją popularnych modeli studyjnych ATH-M20x. Posiadaj 40 mm przetworniki dynamiczne o magnesach z pierwiastków ziem rzadkich oraz cewkach wykonanych z aluminium pokrytego miedzią. Za komunikację bezprzewodową odpowiada moduł Bluetooth pracujący w standardzie 5.0 zgodny z profilami A2DP, AVRCP, HFP, HSP i wspierający kodeki AAC, SBC.
Jak zatem grają wycenione przez rodzimego dystrybutora - Sieć Salonów Top HiFi & Video Design na 429PLN tytułowe Audio-Technica ATH-M20xBT? Gdybym napisał, ze normalnie, to pewnie ani potencjalni Klienci, ani ww. dostawca niespecjalnie byliby zadowoleni. „Problem” jednak w tym, że właśnie owa „normalność” jest głównym atutem bezprzewodowych 20-ek. Jest to bowiem pochodna studyjnej liniowości i „cywilnej” muzykalności, które tworzą razem brzmienie niezwykle naturalne i neutralne. Od razu zatem mogę ze spokojnym sumieniem oznajmić, iż nie jest to produkt tzw. „młodzieżowy” w pejoratywnym tego słowa znaczeniu, kiedy to producent owym określeniu zawiera najdelikatniej rzecz ujmując lekceważenie dla młodego odbiorcy uważając, że do pełni szczęścia wystarczy mu dudniący bas i cykająca góra, o ile tylko w reklamie pojawi się jakiś sławny pato-influenser, człowiek brudnopis, bądź inny ktoś znany z tego, że jest znany.
ATH-M20xBT grają bowiem liniowo i zarazem dynamicznie – nie brakuje im ani dołu, ani góry, jednak pomiędzy nimi jest miejsce na wielce atrakcyjną średnicę. Co to oznacza w praktyce? Nic więcej aniżeli to, że za każdym razem usłyszymy to, jak dany materiał został zrealizowany, więc jeśli tylko dźwięki docierające naszych uszu będą suche i szeleszczące, to nie będzie to wina słuchawek a realizatora, czy też samych muzyków. Przykładowo bazując na radosnej twórczości niejakiego Axela Rudiego Pella, w tym jego ostatnim albumie „Lost XXIII” można byłoby uznać, iż 20-ki nie różni nic a nic od hipermarketowego badziewia zalegającego w koszach tuż przed kasami sklepów „nie dla idiotów” (chociaż chyba po zaangażowaniu Zenka do kampanii reklamowej owe hasło już nie jest używane). Będzie płasko, głucho i cienko jak zadek węża. Jednak tak właśnie Pell nagrywa i nic na to nie poradzimy. Wystarczy jednak, pozostając w ostrzejszych klimatach, sięgnąć po przecież daleki od audiofilskich pretensji krążek „The Atlas Underground” Toma Morello. I co? I nagle pojawia się przestrzeń, gradacja planów, dynamika, czyli wszystko jest na swoim miejscu a same słuchawki zasługują wyłącznie na komplementy. OK, może miłośnicy potężnego i schodzącego do samych bram piekieł basu mogą uznać, że dołu powinno być nieco więcej, jednak tu już do głosu dochodzą osobiste preferencje a nie jakby nie patrzeć możliwie obiektywna (studyjny rodowód 20-ek się kłania) prawda o nagraniu.
Z pewnością mniej kontrowersji budzić będzie materiał oparty na naturalnym instrumentarium, gdyż już przy odsłuchu „Adeli” wiadomo jak brzmi fortepian a jak gitara i jeśli ktoś woli inaczej, to sygnał, że stawia na własną wizję otaczającej nas rzeczywistości a nie właśnie dźwięk taki, jakim został zapisany i jaki znamy z natury. No chyba, że ktoś nigdy nie słyszał fortepianu, bądź gitary z bliska, w co niby trudno uwierzyć, jednak historia zna dziwniejsze przypadki. Grunt, by takowe braki w bibliotece dźwięków zasłyszanych możliwie jak najszybciej nadrobić. A warto, bo z 20-kami na uszach z łatwością zanurzymy się w dźwiękach niezwykle wyrafinowanych, zwiewnych i złożonych. Usłyszymy pełnię artykulacji, swobodę i bogactwo wybrzmień oraz blask na górze i solidną podstawę basową na dole. Do tego w pełni naturalny, długi pogłos i uwierzcie mi, że bardzo trudno będzie Wam zmobilizować się do ściągnięcia tytułowych nauszników z głowy.
Na koniec jeszcze tylko jedna refleksja natury użytkowej. Otóż w dobie popularności systemów aktywnej redukcji hałasu, czyli tzw. powszechności ANC zasadnym wydaje się pytanie jak z izolacją akustyczną 20-ek. I tu dobra wiadomość, gdyż z racji zamkniętej konstrukcji muszli i szczelnie okalających małżowiny poduszek tytułowe Audio-Technici radzą sobie zaskakująco dobrze. I to zarówno podczas przemieszczania się z nimi na głowie w zakorkowanym centrum, środkach komunikacji miejskiej, jak i podczas domowych porządków z bynajmniej nie bezprzewodowo-ekologicznym, lecz solidnym 2000W odkurzaczem przy nodze.
W ramach podsumowania nie pozostaje mi nic innego, jak tylko stwierdzić, że Audio-Technica po raz kolejny pokazała, że nawet na bardzo przyzwoitym poziomie cenowym jest w stanie zaoferować produkt nie tylko uniwersalny i świetnie wykonany, lecz również zaskakująco (choć akurat w przypadku tego producenta o zaskoczeniu raczej trudno mówić, bo to standard) wyrafinowany pod względem brzmieniowym. Dlatego też jeśli rozglądacie się za niedrogimi i po prostu dobrymi słuchawkami bezprzewodowymi, które sprawdzą się zarówno w zaciszu domowego ogniska, na spacerze, wyjeździe, czy pracy wybór jest prosty - ATH-M20xBT. I tyle w temacie.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 429 PLN
Dane techniczne
Konstrukcja: Zamknięte, dynamiczne
Średnica przetworników: 40 mm
Pasmo przenoszenia: 5 – 32 000Hz
Skuteczność: 100 dB/mW
Impedancja: 36 Ω
Czas pracy: ok. 60h
Czas ładowania: ok. 4h
Typ mikrofonu: dookólny
Czułość mikrofonu: -42 dB (1 V/Pa @ 1 kHz)
Pasmo przenoszenia mikrofonu: 50 – 20 000Hz
Łączność: Bluetooth 5.0, przewód 1.2 m (3.9’) /3.5 mm (1/8”)
Zasięg Bluetooth: ok 10m
Zgodność z profilami Bluetooth: A2DP, AVRCP, HFP, HSP
Wspierane kodeki: AAC, SBC
Waga: 216 g