Miniaturyzacja powoli zaczyna ukazywać swoje mroczne oblicze. Rozmiarówki ubrań kurczą się w tak zastraszającym tempie, że za pięć lat może zabraknąć na metkach miejsca na X-y. Już teraz T-shirty 4, czy 5XL przestają dziwić, choć pamiętam czasy, gdy z tej samej ilości materiału krojono standardowe „eLki”. Niestety problem dotyka również motoryzacji i o ile do niedawna slogan „małe jest piękne” budził wyłącznie pozytywne skojarzenia, to teraz może skończyć się skoliozą i klaustrofobią po kilkugodzinnej podróży tzw. „autem miejskim”. Hamburgery w Hard Rock Cafe też zrobiły się podejrzanie małe. Czyżbyśmy mieli dożyć czasów, kiedy świat stanie się nie tyle drugą Japonią, co Szuflandią? Powyższe pytanie wcale nie jest tak mocno oderwane od realiów, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Wystarczy wziąć do ręki nowość z oferty Audioquesta – USB DACa DragonFly. Przecież od dawien dawna Amerykanie przyzwyczajali nas do tego, że u nich wszystko jest największe i najlepsze. Podkreślam „wszystko”. Aż tu nagle taki zonk. Nic tylko zanucić refren piosenki z „Kingsajzu” Juliusza Machulskiego - „Gdy wszystko dla ciebie za małe, za krótkie Swój rozmiar zmień i zostań krasnoludkiem”. Miejmy jednak nadzieję, ze akurat w tym wypadku gabaryty są odwrotnie proporcjonalne do możliwości
O ile zdjęcia w intrenecie dają pewne wyobrażenie o mikrej posturze „Ważki”, to moment wypakowania maleństwa wielkości pendriva z pudełka wielkości zeszytu formatu A5 na pewno każdy nabywca zapamięta na długo. Rozmiar piankowego wypełnienia z wytłoczonymi wnękami na przetwornik i fikuśny woreczek podróżny spokojnie mógłby zostać okrojony o jakieś 75%, jednak po tak drastycznych cięciach byłby problem z umieszczeniem na opakowaniu stosownej ilości informacji przybliżających oglądaczom możliwości urządzenia. Również sama, bardzo ładnie wydana instrukcja musiałaby ulec zmniejszeniu. Nie przejawiam jednak ciągot do specjalnie radykalnych poglądów ekologicznych i jeśli producent uznał, że takie opakowanie sprawdzi się lepiej, nie ważne czy od strony logistycznej, czy marketingowej, to niech i tak będzie. Przy cenie 1200zł za asynchronicznego DACa z wbudowanym wzmacniaczem słuchawkowym mógłby równie dobrze zapakować wszystko w pudełko po papierosach i tak nie byłoby powodów do krytyki. Tak jest, asynchronicznego – ten niepozorny, solidnie i elegancko wykonany mini przetwornik jest asynchroniczny, wykorzystując do transmisji sygnału protokół Streamlength™.
Całość, oprócz niezłoconego wtyku USB, pokryta jest gumopodobnym, czarnym tworzywem, w którym wycięto symbol ważki podświetlany diodami led zmieniającymi kolor w zależności od częstotliwości próbkowania. Patent prosty, ale niezwykle ułatwiający określenie parametrów odtwarzanego materiału nawet ze sporej odległości. Jest jednak małe „ale”. Otóż deklarowany przez producenta “biały” kolor podświetlenia, dedykowany sygnałowi o częstotliwości próbkowania 96 kHz, dość mocno przypominał fioletowo - różowy, a żółty – oznaczający 88,2 kHz, był po prostu bursztynowo - pomarańczowy. Do zielonego (44,1 kHz) i niebieskiego (48 kHz) nie miałem żadnych uwag. Były dokładnie takie jak w rozpisce.
Prawdę powiedziawszy dla mnie istotne było to, że różniły się od siebie a różnice nie były wcale symboliczne. Wcześniejsze uwagi wynikają nie z wrodzonej złośliwości a z chęci zaoszczędzenia dystrybutorowi tłumaczenia, że kolory widoczne na zdjęciach mogą nieznacznie różnić się od tych w rzeczywistości a delikatne odstępstwa od podanych na stronie i instrukcji nie oznaczają zakupu wadliwego urządzenia. Sygnał analogowy opuszcza Ważkę gniazdem słuchawkowym (mini jack), co z jednej strony pozwala zachować bardzo kompaktową formę, a z drugiej zmusza posiadacza do zaopatrzenia się w odpowiednią przejściówkę / interkonekt.
Jeśli chodzi o budowę wewnętrzną, to jedynym sposobem dostania się do trzewi byłaby prawdopodobnie jego całkowita destrukcja, więc wolałem oprzeć się na informacjach prasowych. Sercem przetwornika jest 24 bitowa kość ESS Sabre wspomagana przez podwójny zegar (Dual Master Clock) minimalizujący jitter. 64 pozycyjna regulacja głośności odbywająca się w domenie analogowej.
Ponieważ dostarczony do testów przetwornik wyglądał na dziewiczą, fabryczną nówkę postanowiłem dać mu przynajmniej cztery – pięć dni na akomodację, jednak od pierwszych taktów stało się dla mnie jasne jak słońce, że trafiło do mnie urządzenie, co najmniej … świetne. Tak po prostu – nie dość, że w chwilę po starcie odsadziło peleton azjatyckich konkurentów w postaci Styleaudio czy Audinsta, to jeszcze znokautowało Hegla HD2 a to dopiero był początek! Mocny, kipiący energią i soczysty niczym dojrzała brzoskwinia dźwięk, był zupełnie nieadekwatny do lilipucich rozmiarów samego urządzenia. „The Rising Tied” Fort Minor, który miał być tylko „rozbiegówką”, wstępem do prawdziwej rozgrzewki poleciał w całości. Uderzenia basu były twarde, zdecydowane i natychmiastowe. Scena z łatwością wykraczała poza ramy ustanowione przez ustawienie kolumn i nawet na słuchawkach zachowywała właściwą sobie trójwymiarowość. Jednak to była dopiero przygrywka do spektakularnego, powalającego i obezwładniającego spektaklu, jaki zapewniła ścieżka dźwiękowa z ostatniego Batmana „The Dark Knight Rises” (Hans Zimmer). Leniwie się rozpoczynająca, stawała się coraz bardziej niepokojąca i z coraz większym pożądaniem kierowała swoje spojrzenie w kierunku żelbetowych fundamentów mojego lokum, nie mogąc się doczekać, by uderzyć i zatrząść całym domem. Na „Underground Army” basowe pomruki schodziły dużo niżej niż właśnie drążona druga nitka warszawskiego metra. Zmieniając za to materiał źródłowy “The Light The Dead See” Soulsavers bas starał się otulić słuchacza I kołysać w rytm sennych i nastrojowych utworów fenomenalnie zaśpiewanych przez Dave’a Gahana (Depeche Mode).
Jednak im dłużej słuchałem DragonFly’a, tym bardziej korciło mnie, żeby znaleźć utwór, gatunek, cokolwiek, na czym mieniący się kolorami tęczy cyfrowy owad polegnie a przynajmniej lekko się przysmaży. Przecież na tym pułapie cenowym zawsze było tak, że pewne cechy brzmieniowe wybijające się ponad średnią odbywały się kosztem innych. Mój typ padł na jeden z najbardziej zakręconych albumów, jakie dane mi było ostatnimi czasy usłyszeć - “Pandora's Pinata” szwedzkiej formacji Diablo Swing Orchestra, której na jednym krążku udało się zmieścić elementy prog-metalu, folku, jazzu, swingu, piosenki kabaretowej i operetki. Słowem totalny miszmasz stylistyczny, który w przypadku jakichkolwiek potknięć na polu przejrzystości i klarowności brzmi po prostu koszmarnie. Jednak i tym razem produkt Audioquesta wyszedł z pojedynku zwycięsko. Nieraz kakofoniczne i zakręcone jak domek ślimaka dźwięki były wzorcowo spójne muzycznie a jednocześnie na tyle czytelne, że nawet w kulminacyjnych momentach nie odnotowałem oznak kompresji, czy utraty rozdzielczości.
A skoro już o rozdzielczości mowa. Skoro DragonFly posiadł umiejętność grania „gęstych” plików to wypadało i takim materiałem go nakarmić. Zarówno „Nevermind" Nirvany, jak i „From This Moment On" Diany Krall (oba albumy 96kHz/24bit) zabrzmiały świeżo, czysto i z nieosiągalną dla zwykłej płyty CD rozdzielczością. Całe szczęście nasycenie informacjami nie prowadziło do nadnaturalnej analityczności, lecz dążyło w stronę tego co można usłyszeć z czarnej płyty. Największa poprawę można było zauważyć w sposobie kreowania przestrzeni i separacji poszczególnych instrumentów, wokół których pojawiło się zdecydowanie więcej powietrza. Również wygaszanie dźwięków zabrzmiało naturalniej, płynniej. Na bardziej złożonym i bardziej dynamicznym materiale („A Dramatic Turn Of Events” Dream Theater 96kHz/24bit) gradacja pełnych progresywnych dźwięków planów nijak nie wskazywała na cenę testowanego urządzenia. Ba, biorąc pod uwagę jakość oferowanego dźwięku, nawet gdyby była o kilkadziesiąt procent wyższa, to i tak można byłoby ją uznać za okazyjną. Zero przybrudzenia górnych rejestrów, zero napastliwości próbującej zatuszować braki w wierności, czy możliwości przekazania wszystkich zawartych w materiale źródłowym mikrodetali.
I jeszcze dosłownie parę słów o zastosowaniu DragonFly’ja jako wzmacniacza słuchawkowego. Okazało się, że bez problemu radził sobie zarówno z wokółusznymi AKG K142 HD jak i zaawansowanymi, trójdrożnymi dokanałowymi Westone’ami UM3, przy czym ze względu na prawdziwie letnie temperatury zdecydowanie większy komfort zapewniały te drugie. Oczywiście porównywanie do możliwości standardowej dziurki w laptopie mijało się z sensem. Jednak, o ile wykazana wyższość nad Audinstem HUD-mx1 ukazywała Ważkę w bardzo pozytywnym świetle, to już pokonanie Protona Wavelength Audio na polu odczuwalnej dynamiki i motoryki można uznać za małą sensację.
Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się po tym niepozornym urządzeniu tak wysokiej jakości oferowanego dźwięku. Audioquest postanowił jednak sprawić swoim klientom niezwykle miłą, letnią niespodziankę. Biorąc pod uwagę środek okresu wakacyjno – urlopowego i praktycznie całkowity brak nowości wśród konkurencji, szanse na tytuł przeboju tegorocznego lata oceniam na nader wysokie.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybutor: Audio Klan
Cena: 1200 zł
Dane techniczne:
- Akceptuje pliki muzyczne do rozdzielczości 24-bit/96 kHz
- Częstotliwości samplowania i kody kolorów diod LED: 44,1 kHz (zielony), 48 kHz (niebieski), 88,2 kHz (żółty), 96 kHz (biały)
- Pasmo Przenoszenia 22 kHz - 48 kHz
- Napięcie wyjściowe ~= 2 vrms
- Minimalna impedancja ~= 12 Ω
- Maksymalna moc podłączonego urządzenia 150 mW
- 64-stopniowa analogowa kontrola głośności
- Asynchroniczny transfer danych poprzez USB Klasa 1 przy użyciu protokołu Streamlength™
- Obwód stabilizujący prąd wyjściowy z chipsetu ESS Sabre DAC przez analogową kontrolę głośności i sekcję analogową na wyjściu
- Zegary Dual Master Clocks minimalizujące jitter występujący w obwodach przetwornika C/A
- Wymiary S x W x D: 19 x 13 x 63 mm
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 07s
DAC & konwerter USB/Coax: Hegel HD2
Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; MingDa MC34-A
Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes; Aktimate Mini
Słuchawki: AKG K142 HD; AKG K518 DJ LE; Marshall Major; Westone UM3; Westone 1; Westone UM1
IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS
IC XLR: LessLoss Anchorwave;
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120; Wyrewizard Spellbinder
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2
Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari
Przewody ethernet: Neyton CAT7+
Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring