Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5762 opinie sprzęt

Ortofon om 20

Wkładka MM o wysokiej podatności (25 mN), a więc nie pokaże tego co potrafi na ciężkich ramionach, czy nawet średnio lekkich.   Firma Ortofon od jakiegoś czasu zaprzestała montowania wkładek "om 20", zastąpiła je wkładkami "super om 20". Seria "super om" to według mnie lekki niewypał, zdecydowanie wolę starą serię "om". Na szczęścię wkładkę "om 20", czy "om 40" można sobie zmontawać samemu - wystarczy do "starego" body z niższych ortofonów (np. z om 5) założyć igłę "20", czy "40".   Ortofony om 3e, om 5, om 10, czy super om 10 to wkładki delikatnie mówiąc średnie, tym bardziej więc jestem zaskoczony "om 20", bo to dobra wkładka.   Różnica w cenie pomiędzy igłą 10 a 20 jest spora (10 kosztuje 60zł., 20 - 236zł.). Cóż jest nam w stanie zaoferować 20tka w stosunku do 10tki? W danych technicznych czytamy, że lepszą separację kanałów, szersze pasmo, nieco lepszy szlif i lepszy tracking. Ja to się przekłada na wrażenia odsłuchowe?   Pierwsze co rzuca się w uszy przy jeszcze niedotartej wkładce, to uderzenie oraz gładkość i detaliczność wysokich tonów. Wysokie tony są naprawdę dobre - bardzo detaliczne, gładkie, czyste, nie ma mowy o syczeniu sybilantów (przynajmniej na moim ramieniu) - jest to mocna strona tej wkładki. Średnica jest ok. Bas jest duży, ale nie zasłania sobą pasma, ani na moment nie wymyka sie spod kontroli, ma wyraźne kontury (czasem zbyt wyraźne), bez najmniejszego wysiłku można go śledzić. Najniższy bas jest wyraźnie słyszalny, namacalny, to również mocna strona tej wkładki. Jedynym mankamentem jest to, że czasem bas jest zbyt sztywny, zbyt mocny, czasem brakuje mu nieco miekkości, lekkości (pod tym względem wolę "om 10"), ale nie jest to mankament odbierający przyjamność słuchania. Uderzenie, makrodynamika są na tej wkładce bardzo dobre, silniejszy atak jest niepotrzebny. Mikrodynamika też jest dobra. Detaliczność jest na akuratym poziomie, niezbyt duża, niezbyt mała, łatwno to wychwycić można np. słuchając free-jazzu, który nie jest łatwym gatunkiem dla budżetowych wkładek - ortofon om 20, co zaskakujące, w sposób czytelny podaje isntrumenty, wyławia je z natłoku dźwiękowego chaosu. Stereofonia i budowanie planów są jak na budżetową wkładkę imponujące - to też jest mocna strona tej wkładki.   Ogólnie charakter dźwięku tej wkładki określiłbym jako soczysty, jędrny, przesrzenny, czysty, duży. Bas jakkolwiek dobry, nie jest jeszcze zadowalająco zróżnicowany, zarówno co do barwy, jak i charakteru (brakuje mu czasem miękkości, a i czasem - bardzo rzadko - punktowoścci), ale jak na budżetową wkładkę jest naprawdę dobry. Zaskakujące jest to, że przy tym samym body tak znacząco ortofon om 20 różni się od om 10, możemy dzięki temu usłyszeć jak dużo zależy od jakości samej igły.   Wkładka jest zdecydowanie warta swej ceny.


Yamaha A-1000

Plusy i minusy dotyczą odnowionej A-1000 po wymianie wszystkich elektrolitów. Oryginału przynajmniej 15 lat temu nie miałem okazji posłuchać ale potencjał i konstrukcja układowa tego sprzętu to mistrzostwo. Oryginalnie kupiłem w 2017 i o dziwo bas miał pewną siłę ale był nie precyzyjny, rozmyty z kompletnie zgubionym konturem. Pozostałe pasma dosyć ostro, trochę natarczywie ale i tak nie było tragedii po tylu latach jak w A-1020. Większość kondensatorów jednak pracują w mniejszej temperaturze niż w A-1020 bo zasilanie przedwzmacniaczy i innych wcześniejszych stopni znajduje się na płycie phono na prawym boku i to mimo lat dało jakieś efekty. Kondensatory jak wiadomo temat rzeka, jedni twierdzą że nie grają, inni że wstaw nichicon FG, a ja przez 4 miesiące szukałem najlepszego zestawu i się udało. Koszt? - niemal 900 zł za same kondensatory a wydałem znacznie więcej na poszukiwania. Po kompletnym przywróceniu porównywałem dużo i długo. np. z Electro Companiet ECI-1 - pobity głębokością i kontrolą basu, czytelnością, przejrzystością wysokich. Barwowo dosyć podobnie choć w ECI-1 głos i wysokie lekko kłująco i natarczywie. w A-1000 bardziej stonowanie a mimo to muzyka wciągająco płynie. Całościowe w różnych aspektach A-1000 sporo lepiej. Hegel H160 (tak też posiadałem) - tragedia i dyskwalifikacja - dźwięk pozbawiony emocji, techniczny, sztuczny. Dynamika? O czym mówimy? Hegla na szczęście nie ma. NAD C352 - barwa może i fajna ale reszta słaba. Szczegół słaby, niby chce zagrać a jakoś mu jaj brakuje, no i przestrzeń o wiele słabsza. Revox H7 - fajny ciepły, dźwięczny, dobrze całościowo grający wzmacniacz. Czystością i rozdzielczością prezentuje poziom A-1020 i z nią przy odsłuchach nie mogliśmy stwierdzić który lepszy, ale do A-1000 to musiał by sporo jeszcze się nauczyć. Było tego jeszcze, nic nie dało rady:-)


Yamaha A-1000

Plusy i minusy dotyczą odnowionej A-1000 po wymianie wszystkich elektrolitów. Oryginału przynajmniej 15 lat temu nie miałem okazji posłuchać ale potencjał i konstrukcja układowa tego sprzętu to mistrzostwo. Oryginalnie kupiłem w 2017 i o dziwo bas miał pewną siłę ale był nie precyzyjny, rozmyty z kompletnie zgubionym konturem. Pozostałe pasma dosyć ostro, trochę natarczywie ale i tak nie było tragedii po tylu latach jak w A-1020. Większość kondensatorów jednak pracują w mniejszej temperaturze niż w A-1020 bo zasilanie przedwzmacniaczy i innych wcześniejszych stopni znajduje się na płycie phono na prawym boku i to mimo lat dało jakieś efekty. Kondensatory jak wiadomo temat rzeka, jedni twierdzą że nie grają, inni że wstaw nichicon FG, a ja przez 4 miesiące szukałem najlepszego zestawu i się udało. Koszt? - niemal 900 zł za same kondensatory a wydałem znacznie więcej na poszukiwania. Po kompletnym przywróceniu porównywałem dużo i długo. np. z Electro Companiet ECI-1 - pobity głębokością i kontrolą basu, czytelnością, przejrzystością wysokich. Barwowo dosyć podobnie choć w ECI-1 głos i wysokie lekko kłująco i natarczywie. w A-1000 bardziej stonowanie a mimo to muzyka wciągająco płynie. Całościowe w różnych aspektach A-1000 sporo lepiej. Hegel H160 (tak też posiadałem) - tragedia i dyskwalifikacja - dźwięk pozbawiony emocji, techniczny, sztuczny. Dynamika? O czym mówimy? Hegla na szczęście nie ma. NAD C352 - barwa może i fajna ale reszta słaba. Szczegół słaby, niby chce zagrać a jakoś mu jaj brakuje, no i przestrzeń o wiele słabsza. Revox H7 - fajny ciepły, dźwięczny, dobrze całościowo grający wzmacniacz. Czystością i rozdzielczością prezentuje poziom A-1020 i z nią przy odsłuchach nie mogliśmy stwierdzić który lepszy, ale do A-1000 to musiał by sporo jeszcze się nauczyć. Było tego jeszcze, nic nie dało rady:-)


Usher S-520

Muszę się przyznać, że zamawiając te kolumienki, nie spodziewałem się po nich wiele. No bo czego można się spodziewać po azjatyckim maleństwie za 1500 zł. I to jeszcze w naturalnym fornirze, co przecież też kosztuje. No ale okazało się, że nie trzeba sobie z góry wyrabiać zdania na temat, którego się wcześniej gruntownie samemu nie zbadało. Ale do rzeczy! Po przesiadce z Comete Triangle'a usłyszałem utwardzony dźwięk z bardziej wyeksponowaną górą niż wtych pierwszych. Pomyślałem sobie, teraz tylko trzeba poczekać ile ja wytrzymam takie granie i kiedy mnie to zmęczy. Minęło popołudnie i wieczór i nic. Minął cały week end wypełniony muzyką i nic. W końcu minął cały tydzień, a ja i moje uszy w jak najlepszym stanie zdrowia i samopoczucia. Okazało się bowiem, że początkowe wrażenie było tylko wrażeniem wywołanym samą zmianą charakteru dźwięku i nienajlepszą realizacją odsłuchiwanego CD. Powiem krótko, to po prostu świetne kolumny. Nigdy bym nie przypuszczał, że tak może zagrać tak tani produkt. Kolumienki, choć z Azji, mają spontaniczną słowiańską duszę. Wprost rwą się do grania. Dźwięk pełen pozytywnych i zaraźliwych emocji. Zacznę może od średnicy, bo ta jak zwykle rzuca się pierwsza na uszy. Niezwykle czysta i detaliczna. Troszkę może niekiedy wyższy jej podzakres mógłby być delikatniejszy, bo nagrania jaśniej zarejestrowane nie grają już tak fajnie, ale tragedii nie ma. Może gdyby ten zakres był wycofany, to dźwięk straciłby na komunikatywności. A tego to już bym nie chciał. To samo czasem można powiedzieć o wysokich tonach. Są naprawde niezwykle szczegółowe, ale czasem jest ich trochę za dużo. Mogłyby niekiedy odrobinę schować się za resztę i grać troszkę aksamitniej. Ale oczywiście przesadzam. Nie można wymagać od kolumn za tę cenę aż tyle. Zresztą trzeba w tym miejscu powiedzieć, że głośniki są bardzo czułe na zmianę w torze. Wymiana głupiego interkonektu jest wyraźnie słyszalna. U mnie wymiana Supry na Chorda przyniosła zmianę w dobrym kierunku. O dziwo, wysokie się uspokoiły i jakby wyszlachetniały. To dziwne, bo oczekiwałbym i owszem takiej zmiany, ale w odwrotnym kierunku, bo znam te kabelki, że tak powiem, z odwrotnej strony. To tylko dowód na to, że nie można raz na zawsze przyjmować ustalonej opinii na temat czegokolwiek bez sprzeciwu i uzasadnione są różnice w ocenie odsłuchujących ten sam sprzęt, ale w różnych konfiguracjach. To tak na marginesie. W każdym razie, faktem jest, że te kolumienki mogą zagrać świetnie jeżeli damy im zagrać z tym co lubią. Taki może truizm, ale chcę po prostu powiedzieć, żeby w przypadku tych kolumn mniej o nich czytać, a po prostu ich posłuchać. I najlepiej nie w salonie przez dwie godziny, ale w domu przez tydzień. Jeżeli chodzi o bas, to tutaj osobiście już w ogóle nie mam żadnych zastrzeżeń. Czego chcieć więcej. Szybki, zróżnicowany i jest go tyle ile trzeba. Nie jest na pierwszym planie, ale zawsze jest obecny. Naprawdę super. Dla niektórych ponoć za mały, ale mnie, lubiącego granie basem, nie brakowało go ani razu. Co do dynamiki, to też nie odczułem żadnego niedosytu. Może można lepiej, ale moim zdaniem kolumny grają wystarczająco dynamicznie. Przesiadka z bądź co bądź szybkich kolumn Triangle'a nie wywołała we mnie niedosytu w tym względzie. No i trzeba powiedzieć, że można grać tymi kolumnami cicho bez skutków ubocznych, jakie się pojawiają przy takim graniu bardzo często wprzypadku innych kolumn. Także przy głośnym graniu nie zauważyłem nieprzyjemnej kompresji. Owszem, nie są to kolumny do pomieszczeń 20-metrowych, bez przesady, ale w 13-15-metrowe pokoje, to przysłowiowa woda dla tych rybek. Grają w nich idealnie. Najważniejsze jest jednak to, że kolumny są tak zestrojone, że grają wszystko. Nie preferują żadnego gatunku muzyki. Jazz, klasyka, rock i elektronika podawana jest równie dobrze. I fortepian, i skrzypce, i bębenki grają naprawdę świetnie. Barwy są naturalne i niezwykle przyjemne w odbiorze. Trzeba chyba jeszcze powiedzieć, że stereofonia jest znakomita. Dźwięki wychodzą z głośników i biegają po pokoju z lewa na prawo i na odwrót. Nic się nie klei, nic się nie wlecze i nic nie wisi pół metra nad podłogą. Twardy i dynamiczny atak. To naprawdę rezolutne i komunikatywne kolumienki. Jedyne zastrzeżenie miałbym tylko do głębi sceny. Nie jest spektakularna. Ale trzeba powiedzieć, że też jest w jakimś stopniu akcentowana. To nie jest płaska ściana dźwięku. Co to, to nie. No ale jeszcze raz to powiem, za takie pieniądze? Może i można by coś w tej kwestii poprawić, ale gdyby to miało być kosztem reszty, to nie, ja się nie zgadzam. Podsumowując, jestem naprawdę pod wrażeniem tych kolumn. Okazuje się, i to jest dobra wiadomość, że można jednak zagrać w sposób satysfakcjonujący z małych niedrogich kolumn. Zdaję sobie sprawę, że to nie hi-end, ale na początek drogi dla niezamożnych zjadaczy muzyki pozycja obowiązkowa. Nie kupiłem ich jeszcze, bo dla pewności chcę posłuchać kilku głośników innych producentów, ale myślę, że na tym pułapie cenowym niczego na podobnym poziomie nie znajdę A na więcej mnie tymczasem nie stać. To nic, tragedii nie ma. Bo przecież są Usherki. - Uniwersalne kolumny dla każdego. Może tylko nie do ofensywnie grającej górą elektroniki. Do tej ciemniejszej, idealne. Na pewno tchną w taki sprzęt dużo życiodajnej energii. Polecam wypróbować.


Black Rhodium (Sonic Link) AST75

AST75, czy Black Rhodium Disco, to ten sam, zaskakująco dobry kabelek. Z Sonic Linków najrówniejszy, najmniej kontrowersyjny, wart swojej ceny w 100%. Ten kabelek najwięcej powiedział mi o moim systemie i pomógł mi dostroić kolumny. Mniej słodki niż AST150 i AST200, szybszy, dynamiczniejszy, z lepszą przestrzenią i lokalizacją źródeł dźwięku. W połączeniu bi-wiring szczegółowy i dokładny. Do szczęścia brakuje wypełnienia na średnicy, wokale są pozbawione niższych składowych a fortepian nie ma właściwego ciężaru. Jeśli ktoś ma zbyt ciężko i gęsto grające pudła, będzie jak ulał. Nie ma się nad czym za bardzo rozwodzić, nic tu nie urzeka, nie czaruje, nie epatuje, ale zarazem nie drażni i nie rozczarowuje.


Radmor 5102

Mam szczęście posiadać oryginalnego Radmora 5102 z 5 pięknymi wskaźnikami. Posiadanie tego sprzętu kiedyś było dla mnie marzeniem a teraz jest sentymentem ale słuchanie wciąż sprawia mi przyjemność :)


NAD 501

Pierwszy NAD 501 gra u mnie od kilkunastu lat, drugi kupiony ostatnio na zapas czeka w szafie. Po latach użytkowania tego odtwarzacza usiłowałem wymienić go na coś nowszego, ale żaden z przesłuchanych odtwarzaczy do kwoty 3 tys. zł mnie nie przekonał. Nie jest to zapewne neutralny odtwarzacz, ale właśnie jego lekkie podbarwianie muzyki odpowiada mi znakomicie - wspaniała przestrzeń, miękka góra, ciepła średnica, niski i wibrujący bas.


Sound&Line Pretorian

HI END i tyle. Wykonanie, dźwięk, barwa, precyzja, przestrzeń, liniowość. W wątkach było dużo o brzmieniu, więc nie będę się rozpiswał. Kiedy muza płynie z tych skrzynek, to nie można się oderwać, muzyka zniewala, zaskakuje powala. Potencjał Pretorianów jest ogromny, nie mają praktycznie ograniczeń dynamicznych i w tej cenie za jaką w tej chwili można je zamówić jest pozamiatane dla konkurencji. Słuchałem na lampie JJ, na hybrydzie Pathos, na Jolidzie 502B ale ciągle piece były za \"małe\" do tych kolumn \"małe\" - znaczy tyle co nie wykorzystywały tego co mogą zaprezentować Pretoriany. Posłuchać znaczy uwierzyć.


DIY SOHA 2

SOHA 2 to w sumie wzmacniacz słuchawkowy, ale ja szukam preampa i zastosowałem jako preamp i dlatego w tej kategorii wystawiam opinię, po pierwsze świetny bas - gra i nie "gubi, nie zlewa się , w końcu słyszę co Peter Gabriel nagrał na "Up" , muzyka poważna - duże składy - chór i orkiestra też brzmią znakomicie, małe bez komentarza, małe składy - mam wrażenie, że lampa dawała większy realizm, ale nie było tak dobrego basu. może gdyby lepszy kondensator wyjściowy .. rock- trochę brakuje brudu, ale mocne 4+ w skali 2-5 (do tej przywykłem :-)   SOHA2 różnicuje nagrania, ale nie sprowadza na ziemie starszych realizacji co jest pozytywne, ale dobrze nagrane płyty brzmią znakomicie


Wizytówka tego Dac-a jest muzykalnosc. Dzwiek pełen ogłady i wyrafinowania, spojnosc i gładkosc przekazu, brak wyostrzen powoduje ze mozna słuchac muzyki godzinami bez zmeczenia i to przy dosyc wysokich poziomach głosnosci.   Jesli ktos liczy na jakiekolwiek efekciarstwo, bedzie zawiedziony. To nie sprzet dla audiofila, bardziej melomana. Walory dzwiekowe docenimy przy dłuzszych odsłuchach a nie przerzucajac płyty szukajac efektów, szczekania psa czy ryczacej krowy w "Amause of death" itd. Przetwornik nie jest za bardzo analityczny lecz wystarczajaco dobrze roznicuje nagrania. Owa łagodnosc brzmienia pozwoli oswoic nas z wiekszoscia płyt naszej kolekcji.   Na uwage zasługuje takze scena. Jest ona trojwymiarowa i rozciagnieta we wszystkich płaszczyznach, słychac wyraznie owa wielopoziomowosc, ktora jest zarezerwowana raczej dla drozszych odtwarzaczy. Całe tło muzyczne osadzone jest na fenomenalnej przestrzeni i kazdy ruch potencjometru w prawo we wzmacniaczu powoduje zagłebianie sie w niej, bez natarczywosci zadnego z zakresow. Oczywiscie dzwiek jest spojny i klarowny w całym pasmie, nic nie wydaje sie roztrzepane, panuje wszechobecny ład i porzadek.   Nie ma mowy o jakimkolwiek spowolnienu ktoregos z zakresów. Bas jest bardziej zaokraglony niz konturowy jednak nic sie tutaj nie wlecze. Wysokie tony sa kremowe, na krancach zaokraglone, całkowicie pozbawione "szpilek", bez zadnej taniej sztuczki w postaci wycofania. Niezwykła szczegółowosc srednicy. Dopiero z tym przetwornikiem tak naprawde mozna usłyszec ile informacji zawartych jest w nagraniu. W utworze Old Love Erica Claptona MTV Unplugged, usłyszałem pierwszy raz, ze na koncu utworu jedna z Pan churzystek, przyspiewuje sobie niemalze pod nosem tytuł utworu:) Na zadnym zrodle nigdy tego nie słyszałem....   Nie jest to uniwersane urzadzenie i nie dla kazdego. Szczegolna ostroznosc w aplikacji do systemow ciepłych i zamulonych z wlokacym sie basem. Muse DAC potrzebuje systemu nadwyraz przejrzystego, rytmicznego, konturowego raczej grajacym dzwiekiem po jasniejszej stronie.   Uwazam ten przetwornik za znakomita alternatywe dla drogich i skrzeczących odtwarzaczy. Brzmienie doceni meloman ceniacy sobie przede wszystkim kulture przekazu, muzykalnosc ktora bierze prym nad konturami i rytmem.


Nameless Black

Wystarczająco długo słucham już różnych kabli by zdecydowanie rozpoznać ich sygnaturę w swoim systemie. Różnice nie są wcale subtelne, czasem aż po prostu czuć w brzuchu (fizycznie) niższe przenoszenie basu przez kabel ;) Można nawet zrobić sobie eksperyment i postawić coś lekkiego w miejscu gdzie tworzy nam się strzałka niskich częstotliwości, np. w rogu w pokoju. Owa rzecz, dajmy my na to z papieru, po podpięciu basowego kabla, np. Sonus Olivy zacznie nam rezonować, można też robić próby z pustymi, plastikowymi butlami po wodzie mineralnej ;) Miłej zabawy, enjoy ;P Ok. to tyle w ramach wstępu dla antykablarzy (eh, pamiętam czasy gdy sam nim byłem, ale wtedy grałem na Tonsilach, Tosce i Technicsie).   Kabelek szanownego kolegi Nemelessa jest znakomity i nie sposób się nie zgodzić ze spostrzeżeniami kolegów poniżej. Mogę go porównać głównie do mojego mikrofonowego Klotza IY-106 też Gothama GAC-2 i pożyczonych Albedo One i Gold które miałem przez dłuższy czas na posłuchanie.   Tak więc to na co w pierwszej chwili zwróciłem u siebie uwagę po przełączeniu z mikrofonowego Klotza IY-106 to przestrzeń. Black kreuje znakomitą głębię, wyraźnie ustawia plany za linią głośników. Gorsza jest szerokość sceny (w porównaniu np. z Albedo Gold/One) ale ponieważ moje Rotele grają już szeroko, a mają gorszą właśnie głębię, kabelek zdecydowanie dodał im to czego brakowało najbardziej. Kolejne spostrzeżenie w stosunku do Klotza, naturalna, odmulona ale przejrzysta i szczegółowa średnica. Do tej pory wydawało mi się, że Rotele mocno, czasem aż za bardzo podbijają wyższą średnicę, charakterystyczne, włażące do głowy, natarczywe wyższe wokale. Efekt ten ustąpił po zmianie Klotza na Albedo Gold i One. Po podłączeniu Blacka z satysfakcją zauważyłem, że ten kabel również wygładza średnicę, czy może inaczej, nie podbija jej nienaturalnie jak kable mikrofonowe (które u mnie grały jakby w odwrócone V :/). Co ciekawe, średnica jest o wiele bardziej szczegółowa, od razu to zauważyłem na gitarowych riffach i solówkach. Klotz zlewał mocno struny, na Blacku nic się nie gubi. Średnica nie jest może tak gładka i wypełniona jak w Albedo, ale mi to akurat nie przeszkadza, muzyka rockowa której głównie słucham, brzmi nieco szorstko, brudno czyli tak jak powinna ;) Najwyższe pasmo, góra, również nie jest tak gładka ja na Albedo. Wydaje się bardziej sucha, choć musze przyznać sporo tu winny jest odtwarzacz CD, najsłabszym pasmem mojego Akaia jest właśnie góra, zresztą na Albedo również wyczuwalna była pewna suchość. Na pewno jednak Albedo wygładzają mocniej górę, jest ona bardziej perlista, Black podaje ten zakres z mocniejszym, szybszym, lekko metalicznym charakterem. Mi to absolutnie nie przeszkadza, a nawet może pasuje bardziej. Jedwabne, znakomite wysokotonówki Dynaudio grają na rocku czy metalu, barwą blach właśnie z metalicznym, estradowym posmakiem. Na deser zostawiłem bas. Z nim miałem najwięcej problemów w moim przymałym nieco dla Dynaudio 52 SE pokoju. Przemeblowania, akustyka, cięcie mebli na bas trapy nie pomogło niestety :] Bas akustycznie najtrudniej jest okiełznać, bardzo często wpływ na jego zmianę ma dopiero zmiana geometrii pokoju (podwieszane sufity, obalenie jednej ściany ;) Na początek taka uwaga, Klotz IY-106 przy kablach klasy Blacka czy tym bardziej Albedo nie ma w ogóle basu. Albedo mają bardzo mocny, podrasowany bas, jednak znakomicie kontrolowany. Black gra na dole nie tak potężnie jak kable Albedo, ale na pewno bliżej mu do nich niż do lekkiego pulpecika jaki serwuje Klotz ;) Albedo to bardzo neutralne kable z podrasowanym dołem, Black jest raczej z tych po jaśniejszej stronie szmocy, przeto wydaje się że gra lżej, ale to tylko pozory. Bas z Blacka ma znakomitą kontrolę i zejście. Dzięki mniejszej masie niż Albedo wydaje się że gra szybciej, szczególnie na wyższym basie. Jest odpowiednio zróżnicowany, gdy na płycie został nagrany twardo to tak zostanie przekazany, gdy miękko również. Dzięki mocniejszemu podaniu góry, słychać charakterystyczny kick stopy perkusji (jest to uderzenie w folię przeto tyczy się również wysokich częstotliwości), ma to odzwierciedlenie w mocno podanym, uderzającym dole. Dynamika jest znakomita, po pierwszym podłączeniu kabla myślałem że gra on po prostu cicho. Gotham którego miałem wcześniej również grał ciszej od innych interkonektów przeto wiem że jest to naturalne zjawisko. O Blacku zmieniłem zdanie gdy wreszcie usłyszałem mocniejsze wejście perkusji ;) Na dobrze nagranych płytach efekty są spektakularne ;)   Podsumowując, znakomity, odmulający kabel za marne pieniądze. Mimo że szybki i szczegółowy, nie natarczywy, nie wywala dźwięku na twarz i nie wysusza go za mocno. Nie słyszę absolutnie potrzeby kupienia za niewyobrażalne (jak dla mnie za kabel) pieniądze srebrnego Albedo mając już Blacka. Nie bez wpływu jest może też i posiadanie przez ze mnie nie najwyższej, lecz low-endowej elektroniki ;)   Aha, wygląd kabla mi się osobiście bardzo podoba, taki osobliwy ;P Szkoda tylko że sam kabel jest taki sztywny i gruby przy wtykach, musiałem się nieźle namęczyć żeby go podłączyć i nie uszkodzić gniazd rca :] Z pewnością ograniczenia użytkowe, sztywność i jedna długość (60cm), będą dla większości nie do obejścia i poszukają po prostu innego kabla. Niska cena kabla w tym przypadku odzwierciedla chyba głównie jego ograniczone właściwości użytkowe.   Kabelek gra u mnie wpięty obecnie pomiędzy przedwzmacniacz a końcówki mocy.   Uwaga, wszelkie wrażenie opisane powyżej są subiektywne ! Odnoszą się do słuchania na podanym poniżej zestawie, w dobrze wytłumionym, 15m2 pokoju.


Harman Kardon 690

HK 690 Jest wszystko co być powinno w dźwięku. Polecam Wymieniłem kondensatory, sprzęt ma pare lat, warto.


Eltax uniwerse

Zestaw 5 kolumn Eltaxa dostałem na dokładkę do zakupionego zestawu Marantza. Świadomy ich niedostatków odczekałem miesiąc zanim zabrałem się za opiniowanie. Poprawa brzmienia była jednak niewielka. Reasumując - sprzęt dobry jedynie na początek, istotna różnica na plus słyszalna jedynie w przypadku przesiadania się z jakiejś mini czy midi wieży z własnymi głośnikami. Ale zastanawiające jest też to, że wg mnie w czasie sklepowego odsłuchu zagrały lepiej od nowych Summitów. To w zasadzie zdecydowało o ich wyborze mimo tego, że zamiast 6 głośników do domu przywiozłem ich 5 :-) W domu sprawdzałem jeszcze całość z pożyczonymi KEF HTS2001 i choć szczegółowość Kefów była dokładniejsza, to jednak różnica nie powaliła mnie na kolana, tym bardziej, że więcej basu mają Eltaxy.


Tonsil Alton 80

Od ojca dostałem kiedyś dość mocno zdewastowane kolumny alton 80 (mimo braku średniotonowca i podartych membran w niskotonowcu i tak grały lepiej niż jego kino domowe samsunga za 1000PLN). Wymieniłem w nich prawie wszystko - wszystkie 6 głośników (wysokotonowe kupiłem kopułkowe od mildtonów, bo podobno nie kłują tak w uszy), okablowanie zmieniłem na miedziane 2x2.5mm, dodałem wytłumienie z waty akustycznej i metalowe stopki (wszystko wraz z głośnikami kupione w tonsilu). Na koniec schowałem do środka te brzydkie potencjometry, zaszpachlowałem dziury po potencjometrach i maskownicach, przy okazji wybebeszenia altonów miałem okazję "podziwiać" z jak cienkiej i miękkiej płyty były zrobione. Wyrzuciłem kratki z bass-refleksów, okleiłem wszystko nową okleiną (czarny dąb) i pomalowałem plastiki na czarny mat. Głośniki wyglądały super... ale grały kiepsko... znaczy się wtedy jeszcze myślałem że grają fajnie, bo nie miałem porównania. Głośniki grały w pokoju 5x5m i były podpięte pod stary polski wzmacniacz 2x40W. Kupiłem nowe kolumny za 1800PLN (STX electrino 250) i po ich podłączeniu już nigdy nie podłączyłem altonów - tak duża była różnica. Przede wszystkim bas - w altonach był kartonowy, po drugie ogólne brzmienie - w altonach nie było tak szczegółowe. Altony 80 polecam każdemu, kto chce zacząć przygodę z nieco lepszym dźwiękiem niż ten który oferują głośniczki w komórce, laptopie czy tanim kinie domowym. Jeśli jednak mamy więcej niż 500PLN na kolumny, to zdecydowanie lepiej będzie poszukać czegoś spoza marki tonsil.


Radmor 5412

UWAGA Niniejsza opinia została stworzona przez użytkownika posiadającego na dzień sporządzenia tej opinii zerowy dorobek na forum audiostereo.pl. Nie mamy pewności czy ta opinia została napisana przez realnego użytkownika tego forum czy też przez celowo stworzonego tzw. klona. Wobec niemożności weryfikacji wiarygodności opinii zalecana jest daleko posunięta ostrożność w lekturze. ******   Dostalem go od mojego taty, jestem bardzo z niego zadowolony..przepiekny dzwiek, cudowny bas...


Technics SL-PG 380A

Ma kilka "bajerków" typu Time Mode , Peak Search , Random itd... ma ten "MEGA" wychwalany system MASH... szybko czyta płyty... Brzmienie ? No cóż można wymagać od takiego klocka? Zwyczjne... gra sobie... bez żadnych fajerwerków... CeDek Lekki jak cholera... zbudowany w większości z plastiku, a kupując go kiedyś jako nowego, nie można było liczyć nawet na piota, bo go nie dodawali...






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.