Skocz do zawartości
Systemy

Salonowy odsłuch - Xavian XN Virtuosa

Sposobów na promocję / przedstawienie jak najszerszemu gronu osób nowości, która bądź dopiero co opuściła mury fabryki, bądź dzięki usilnym staraniom dystrybutora wreszcie dotarła na dany rynek jest praktycznie bez liku. Poczynając od odsłuchów typowo objazdowych po zaprzyjaźnionych salonach audio po ujęte w określone ramy czasowe tzw. dni otwarte. Właśnie w tym drugim typie prezentacji miałem okazję uczestniczyć. W końcu, skoro mogę od czasu do czasu przebijać się przez pół Polski, żeby posłuchać jakiś kolumn, wzmacniacza, czy po prostu jakiegoś ciekawego systemu, to nieskorzystanie z możliwości odbycia odsłuchu w salonie audio zlokalizowanym na trasie biuro - dom byłoby delikatnie mówiąc faux pas.

Okazją do uczestnictwa w tego typie imprezie była obecność w warszawskim salonie Audio Forte kolumn Xavian a dokładnie XN 125 Junior, XN Piccola, XN Carisma oraz XN Virtuosa. Oczywiście o ile niższe modele z pewnością są / były (publikacja artkułu będzie z pewnością miała miejsce już po zakończeniu prezentacji, przynajmniej w pierwotnej, oficjalnej formie), to moje zainteresowanie skupiło się na największych - Virtuosach.

 

ccs-2651-0-62207700-1338589311_thumb.jpg

 

Te metrowej wysokości trójdrożne konstrukcje o słusznej, przekraczającej 30kg wadze nawet na materiałach reklamowych budziły zainteresowanie. Jak to zwykle w Xavianach stolarka zasługuje na duże brawa, chodź po ostatniej rozmowie z Roberto Barlettą spodziewałem się, że przynajmniej para demonstracyjna będzie pozbawiona otworów montażowych pod maskownice, które jak na tak duże kolumny są niepokojąco delikatne. Powyższa uwaga powinna głównie zainteresować osoby zdejmujące je przed i zakładające po każdym odsłuchu. Niestety pięknie zafornirowany 22 mm front (pozostałe ściany też są oczywiście pokryte naturalną okleiną i mają taką samą grubość) zdobią wątpliwej urody plastikowe gniazda. Pomijając ww. elementy wzornicze zdecydowanie lepiej prezentuje się skandynawski tercet przetworników Scan-Speaka, w skład którego wchodzą 26 mm wysokotonowy „Ring-radiator”, 180mm midwoofer i 222mm basowiec (oba wykonane z pulpy celulozowej o charakterystycznym wyglądzie).

 

ccs-2651-0-24349600-1338589162_thumb.jpg ccs-2651-0-51897900-1338589165_thumb.jpg ccs-2651-0-72388600-1338589168_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-98752700-1338589171_thumb.jpg ccs-2651-0-42590000-1338589175_thumb.jpg

 

A teraz parę zdań o samym salonie. Wstyd się przyznać, ale ostatnio w tym audiofilskim przybytku na odsłuchu byłem ładnych parę lat temu. Przez ten czas salon zaliczył przeprowadzkę o dwie, czy trzy klatki i ... prawdę powiedziawszy poprzednia sala odsłuchowa podobała mi się zdecydowanie bardziej. Nie dość, że była większa i miała o wiele bardziej korzystne proporcje, to jeszcze zlokalizowana w suterenie/ piwnicy, bez bezpośredniego kontaktu ze światem zewnętrznym w postaci jakichkolwiek okien. Nowe pomieszczenie już taką izolatką nie jest. Praktycznie idealny sześcian o dwudziestokilkumetrowej podstawie z oknem na podwórze, które akurat podczas mojej wizyty pełne bło dość dokuczliwie decybelującej dzieciarni nie jest tym, co spragniony jak najmniejszego poziomu szumu tła audiofil chciałby w salonie audio zastać. Z drugiej strony zastane warunki były jak najbardziej adekwatne do tego, z czym większość miłośników Hi-Fi musi zmagać się na co dzień.

 

ccs-2651-0-03857800-1338589315_thumb.jpg ccs-2651-0-47543100-1338589318_thumb.jpg

 

Drugą sprawą, wokół której moje myśli krążyły prawie przez cały odsłuch, było ustawienie samych kolumn. O ile do miejsca, w którym stały nie miałem zbytnich zastrzeżeń, to już dość zastanawiająca była dla mnie niefrasobliwość, z jaką kosztujące blisko 24 tysiące złotych kolumny zostały ustawione bezpośrednio na wyściełającej pomieszczenie grubej wykładzinie. Oczywiście Virtuosy posiadały kolce, jednak brak jakichkolwiek podstawek, zwykłych płyt granitowych, o specjalistycznych kolcach / nóżkach nie wspominając powodowała zauważalne zagłębienie cienkich kolców w podłożu, co budziło mój niepokój. Jak się później miało okazać słuszny.

 

ccs-2651-0-85657400-1338589495_thumb.jpg

 

Elektronika wykorzystana podczas odsłuchu pochodziła od nowozelandzkiego Pliniusa i w jej skład weszły:

- Odtwarzacz Cd: Plinius CD-101

ccs-2651-0-44624400-1338589502_thumb.jpg ccs-2651-0-18191400-1338589509_thumb.jpg

 

- Przedwzmacniacz liniowy: Plinius Tautoro

 

ccs-2651-0-97110400-1338589498_thumb.jpg ccs-2651-0-29811900-1338589512_thumb.jpg

 

- Końcówka mocy: Plinius SA-103

 

ccs-2651-0-83699700-1338589505_thumb.jpg ccs-2651-0-65826600-1338589515_thumb.jpg

 

Jeśli zaś chodzi o okablowanie to obsługa salonu zdecydowała się na:

- interkonekty: MIT CVT Terminator 1 XLR

 

ccs-2651-0-87420300-1338589790_thumb.jpg

 

- kable głośnikowe: Cardas Neutral

- kable zasilające:

- Enerr Holograph do pre,

- Enerr Violet do Cd,

- Furutech FP-314 Ag II / FI-11 R / FI-E11 R do końcówki

 

ccs-2651-0-50019900-1338589787_thumb.jpg

 

Warto też wspomnieć o ponad 30 cm pilocie, którym nawet niechcący można komuś zrobić krzywdę, więc lepiej nie chwalić się faktem jego posiadania przed przedstawicielami służb mundurowych.

 

Tyle tytułem wstępu i przybliżenia czytelnikom warunków, w jakich odsłuch miał miejsce.

 

 

W ramach rozgrzewki na tacce odtwarzacza wylądował album „Mozart - The Tube Only Night Music” wydany przez Tacet. "Eine kleine Nachtmusik”, choć oklepane i grane chyba przez wszystkich zabrzmiało precyzyjnie, szybko i gładko. Nie odnotowałem tak lubianego, przez co poniektórych fanów czeskiej marki dosłodzenia i lekkiego przesaturowania średnicy idącego w parze z lekkim przyciemnieniem najwyższych składowych. O jakiejkolwiek krzykliwości i epatowaniu sybilantami oczywiście nie było mowy a jedyny przejaw jaskrawości, z jakim przyszło mi się zmierzyć miał swoje źródło w diodach umieszczonych na froncie odtwarzacza, które dało się z reszta bez problemu z poziomu pilota przygasić do odpowiedniego poziomu.

 

Po lekkiej, łatwej i przyjemnej kameralistyce przyszła pora na „Komedę” Leszka Możdżera. Precyzyjnie nakreślona bryła fortepianu o ciemnej, kremowej barwie, długim, naturalnym wybrzmieniu zyskiwała dzięki Xavianom na swoistej dostojności i potędze. Szczególnie mocne wrażenie zrobił na mnie utwór „The Law and The Fist", gdzie ciągle obecny basowy fundament nadawał całości odpowiedniego patosu. Tylko niesamowitego tekstu pióra Agnieszki Osieckiej i wokalu Edmund Fettinga brakowało do pełni szczęścia. Ale to tylko taka moja dygresja, bo na tym oszczędnym materiale słusznych przecież rozmiarów, trójdrożne kolumny po prostu znikały. A biorąc pod uwagę praktycznie śladową adaptację akustyczną pomieszczenia (płótno podwieszone pod sufitem) daje to spore szanse na uzyskanie co najmniej takich samych, jeśli nawet nie lepszych (brak w bezpośrednim sąsiedztwie dodatkowych kilku par kolumn) efektów w salonach przyszłych klientów.

 

Prawdziwym sprawdzianem poprawności reprodukcji najniższych składowych okazał się krążek „Shock Value” Timbalanda, który przyjemnie masował nie tylko moje trzewia, ale i trzewia co najmniej połowy populacji zamieszkującej przedwojenną kamienicę, w której mieści się warszawski sklep. Właśnie na tym albumie można było zauważyć lekkie spowolnienie, stępienie krawędzi oraz osłabienie ataku najniższych składowych w porównaniu z resztą pasma. W tym momencie warto rozważyć dwie hipotezy. Pierwszą uznającą, iż budząca respekt, pracująca w klasie AB (klasa A nie sprawdzała się przy sklepowej instalacji elektrycznej) końcówka Plinusa nie była w stanie w pełni zapanować nad nisko nad podłogą umieszczonym celulozowym wooferem. Oraz drugą dowodzącą, iż Roberto Barletta postanowił stworzyć kolumny idealne do dużych pomieszczeń dla klienteli ceniącej sobie iście amerykański rozmach i spektakularność Słowem ucieleśnienie czeskiej wizji hollywoodzkiego braku umiaru i potęgi. Ten typ prezentacji przywodził mi chwilami na myśl brzmienie „niedrogich” modeli przewodów głośnikowych MITa, które ilekroć miałem z nimi kontakt czarowały bardzo szeroką sceną i właśnie niesamowitym rozmachem, jednak miewały problemy z właściwą synchronizacją basu z resztą pasma.

 

Zmiana repertuaru na nadal obfitujące w niemalże subsoniczne dźwięki, ale charakteryzujące się zdecydowanie szybszymi i bardziej agresywnymi rytmami wydawnictwo „Sweet_noise” My Riot potwierdziło moje wcześniejsze obserwacje. Bardzo komunikatywna średnica, wzorcowa gradacja planów, tak tak, nawet z takiej sieczki można wycisnąć całkiem sporo audiofilskich doznań, o jakieś pół taktu wyprzedzały pasmo reprodukowane przez celulozową 222-kę. Tutaj również najniższy bas trochę niefrasobliwie sobie hasał po pokoju. Potęgi nie można mu było odmówić, jednak brakowało trochę dyscypliny i szybkości. To tak jakby po impulsie powodującym wychylenie membrany brakowało prądu do tego, żeby z równą werwą go cofnąć przez cały czas trzymając „krótko przy pysku”. Pisząc o komunikatywności w przypadku Xavianów warto mieć świadomość, że realizm zbliża się do punktu, w którym słuchając wyrykiwanych przez Glacę fraz możemy stać się ofiarami jego czasem zbyt soczystej wymowy.

 

ccs-2651-0-27426200-1338590664_thumb.jpg

„Some Girl” Youn Sun Nah to już zupełnie inna bajka. Z jednej strony zwiewna i delikatna, ale jeśli tylko urocze dziewczę dostanie w swoje drobne dłonie taki kawałek jak "Enter Sandman" Metallicy, to budzi się w niej całkiem przekonujący demon. Czystość wysokich tonów zasługiwała na duże uznanie a „paszczowe” dokonania panny Nah na niejednym systemie potrafią zabrzmieć równie przyjemnie jak odgłos drapania pazurami po szkolnej tablicy. Tym razem realizm zwyciężył nad słodką gładkością, co wcale nie oznaczało, że przy dłuższym odsłuchu można byłoby odczuwać jakieś zmęczenie. Chodzi raczej o pewną umiejętność pokazania warsztatu wykonawcy poprzez własną transparentność i usunięcie się w cień. Niech słuchacz ma szansę poobcowania z artystą sam na sam, bez oddzielającej ich szyby, bez barierek tworzących sztuczny, acz nieprzekraczalny dystans. Z resztą akurat głos Youn Sun idealnie wpasował się w pasmo odtwarzane przez głośniki średnio i wysokotonowe, co w efekcie dało niezwykle homogeniczny i spójny przekaz.

 

Kilka utworów z albumu „Rodrigo Y Gabriela” gitarowego duetu o takiej samej nazwie pokazało, że Xaviany mają lekko obniżony balans tonalny, dzięki czemu gitary brzmiały odrobinę bardziej mięsiście i były lekko powiększone.

 

ccs-2651-0-32507300-1338590667_thumb.jpg

Na deser zostawiłem za to prawdziwą perełkę - wydany przez JVC w technologii XRCD24 album „Vienna” z klasyką (głównie pióra Straussów) pod batutą Fritza Reinera. Słowem żelazny repertuar, który znają chyba wszyscy i to niezależnie, czy klasyków wiedeńskich lubią, czy też od nich stronią. Tym razem niespieszne tempa i zagranie całości na jakimś niesamowitym luzie (dawno nie słyszałem tak niewymuszonej interpretacji) sprawiło, że Virtuosy dostały niesamowity wiatr w żagle. Bas przestał gonić resztę pasma i ze stoickim spokojem nadążał za tempem dyktowanym przez górne przetworniki Był barwny, zróżnicowany i taki, jakiego wypadałoby się spodziewać w kolumnach za 24 tysiące złotych. Pytanie tylko, czy producent razem ze swoimi kolumnami oferuje również odpowiedni pakiet referencyjnych nagrań w pełni ukazujących zalety i maskujących ewentualne wady danych konstrukcji.

 

Tak na moje ucho Roberto Barletta wprowadzając do katalogu Xaviana model XN Virtuosa z jednej strony starał się wyjść naprzeciw zapotrzebowaniu rynku na potężne, pełnopasmowe kolumny mogące z łatwością nagłośnić pięćdziesięciometrowe (i większe) salony lubujących się w dobrym dźwięku i pięknej stolarce klientów, a z drugiej, przynajmniej w 2/3, chciał zachować swoje firmowe brzmienie. Czy ta trudna sztuka mu się udała? Teoretycznie tak, jednak, aby mieć 100% pewność warto byłoby zapewnić Virtuosom bardziej komfortowe warunki i zadbać o z pozoru błahe, ale nieraz decydujące o sukcesie, bądź porażce w starciu z przedstawicielami konkurencji, detale.

 

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

Data dodania

Audio Pro C20

Jeszcze do niedawna, pomimo coraz bardziej zaawansowanej integracji „domowej inteligencji” większość nieskażonych audiophilią nervosą użytkowników żyła w przekonaniu, że TV najrozsądniej wzbogacić o soundbar, bądź podpiąć pod posiadany zestaw MCh/stereo a mniej bądź bardziej bezprzewodowe ekosystemy składające się z większych i mniejszych jednostek są może i wygodne, jednak zazwyczaj pełniły rolę niezobowiązujących umilaczy codziennej krzątaniny w kuchni, relaksu w sypialni, czy też na balkonie.

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

Porównanie JBL Go 4 z poprzednimi modelami - co się zmieniło?

Porównanie nowego modelu głośnika JBL Go 4 z jego poprzednimi wersjami to temat, który z pewnością zainteresuje wielu miłośników muzyki i technologii audio. Marka JBL słynie z innowacyjnych rozwiązań dźwiękowych, które nie tylko zachwycają jakością brzmienia, ale także ewoluują wraz z postępem technologicznym. Dlatego też warto przyjrzeć się bliżej, jakie zmiany i ulepszenia zostały wprowadzone w najnowszym modelu JBL Go 4 w porównaniu z jego poprzednikami. #dwa_boxy_lewo_prawo_

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Recenzje

Sonus Faber | Wywiad z Projektantem | Film

Cześć! Dzisiaj mamy dla Was wywiad z Livio Cucuzza, który jest głównym projektantem dla włoskiego Sonusa Fabera. Zadam mu kilka pytań, między innymi o jego ulubiony model, plany na przyszłość oraz o to, jakie polskie jedzenie mu najbardziej zasmakowało 😉 Zapraszamy do oglądania!   Chcielibyście zobaczyć więcej takich filmów? Dajcie znać w komentarzach pod filmem!

Q21
Q21
Wywiady

Męskie Granie 2024

START SPRZEDAŻY OSTATNIEJ PULI: 24.04.2024, g. 12:00 Już 23.04 o g. 12:00 pojawi się line-up 15-tej edycji trasy festiwalowej Żywiec Męskie Granie! FAQ - najczęściej zadawane pytania dotyczące zakupu biletów znajdziesz TUTAJ. Ważne: płatność za bilety będzie możliwa wyłącznie za pomocą BLIK oraz Vouchera eBilet. Do zatańczenia pod sceną! Bilety na trasę Męskie Granie 2024 Limit biletów: 4 bilety na użytkownika na dany koncert. Wszystkie bilety są personalizowane - o

AudioNews
AudioNews
Newsy

Orange Warsaw Festival 2024

O wydarzeniu OGŁOSZENIE ARTYSTÓW: legendarne The Prodigy zamknie Orange Main Stage 7 czerwca! Co-headlinerem piątku na OWF 2024 będzie Yeat. Orange Warsaw Festival to od kilkunastu lat najważniejsze wydarzenie muzyczne i kulturalne Warszawy oraz idealne rozpoczęcie festiwalowego lata. Każda edycja jest świętem muzyki, skupiającym dziesiątki tysięcy fanów i eklektyczny line-up. Orange Warsaw Festival 2024 line-up W dniach 7-8 czerwca na Torze Wyścigów Konnych Służewiec wystąpi

AudioNews
AudioNews
Newsy 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.