Choć marka NuPrime wydaje się być nowym tworem na światowych rynkach audio, to już same rozwiązania techniczne, jak i ludzie za nią stojący nie powinni być nieco bardziej dociekliwym i nieco starszym audiofilom obce. W poszukiwaniu źródeł wystarczy bowiem cofnąć się do 2005 r., gdy w słonecznej Kalifornii pan Jason Lim powołał do życia NuForce. Niestety na skutek koniunkturalno-finansowych zawirowań w 2014 r. NuForce utracił płynność finansową i zostało przejęte przez Optomę. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż pan Lim z częścią „starej” załogi i pokaźnym bagażem nie tylko doświadczeń, ale i własnych – opatentowanych rozwiązań technicznych, projektów, dokumentacji i całej koniecznej papierologii założył nowy byt – NuPrime. Byt, którego wyrobami w niniejszej recenzji przyjdzie mi się zająć. A co to będzie? Będzie to przetwornik cyfrowo-analogowy DAC-9, oraz końcówka mocy STA-9 a żeby było ciekawiej przypomnę tylko, iż NuForce DAC-9, czyli protoplasta tytułowej 9-ki gościł na łamach audiostereo niemalże sześć lat temu, czyli w lutym 2012 r. Czyli co, powtórka z rozrywki? Nie chciałbym psuć zbytnio niespodzianki, ale o ile w domenie analogowej, czyli w konwencjonalnych wzmacniaczach, czy kolumnach sześć lat niewiele zmienia, to już w cyfrze to prawdziwa przepaść, więc spokojnie możemy założyć, iż dostarczone przez dystrybutora – białostockie Rafko urządzenie po swoim przodku odziedziczyło co najwyżej … nazwę.
Konfrontując pozornie buńczuczne zapewnienie dystrybutora o audiofilskości, referencyjności i studyjności dostarczonych do testu urządzeń nie tylko z ich, nad wyraz mikrą, posturą i iście piórkową wagą, co przede wszystkim z realnie rzecz biorąc budżetowymi cenami można dojść do wniosku, iż ktoś usilnie próbuje nas zrobić w przysłowiowe jajo. Są to znane i powszechnie stosowane np. na portalach aukcyjnych praktyki, gdy ewidentnie mające za sobą lata wątpliwej świetności szroty opisywane są jako vintage’owe klasyki w pełni zasługujące na miano High-Endu. Tyle jeśli chodzi o wróżenie z fusów, znaczy się ze zdjęć i materiałów prasowych. Najwyższy czas przejść ze świata wirtualnego do na wskroś fizycznej rzeczywistości i badań czysto organoleptycznych, czyli pierwszego etapu testu - na tzw. macanta. NuPrime’y dostarczane są w poręcznych (bo wyposażonych w rączkę), acz mało rzucających się w oczy szarych, tekturowych walizeczkach, w których z kolei znajdziemy już zdecydowanie bardziej designerskie biało - niebieskie kartonowe pudełka. Białe są pokrywy a niebiskie spody, co wydaje się logiczne, skoro na pokrywach są jedynie wytłoczone połyskliwe logotypy marki i czarno-białe zdjęcia urządzeń a od spodniej strony umieszczono niezwykle intuicyjne schematy możliwych połączeń.
Określenie DAC-9 mianem li tylko przetwornika cyfrowo-analogowego wydaje się dla niego najdelikatniej mówiąc krzywdzące, gdyż z powodzeniem może on pełnić również rolę przedwzmacniacza i to obsługującego nie tylko źródła cyfrowe, co wydaje się oczywiste, lecz również pojedyncze analogowe. Mało? Na pozór tak, lecz gdy na spokojnie pomyślimy i przyjrzymy się własnym systemom z całkiem sporą dozą prawdopodobieństwa można założyć, iż jedynym analogowym źródłem sygnału będzie … gramofon. Cała reszta będzie cyfrowa a z nią NuPrime poradzi sobie bez najmniejszego trudu. Zacznijmy jednak od początku, czyli od frontu i opisu wyglądu naszej kompaktowej „centralki”. Już przy pierwszym kontakcie bardzo pozytywnie zaskakuje solidność monolitycznego korpusu. Front stanowi masywny i zgrabnie „taliowany” płat aluminium z dwiema, umieszczonymi na przeciwległych skrajach gałkami, z czego lewa odpowiada za wybór źródła/uśpienie/wybudzenie/uzyskanie informacji o częstotliwości otrzymanego sygnału a prawa za regulację wzmocnienia /wyciszenie. A właśnie, żeby nie zapomnieć. Regulacji głośności dokonuje się, jak już zdążyłem nadmienić, pozornie zwykłą gałką sprzężoną z potencjometrem, lecz jeśli przyjrzymy się tematowi dokładniej okaże się, iż ów potencjometr współpracuje z cyfrową drabinkę rezystorową o skoku 0.5 dB, czyli mikroprocesorem z retencją pamięci, co ni mniej, ni więcej oznacza, że dla każdego ze źródeł możemy ustalić określoną głośność a ww. układ to zapamięta. Koniec z różnicami głośności pomiędzy różnymi źródłami! W centrum wygospodarowano jeszcze miejsce na sprytnie wkomponowany błękitny diodowy wyświetlacz ukryty za precyzyjnie wykonana perforacją. ukłonem w kierunku Klientów oraz szerokorozumianej ergonomii jest zgrabny i poręczny pilot zdalnego sterowania.
Ściana tylna, pomimo niewielkiej powierzchni zdołała pomieścić wszystko to, co tak naprawdę do szczęścia współczesnemu audiofilowi jest potrzebne. Mamy, patrząc od lewej, zintegrowane z włącznikiem głównym gniazdo zasilające IEC, zaślepkę bezpiecznika, optyczne wyjście cyfrowe, sekcję wyjść analogowych z parą XLR-ów i RCA, wejścia analogowe (para RCA), oraz sekcję interfejsów cyfrowych w składzie AES/EBU, USB, koaksjal, optyczne i dodatkowe gniazdo USB na opcjonalny moduł (dongle) Bluetooth lub WiFi. I to by było na tyle, chociaż nie. Jest jeszcze jeden fikuśny drobiazg, o którym warto wspomnieć. Chodzi o nóżki w jakie wyposażono 9-kę. Te zgłoszone do opatentowania stopy antywibracyjne musiał projektować ktoś nie tylko o sporej wiedzy, co niezłym poczuciu humoru. Zwróćcie uwagę na ich kształt ? Jeśli zaś chodzi o trzewia, to sygnał z gniazd wejściowych jest przetwarzany przez autorski procesor FPGA NuPrime SRC IC, rolę interfejsu USB pełni XMOS 8U6C5, sercem urządzenia jest 32-bitowy przetwornik AKM AK4490EQ a w sekcji zasilania, zamiast spodziewanej impulsówki znajdziemy klasyczne, toroidalne trafo. W stopniu wyjściowym pracuje op-amp Muses 8820 i para Burr-Brownów OPA2134. Dla przypomnienia w „pierwszej”, jeszcze sygnowanej logiem NuForce’a 9-ce sygnał najpierw trafiał do 24 bitowego, stereofonicznego odbiornika AKM AK4113 skąd, jako I2S biegł do pary przetworników Burr Brown PCM1798 pracujących w trybie monofonicznym. Powyższe zmiany niosą ze sobą oczywiste poszerzenie granic obsługiwanych formatów, które obecnie obejmują PCM do 384kHz i DSD do DSD256 (11,2 MHz). Zapewnione jest też wsparcie natywnego odtwarzania DSD z ASIO2.1, jak i DoP. W trosce o wrażliwe układy elektroniczne tuż za gniazdem zasilającym umieszczono ekranowany filtr.
Stereofoniczna, lecz mogąca pracować również w trybie monobloku, końcówka mocy otrzymała dokładnie taki sam, jak DAC korpus, z tą tylko różnicą, że jej front pozostał nieskalany a na ścianie tylnej znalazły się: zintegrowane z włącznikiem głównym gniazdo zasilające, zaślepka bezpiecznika, pojedyncze, niestety dość blisko siebie umiejscowione zakręcane i całe szczęście akceptujące praktycznie dowolna konfekcję (z widłami trzeba bardzo uważać) terminale głośnikowe i wejścia liniowe w standardzie RCA i XLR. Nie zabrakło również hebelkowych przełączników trybu pracy (mono/stereo) i wyboru wspomnianych wejść. Pomimo dość niepozornych gabarytów i niewielkiej wagi wewnątrz 9-ki zaimplementowano autorski układ łączący zalety audiofilskiej klasy A z wysokowydajną D. W telegraficznym skrócie wygląda to tak, że sekcja przedwzmacniacza jest Single-Ended i oparto ją na układach ULCAM (Ultra-Linear Class A Module) a sam stopień wyjściowy to wysokoczęstotliwościowe (przełączające się na 550 kHz) pracujące w klasie D moduły. O zapas mocy nie powinniśmy się zbytnio martwić, gdyż 9-ka może się pochwalić w zupełności wystarczającymi 2 x 120 W (lub mono 1 x 290 W RMS). Miłą niespodzianką jest również obecność klasycznego transformatora toroidalnego a całości dopełniają budzące wielce pozytywne skojarzenia nóżki.
W części odsłuchowej pierwszeństwo w testach miał, zgodnie z kierunkiem przepływu sygnału DAC-9, który jak na tak niedrogie urządzenie zaskoczył mnie niezwykle przyjemną barwą połączoną z równie wysokich lotów rozdzielczością średnicy i wysokich tonów. Czemu aspekt rozdzielczości ograniczyłem do 2/3 reprodukowanego pasma? Powód jest dość oczywisty i słyszalny już od pierwszych taktów praktycznie dowolnego utworu (z pominięciem tych pisanych na flet piccolo). Otóż basu jest dużo , co z jednej strony cieszy, bo nic tak nie psuje przyjemności odsłuchu jak anorektyczne, cierpiące na galopujące suchoty źródło, lecz z drugiej obfitość najniższych składowych nie zawsze, szczególnie przy skomplikowanych aranżacjach idzie w parze z jego bezwzględną kontrolą i zróżnicowaniem. Całe szczęście NuPrime’owi daleko do nieznośnego dudnienia i ciągłego buczenia rodem z tanich subwooferów, jednak lepiej mieć to na uwadze i uwzględniać ową manierę przy doborze reszty elementów w torze. Dość jednak marudzenia, gdyż to, na co najczęściej zwracana jest uwaga, czyli średnica, jest zjawiskowo nasycona i to nasyceniem najprzyjemniejszym z możliwych – stereotypowo lampowym. Delikatne wypchnięcie przed szereg, zalotne dosaturowanie i szczypta blasku sprawiają, że damskie wokale wywołują ciarki na plecach a męskie przywodzą na myśl czasy, gdy faceci byli facetami – z twardym charakterem i niebezpiecznym błyskiem w oku a nie wciśniętymi w przymałe marynareczki wymuskanymi … followersami internetowych trendsetterów. Pierwszoplanowe głosy i instrumentarium podawane jest więc blisko, namacalnie ale z zachowaniem dobrego smaku i nienachalności. Krok, czasem dwa podążają za nimi dalsze plany o całkiem satysfakcjonującej czytelności a nad całością unosi się pełna blasku góra pasma. Całe szczęście nie wyrywa się przed szereg, tylko dopełnia i rozświetla złotą poświatą całość. Blachy miały właściwy sobie ciężar, masę i przede wszystkim barwę. Zamiast matowo cykać niczym kapsle z butelek po mleku (dawniej mleko kupowało się w szklanych butelkach – „tłuste” ze złotym i „chude” ze srebrnym kapslem) lśniły i naturalnie wybrzmiewały. Podobnie z dęciakami, więc chyba nikomu nie muszę tłumaczyć, jak sympatycznie na tym niewielkim przetworniku zabrzmiała ścieżka dźwiękowa z niesamowitego filmu „Whiplash”, gdzie nawet lekko zaokrąglony bas potrafił zgrabnie dopasować się do reszty towarzystwa. Porównując wejścia cyfrowe od siebie dodam jeszcze tylko tyle, że naprawdę warto zaprzyjaźnić się przy NuPrimie z PC-Audio, gdyż po USB przetwornik ten gra zdecydowanie lepiej aniżeli po innych „dziurkach”, choć (o dziwo) i wejścia analogowe nie wypadły sroce spod ogona i z dobrym źródłem niekoniecznie muszą oddawać pola cyfrze.
Nie zmieniając repertuaru, do kompletu dołożyłem końcówkę STA-9, całość spiąłem XLR-ami Organica, w roli przewodu zasilającego użyłem Gargantuy II Acoustic Zena i … przez chwilę z niedowierzaniem przecierałem oczy i uszy, bowiem ten nieważący nawet pięciu kilogramów mikrus zagrał dźwiękiem na tyle dużym, iż nie wiedząc co w danej chwili pełni rolę amplifikacji spokojnie można było obstawiać jakąś solidną integrę. Co ważne charakter DACa został zachowany a jedynie wzrósł wolumen i potęga dźwięku, Scena była zaskakująco szeroka a i do jej głębokości nie sposób było mieć jakieś większe zastrzeżenia. Biorąc dodatkowo pod uwagę, że STA-9 przyszło napędzać wcale nie najłatwiejsze Gaudery stojące w ponad dwudziestometrowym pokoju początkowo miałem obawy, czy pierwszy album, jaki uraczyłem tytułową końcówkę nie będzie zarazem jej ostatnim, lecz nic z tych rzeczy. Oprócz tego, że wzmacniacz po jakiejś godzinie zrobił się sympatycznie ciepły, nijakich symptomów chęci wyzionięcia przez niego ducha nie odnotowałem a jedynym aspektem który się zmienił, i to na lepsze, okazała się swoboda i przestrzenność. Potem było już tylko lepiej. Ogniskowanie źródeł pozornych, ich współistnienie we wspólnej kubaturze były bezdyskusyjne a gdy dodamy do tego wręcz organiczną homogeniczność okaże się, że od tego NuPrime’owego dźwięku cholernie trudno się uwolnić. I zupełnie nie miało znaczenia, czy w danym momencie z głośników dobiegały nieraz przenikliwe głosy Kate Bush i Anny Marii Jopek, czy do mikrofonu zostało dopuszczone młode pokolenie w stylu Camili Cabello. Za każdym razem łapałem się na tym, że tytułowego seta słucham nie z musu, czy obowiązku, co z przyjemności.
Duet NuPrime DAC-9 + STA-9 miał być kolejnym typowo budżetowym zestawem dla wszystkich poszukujących czegoś niewielkiego, rozsądnie wycenionego, bogato wyposażonego i w miarę bezboleśnie grającego. No i co? Ano nic z tego nie wyszło. Zamiast tego w moim systemie wylądowało rasowe pre + power okraszone bogactwem cyfrowych wejść zdolne nie tylko nawiązać, lecz nawet i wyjść zwycięsko z konfrontacji z konwencjonalnymi konstrukcjami zintegrowanymi w cenie 10-15 kPLN. Przesadzam? Bynajmniej. Żartuję? Nawet mi to nie w głowie. Bowiem dziwnym zbiegiem okoliczności w dzisiejszych czasach audiofilskie tuzy i legendy tną gdzie mogą koszty licząc na to, że sławna metka załatwi sprawę a właśnie takie niepozorne i jeszcze nieobsypane laurami marki dwoją się i troją, by zdetronizować dotychczasowych hegemonów i jakby na to nie patrzeć, przynajmniej NuPrime jest na jak najlepszej drodze na audiofilski olimp. W tej cenie –rewelacja.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Rafko
Ceny:
NuPrime DAC-9: 3 595 PLN
NuPrime STA-9: 2 999 PLN
Dane techniczne
NuPrime DAC-9
Przetwornik DAC: High Sound Quality Premium 32-bit Stereo DAC (AK4490 EQ) - PCM 384 / DSD256
Zniekształcenia THD: 0.0015 %
Pasmo przenoszenia: 10 - 80.000 Hz
Impedancja wyjściowa: 100 Ω
Wejścia cyfrowe: USB, optyczne, koaksjalne, AES/EBU
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjścia analogowe: 2 x RCA, 2 x XLR
Zakres dynamiki: 113dB
Wymiary: (W x S x G): 5.5 x 23.5 x 28.1 cm
Waga: 2.3 kg
NuPrime STA-9:
Moc ciągła (RMS): 120 W
Klasa wzmacniacza: A+D
Zniekształcenia THD: 0.02 %
Pasmo przenoszenia: 10 - 50.000 Hz
Czułość wejścia: 1.5 Vrms
Impedancja wejściowa: 47.000 Ω
Wejścia liniowe: 2 x RCA, 2 x XLR
Wzmocnienie: 22 dB
Stosunek sygnał/szum: 95 dB
Dwa tryby pracy: stereo / mono
Zużycie prądu: min 16W
Wymiary (W x S x G): 5.5 x 23.5 x 28.1 cm
Waga: 4.75 kg
Gwarancja: 24 miesiące
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; McIntosh MA 8900
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips