Marka Mytek od dawien dawna egzystowała na obrzeżach Hi-Fi umacniając swoją opinię niezwykłej wręcz muzykalności na rynku pro-audio. Założona w 1992 przez Michala Jurewicza firma, a raczej jej produkty (nieraz będące jeszcze w fazie prototypowej) bardzo szybko znalazły uznanie w oczach i przede wszystkim uszach osób stojących za brzmieniem albumów takich gwiazd jak David Bowie, Lou Reed, Mariach Carey, James Taylor, czy B52’s i wielu, wielu innych. Za to w systemach domowych można było spotkać dość kontrowersyjnej urody niewielkie DACi Stereo 96, jednak o możliwościach tych pozbawionych analogowych wyjść RCA maluchów mogli się przekonać jedynie posiadacze wyposażonych w XLRy wzmacniaczy.
Całe szczęście czas nie stoi w miejscu, a w domenie cyfrowej po prostu gna niemalże z prędkością światła, więc i przetworniki tego amerykańskiego producenta (egzemplarz testowy został wyprodukowany w Polsce) zostały poddane dość radykalnym zmianom. W modelu Stereo 192-DSD DAC oprócz rozszerzenia funkcjonalności o obsługę sygnałów o parametrach 24 bit/192 kHz, nie zabrakło na pokładzie wydajnego prądowo wzmacniacza słuchawkowego, oraz pary wejść analogowych umożliwiających stworzenie z Myteka głównego a czasem jedynego centrum dowodzenia własnym systemem audio. Tym bardziej, że zgodnie z notą producenta, można nauczyć go komunikacji z pilotami (kody Apple lub RC 5), dzięki czemu po włączeniu praktycznie nie trzeb się ruszać z fotela. W dodatku sam producent, jakby nie było wywodzącego się z sektora pro-audio, urządzenia w instrukcji obsługi zamieszcza informację, że testowana wersja Silver Preamp dedykowana jest „ komputerowym audiofilom, którzy preferują minimalistyczny wygląd z niezbyt dużą ilością „światełek””. Zaczyna się robić ciekawie, choć zgodnie z obowiązującymi stereotypami w oczach „branżowców” pro-audio przeciętny audiofil jawi się jako szaleniec, bądź po prostu nieszkodliwy dziwak wydający krocie na duperele, które na dźwięk wpływu nie mają (np. kable) a ich działanie jest niemalże zerojedynkowe – albo grają, albo nie. Całe szczęście rzeczywistość weryfikuje takie, z resztą mylne, wyobrażenia i światy ze studiów nagraniowych i masteringowych przenikają się z systemami typowo użytkowymi klasy Hi-Fi i High-End. Krótko mówiąc testowane urządzenie jest na tyle uniwersalne, że spełniając oczekiwania i wymagania obu „obozów” staje się łącznikiem, pomostem między tym, co w studio a tym, do czego przyzwyczajeni są miłośnicy wysokiej jakości dźwięku Hi-Fi i High-End.
Mytek Stereo 192-DSD DAC jest urządzeniem zgrabnym i można by rzec wręcz niepozornym. Niewielka waga i kompaktowe gabaryty ułatwiają mu znalezienie miejsca nawet na dość zatłoczonym biurku, Do pełni szczęścia brakuje tylko dedykowanej podstawki umożliwiającej ustawienie go w pionie, ale biorąc pod uwagę poziomą orientację wyświetlacza taka zmiana ustawienia mogłaby dość zauważalnie pogorszyć ergonomię.
Front wykonany z grubego płata szczotkowanego aluminium zdobi centralnie umieszczony jednowierszowy czarno – błękitny wyświetlacz, o kilku poziomach jaskrawości. Po jego lewej stronie umieszczono pokrętło głośności, które po wciśnięciu odpowiada również za regulację dla słuchawek. Dzięki temu głośność na wyjściach analogowych i słuchawkowym ustawiana jest niezależnie. Znajdujący się nieopodal przycisk „Menu” daje dostęp do mnóstwa funkcji – poczynając od wspominanej jaskrawości wyświetlacza, poprzez wybór trybu pracy dostępnych filtrów, czy sposobu, bądź pominięcia regulacji głośności. Tak, tak nabywca ma do dyspozycji trzy opcje – regulację głośności w domenie, analogowej, cyfrowej, oraz całkowite pominięcie ww. sekcji poprzez wykorzystanie przekaźnika i uaktywnienie trybu bypass. W menu można też zdefiniować rolę przycisków FN1 i FN2 znajdujących się po obu stronach wyświetlacza. Nie zapomniano również o gnieździe słuchawkowym (duży Jack) i wyłączniku sieciowym.
Tył przetwornika jest po prostu do granic przyzwoitości zatłoczony. Patrząc od lewej znajduje się tam zintegrowane z bezpiecznikiem trójbolcowe gniazdo IEC, wyjście i wejście dla zewnętrznego zegara i prawdziwa bateria wejść cyfrowych, na którą składają się gniazda: SPDIF (coax), FireWire, USB 2.0, USB 1.1 (nie wszyscy potrzebują DSD i 24/192 wymagających instalacji sterowników), Toslink, AES/EBU. Uff, trochę tego jest. Dodatkowo jest para wejść analogowych RCA i wyjścia analogowe w standardzie RCA i XLR. I jeszcze jeden miły akcent – informacja dotycząca kraju pochodzenia: „Designed in USA; Madein Poland”. Mała rzecz a cieszy.
Wnętrze szczelnie wypełnia płytka drukowana, oraz rozsądnych, choć producent określa je mianem przewymiarowanego, rozmiarów toroidalne trafo. Pojemności filtrujące może i nie są imponujące, ale podczas odsłuchów nie odczułem braków dynamiki, więc wybór takich a nie innych kondensatorów musiał być świadomy. Sercem urządzenia jest kość 32 bitowa kość Sabre ES9016 współpracująca z upsamplerem Analog Devices AD1986. Uwagę zwracają programowalne układy FPGA Altera Cyclone III i Xilinx Spartan XC3S100E, jednak na laminacie nieopodal wejść cyfrowych przycupnęła jeszcze jedna ciekawostka. Chodzi o kontroler USB umożliwiający asynchroniczny transfer High-Speed pod postacią kości Cypress CY7C68013A-100AXC. Niestety z części układów zeszlifowano oznaczenia i np. wykorzystane w sekcji wzmacniacza słuchawkowego układy pozostaną słodka tajemnicą producenta.
No i teraz najważniejsze –brzmienie. Nie mając pojęcia jaki przebieg miał dostarczony do mnie egzemplarz wpiąłem go w ramach rozgrzewki w mój desktopowy system, podpiąłem Aktimate’y, Braiwavzy, zainstalowałem konieczne sterowniki, wybrałem w JRiverze najnowszy remaster (24bit/48kHz) „Bad” Michaela Jacksona i osz … urwał nać! Konturowy, twardy i szybki jak namydlona błyskawica bas, holograficzna przestrzeń i dynamika urywająca tą część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. To samo na „Dirty Diana”, czy „Smooth Criminal” – po prostu Król Popu zmartwychwstał. Na słuchawkach to samo. Zero kompresji, zero zmulenia, tylko czysty i niesamowicie dynamiczny dźwięk rewelacyjnie wysterowanych słuchawek. Pomimo zdecydowanie niższej ceny bezpośredniość i namacalność przekraczała to co zapamiętałem z testów DACa Antilope Audio Zodiac 192 kHz. Taka sama kontrola i precyzja, ale dodatkowo okraszona wypełnieniem i soczystością znaną z urządzeń typowo audiofilskich i bardzo często … lampowych. Szybki przegląd / odsłuch plików od 44,1kHz do 192kHz dość wyraźnie, jeśli nie bezlitośnie, pokazał, że jeśli tylko można warto rozglądać się za „gęstymi” wersjami ulubionych nagrań. Zmiany w żadnym wypadku nie były symboliczne, czy też na granicy percepcji, lecz dotyczyły ilości informacji, jakie jesteśmy w stanie usłyszeć. Standardowe „ripy” z płyt CD dostarczają jakieś 80-85% tego, co drzemie na taśmach matkach i jeśli tylko wydawca jest na tyle miły i udostępnia studio-mastery to warto się szarpnąć i bardzo często usłyszeć, a może nawet poznać, na nowo znane niemalże na pamięć nagrania. Największą różnicę słychać między materiałem 16bit/44.1kHz a 24bit/96kHz. Zwiększenie częstotliwości próbkowania do 192kHz przejawiało się głównie delikatnym poszerzeniem sceny i większą ilością „powietrza” w nagraniach. Skoro jednak Mytek umożliwiał odtwarzanie materiałów DSD (2,8MHz i 5,6MHz pliki *.dff) nie omieszkałem sprawdzić tej funkcjonalności na ogólnodostępnych „samplach”(m.in. „Audiophile Jazz Prologue – Part 03”) i z przykrością stwierdziłem, że materiał 24 bit/192 kHz brzmiał o drobinę bardziej naturalnie, bardziej „ludzko”. Jednak na wydanie końcowego werdyktu było zdecydowanie za wcześnie.
Przesiadka do dużego systemu pokazała, na co ten niepozorny przetwornik stać. Po pierwsze zróżnicowanie, konturowość i niesamowita motoryka basu. Niezależnie czy była to orientalna Dadawa („Sister Drum” XRXD2 K2), thrashowy 4ARM „Submission for Liberty”, czy eksplorujący subsoniczne obszary elektroniki BADBADNOTGOOD ( BBNG2 24bit/96kHz) nic nie dudniło, nic nie buczało a czytelność nawet najbardziej zagmatwanych pasaży była zupełnie nieadekwatna do, jak się coraz bardziej stawało oczywiste, niezwykle okazyjnej ceny urządzenia. To, co do tej pory mogło nużyć swoją monotonią pokazywało swoje drugie oblicze – pełne pulsującego, niezauważalnego na mniej „dociekliwych” przetwornikach, podskórnego życia.
Średnica również czarowała soczystością i czymś na kształt wewnętrznego blasku przykuwającego uwagę słuchacza. Ludzkie głosy wydawały się bardziej namacalne, bardziej realne. Podobny efekt można czasem uzyskać w studiu nagraniowym mając do dyspozycji porządne monitory bliskiego/średniego pola i utalentowanego wokalistę „za szybą”. Pierwszym określeniem, jakie przyszło mi na myśl, była „rzetelność”, jednak po chwili doszedłem do wniosku, że jest to zdecydowanie zbyt mało pojemne słowo, przynajmniej patrząc na nie z perspektywy Myteka. Co prawda ten niepozorny przetwornik jest do bólu prawdziwy i od „A” do „Z” gra to, co dostanie, jednak oprócz suchych bitów jest w stanie również pokazać pasję i emocje drzemiące w muzyce. Wystarczyło włączyć utwór „Drzewo” (Lilu z albumu „Morowe Panny”), by z pozoru zwiewny i leniwy kawałek mocno przejechał się po umyśle, emocjach słuchacza.
Na zdecydowanie bardziej złożonym i równie refleksyjnym repertuarze, jakim niewątpliwie jest „The Prayer Cycle” Jonathana Eliasa separacja poszczególnych planów, czytelność lokalizacji solistów, szerokość, głębokość i co najważniejsze wysokość sceny była po prostu wzorcowa. Podobne obserwacje zanotowałem na „Misa Criolla” z fenomenalnym wokalem Mercedes Sosy, gdzie właśnie efekty przestrzenne i oddanie odpowiedniego pogłosu stanowią niejako „ clue” całego misterium.
Jedyne zastrzeżenia, jakie mógłbym, ale to naprawdę na siłę, znaleźć i to w dodatku nie sugerując się ceną a patrząc na ten fragment pasma w kategoriach niemalże absolutnych, to najwyższe składowe. Otóż na tle konkurencji z przedziału 10kzł + (Ayon 1sc, April Music Eximux DP1) słychać było delikatne zmatowienie. Brak było odrobiny blasku i krystalicznej rześkości mogącej rozświetlić soprany i nadać im tak oczekiwanego lśnienia połączonego z ponadprzeciętną rozdzielczością. Jednak, tak jak już napisałem wcześniej – w cenie, w jakiej jest sprzedawany zastrzeżeń do Myteka mieć nie mogę, jednak warto mieć świadomość, że akurat w tym zakresie można jeszcze co nieco dopracować. Album „Brotherhood Of Brass” Frank London's Klezmer Brass Allstars zabrzmiał z odpowiednią werwą i pazurem a prawdziwa lawina informacji atakująca uszy słuchacza nie nosiła znamion zapiaszczenia, czy tak łatwej do uzyskania w prezentowanym repertuarze jazgotliwości. Jednak prawdziwą perełką był sposób prezentacji mojego ulubionego „Shalom Aleykhem” będący oazą nostalgii i zadumy na tle rozszalałego morza klezmerskich rytmów.
Po oswojeniu się z brzmieniem urządzenia w systemie docelowym niuanse brzmieniowe spokojnie można dopracować również włączeniem/wyłączeniem upsamplingu i ustawieniem odpowiedniego filtra. W moim przypadku najbardziej do gustu przypadła mi konfiguracja z pominięciem sekcji przedwzmacniacza, włączonym upsamplingiem i filtrem PCM ustawianym na „Slow”. Dodatkowo grając po XLRach uzyskiwałem bardziej energetyczny przekaz, choć akurat ten aspekt w dużej mierze mógł zależeć od preferencji wykorzystywanych podczas testów wzmacniaczy, gdyż zarówno Electrocompaniet jak i Gryphon faworyzowały XLRy. Różnice między gęstością reprodukowanych materiałów również nie były pomijalne i odtwarzając, z pozoru, te same nagrania w wersjach 16bit/44.1kHz i 24bit/96kHz bez żalu można było zrezygnować ze „zwykłych”. Dokonując jednak bezpośredniego sparringu między wejściem USB i koaksjalnym na tym samym materiale (16bit/44.1kHz) odnotowałem pewną, aczkolwiek niewielką przewagę złącza koaksjalnego przejawiającą się większą namacalnością i soczystością reprodukowanego dźwięku. Wystarczyło jednak przejść na „gęste” wersje, by standardowy materiał został w tyle, niczym melex wyminięty przez dostojnie sunącego po autostradzie Jaguara XJ. Ciekawie natomiast wypadło porównanie „gęstych” FLAców z materiałem DSD. Otóż DSD cechowała dziwna nerwowość powodująca wrażenie lekkiego rozmycia konturów, jakby optyk dobierając nam okulary próbował zmusić nasze oczy do współpracy ze szkłami słabszymi od zalecanych wartości o jakieś 0,5 dioptrii – niby wszystko jest ok., ale skupienie się na partii danego instrumentu, lub wyłuskanie z tła konkretnego niuansu wymagać będzie większego wysiłku.
Decydując się na zakup Myteka w wersji Stereo 192-DSD DAC warto od razu pomyśleć o wygospodarowaniu dodatkowych środków na nowy dysk. Powód jest prozaiczny – raz usłyszane gęste wersje ulubionych płyt powodują dramatyczny rozrost posiadanej plikoteki. I jeszcze jedno – Mytek uzależnia, całe szczęście nie od siebie a od muzyki, którą podaje w sposób nie dość, że niesamowicie wierny, to jeszcze muzykalny i finezyjny.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybucja: Music toolz
Cena: 5400 zł
Dane techniczne:
- Konwersja: 32bit, PCM do 192k, 64xDSD, 128xDSD
- Zakres dynamiki: 128dB (chipset ESS Sabre w konfiguracji 8 mono do 2 stereo), zniekształcenia harmoniczne THD konwertera: -110dB
- Cyfrowe wejścia audio: SPDIF, AES/EBU, Toslink,FireWire400, USB 1.1 i USB 2.0; wszystkie pracujące z rozdzielczością do 192k (w wersji masteringowej również 64xDSD i 128xDSD w formacie SDIF DSD)
- Zegar: wbudowany generator zegara (jitter 10ps), dedykowane wyjście i wejście zegara do synchronizacji przychodzącego cyfrowego sygnału audio i eliminacji drgania (jitter)
- Wewnętrzny sprzętowy upsampling - sygnały 16bit/44,1kHz mogą przed poddaniem konwersji zostać podniesione do 24bit/192kHz z eliminacją jittera
- Dostępne filtry: PCM: Sharp, Slow; DSD: 50kHz/60kHz/70kHz.
- Transparentna, analogowa, bądź cyfrowa, krokowa (skok 1dB) regulacja poziomu wyjścia oraz poziomu słuchawek z możliwością ominięcia za pomocą przekaźnika dla osiągnięcia absolutnie purystycznego toru konwersji cyfrowo-analogowej
- Wyjścia analogowe: para RCA, para XLR
- Wysokoprądowy, pozbawiony zniekształceń wzmacniacz słuchawkowy o impedancji 500mA
- Możliwość łatwej aktualizacji firmware’u za pomocą plików ściągniętych ze strony producenta.
- Opcjonalny pilot zdalnego sterowania
- Obudowa: 1U, połowa szerokości racka, wymiary wys 4,4 cm x sze 21,6 cm x głę 21,6 cm
- Waga: 2,7 kg
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 07s; Ayon 1sc
DAC & konwerter USB/Coax: Hegel HD2
Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; Gryphon Diablo
Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes; Ascendo C8 Renaissance
IC RCA: Antipodes Audio Katipo
IC XLR: LessLoss Anchorwave; Audiomica Pearl Consequence
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120; Organic Audio; Audiomica Miamen Consequence
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; ReAr Power 71
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2
Kondycjoner: Gigawatt PC-1 Evo + kabel LC-2mk2
Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari
Przewody ethernet: Neyton CAT7+
Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring