Otrzymany przez nas do testu wzmacniacz Marantza przypomina o tradycji projektowania przez Kena Ishiwatę specjalnych wersji urządzeń tej firmy. Największą sławę zdobyły swego czasu odtwarzacze CD, a CD-63 KIS należał do najczęściej polecanych niedrogich odtwarzaczy audiofilskich. Sam zresztą omal nie zostałem posiadaczem takiego urządzenia i do dzisiaj wspominam je ciepło. Sam Ken Ishiwata uważał ten odtwarzacz za udany, czego dowodem było stworzenie kilka lat później na jego bazie specjalnej edycji „DP” (David Price, redaktor naczelny HiFi World, który zamówił tę modyfikację). W wersjach KIS (Ken Ishiwata Signature) powstawały również wzmacniacze. Urządzenia opatrzone taką plakietką zwykle różniły się znacznie od swoich pierwowzorów, często tylko obudowa pozostawała niezmieniona.
Ostatnio Maarantz przypominał klientom o tym obyczaju, udostępniając im sygnowaną przez Ishiwatę linię urządzeń Perl, a po niej „chudszą” linię Perl Lite. O ile „cięższa” linia kosztuje dosyć duże pieniądze, o tyle wersję „lite” (czyli light) cechują całkiem przyjemne ceny, akurat takie, żeby zapalony audiofil ol jakich takich możliwościach kredytowych mógł wejść w posiadanie tych urządzeń bez większych wyrzeczeń. Czy jednak są one warte swej ceny?
Wszystkie wersie KIS urządzeń Marantza stanowiły rozwiniecie konkretnych maszyn z serii podstawowej, co było jeśli nie słychać, to na pewno widać. W przypadku wzmacniacza KI Perl Lite podobieństwa wskazują na rozwinięcie wzmacniacza PM7004. Główną zewnętrzną różnicą są ozdobne panele boczne (bardzo ładne, lakierowane na lśniąco czarny kolor) oraz masywne wysokiej jakości metalowe gniazda głośnikowe na tylnej ściance. Gniazda przyjmują wszystkie rodzaje wtyków, chociaż widełki z pewnymi oporami (wąskie szczeliny, które cechują wszystkie współczesne „bezpieczne” gniazda tego typu). Ściana frontowa wygląda dosyć standardowo jak na japoński wzmacniacz: dwie gały, rząd regulatorów tonów i sporo niebieskich świateł. Wśród regulacji zaskakuje obecność pokrętła tonów średnich. Pozwoli ono, zależnie od upodobań, podkreślić nieco zakres średniotonowy, albo przeciwnie – wspomóc pokrętła tonów niskich i wysokich w mało zbożnym dziele ustawiania pasma w tzw. wannę. Regulacje pasma można jednak odłączyć przyciskiem „direct”. Osobiście zastanawiam się, po co w ogóle dodano te opcje, ale w końcu inne japońskie firmy (na przykład Accuphase) też je mają. Wśród różnych opcji uwagę zwraca obecność stopnia gramofonowego MM – w 30 lat po wprowadzeniu konsumenckich formatów cyfrowych winyl trzyma się naprawdę mocno.
Wnętrze wzmacniacza jest bardzo gęsto wypełnione, również w starym japońskim stylu. Uwagę zwraca duży transformator toroidalny (ekranowany i umieszczony na podstawie) i rząd tranzystorów Sanken umieszczonych na centralnie położonym radiatorze. Wzmocnieniem steruje potencjometr Alpsa, w zasilaczu widać kondensatory Nichicona, w oczy rzuca się płytka stopnia gramofonowego. O staranności projektu świadczy minimalna ilość przewodów łączących we wnętrzu wzmacniacza, co przy stosunkowo złożonej konstrukcji jest sporą sztuką. Podobnie jak w dawnych urządzeniach KIS, wzrok przyciąga miedź, nieobecna w podstawowej wersji wzmacniacza, która tutaj pokrywa większość wnętrza obudowy. Obecność metalu niemagnetycznego poprawia pod pewnymi względami właściwości ekranujące.
W brzmieniu nowego Marantza dostrzegłem sporą dojrzałość. To urządzenie gra faktycznie neutralnie (choć nie nieefektownie) i trudno je przyłapać na czymś. Testując niedrogie wzmacniacze zwykle łatwo jest złapać je na jakiejś nierzetelności, podkolorowaniu lub przeciwnie, pozbawianiu muzyki mięsa, naturalności. Tutaj ten efekt jest minimalny, a jak na cenę wzmacniacza to tak, jakby go nie było. Mimo to wzmacniacz nie jest nudny. Gra barwnie, dosyć dynamicznie i z dobrą stereofonią. Można wiele razy powtarzać, że dobrej klasy niedrogie oddzielne urządzenia powinny być zabójczymi konkurentami dla maniakalnie rozpowszechnionych dzisiaj miniwież i kina domowego za 1000 zł z pudełka. Jednak zawsze przyjemnie to zauważyć. Sądzę, że postawienie na półce wzmacniacza Kena Ishiwaty i mini wieży jakiejś popularnej firmy, ujawniłoby od ręki przewagę pełnowymiarowego klocka.
Wzmacniacz jest dość bogaty w wysokie tony, ale bez ekspozycji, są obecne akurat na tyle, ile trzeba, żeby było ciekawie. Ani razu nie odczuwałem ich braku. Również średnie tony zrobiły na mnie dobre wrażenie, niektóre z testowych płyt wysłuchałem od początku do końca. Nieźle wypada Marantz na kameralistyce (odtworzenie „Tarantelli” Pluhar wprost zjawiskowe, i nawet tak stary wyga jak ja miał niemal łzy w oczach). Pewne zastrzeżenia mógłbym mieć do basu, a ściśle do jego tzw. zejścia. Nie da się ukryć, Marantz może lekko ograniczać niskie tony. W każdym razie z moich ARM-ów zdarzało mi się słyszeć więcej i niższego basu,. Jednak ogólnie jest to wzmacniacz dobrze zrównoważony, a że ma trochę własnego charakteru… A któż z nas go nie ma, proszę Państwa, zwłaszcza jeśli nie dysponuje się połówką kilowata, a tylko czymś około stu watów tranzystorowej mocy?
Audiofilskiego „perłowego” Marantza określiłbym jako dobry, energicznie brzmiący wzmacniacz o uniwersalnym zastosowaniu. Gra z lekkim naciskiem na średnicę i wysokie tony, przestrzennie i perliście. Sięgając głębiej w pamięć przypominam sobie, że podobny dźwięk cechował słynne odtwarzacze sygnowane przez Ishiwatę, zatem Marantz nie wymyśla nic nowego, a tylko trzyma się sprawdzonej frmowej recepty na udane brzmienie. Zestawiać go proponuję z kolumnami o stosunkowo miękkim brzmieniu ze sporą ilością niskich tonów (brytyjski stary styl?), co powinno dobrze dopasować się do charakteru elektroniki.
Tekst i zdjęcia: Alek Rachwald
Dystrybutor: Audio Klan
Cena: 4399 zł
Moc wyjściowa: 70W/8 ohm
Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 100 kHz
THD: 0,0002%
Współczynnik tłumienia: 100
Czułość wejścia MM: 2,2mV/47 kOhm
Czułość wejścia line: 200 mV/20 kOhm
S/N: 87 dB
Wyjście słuchawkowe: +
Wejścia: 6 x RCA
Wyjścia: 2 x RCA
Wymiary (S/WG): 44/13/38 cm
Masa: 12 kg
System wykorzystany w teście:
Kolumny: Avcon ARM,
Odtwarzacz CD: Advance MCD 403/MDA-503
Wzmacniacz: SoundArt Jazz
Kabel cyfrowy: Stereovox HDXV 75 ohm
Przewody głośnikowe: Velum LS-V
Przewody sygnałowe: Zu Wylie RCA
Kable zasilające: Vovox Initio
Filtr sieciowy: Gigawatt PC-2