Skocz do zawartości
Wzmacniacze

Synthesis Roma 27 AC

Choć włoska marka Synthesis od dawien dawna obecna jest na naszym rynku dziwnym zbiegiem okoliczności w redakcji Audiostereo, przynajmniej z tego co pamiętam, jeszcze nie mieliśmy przyjemności gościć żadnego z przedstawicieli tego całkiem rozpoznawalnego na naszym rynku brandu. Dłuższe utrzymywanie takiego status quo wydawało nam się jednak na tyle irytujące, że wraz z obecnym dystrybutorem – warszawskim E.I.C uznaliśmy, iż jak najszybciej należy temu zaradzić, co też niniejszym czynimy. W dodatku, zamiast próbując jak pospiesznie nadrobić zaległości łapać pierwsze z brzegu coś, co zostało już wszędzie i przez wszystkich opisane naszą uwagę skierowaliśmy ku modelowi, którego próżno szukać zarówno na stronie producenta, jak i wspomnianego dystrybutora. Nie czas jednak i nie miejsce na śledztwo czym taki stan rzeczy jest podyktowany, lecz skoro lampowy wzmacniacz zintegrowany Roma 27AC, bo to nad nim dzisiaj będziemy się pastwili, nie tylko w redakcyjnym systemie, ale i na sklepowych półkach zdążył się rozgościć nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy na własne uszy przekonali się cóż ta tajemnicza integra potrafi.

 

 

ccs-2651-0-03146600-1507917549_thumb.jpg ccs-2651-0-73804200-1507917549_thumb.jpg ccs-2651-0-37405100-1507917550_thumb.jpg

ccs-2651-0-11094200-1507917567_thumb.jpg ccs-2651-0-80244200-1507917567_thumb.jpg ccs-2651-0-57661500-1507917568_thumb.jpg

ccs-2651-0-23868300-1507917569_thumb.jpg ccs-2651-0-17394500-1507917570_thumb.jpg ccs-2651-0-77302700-1507917570_thumb.jpg

ccs-2651-0-46663300-1507917571_thumb.jpg ccs-2651-0-05817700-1507917581_thumb.jpg ccs-2651-0-72264400-1507917581_thumb.jpg

ccs-2651-0-72905900-1507917582_thumb.jpg ccs-2651-0-49303700-1507917583_thumb.jpg ccs-2651-0-03975600-1507917584_thumb.jpg

 

 

Zanim jednak zaczniemy tytułowego włoskiego lampowca podawać najprzeróżniejszym katuszom i z dociekliwością godną sejmowych komisji śledczych brać go w krzyżowy ogień pytań warto zwrócić uwagę na metodologię stosowaną przez producenta podczas nadawania nazw poszczególnym modelom wchodzącym w skład serii Roma. Zamiast bowiem próbować dopasować nazewnictwo do oddawanej mocy, imion byłych dziewczyn, planet, czy też faz księżyca postawiono na wielce ciekawe połączenie zamiłowania do historii i patriotyzmu odwołując się do ważniejszych wydarzeń w historii „Wiecznego Miasta”. Próbując zatem jakoś sensownie, a więc zgodnie z firmową logiką, umiejscowić 27-kę nie tylko w portfolio włoskiego producenta, ale i w ww. historii starożytnego Rzymu należałoby uznać, iż powinna się ona uplasować pomiędzy 80W integrą 510AC upamiętniającą Traktat między Rzymem a Kartaginą a odtwarzaczem CD 14DC, czyli nader namacalnym wspomnieniem faktu, kiedy to Tyberiusz został cesarzem Rzymu. I rzeczywiście, sięgając do annałów imperium pod datą 27 p.n.e. znajdziemy początek panowania Oktawiana Augusta, czyli … pierwszego cesarza rzymskiego. Brzmi intrygująco, nieprawdaż?

 

No dobrze, jeśli chodzi o beletrystykę dotyczącą upodobań nomenklaturowych Włochów to byłoby na tyle, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że nawet najbardziej górnolotna nazwa nie spowoduje, że sklecony na kolanie, w jakimś zapomnianym przez Boga i ludzi garażu bubel zagra chociażby na poziomie hipermarketowej masówki. Całe szczęście 27-ka jak przystało na rasową Włoszkę prezentuje się nad wyraz dobrze. Nie jest to co prawda przykład typowo rustykalnego podejścia do tematu, jakie znajdziemy u Pathosa, czy Unison Researcha, ale … trudno projektowi zarzucić choćby śladowe nuty laboratoryjnego chłodu, czy skandynawskiej surowości i minimalizmu. Od pierwszej chwili uwagę (na razie) widza skupia centralnie umieszczone potężne, zmotoryzowane pokrętło głośności nie tylko elegancko wkomponowane w drewnianą, okalającą ścianę przednią ramkę, lecz i dzielącą lewą część z włącznikiem głównym i nazwą modelu od prawej z przyciskami selektorów wejść i czujnikiem IR.

Wzmacniacz dostarczany jest z zamontowanymi i przykrytymi solidną klatką lampami, więc praktycznie chwilę od wypakowania i podłączenia nadaje się do użytku. Sama osłona jest nie dość, że solidnie przykręcona do korpusu trzema śrubami, to wykonano ją z na tyle solidnej blachy, że trudno wyobrazić sobie sytuację, by znajdującym się wewnątrz „bańkom” mogło cokolwiek grozić ze strony wszędobylskich milusińskich. W dodatku nawet po wielogodzinnych odsłuchach jej temperaturę można określić co najwyżej jako mocno ciepłą, więc i obawy przed ewentualnymi oparzeniami przy nieopatrznym dotknięciu wydają się nieuzasadnione. Poziome nacięcia i ozdobny, centralnie wkomponowany firmowy logotyp przywodzą na myśl średniowieczną przyłbicę i nadają całości sznytu pewnej powagi i dostojności, które oczywiście ustępują w momencie usunięcia tej oddzielającej nas od lamp osłony. I nie będę ukrywał, ale właśnie z „podniesioną przyłbicą” tytułowa Roma prezentuje się najlepiej. Wypolerowane na lustro tafle blach na powierzchni montażowej lamp i tuż za nimi – na osłonie transformatorów sprawiają, że całość prezentuje się wprost obłędnie a sama gra świateł i odbić może zaprzątnąć nasza uwagę na dłuższą chwilę. Jednak ad rem. W dostarczonej przez dystrybutora wersji, w tej swoistej komnacie luster znajdowały się cztery, pracujące w stopniu wyjściowym tetrody 5881/6L6WGC Sovteka a w sekcji przedwzmacniacza para podwójnych triod 12AX7 (ECC83) Electro Harmonixa. Wspominam o tym, gdyż podczas zwyczajowego, przed recenzenckiego researchu kilkukrotnie natrafiłem na egzemplarze z kompletem JJ-ów na pokładzie.

Cały korpus jest niezwykle solidny a czarna, pokrywająca go chropawa warstwa lakieru nader zgrabnie kontrastuje z gładkością frontu i wspomnianego bezpośredniego otoczenia lamp. Ścianę tylną również postanowiono utrzymać w nieco bardziej biżuteryjnych, aniżeli można byłoby się na tych pułapach cenowych spodziewać klimatach. Do dyspozycji mamy pięć par złoconych wejść liniowych, pojedynczą parę wyjść RCA, oraz pojedyncze, ale solidne i co najważniejsze akceptujące wszystkie najpopularniejsze sposoby konfekcji terminale głośnikowe. Całość zamyka zintegrowane z bezpiecznikiem trójbolcowe gniazdo zasilające IEC.

 

Przechodząc do części poświęconej brzmieniu już na wstępie chciałbym zaznaczyć, że Synthesis swoją ofertę kieruje do tych odbiorców, którzy decydując się na lampę i lampę kupując chcą nie tylko ową lampę a właściwie lampy widzieć, ale przede wszystkim je słyszeć. Dlatego też już od pierwszych taktów zostajemy otuleni dźwiękiem gęstym, lepkim i słodkim a używając kulinarnych analogii można byłoby powiedzieć, że wręcz karmelowym. Nie jest to jednak przysłowiowa „buła” i koc narzucony na kolumny, lecz świadoma estetyka i będące pochodnymi użytej technologii środki artystycznego wyrazu. Nie sposób bowiem zarzucić brzmieniu Synthesisa ospałość, czy maskowanie niuansów i to zarówno na spokojnym, nastrojowym repertuarze w stylu jeszcze pachnącego nowością ostatniego albumu Roberta Planta „Carry Fire”, jak i drastycznie bardziej dynamicznych porykiwaniach Marilyna Mansona na „Heaven Upside Down”. Oczywiście nie da się ukryć, że szczególnie na drugim z wymienionych przed chwilą wydawnictw, warto brać pod uwagę deklarowaną przez producenta moc 25W i to przy 6 Ω, więc z koncertowymi poziomami głośności może być tak sobie, ale … szanując słuch własny i dobrosąsiedzkie relacje podczas codziennego użytkowania nie powinno być nawet z cięższym repertuarem problemów. Piszę to zupełnie szczerze i nie na podstawie czysto teoretycznych – akademickich dywagacji, lecz opierając się na doświadczeniach empirycznych - z użyciem kolumn, które ani za zbyt łatwe do wysterowania, ani tym bardziej za przyjazne lampowym amplifikacjom nie uchodzą – Gauder Akustik Arcona 80. Jeśli sami nie macie możliwości takich testów, to tym razem na słowo możecie mi uwierzyć, że nie tylko wspomniany Marilyn Manson, ale i cała plejada szarpidrutów z Megadeth, Metallicy, czy Slayera zdążyła podczas testów Synthesisa nieco się nad nim poznęcać i za każdy razem kończąc odsłuch nie miałem wrażenia, jakby ktoś ukradkiem zaaplikował mi, bądź drącym się w niebogłosy jegomościom dawkę pawulonu, albo relanium. Nic z tych rzeczy. Choć krawędzie źródeł pozornych prowadzone były nieco grubszą aniżeli mam na co dzień kreską, spotęgowaniu uległy soczystość, oraz saturacja a najwyższe składowe przybrały barwę promieni zachodzącego słońca, to atak, uderzenie dźwięku miało właściwą moc i wolumen i nikt służącej do wyburzeń „gruchy” w zrobiony na szydełku, czy też babcinych drutach kubraczek nie przyodziewał. Co najwyżej posiadała ona nieco większą, aniżeli w konstrukcjach Ayona, czy Octave bezwładność, więc jej natychmiastowość już nie była tak odczuwalna.

Są jednak obszary nad którymi Synthesis ewidentnie króluje i to on staje się punktem odniesienia. Chodzi oczywiście o magię damskich wokali i to nawet tych, gdzie odsłuch z użyciem mniej wybaczającej amplifikacji przywodzi na myśl starą prawdę iż „śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien”. Piję w tym momencie do ostatniego albumu Carli Bruni „French Touch”, gdzie głos byłej pani prezydent coraz bardziej przypomina drapanie paznokciami tablicy aniżeli śpiew a tymczasem na Romie całość okazuje się nie dość, że znośna, to wręcz romantycznie intymna. Cuda? Niekoniecznie, za to magia lamp na pewno.

Na nieco bardziej złożonych kompozycjach nader przekonująco wypada gradacja planów, które choć pozbawione ostrego rozgraniczenia w sposób całkowicie naturalny po sobie następują i nie ma problemu ze skupieniem się na którejś z bardziej oddalonych od centrum wydarzeń linii melodycznych. Maniera ta bliższa jest bowiem toskańskiemu spokojowi i delikatnemu przechodzeniu tonacji poszczególnych upraw winorośli aniżeli urbanistycznej kanciastości obszarów wysoko uprzemysłowionych.

 

W ramach podsumowania jeszcze raz pozwolę sobie powtórzyć, iż wzmacniacz Synthesis Roma 27 AC nie tylko nie udaje czegoś, czym nie jest, co od pierwszych taktów wszem i wobec oznajmia, że jest rasowym, pełnokrwistym lampowcem. Dzięki temu kwestia tego, czy fakt ten spełnia nasze osobiste kryteria, czy nie będzie decydował o naszej finalnej decyzji. W jego przypadku nie ma miejsca na stany nieustalone i pewne emocjonalne rozdygotanie. Włączamy go i po prostu mamy pewność, że gra lampa i w dodatku ta lampa gra dobrze.

 

 

 

Marcin Olszewski

 

Dystrybucja: E.I.C. Sp. z o.o.

Cena: 9 500 PLN

 

Dane techniczne:

Moc wyjściowa: 25W / 6 Ω

Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20kHz +/- 0,5 dB

Czułość wejściowa: 500 mV RMS

Impedancja wejściowa: 50 kΩ

Wejścia liniowe: 5 par RCA

Stopień wyjściowy: 4 x 5881

Sekcja przedwzmacniacza: 2 x ECC83

Regulacja Biasu: manualna

Odstęp sygnał/szum: >90 dB, średnio ważony

Pobór mocy: 250W max

Wymiary (S x W x G): 410 x 235 x 503 mm

Waga: 20 kg

 

System wykorzystany podczas testu:

– CD/DAC: Ayon CD-35; AVM OVATION MP 6.2

– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10

– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201

– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp

– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Pass Int-60

– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders

– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond

– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica

– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver

– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra

– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech NanoFlux Power; Siltech Triple Crown Power

– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®

– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®

– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform

– Przewody ethernet: Neyton CAT7+

– Stolik: Rogoz Audio 4SM3

– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Data dodania

Audio Pro C20

Jeszcze do niedawna, pomimo coraz bardziej zaawansowanej integracji „domowej inteligencji” większość nieskażonych audiophilią nervosą użytkowników żyła w przekonaniu, że TV najrozsądniej wzbogacić o soundbar, bądź podpiąć pod posiadany zestaw MCh/stereo a mniej bądź bardziej bezprzewodowe ekosystemy składające się z większych i mniejszych jednostek są może i wygodne, jednak zazwyczaj pełniły rolę niezobowiązujących umilaczy codziennej krzątaniny w kuchni, relaksu w sypialni, czy też na balkonie.

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

Porównanie JBL Go 4 z poprzednimi modelami - co się zmieniło?

Porównanie nowego modelu głośnika JBL Go 4 z jego poprzednimi wersjami to temat, który z pewnością zainteresuje wielu miłośników muzyki i technologii audio. Marka JBL słynie z innowacyjnych rozwiązań dźwiękowych, które nie tylko zachwycają jakością brzmienia, ale także ewoluują wraz z postępem technologicznym. Dlatego też warto przyjrzeć się bliżej, jakie zmiany i ulepszenia zostały wprowadzone w najnowszym modelu JBL Go 4 w porównaniu z jego poprzednikami. #dwa_boxy_lewo_prawo_

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Recenzje

Sonus Faber | Wywiad z Projektantem | Film

Cześć! Dzisiaj mamy dla Was wywiad z Livio Cucuzza, który jest głównym projektantem dla włoskiego Sonusa Fabera. Zadam mu kilka pytań, między innymi o jego ulubiony model, plany na przyszłość oraz o to, jakie polskie jedzenie mu najbardziej zasmakowało 😉 Zapraszamy do oglądania!   Chcielibyście zobaczyć więcej takich filmów? Dajcie znać w komentarzach pod filmem!

Q21
Q21
Wywiady

Męskie Granie 2024

START SPRZEDAŻY OSTATNIEJ PULI: 24.04.2024, g. 12:00 Już 23.04 o g. 12:00 pojawi się line-up 15-tej edycji trasy festiwalowej Żywiec Męskie Granie! FAQ - najczęściej zadawane pytania dotyczące zakupu biletów znajdziesz TUTAJ. Ważne: płatność za bilety będzie możliwa wyłącznie za pomocą BLIK oraz Vouchera eBilet. Do zatańczenia pod sceną! Bilety na trasę Męskie Granie 2024 Limit biletów: 4 bilety na użytkownika na dany koncert. Wszystkie bilety są personalizowane - o

AudioNews
AudioNews
Newsy

Orange Warsaw Festival 2024

O wydarzeniu OGŁOSZENIE ARTYSTÓW: legendarne The Prodigy zamknie Orange Main Stage 7 czerwca! Co-headlinerem piątku na OWF 2024 będzie Yeat. Orange Warsaw Festival to od kilkunastu lat najważniejsze wydarzenie muzyczne i kulturalne Warszawy oraz idealne rozpoczęcie festiwalowego lata. Każda edycja jest świętem muzyki, skupiającym dziesiątki tysięcy fanów i eklektyczny line-up. Orange Warsaw Festival 2024 line-up W dniach 7-8 czerwca na Torze Wyścigów Konnych Służewiec wystąpi

AudioNews
AudioNews
Newsy 1


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.